ZAGINĄŁ KOT Kraków Czyżyny pomoc pilnie potrzebna

Nul pisze:Jestem z Krakowa, ale zupełnie nie z Czyżyn ani nawet z okolic... Gdzie go szukać???

Bardzo dziękuję za chęć pomocy. Będę się kontaktować na priv jakby co.

Nic z tego nie rozumiem, jakaś przedziwna ta adopcja/nie adopcja. Jakim sposobem kot znalazł się w tym domu? Tak rzucam pytanie w próżnię....

Kot uciekł w tajemniczych okolicznościach , ale nie uciekł. Żyje, ale go nikt nie widział. Jakaś okropna historia nie z tej ziemi.

Norma0204 pisze:8O Kot uciekł w tajemniczych okolicznościach , ale nie uciekł. Żyje, ale go nikt nie widział. Jakaś okropna historia nie z tej ziemi.

Widział widział, więc ustalone, że żyje na 100%, że nie uciekł też na 100%

Ewar, pytanie bardzo rzeczowe, same na nie próbowałyśmy sobie odpowiedzieć, po prostu osoby odpowiedzialne wdupiły koncertowo, tyle, że na ten moment nie ma co gdybać, oskarżać, bo "mleko się rozlało" dziewczyny zdają sobie sprawę co zrobiły. Baltimoore, mnie i męża interesuje wyciągnięcie kota, nie chce roztrząsać bo nic poza nerwami mi to nie da, dlatego skupiamy się na chwili obecnej i aktualnej sytuacji kota.

**Adopcje: 11 >>**

Dziwna ta sprawa. Chyba towarzystwo od kota nie spodziewało się zainteresowania zaginionym? Wymyślono bajeczkę o zaginięciu i wydawało im się ,że nic się nie zadzieje? Nikt szukać nie będzie? Bo to tylko kot?

Mogę zapytac, jak ustałyście, że kot nie uciekł i żyje? Nie czepiam się Was, tylko interesuje mnie ta sprawa.

kociołkowo pisze: po prostu osoby odpowiedzialne wdupiły koncertowo

A, co do tego nie ma wątpliwości. Wiesz, ja się denerwuję takimi sytuacjami. Moje koty siedzą na tymczasie bardzo długo, bo wystarczy jakieś "ale" i domek odrzucam. Tutaj piękny, bardzo adopcyjny kot być może spisany jest na straty. Ciężko mi się z tym pogodzić. Czasem też dochodzę do wniosku, że lepiej dla kota, aby był bezdomny, naprawdę. Jestem na forum od dawna, zauważam zmiany. Na gorsze.

**Adopcje: 11 >>**

ewar pisze:
kociołkowo pisze: po prostu osoby odpowiedzialne wdupiły koncertowo

A, co do tego nie ma wątpliwości. Wiesz, ja się denerwuję takimi sytuacjami. Moje koty siedzą na tymczasie bardzo długo, bo wystarczy jakieś "ale" i domek odrzucam. Tutaj piękny, bardzo adopcyjny kot być może spisany jest na straty. Ciężko mi się z tym pogodzić. Czasem też dochodzę do wniosku, że lepiej dla kota, aby był bezdomny, naprawdę. Jestem na forum od dawna, zauważam zmiany. Na gorsze.

Też tak uważam. Adopcyjne koty w typie mogą przebierać w super domkach. Wydawać jak leci nie jest problemem.

Chyba ktoś usunął posta, zanim zdażyłam przeczytać :20147

Na przykładzie mojego Baltazara pozwolę sobie stwierdzić, że dla "domnego" porzuconego kota bezdomność i tułaczka nie są najlepszym wyjściem

Baltazar, wyrzucony na peryferiach brytyjczyk z pseudo, krótki pobyt na wolności przypłacił utratą wzroku w jednym oku oraz prawie że niedrożnością jelit od folii po parówkach i tych sznurkowych siatek w które są okręcane pseudoszynki, bo takimi "resztkami" karmił się w okolicznych domach zanim mój TZ go nie zgarnął do nas.

Oczywiście zgadzam się, że z pomaganiem jest jak z miłością- trzeba mądrze.

Muireade pisze:Mogę zapytac, jak ustałyście, że kot nie uciekł i żyje? Nie czepiam się Was, tylko interesuje mnie ta sprawa.

że nie uciekł podejrzewaliśmy już wcześniej, jednak ustalenie tego nie było proste...powiedzmy, że baba jest na tyle szurnięta, i tak pogubiła się w kłamstwach...sama się rypnęła, do tego narażając życie kota (by się uwiarygodnić) co tylko ją pogrążyło, kota widziała osoba nam pomagająca. Mąż w tym czasie odsypiał i nie pojechał na miejsce, za co mi się oberwało, że nie budziłam go na siłę itp itd...

Czyli nie dość, że podła i złośliwa, to jeszcze mało inteligentna. A udało się Wam już namierzyć, gdzie kotek bytuje? W miejscu, gdzie był widziany?

Ale ktoś tej babie kota oddał :evil:

**Adopcje: 11 >>**

Muireade pisze:Czyli nie dość, że podła i złośliwa, to jeszcze mało inteligentna. A udało się Wam już namierzyć, gdzie kotek bytuje? W miejscu, gdzie był widziany?

No nie do końca mało inteligentna. Tylko inaczej. Dostała co chciała i kota nie ma. Obawiam się ,że go cichcem wywiozą. Zgłosiłabym na Policję, że nie dotrzymano warunków umowy i zaginiecie kota. Wyśmieją czy nie (nas nie wyśmiano) ale przyjąć zgłoszenie muszą. Tylko musi to zrobić ktoś z "fundacji" mający wsie dokumenty.Może ktoś z nich podejdzie, można się umówić że na sygnał podjadą by wejść w majestacie ich munduru na posesją...

Coś nowego?...

ZAGINĄŁ KOT Kraków Czyżyny pomoc pilnie potrzebna

Kto przegląda forum