Strona 8 z 111

Re: Co w trawie piszczy.....Koty Szczecin

PostNapisane: Śro cze 05, 2019 23:16
przez aistionnelle
Przepiękni Maksiu i Henio.
Andzia i Funia też śliczne.

Re: Co w trawie piszczy.....Koty Szczecin

PostNapisane: Śro cze 05, 2019 23:50
przez iza71koty
aistionnelle pisze:Izo, nie komentując sytuacji bo i nie ma czego-wszyscy wiedzą co to jest słomiany zapał, rozsądna wydaje się wersja z kartką,może być w tonie żartobliwym :
"1. prosimy codziennie o świeżą wodę
2. jeśli jedzenie nie zostało zjedzone a woda wypita trzeba ją wylać, a resztki wyrzucić"
KOTY
jednak nie byłabym pewna czy jest to kwestia niewiedzy i czy informacja /perswazja załatwią sprawę.
Jeśli nie, nie pozostaje nic innego jak ponownie zając się tymi biedakami.Może jak panie zobaczą, że ktoś przychodzi na "ich " teren obudzą się


Wiesz karmiłam kiedy kotów było dużo.Wiele wiele lat.W tych miejscach akurat w tej chwili ilość kotów jest znikoma więc oporządzenie kilku nawet dla jednej osoby nie powinno stanowić problemu.Ja takich stołówek mam naprawdę sporo i niektóre są bardzo bardzo oddalone.Mało tego bo przecież mam nie tylko stołówki do oporządzenia ale i budki w terenie.Tym bardziej nie jestem w stanie zrozumieć jak można nie oporządzić należycie czegoś co tym bardziej ma się pod nosem i w niewielkiej ilości.


Kotów w stadzie jest nadal dużo.I gdyby nie to ze mam pomoc od dwóch lat byłoby mi bardzo ciężko.Wiec sytuacja w której mogę się co nie co odciążyć i nie chodzi tutaj o samo jedzenie- bo jak widać nadal je dostarczam, tylko zwyczajnie o fizyczne ogarniecie codziennie wszystkiego.Zatem odciążenie coś mi tam ogólnie daje bo o ile pierwsze miejsce które przejeła znajoma jest miejscem dosyć blisko mnie.O tyle drugie miejsce gdzie karmią emerytki jest juz sporo dalej.Zreszta one tam karmiły jeszcze przede mną.Tyle że nie sterylizowały.Kiedy zaczęłam sterylizować zaczęłam też karmić.Koty były raczej głodne wiec nie przypuszczałam że są przez kogoś karmione.Trwało to wiele lat.I kiedyś same mi powiedziały żeby nie przynosić jedzenia - bo one i tak karmią a kotów jest niewiele i coraz mniej.Wybierałam dni kiedy miałam więcej jedzenia albo lepsze suche jedzonko i zawoziłam.Mimo wszystko.A z kolei w tym miejscu pierwszym problem polega na tym że znajoma bardzo chce ale jednocześnie odczuwa jakiś chyba wstyd że to robi -wiec robi to tak aby ludzie nie widzieli.Zimą dzień jest krótki ale latem.Koty muszą naprawdę długo czekać.Początkowo myślałam ze ma to związek z pracą ale potem się okazało że nawet w dni wolne jest tak samo.Mało tego od pół roku jest już na emeryturze i schemat się nie zmienił.

A żeby było zabawniej - dwa dni temu po 22.00 dostałam telefon.No to juz naprawdę czas dla mnie na odpoczynek po całym ciężkim dniu.Dzwoni i mówi że chyba kot jej uciekł balkonem.I że stało się to ...około 8.00 rano.Że chodziła szukała.....kiedy przyszłam żeby pomóc szukać to jeszcze zostałam opierniczona że za głośno kota nawołuje.Ale uwaga-nie padł argument że ludzie usłyszą- tylko że.....kot się wystraszy.No kot który mnie dobrze zna i któremu parę razy obcinałam pazurki.Sama oczywiście nie miała odwagi nawoływać choć o to prosiłam.Uznała że kot w końcu wyjdzie sam....No zwłaszcza taki co siedzi w upale od rana.Głodny przestraszony i wymęczony.

Mniejsza o to.Znalazłam kota.Został zaniesiony do domu.

Re: Co w trawie piszczy.....Koty Szczecin

PostNapisane: Śro cze 05, 2019 23:58
przez iza71koty
aistionnelle pisze:Przepiękni Maksiu i Henio.
Andzia i Funia też śliczne.


Dzięki. :D Andzia turlanki robiła.A to też koteczka po sporych przejściach.Oj już dawno by jej z nami nie było gdyby nie szybka operacja.Kotce rok po sterylce - a była sterylizowana młodziutka-nie miała nigdy kociaczków- wiec Andzi guzek się zrobił.Z dnia na dzień przestała jeść i kiedy ją głaskałam wyczułam ten guzek.No i Wet i usuwanie całej listwy mlecznej -bo podejrzenie nowotworu.Oj strasznie wtedy wyglądała.Wygolona zaszyta od góry w dół.Była miesiąc u mnie.Grzeczna.Potem zdjęcie szwów.Potem jeszcze kilka dni na podgojenie ale zauważyłam że bardzo tęskni więc wróciła do siebie i jest już z nami kilka lat.To takie ofiarowane jej drugie życie.Ale tak grzecznej pacjentki to chyba nigdy nie miałam.

Re: Co w trawie piszczy.....Koty Szczecin

PostNapisane: Czw cze 06, 2019 0:12
przez aistionnelle
Jak piszesz - liczenie na pomoc tych Pań nie jest dobrym pomysłem.Co innego deklarować a co innego zrobić.
Wiele ludzi wstydzi się tego,że pomagają zwierzętom, a czasem po prostu obawia reakcji sąsiadów, którzy wierząc w różnego rodzaju stereotypy potrafią dokuczać, robić złośliwe żarty etc.
Na fali taniego populizmu szerzą poglądy o tym, że zwierzę nie zasługuje na opiekę, wsparcie, pomoc, że można potraktować je jak rzecz, wyrzucić z domu, krzywdzić :((( :strach:
Najgorsze,że w takim klimacie wychowywane są dzieci...
Andzia -dzielna koteczka, bardzo jej pomogłaś.
Mocno trzymam za Was kciuki :ok: :ok:

Re: Co w trawie piszczy.....Koty Szczecin

PostNapisane: Czw cze 06, 2019 0:14
przez iza71koty
Franuś kiepsko dziś wyglądał.Już z 2 tygodnie jak się wyniósł z mojego podwórka na stronę Maksia.Za to Maksiu sprowadził się do nas mniej więcej w tym samym czasie.No i dzisiaj Franuś był zapluty i nieco zasmarkany.Nie wiem jeszcze czy to wirusówka czy coś z dziąsłami -bo tak nie bardzo mogłam go dotknąć.Poleciałam po pasztecik i antybiotyk.Zjadł.Jutro ocenię jak sytuacja.Kciuki dla Franusia potrzebne.

On już kilka lat z nami.To dziecko urodziła kiedyś Fruzia.Zmieniał rejony, stołówki.Przez jakiś czas go nawet nie było.Nigdy nie był rewelacyjnego zdrowia ale trzymał się.Oby teraz się udało.

Re: Co w trawie piszczy.....Koty Szczecin

PostNapisane: Czw cze 06, 2019 0:22
przez iza71koty
aistionnelle pisze:Jak piszesz - liczenie na pomoc tych Pań nie jest dobrym pomysłem.Co innego deklarować a co innego zrobić.
Wiele ludzi wstydzi się tego,że pomagają zwierzętom, a czasem po prostu obawia reakcji sąsiadów, którzy wierząc w różnego rodzaju stereotypy potrafią dokuczać, robić złośliwe żarty etc.
Na fali taniego populizmu szerzą poglądy o tym, że zwierzę nie zasługuje na opiekę, wsparcie, pomoc, że można potraktować je jak rzecz, wyrzucić z domu, krzywdzić :((( :strach:
Najgorsze,że w takim klimacie wychowywane są dzieci...
Andzia -dzielna koteczka, bardzo jej pomogłaś.
Mocno trzymam za Was kciuki :ok: :ok:


No właśnie i chyba ten wstyd jest jeszcze gorszy niż nie pomaganie wcale.Bo prawda jest taka że tutaj trzeba być silnym.Umieć się ludziom postawić i często bronić tych co głosu nie mają.I nie mam tutaj na myśli przepychanek słownych czy kłótni tylko stanowczego słowa i swojego stanowiska.I tak masz rację to wstyd...co powiedzą inni.Będą mnie wytykać palcem.Mnie wytykano.Kilka lat.Lano wodą z balkonów.Dzieciaki biegały za mną sznurkiem i od kociar wyzywały.Ale w końcu doczekałam się i ja trochę szacunku otoczenia.Często słyszę dzień dobry.Albo ktoś pochwali koty albo do mnie zagada.Czasem nawet o rady proszą.I nie ma już tych dziwnych godnych politowania czy czego tam spojrzeń w moim kierunku.

Re: Co w trawie piszczy.....Koty Szczecin

PostNapisane: Czw cze 06, 2019 0:38
przez aistionnelle
Nie każdy ma odwagę, serce i determinację.Ja też kiedyś zapytałam starszego pana machającego laską i zamykającego piwniczne okienka przed kotami czy chciałby żeby jego ktoś tak potraktował.I czy jego zdaniem zwierzę nie czuje, że jest bite ani że mu zimno. Najpierw mnie zignorował. Wyprzedziłam go więc i zapytałam czy chciałby żeby go ktoś wyrzucił z domu albo zamknął na klucz i uniemożliwił wyjście a potem uderzył. Lub w odwrotnej kolejności .Usłyszałam coś o chorobach. Zapytałam czy już zachorował .I na co ?Zakomunikował mi, że idzie na policję.Domyślam się, że aby złożyć skargę że jest zaczepiany.Wskazałam kierunek na komendę, jest nieopodal.Powiedziałam też, że lepiej nie machać laską bo może się złamać .
Następnym razem przyspieszył na mój widok kroku:-)
Laską już nie machał i niczego nie zamykał
Ale nie wiem czy byłabym tak stanowcza gdyby była to banda chuliganów a nie starszy pan

Re: Co w trawie piszczy.....Koty Szczecin

PostNapisane: Czw cze 06, 2019 16:29
przez ewa_mrau
dotarłam
---
:smokin:

Re: Co w trawie piszczy.....Koty Szczecin

PostNapisane: Czw cze 06, 2019 18:35
przez iza71koty
Mam sajgon. Nie mam jak skończyć karmienia. Chyba będzie to późną nocą o ile w ogóle przestanie grzmieć. Nie martwi mnie ulewa choć i to te,ż bo szkoda mi i kotów i jedzenia, że się zmarnuje -ale ulewa i grzmoty i błyskawice nie ustają. A tego akurat boje się panicznie. Zaliczyłam dwie trasy i stoję. Nie zanosi się, że przestanie, bo znowu jest coraz gorzej.Tak już wygląda moje podwórko. Za chwilę będzie zalane całe, a woda leci rwącym strumieniem. Jest to jedyne wyjście z kamienicy, w której mieszkam:


Re: Co w trawie piszczy.....Koty Szczecin

PostNapisane: Czw cze 06, 2019 18:47
przez aga66
Ale ulewa! Przeczekałas i poszłaś nakarmić głodne kocie brzuszki?

Re: Co w trawie piszczy.....Koty Szczecin

PostNapisane: Czw cze 06, 2019 20:07
przez aistionnelle
O matko kochana, co tam się dzieje!Trzymajcie się.
Jedyna nadzieja w tym,że przesuwa się ten front- i zaraz będzie u nas :/
Może jak kociaki zobaczą co się dzieje nie będą chciały nigdzie wyjść nawet po to żeby zjeść.Poczekaj może aż się aura opanuje bo sama dostaniesz zapalenia płuc.
Kciuki mocno trzymam

Re: Co w trawie piszczy.....Koty Szczecin

PostNapisane: Sob cze 08, 2019 9:43
przez iza71koty
aga66 pisze:Ale ulewa! Przeczekałas i poszłaś nakarmić głodne kocie brzuszki?


Tak.Innej opcji nie było.Mus to mus.Bardzo wiele kotów przyszło i czekało.

Re: Co w trawie piszczy.....Koty Szczecin

PostNapisane: Sob cze 08, 2019 9:46
przez iza71koty
aistionnelle pisze:O matko kochana, co tam się dzieje!Trzymajcie się.
Jedyna nadzieja w tym,że przesuwa się ten front- i zaraz będzie u nas :/
Może jak kociaki zobaczą co się dzieje nie będą chciały nigdzie wyjść nawet po to żeby zjeść.Poczekaj może aż się aura opanuje bo sama dostaniesz zapalenia płuc.
Kciuki mocno trzymam


Oj one potrafią czekać.Wierz mi w najgorszą pogodę.Ulewy już przerabiałam przez te wszystkie lata.I odpukać zapalenie płuc się nie przytrafiło.Trzeba szybko się przebrać założyć coś suchego chwilkę ogrzać i można lecieć dalej.Nie raz musiałam przebierać sie po 4 lub 5 razy ale jakoś dałam rade.Dużo gorsze sa ulewy jesienne bo wtedy do tego wszystkiego bardzo zimno jak człowiek przemoknie.

Re: Co w trawie piszczy.....Koty Szczecin

PostNapisane: Sob cze 08, 2019 21:24
przez Stomachari
:strach:

Re: Co w trawie piszczy.....Koty Szczecin

PostNapisane: Nie cze 09, 2019 20:43
przez iza71koty
W noc ulewy zabrałam Franusia.Był bardzo mokry i wszedł na korytarz gdzie mieszkam.Wiedział że na górze stoi kontenerek z kocykiem.Wyszłam zobaczyłam że w nim siedzi i poszłam po zamknięcie.Podejrzewam że powodem tego ślinienia nie są nerki jak przypuszczałam tylko chore ząbki.Dzisiaj pozwolił się dokładnie obejrzeć i po jednej stronie zarówno na górze jak i na dole jest masakra.

Kot ma apetyt.Bardzo ładnie je.Prawidłowo się załatwia.Dzisiaj mu wysprzątałam klatkę.Dałam czyste posłanko i nowe legowisko.Jest grzeczny zadowolony i ogólnie sporo wypoczywa.Jutro postaram się o jakieś zdjęcia.Musze rano zadzwonić do Wetki i negocjować koszty.


Jutro napisze co i jak.W razie draki Kochani będę prosić o Pomoc i wsparcie. :roll: :oops: :oops: :oops:


Obawiałam się że taki mokry szybko sie nie osuszy.Ponieważ ogólnie przez to ze go boli mało się myje.Osuszyłam go w domu i przez te kilka dni w suchym siedzi.Co dalej to już zobaczymy.Cieszy mnie ze nie sprawia kłopotów jest obsługiwalny i w miarę wyluzowany.