Mam dużo kwiatów i dwa spokojne, starsze (+10 lat) koty. Bywałam też DT dla maluchów i gnojki
zawsze zrzucały mi doniczki, podgryzały zieleninę, uparcie kopały w ziemi. "Uroki" młodzieży
Moje obecne kotki w zasadzie niemal w ogóle nie interesują się kwiatami - z wyjątkiem wszystkich kwiatów z listkami "jak trawa" - czyli dracena, zielistka, młode żonkile... Te niestety próbują skubać, dlatego pozbyłam się wszystkich trujących (dracena, żonkile - btw najlepiej wymieniać je na "grupach adopcyjnych" roślin na FB, bo zawsze dostanie się coś w zamian), a te nietrujące przestawiłam w miejsca niedostępne dla kota (np wysoka szafa, na którą panie starsze nie mają jak wskoczyć).
Moje kotki lubią się też położyć w takich podłużnych doniczkach-korytkach, nie przeszkadzają im tam rośliny, traktują to jak korytko na kota
ale jak zabarykaduję dostęp większymi doniczkami to nie pchają się tam na upartego.
Na Twoim miejscu najpierw wymieniłabym trujące rośliny na te bezpieczne, potem wszystkie "potencjalne atrakcyjne do jedzenia" czyli "trawiaste" ustawiłabym w niedostępnych miejscach, a potem poszukała dorosłego, spokojnego kota z Domu Tymczasowego, takiego który w DT nie interesował się kwiatami.
Ważne i smutne co do pogryzania roślin jest to, że to nie jest trucizna, która działa natychmiastowo - czyli kot może np. zjeść 4 listki draceny w ciągu tygodnia i nic mu nie jest, a piąty listek przeważy stężenie trucizny w ciele na taką ilość, z którą kot sobie nie poradzi i naraz padają nerki, układ pokarmowy, wątroba itd. A wyciągnąć kota z tego jest bardzo ciężko.
A wielu właścicieli o tym nie wie i widząc podskubane listki i "na oko" zdrowego kota uznaje, że widocznie temu egzemplarzowi nie szkodzi.
A to nie szkodzi do czasu