jolabuk5 pisze:Ufff. Rozpoznanie - rak podstawnokomórkowy. Wycina się, niestety odrasta, ale rokowania są bardzo dobre. Jola ma jeszcze 3 takie zmiany, które trzeba usunąć, poza tym wizytę u onkologa za 2 tygodnie. Jola mimo wszystko trochę załamana, pocieszyłam ją jak mogłam. Bo przecież ma jeszcze te problemy z sercem, żylaki i kilka innych chorób, w tym ból kręgosłupa, ale i tak - mogło być gorsze rozpoznanie.
Oczywiście, to rozpoznanie nie powinno zmniejszyć chęci wyadoptowania od Joli chociaż kilku kotów.
Naprawdę wielkie ufff.
Takie coś znalazłam:
"Jakie jest rokowanie?
Rokowanie w przypadku rozpoznania raka podstawnokomórkowego jest wyśmienite, o ile podejmie się właściwe i umiejętnie przeprowadzone leczenie. Trzeba jednak pamiętać, że rak tego typu ma skłonność do odrastania (inaczej mówiąc nawrotu albo wznowy) w miejscu, gdzie znajdował się pierwotnie. Dlatego ważne jest skrupulatne oglądanie blizny i jej okolicy co kilka miesięcy. U osoby, u której rak podstawnokomórkowy już wystąpił, ryzyko pojawienia się takiego nowotworu w innej okolicy ciała jest zwiększone, dlatego należy starannie oglądać całą skórę. Ponadto opisano mnogie, wieloogniskowe występowanie raka podstawnokomórkowego w ramach rodzinnego zespołu znamion nabłonkowych (zespół Gorlina i Goltza)."
To, w tej sytuacji, najlepsza wiadomość dla Joli ale myślę, że trzeba się zastanowić jak jej pomóc w adopcji kotów. Nawet tych "nieadopcyjnych".
Ja mogę dodawać ogłoszenia, podnosić ale pisać tak, by poruszyć zakamieniałe serca to ... nie bardzo umiem.
. Potrzebne teksty, zdjęcia, opisy. Joli może nie byłoby lżej bo niełatwo oddawać ukochane koty ale tak trzeba. Tak trzeba bo sił ubywa a chorób przybywa
Nieadopcyne też mają szansę na adopcję. Jestem tego przykładem