Ja będę miała nieco inne podejście - nie jestem zwolennikiem podawania immunostymulatorów zwłaszcza kociakom, ale także dorosłym kotom, bez wyraźnej potrzeby.
Skoro kociaki są już zaopiekowane, ładnie reagują na leczenie, nic złego się nie dzieje i wygląda że ich własny organizm, bez podkręcania układu odpornościowego da radę infekcji a odrobaczenie i dobre odżywanie załatwi sprawę zabiedzenia - to osobiście nie widzę sensu w podawaniu immunostymulatorów.
One nie są takie bezkarne jak mogłoby się wydawać.
Pewnie, są sytuacje gdy takie substancje są na wagę życia, to nie jest tak że uważam je za zło
Wręcz przeciwnie.
Ale uważam że są nadużywane i to w przypadkach w których nie było żadnej potrzeby ich użycia.
Powinny być stosowane u kotów z ewidentnymi zaburzeniami odporności, w sytuacji gdy kot został dopiero co narażony na kontakt z paskudnym wirusem, gdy infekcja się ślimaczy i widać że organizm nie potrafi jej przełamać, przy ciężkich objawach infekcji etc.
Ja bym postawiła na leczenie miejscowe jesli problem tylko z oczami jest i reaguje na krople (plus ewentualnie l-lizyna), odrobaczenie, ciepełko, i bardzo dobre jedzonko, można je przysuplementować dobrym olejem z łososia np.
A z immunostymulatorem bym weszła gdyby kociaki miały problem z wyzdrowieniem.
Mieszanie w układzie odpornościowym lubię zostawiać na sytuacje konieczności