Proszę o podzielenie się doświadczeniami. W skrócie: kocur chyba bezdomny, bazujący u mnie w ogrodzie, śpiący w piwnicy. Ja mam swoje trzy kotki wychodzące do ogrodu, prawie swojego wykastrowanego innego przygarniętego kocura i dziczkę wykastrowaną w ogrodzie. Kocur, o którym piszę, o wdzięcznym imieniu Brat, nikomu nie przeszkadzał, nikogo nie atakował, zero agresji a nawet przeciwnie- miziak.
Po kastracji mam zmianę w agresywnego w stosunku do domowników kota. Minęły trzy tygodnie od kastracji. Brat atakuje moje dziewczyny i resztę nie moich, ale pod moją opieką, ogrodowych kotów. Myślałam, że będzie odwrotnie
Pcha się do domu, goni wszystko, co napotka. Jest problem.
Gdyby ktoś chciał poznać głębiej sytuację, to tutaj: viewtopic.php?f=46&t=188141&start=720
Czy taka zmiana po kastracji jest jakoś uzasadniona? Co się dzieje z tymi hormonami i czy jest szansa, że się uspokoi? To cudowny kocur, do adopcji, będzie z niego wielka pociecha, ale na bank nie teraz jeżeli ktoś ma koty.