miałam okazję obserwowania zachowania kociąt i ich matki do ok 16 tyg życia.
W okolicy, w której mieszkałam, było sporo kotów wychodzących - w tym moja trójka. I taka fajna tri, malutka kruszynka, w różowej obróżce z symilkami.
Po kilku latach tri zaczęła się pojawiać na moim podwórku coraz częściej, wciąż miała tę obróżkę - ale wpadała do domu (latem drzwi na ogród były otwarte cały czas, jak byliśmy w domu), nabierała pełen pysio żarcia i w nogi. I zaczęła tyć...siedziałam wtedy w domu na chorobowym ze złamanym ręką...zaczęłam dociekać, czyje toto. Niestety, z ręką wylądowałam w szpitalu na operacji, jak wróciłam do domu, kocia już była szczuplutka, zdążyła się wykocić. Kocięta przyprowadziła mi po raz pierwszy jak miały ciut ponad 6 tyg - w między czasie karmiłam ją intensywnie - 5 malutkich dzikusków. Dowiedziałam się, że kocia miała swoją "pańcię" - dwunastolatkę. Ale wraz z matką wyprowadziła się, kotka została z "wujkiem", panem hmmm....dość powiedzieć, że łatwo przyszło uzyskanie zrzeczenia się kotki.
A ona z dziećmi zamieszkała na moim podwórku.
Kocięta - jak to kocięta. Rozrabiały, jak przysłowiowe "pijane zające". Kotka zaczęła je wychowywać - czyli karcić, jak już pewnie stały na łapkach, tak ok ósmego tygodnia życia. Jeśli kocię - wg matki - przekroczyło jakieś zasady, dostawało "z liścia", jak nie skutkowało, matka np siadała na kociaku, czasem łapała za gardło. I nie robiło na niej wrażenia, że kocię wrzeszczy wniebogłosy, wywija się - póki się nie uspokoiło, nie ustępowała. Rodzeństwo też razem się podgryzało, uczyło się, że gryzienie boli, drapanie boli.
Jeśli kocię zostanie wyrwane ze swojego środowiska za wcześnie ( wg tłumaczeń -
samo je, kuwetkuje), to nigdy nie nabędzie umiejętności chowania pazurów w zabawie, podgryzania z wyczuciem. Tu jest ta wyraźna różnica między kocięciem, a szczeniakiem. Ośmiotyg szczeniaka człowiek wychowa po swojemu, kocięcia niestety nie.
"Moje" kocięta były z matką do 16 tyg życia - wtedy z pomocą kilku osób w ciągu jednego dnia cała banda została wyłapana. Mama pojechała na sterylkę, kocięta do dt na socjalizację z ludźmi.
Mamuśka finalnie została ze mną, nie było chętnych do adopcji mocno dorosłej kotki, kocięta znalazły domy. ŻADEN z domów nie uskarżał się, że kot gryzie czy drapie - owszem, polowały na nogi czy ręce, ale krew się nie lała.
Finnbarr pisze:mam problem z Brytyjczykiem który trochę gryzie a którego kupiłem jak miał 2,5 miesiąca.
a jakim cudem w tym wieku kocię z hodowli miało co najmniej dwa odrobaczenia i dwa szczepienia ? rozumiem, że rodowód masz, taki prawdziwy, uznawany na całym świecie, sięgający pięciu pokoleń wstecz ?
I - zważywszy, że mówisz o brytku - masz wyniki badań, że hodowla jest wolna od HCM i PKD ? wiesz, że mniej więcej po ukończeniu przez kota pierwszego roku życia powinieneś wykonać mu echo serca ? nawet, jeśli oboje rodzice są
n ?