aistionnelle pisze:Oczywiste, że Franio może liczyć na Ciebie.Szkoda,że tylko na Ciebie i bardzo nieliczne osoby, które rozumieją że zwierzątku, które cierpi trzeba pomóc.Zaraz a nie za pół roku.
Macie tam dobrą lekarkę -niestety większość lekarzy jak już widzi konieczność diagnostycznego badania, w sytuacji podwyższonych wskaźników biochemicznych mówi "ooojjjj nie, nie- do narkozy to musi być norma" albo co gorsza: "to nie pani kot przecież":-((((
Cenię ją właśnie za to że u Niej nie ma tego rozgraniczenia że to kot właścicielski czy wolnożyjący.A niestety w innym Gabinecie się z tym spotkałam.To tak jakby dziczek był innym gatunkiem kota.A tutaj nie.Każde życie jest cenne.Ale też nie ma miauczenia dawania złudnych nadziei czy niepotrzebnego wyciągania kasy w sytuacji no wiadomo.A z tym też się spotkałam wielokrotnie.Ba raz mi nawet polecono eutanazję ale nie wyraziłam zgody.Walczyłam ponad miesiąc i ...wskrzesiłam do życia ponownie.
No byłam u Franusia.3 razy.Dwa razy go nie widziałam wcale.Zostawiłam tylko jedzonko.Za trzecim razem widziałam jak siedział z dala.Ale jakoś niespecjalnie zainteresowany mną.Podeszłam.Dałam jedzonka.Ucieszył się chyba.