Strona 2 z 3

Re: wykarminie kociej sierotki - prośba o rady

PostNapisane: Wto maja 28, 2019 15:46
przez Meteorolog1
asigo pisze:Niestety chyba nie pomożemy sierotce :(. Bardzo Was przepraszam za zawracanie głowy. Nie wiem po co znajomy mnie prosi o pomoc, jeśli nie jest w stanie zrobić nic o czym mu pisze. Żona znajomego jest najprawdopodobniej chora psychicznie - tak to oceniam po tym co mi znajomy opowiada. A znajomy nie ma odwagi się żonie przeciwstawić. Wczoraj prosiłam o zdjęcie brzucha kotka, żeby ocenić wizualnie czy nie jest wzdęty. Znajomy odpisał, że nie da rady, bo żona go nie dopuszcza do kotka. Dziś pytam jak tam sytuacja z kupą i mam odpowiedź, że żona zrobiła mu awanturę i że on nic nie wie co się dzieje z kotkiem. Mam podejrzenia, że nie jest ogrzewany - bo jest ciepło w domu- i do dziś nie zrobił kupy. Paniusia znalazła sobie zabaweczkę i się nią bawi po swojemu. Jak zabaweczka się zepsuje, to wtedy odda ją mężowi............... :cry:

Brutalne ale prawdziwe: psychiczni powinni siedzieć w psychiatryku.

Re: wykarminie kociej sierotki - prośba o rady

PostNapisane: Wto maja 28, 2019 16:04
przez Muireade
Okropne, ale to nie Twoja wina. Zrobilas, co moglas, a w niektórych przypadkach po prostu nie da się pomóc :|
Dziękujemy, że dałaś znać co się dzieje.

Re: wykarminie kociej sierotki - prośba o rady

PostNapisane: Wto maja 28, 2019 16:12
przez Bastet
Nóż mi się w kieszeni otwiera :evil:

Re: wykarminie kociej sierotki - prośba o rady

PostNapisane: Wto maja 28, 2019 16:17
przez asigo
Jestem wkurzona na mojego znajomego. To taki fajny starszy pan i totalnie nie rozumiem jak można z kimś takim porąbanym żyć pod jednym dachem i pozwalać po sobie jeździć (bo ta historia jest o wiele dłuższa). Potem tego skutki są takie jak widać. Kot może stracić życie. Kot rezydent też ledwo uszedł z życiem jak się czymś zatruł a paniusia nie dawała go przez kilka dni do weta zaciągnąć, bo nie i już.

Re: wykarminie kociej sierotki - prośba o rady

PostNapisane: Wto maja 28, 2019 16:21
przez Muireade
Dopóki facet się żonie nie postawi, to Ty i tak nic nie dasz rady zrobic, bo jak? Włamiesz się do nich w nocy i wykradniesz kota?

Re: wykarminie kociej sierotki - prośba o rady

PostNapisane: Wto maja 28, 2019 17:36
przez violet
A może interwencja jakiejś organizacji prozwierzęcej?
Przecież to podchodzi pod znęcanie się :(

Re: wykarminie kociej sierotki - prośba o rady

PostNapisane: Wto maja 28, 2019 17:39
przez asigo
problem w tym że przyjedzie policja czy tam straż gminna i co? zobaczą paniusię z koteczkiem na rękach, przytulającą koteczka - to przecież nie jest znęcanie. Ona mu nie robi krzywdy tylko nie daje pomóc, a weź udowodnij straży że ona źle postępuje bo powinno się inaczej. A kto powiedział że takie a nie inne postępowanie powinno być? Weterynarz? Czy jakaś nawiedzona idiotka - czyli ja :/. BTW nie znam adresu tego pana, tylko tyle że wiocha pod Tarczynem

EDIT: dopisałam kilka słów na końcu

Re: wykarminie kociej sierotki - prośba o rady

PostNapisane: Wto maja 28, 2019 17:41
przez Bastet
A nie możesz po prostu tam pojechać, że niby chcesz pogłaskać kota, a potem po prostu z nim wybiec, zabierając go? On tam umrze.

Re: wykarminie kociej sierotki - prośba o rady

PostNapisane: Wto maja 28, 2019 17:43
przez asigo
nie wiem gdzie on mieszka :(

Re: wykarminie kociej sierotki - prośba o rady

PostNapisane: Wto maja 28, 2019 17:44
przez Bastet
To nie powie Ci tego ten facet? On chyba mieszka razem z nią?

Re: wykarminie kociej sierotki - prośba o rady

PostNapisane: Wto maja 28, 2019 17:45
przez asigo
nie powie bo boi się żony, ona by wpadła w szał a on tego się boi

Re: wykarminie kociej sierotki - prośba o rady

PostNapisane: Wto maja 28, 2019 17:51
przez asigo
Będę jutro jeszcze z nim gadać, zapytam czy mi go przywiezie (w co szczerze wątpię). On też zaczyna być zmęczony moim natrętnym dopytywaniem się.

BTW czy jest jakiś polecany wet w okolicy Tarczyna? Taka informacja może się przydać.

Re: wykarminie kociej sierotki - prośba o rady

PostNapisane: Wto maja 28, 2019 17:53
przez Bastet
Do jutra to ten kociak może być martwy przy takiej "opiece".

Re: wykarminie kociej sierotki - prośba o rady

PostNapisane: Śro maja 29, 2019 7:08
przez asigo
Znajomy był wczoraj u weterynarza z kotkiem. Znajomy napisał:
"Byłem z kotkiem u weterynarza.
Powtórzył pani zalecenia + zasugerował włożyć mały kawałek czopka (o ile się uda)".

Czyli kotek nadal zatkany. Ile parafiny można dać na raz takiemu maleństwu, według mnie to lepiej pomoże.

Dobry wet Pruszków, Tarczyn, południe Warszawy pilnie potrzebny!!!!! Piszcie namówię znajomego na wizytę u innego weta albo jakikolwiek w Warszawie znający się na kociętach.

Re: wykarminie kociej sierotki - prośba o rady

PostNapisane: Śro maja 29, 2019 8:11
przez Blue
Meteorolog1 pisze:Brutalne ale prawdziwe: psychiczni powinni siedzieć w psychiatryku.


Prawdziwe?
Z całym szacunkiem - ale to są bardzo krzywdzące słowa. Stygmatyzujące, okrutne i nie mające żadnych podstaw.
Bierzesz pod uwagę że co 4 Polak ma problemy psychiczne? (nie licząc zaburzeń osobowości).
Statystycznie 1/4 Forumowiczów ma takie problemy.
Uważasz że wszystkich należy zamknąć w szpitalach psychiatrycznych?
Retorycznie się pytam :roll:

Asigo - z tego co zrozumiałam, Ty też tego znajomego za dobrze nie znasz.
Raczej nie osobiście.
Nie znasz jego żony.
Została już zdiagnozowana jako chora psychicznie :roll: .
Z opisu wnosząc to w tej rodzinie jest bardzo dziwnie, ale znamy relację jednej strony.
Kociak dopiero co znaleziony, przeszedł na karmienie sztuczne, od poniedziałku się nie załatwił a dzisiaj jest środa rano.
To żadna tragedia a wręcz często się zdarza w takiej sytuacji.
Maluch był u weta - zakładam że nie jest w ciężkim stanie skoro ten nie zastosował leczenia a jedynie zalecił podanie czopka.

Może sytuacja nie jest wcale taka tragiczna jak się wydaje z relacji faceta? :201494
Na pewno trzeba facetowi pomóc skoro jest w tej sytuacji taki zagubiony i ma jakieś duże problemy w kontaktach z żoną a w tym wszystkim jest kociak - ale na spokojnie.
Bez nasyłania Policji 8O
Skoro raz był z kociakiem u weta, to da pewnie radę pojechać i drugi raz.
Na spokojnie.
Jak go przestraszysz to i on się wycofa.
Jak on wpadnie w panikę wystraszony rychłym zejściem kociaka i Twoimi emocjami - to przy jego kontaktach z żoną (zdarzają się hetery faktycznie, tak jak i zdarzają się panowie z zerowym poziomem asertywności - tudzież stany pośrednie) faktycznie może ona się zaprzeć jak osioł i go do maluszka nie dopuszczać.
Tu spokój jest potrzebny, sytuacja trudna, ale myślę że do ogarnięcia.
I mam nadzieję że kociak tak naprawdę czuje się ok, a przytkanie spowodowane wcześniejszym przegłodzeniem a teraz innym pokarmem zaraz minie :)