Strona 12 z 36

Re: Jola Dworcowa i jej koty - apel o pomoc. Borelioza?

PostNapisane: Pt lip 26, 2019 17:25
przez jolabuk5
Dzięki ASK@! Ja pamiętam, że kiedyś czytałam właśnie takie informacje o najróżniejszych objawach boreliozy, dlatego mnie ta choroba do Joli dolegliwości pasuje. Bo tak - pojawiają się od paru lat różne dolegliwości w różnych miejscach, (były już i ginekologiczne, i uszy i stawy i skóra i już nie pamiętam, co jeszcze!), diagnostyka nie jest jasna, leczenie średnio pomaga, ale po pewnym czasie wszystko przechodzi - i za jakiś czas pojawia się w innym miejscu. I znowu diagnostyka i leczenie TEGOMIEJSCA - rezultat podobny. Ale przechodzi. A jak przechodzi, to już nikt nie drąży, co to było, ważne, że przeszło, nie boli, Jola jest prawie zdrowa (prawie, bo zawsze zostają bardzo bolesne żylaki do operacji, nieczynne płuco i coś tam jeszcze).
Z tego, co czytam, to biorezonans chyba jest dla joli za drogi (rozpoznanie boreliozy - 70 zł, terapia - 50-150 zł na pewn za jeden zabieg, a chodzi się 2x w tygodniu przez parę miesięcy. Za to zioła wydają się obiecujące, ale to, co na razie znalazłam w necie też jest drogie - muszę szukać dalej. :D

Re: Jola Dworcowa i jej koty - apel o pomoc. Borelioza?

PostNapisane: Pt lip 26, 2019 18:22
przez ana
Czystek, tatarak, pitu, pitu.
Biorezonans - niech Jolę buk broni topić w tym pieniądze.
Boreliozę leczy się antybiotykami. Długotrwałą kuracją. Czasem trzeba ją powtórzyć.
A badania -- sens ma chyba tylko PCR.

Koty wiemy jak diagnozować i leczyć.
Nas trzeba tak samo. :twisted:

Re: Jola Dworcowa i jej koty - apel o pomoc. Borelioza?

PostNapisane: Pt lip 26, 2019 20:11
przez jolabuk5
Ja też wierzę w antybiotyki, ale zioła nie zaszkodzą. Nie jakieś mieszanki za wielkie pieniądze, ale zwykłe z apteki, tylko trzeba wiedzieć jakie.
Znalazłam stronę borelioza.pl, stowarzyszenia chorych na boreliozę, spróbuję tam poczytać.

Re: Jola Dworcowa i jej koty - apel o pomoc. Borelioza?

PostNapisane: Pt lip 26, 2019 20:32
przez andorka
ana pisze:Czystek, tatarak, pitu, pitu.
Biorezonans - niech Jolę buk broni topić w tym pieniądze.
Boreliozę leczy się antybiotykami. Długotrwałą kuracją. Czasem trzeba ją powtórzyć.
A badania -- sens ma chyba tylko PCR.

Koty wiemy jak diagnozować i leczyć.
Nas trzeba tak samo. :twisted:


i do kompletu bardzo ważna jest dieta z jak najmniejszą ilością węglowodanów - info od leczących się z rok temu, albo troche dalej, ale o ile pamiętam w Poznaniu

Re: Jola Dworcowa i jej koty - apel o pomoc. Borelioza?

PostNapisane: Sob lip 27, 2019 2:20
przez variovorax
Obejrzałam zdjęcia i opisy kotów na pierwszej stronie wątku. Uderzyło mnie, jak wiele kotów pod opieką Joli cierpi z powodu zepsutych zębów. To je boli okropnie... Chciałabym zaproponować, żeby organizować kolejno zrzutki na poczet wyrwania zębów u poszczególnych kotów. Deklaruję pierwszą wpłatę. Czy ktoś chciałby się dołączyć?

***Nawet niewielkimi kwotami uzbieramy na sekwencyjne leczenie kolejnych kotów.***

:201494 :201494 :201494

Re: Jola Dworcowa i jej koty - apel o pomoc. Borelioza?

PostNapisane: Sob lip 27, 2019 7:59
przez jolabuk5
variovorax pisze:Obejrzałam zdjęcia i opisy kotów na pierwszej stronie wątku. Uderzyło mnie, jak wiele kotów pod opieką Joli cierpi z powodu zepsutych zębów. To je boli okropnie... Chciałabym zaproponować, żeby organizować kolejno zrzutki na poczet wyrwania zębów u poszczególnych kotów. Deklaruję pierwszą wpłatę. Czy ktoś chciałby się dołączyć? Nawet niewielkimi kwotami uzbieramy na sekwencyjne leczenie kolejnych kotów.

To by było super. :201494 :201494 :201494 :201494 :201494 Tak, kilka kotów Joli wymaga szybkiej sanacji paszczy, a z kasą krucho, jak zawsze...

Re: Jola Dworcowa i jej koty - apel o pomoc. Borelioza?

PostNapisane: Sob lip 27, 2019 11:11
przez jolabuk5
Jestem po długiej rozmowie z Jolą. Już słyszy, a przy plastrze przeciwbólowym trochę chodzi po mieszkaniu. Jola ma się umówić w przyszłym tygodniu do lekarza specjalisty zakaźnika (spróbuje załatwić sobie skierowanie od domowego) i po prostu musi zrobić badania i się leczyć! Jest przekonana do tego, bardzo się cieszę. Okazuje się, że te dziwne choroby zaczęły się 3 lata temu, a trochę wcześniej usuwali jej na pogotowiu kleszcza, którego nie dała rady wyciągnąć. I od tamtego czasu ciągle jest chora! Miała dodatni wynik przeciwciał anty-borrelia (nie pamięta jaki, pewnie taki podstawowy, nie PCR), ale nikt się tym nie przejął. Zresztą dawniej też ją kiedyś kleszcz ugryzł, ale wtedy dostała antybiotyk, a po tym ostatnim ugryzieniu nie, bo "nie było rumienia". :(

Gdyby udało się zrobić zrzutkę na te 7 kotów, którym koniecznie potrzeba sanacji paszczy, byłoby super. Ale jak się do tego zabrać? Ja zawsze tylko wpłacałam, nigdy nie organizowałam zbiórek :oops: Napisać w tytule? A może założyć zrzutkę (tylko jak? Nigdy nie robiłam)? Doradzicie coś?

Re: Jola Dworcowa i jej koty - apel o pomoc. Borelioza?

PostNapisane: Sob lip 27, 2019 11:26
przez ewkkrem
Zrzutkę chyba łatwo "założyć" ale ostatnio, jak chciałam wpłacić na zrzutce wyświetlił mi się komunikat, że coś trzeba dodać na "obsługę". Ponoć można zignorować ale mnie się nie udało. Nie lubię być naciągana. W związku z powyższym można założyć zrzutkę (tym bardziej, że wpłaty można odliczyć od dochodu) ale jednocześnie może osobna, Miauowa zrzutka TUTAJ? Ktoś udostępni swoje konto dla wpłat na koty Joli? Deklaruję małą wpłatę :oops: .

Re: Jola Dworcowa i jej koty - apel o pomoc. Borelioza?

PostNapisane: Sob lip 27, 2019 11:34
przez jolabuk5
Konto może być Joli albo moje. Moje może o tyle lepsze, że ja na bieżąco mogę potwierdzać wpłaty, a Jola rzadko, jak pójdzie do banku (kiedy?) albo dostanie jakiś wyciąg (jeśli dostaje). Ale nr konta Joli jest na wątku w pierwszym poście, więc spokojnie można wpłacić do niej. Bardzo dziękuję ewkkrem! :201494 :201494 :201494

Re: Jola Dworcowa i jej koty - apel o pomoc. Borelioza?

PostNapisane: Sob lip 27, 2019 12:04
przez ewkkrem
jolabuk5 pisze:Konto może być Joli albo moje. Moje może o tyle lepsze, że ja na bieżąco mogę potwierdzać wpłaty, a Jola rzadko, jak pójdzie do banku (kiedy?) albo dostanie jakiś wyciąg (jeśli dostaje). Ale nr konta Joli jest na wątku w pierwszym poście, więc spokojnie można wpłacić do niej. Bardzo dziękuję ewkkrem! :201494 :201494 :201494

To ja dziękuję :D Poszło do Joli a potwierdzenie potrzebne mi jak dziura w moście.
Kibicuję adopcjom bo sytuacja wydaje mi się przerażająca :(

Re: Jola Dworcowa i koty-zrzuta na lecz. kocich zębów Boreli

PostNapisane: Sob lip 27, 2019 12:09
przez jolabuk5
Dziękuję!!! :201494
Adopcje stoją niestety - koleżanka Joli zgarnęła 4 maluchy, mają ogłoszenia i NIKT nie dzwoni. Jola miała tylko ten telefon o Kacperka, pani miała przyjść, ale się nie odezwała więcej. I drugi telefon od ludzi których kotka wypadła z okna, potem się struła roślinami, a teraz przy remoncie znowu czymś się struła i już jej nie odratowali. No, trudno takim ludziom dać kota...

Re: Jola Dworcowa i koty-zrzuta na lecz. kocich zębów Boreli

PostNapisane: Sob lip 27, 2019 13:50
przez variovorax
Ja wpłacam na konto jolibuk, która będzie prowadzić zbiórkę konkretnie na zęby kotow Joli Dworcowej.

:!:

Re: Jola Dworcowa i koty-zrzuta na lecz. kocich zębów Boreli

PostNapisane: Sob lip 27, 2019 15:53
przez jolabuk5
Potem to wszystko zsumujemy i pójdzie do lecznicy na kocią potrzebę zębową.
Dzięki wielkie. :201494 :201494 :201494
Jakby ktoś tez wolał do mnie to podam numer konta na pw :D

Re: Jola Dworcowa i koty-zrzuta na lecz. kocich zębów Boreli

PostNapisane: Nie lip 28, 2019 6:24
przez MalgWroclaw
Mój znajomy też milczy w sprawie adopcji.
Lekarze Pani J. przynajmniej rumienia nie znaleźli, więc mają tłumaczenie, choć dodatni wynik powinien ich skłonić do leczenia. Miałam rumień na całej jamie brzusznej, ale pani doktor nie skojarzyła go z niczym. Chętnie bym jej dziś (po wielu latach) powiedziała, co o niej myślę, ale nawet nie wiem, jak się nazywa.

Re: Jola Dworcowa i koty-zrzuta na lecz. kocich zębów Boreli

PostNapisane: Nie lip 28, 2019 9:31
przez zuzia96
Ja od ponad 10 lat borykam się z przedawnioną boreliozą i też jestem ofiarą niedouczonej służby zdrowia. U mnie sytuacja wyglądała w ten sposób, że miałam rumień wędrujący (choć samego kleszcza nie pamiętam) i mogłabym mieć pretensje do siebie, gdybym z tym rumieniem nie poszła do lekarza. Ja wtedy nie wiedziałam co to jest, obudziłam się rano z takim śladem na nodze jakby odcisnął mi się duży guzik. Lekarka zbagatelizowała, dała mi jakąś maść i kazała smarować. Objaw po kilku dniach ustąpił, tylko że teraz to już wiem, że rumień i bez smarowania sam by zniknął. Szkoda że lekarka tego nie wiedziała. U mnie zaczęły się objawy takie, że po nocy nie byłam w stanie wstać na nogi, musiałam podpierać się rękami o łóżko, żeby się podnieść. Było coraz gorzej, zaczęłam chodzić po lekarzach i nikt nie wpadł na trop choroby. A jako że mam kłopoty z kręgosłupem, to wszyscy szli w tym kierunku – rezonanse, tomografie, wszędzie czekanie, a czas leciał. Dopiero po dwóch latach się wyjaśniło i to ja sama wpadłam na trop. Do Gazety Wyborczej wyszedł dodatek “Borelioza i choroby odkleszczowe”i kiedy to czytałam, przecierałam oczy ze zdziwienia – przecież miałam dokładnie taki sam, klasyczny, książkowy rumień. Nawet poszłam do przychodni sprawdzić ile czasu upłynęło od tego rumienia, bo już nie pamiętałam. 2 lata lekarze się bujali szukając nie wiadomo czego... Zaczęłam do lekarzy chodzić z gazetą, byli bardzo zdziwieni, niektórzy kserowali sobie artykuł. Wtedy skierowali mnie na badania krwi, wyszła borelioza przedawniona, leczyłam się u zakaźnika.
Borelioza wcześnie wykryta leczy się bardzo dobrze, z przedawnioną jest tak, że może się nie wyleczyć do końca (to wiedza od mojego zakaźnika). Krętki borelii namnażają się w organizmie co jakiś czas (u mnie średnio co pół roku) i dlatego objawy są cykliczne, raz lepiej raz gorzej. A ponieważ namnażają się w różnych miejscach (krwi, tkankach, limfie, mięśniach, itp.) atakują z różnym nasileniem. Leczenie boreliozy przedawnionej trwa długo, ja już nie pamiętam ile razy brałam 30 dniową serię antybiotyków, do tej pory dziwię się, że jeszcze nie świecę.
Natomiast w przypadku wystąpienia rumienia sprawa jest jasna, wiadomo że kleszcz był zarażony. Nie robi się już wtedy żadnych testów, tylko od razu włącza się 30 dniowy antybiotyk (póki co nie ma innego leczenia boreliozy niż antybiotykiem, może kiedyś coś wynajdą)

Przepraszam za zaśmiecanie wątku przydługim wywodem, ale pani Jola powinna natychmiast zacząć leczyć się w tym kierunku. Ja już nie pamiętam od kogo dostałam skierowanie na badania krwi w kierunku boreliozy, chyba od neurologa (bo wtedy tam chodziłam, a to było ponad 10 lat temu) czy od razu skierował mnie do specjalisty od chorób zakaźnych, ale nic nie płaciłam, badania były na fundusz.