W niedzielę koteczka miała wizytę w swojej sprawie. Wypadła FATALNIE. Pokazała się jako zwinięty klębek nerwów,który nie reaguje,leży skulony ,przerażony i najchętniej chcialby stać się niewidzialnym. Wlazła za mikrofalowkę,a wyciagnięta na siłę, skamieniała. Potem bryznęła za łóżko. I tyle z prezentacji.
Ale i domek okazał się niefajny.Bo mimo zapewnień ,że się odezwie -milczy. Można bylo się tego spodziewać,bo kotka nie zachęcała zachowaniem,a młoda osoba chętna do adopcji bardzo mało wie o kocim zachowaniu i najprawdopodobniej nie uwierzyła w moje skrzętne zapewnienia ,że normalnie ten kot TAK się ne zachowuje. Zresztą drugi problem to osiatkowanie,a raczej brak.Pani miała kratę na balkonie,a krata to przecież za malo.We wstęnej rozmowie tel. mialo być więcej,osiatkowane okna itd. Poza tym Pani podpierała się informacją,że ma już jedną kotkę z fundacji. Fundacja była,sprawdziła warunki i kotkę (półroczną) wydała,a nawet wolontariuska przywiozła osobiście. Także mialam nadzieję,że wszystko będzie ok. Nie jest. Nawet karmy kiepskie (Whiskas,Purina) są dawane i żadnej wiedzy o prawidłowym żywieniu. Kolejny raz mam obraz tego jak weryfikują fundacje i ile to jest warte. Jak się wypycha koty,byle poszły.Jak się stawia wymogi.Jak się edukuje przyszłych opiekunów.
Szkoda gadać. Tak więc gdzie ja i moje wymogi adopcyjne do ich wymogów
... Z czym tu konkurować?
Do tego kolejny raz potwierdza się kompletny brak elementarnej kultury u obecnych dwudziestolatków. Rozumiem,że kot się nie spodobał,ale nawet smsa nie wysłano,że rezygnują. Nawet bez podania przyczyny.Ot tak dla formalności,bym wiedziała co robić. Sms to kilka sekund,a młodzi przecież siedzą z nosami w komórkach 24h/dobę. Jeszcze pół biedy jak to tylko zgłoszenie tel. i potem brak info.Ale skoro już ktoś się umawia na wizytę,przyłazi do mego domu i wytraca mi i sobie czas,to wypadałoby chociaż napisać,że się rozmyśla. Nawet jak się wstydzi powiedzieć osobiście,to wysłać maila lub smsa. Ale nie. To za trudne. Dodam tylko z ciekawostek,że to rodzina współczesnego... poety. Aż w szoku byłam
.Z powodu tego jaki to nasz świat mały,ale i braku kultury- bo obiecywano dać odpowiedź.
No cóż nawet,jeśli jeszcze by się odezwali- kotka już do nich nie trafi.
Wczoraj miała kolejne spotkanie w swojej sprawie. Zachowała się równie beznadziejnie
(strach,wycofanie,chęć bycia niewidzialną,wyłażenie sierści kłębami z nerwów,odwracanie łebka i wbijanie się w kąt,a wreszcie ucieczka pod stół
). Ale tym razem spotkała się z empatią i zrozumieniem. Pani niedawno pożegnała swoją 22letnią
koteczkę ,zna kocie zachowania i rozumie nerwy. A ja przygotowałam ,na wszelki wypadek,nawet kilka filmików jak kotka zachowuje się bez gości ,jak się łasi,jak wywraca się brzuszkiem do góry,ugniata łapeczkami,ociera. Próbowałam pokazać,by sytuacja z niedzieli się nie powtórzyła. Pani zerknęła przez kilka sekund z grzeczności,ale nawet nie chciała ich do końca oglądać,bo uwierzyła nam. Uwierzyła,że niunia potrafi być cudownym miziakiem,tylko strach ją blokuje koszmarny.
Miejmy nadzieję,że po osiatkowaniu balkonu, wróci po Kredkę. My czekamy...Kredka czeka...