arłynaantresoli pisze:Hej, nie jesteśmy masochistami. Oczywiście, że pozwalamy. Koty to ciepełko, koty to mruczenie, koty to pobudki deptaniem
Bywam masochistką. Czasami pozwalam. Kotek to ciepełko, kotek to mruczenie, kotek to pobudka galopem z pazurami. Mam jeszcze ślady na przedramionach po tym jak osłaniałam twarz przed kotysiem który w napływie energii postanowił sobie podriftować. Po mnie.
Miałam już przerysowane w takich galopadach nogi i brzuch, zryte plecy ale o twarz (oczy! ) to się zlękłam ostatnio. Jak go zostawiam na noc, to śpię czujnie - najmniejszy odgłos rozbawienia czy gonitwy a wypraszam je natychmiast z sypialni.
Kiedyś w wątku wnerwionych żaliłam się na Burełkę, to okazało się, że takich kocich szajbusów na forum jest jeszcze kilka. Jedna z dziewczyn opowiadała, że fryzjerka jej się zapytała, czy miała jakiś wypadek a to kicio w nocy przebiegł jej po głowie i zafundował pamiątkę.
Podkreślę, że chodzi o bezmyślnego kocura. Ze Stefką takich jazd nie ma - ona jest grzeczna, a jak się rozbawi to nie wpada na mnie. Bureł w swoim rozbawieniu jest niebezpieczny po prostu.
Trzy koty moje. Czwarty tylko ze mną mieszka.