» Czw cze 13, 2019 20:45
Re: Warszawa/Wawer/Falenica ZAGINIONY BOBI
Parcela po skuśce z blaszakiem czysta. Przed chwilą tam byłem.
To kastrat, w dodatku bardzo kanapowy, jeżeli coś go przestraszyło, to może być blisko. Raczej już nie ma być gdzie zamknięty, chyba, że coś przeoczyłem. W promieniu kilku domów w każdą stronę na bank jest wszystko sprawdzone. Na zaznaczonym we wcześniejszym poście terenie są sprawdzone wszystkie podejrzane szopy/blaszaki. Jest jedna posesja, gdzie nie współpracują, ale pozwolili pokiciać przy blaszakach. Kiciam tam od paru dni. Moim zdaniem tam jest też "czysto".
Jeżeli został wywieziony, to muszę wierzyć w siłę ogłoszeń i internetu. Jeżeli ktoś go przygarnął - to samo. Jeżeli zamknął go ktoś gdzieś dalej - będę szukał, ale nie sprawdzę całego świata. Sprawdzenie tego terenu było sporym wyzwaniem, serio.
aga66 - dostałem dwie informacje, że jest na Dmuchawcowej. Nie udało mi się stwierdzić tam obecności innych czarno-białych kotów. Więc możliwe, że ktoś jednak go wypatrzył. Że po prostu jest przerażony i serio nie umie wrócić. Jeżeli spędził w komórce kilka dni, to ma pełne prawo być przerażony. Jakieś dziecko dzwoniło też z Przylaszczkowej - nie widziałem go tam, biega tam dosyć podobny kot, ale nie udało mi się wykluczyć, że to nie był Bobi. Dzisiaj jedna pani weterynarz mówiła, że tam się koty pałętają i jest się gdzie schować - dziś za ciemno, żebym tam sprawdzał, bo nie znam tej okolicy, więc nawet łażenie z latarką się na nic nie zda, ale jutro będę sprawdzał. A na Dmuchawcowej będę kiciał jeszcze dziś.
Nie przychodzą mi już do głowy miejsca, które mógłbym sprawdzić w okolicy. Dalej, owszem, jeszcze jedne spore zakłady piaskowe (moim zdaniem odpada, jest tam głośno, marne miejsce na ucieczkę i w dodatku daleko) i koło pętli autobusowej jakieś zakłady, ale tam jest non stop wszystko pootwierane. Będę tam łaził, pewnie.
Marzenia, tu nie ma co podziwiać. Jeżeli go nie znajdę, to sobie nigdy nie wybaczę, że go tu zostawiłem. Mógł siedzieć w bezpiecznym mieszkaniu, znudzony, ale kogoś bym jakoś ogarnął, żeby dał zwierzom żreć przez 5-6 dni.
Ksz.