Za mną też poszukiwania kotki ,uciekła z gabinetu weta.
W okropnym miejscu ,blokowiska ,zamknięte osiedla ,ruch koszmarny i do tego zajezdnia .
Postawiłyśmy na ilość ogłoszeń ,czyli oklejone było wszystko co możliwe i niemożliwe.
Praktycznie miejsce przy miejscu ,uczuleni byli ochroniarze .
Wyznaczona nagroda.
Szukałyśmy po nocy ,kiedy jest cicho i spokojnie ,zaczynałyśmy po 22 wracałyśmy po 2/3 w nocy .
O 3/4 rano wyruszała dziewczyna której kot zwiał.
Sprawdzałyśmy każdy sygnał.
Brakowało już sił
Właściwie to chyba miał być ostatni dzień poszukiwań ,robiłyśmy nocą po 20 km..
Telefon około północy ,że podobny kot siedzi przy klatce schodowej .
My x kilometrów dalej ,biegiem ,ile sił,bo może ..
Nie ma ,poszła sobie ,łzy płynęły po zadku .
Ale jedna w prawo druga w lewo i szukamy ,tel.JEST !!!!! siedzi na śmietniku .
Kochani ,to co czułyśmy trzymając ją ,chudą masakrycznie ,brudną ,to tak jak wygrana w totka.
Nie mogę pomóc ,ale z całego serca życzę takiego zakończenia .