Strona 5 z 6

Re: MOJA AGRESYWNA KOTKA

PostNapisane: Pon mar 04, 2019 6:28
przez maczkowa
OKI pisze:"Nigdy nie widział takiego kota" podobno. No cóż, to raczej świadczy, że specjalistą od kotów to on raczej nie jest, bo w gabinecie nawet spokojne domowe pieszczochy potrafią się zamienić w żywą furię.

A to inna rzecz, czasem w oczekiwaniu na wizytę obserwuję ( zwykle usznie ) w gabinecie dantejskie sceny, wrzask, jazgot, słychać, ze wszystko prawie fruwa, a lekarz uzbrojony w rękawice po barki. Przy pierwszych sytuacjach byłam pewna, ze to totalne dziczki są w gabinecie, do czasu, gdy z niego nie wychodzili upoceni i zestresowani właściciele z malutkim i całkowicie spokojnym już pieszczoszkiem w transporterku.
Nie zmienia to faktu, że nie wiem i nie chce mi się sprawdzać, jakie są uwarunkowania prawne, czy w przypadku zgłoszenia służbom porzadkowym takiej akcji i dowiezieniu kota przez straż i braku szczepienia na wściekliznę weterynarz nie jest jakoś zmuszony do zarządzenia takiej kwarantanny. W przypadku, gdy dochodzi do pogryzienia przez psa i interwencji policji, to chyba standard taka obserwacja.
Nie wykluczałabym też, że autorka wątku trochę tu agrawuje reakcje zewnętrznych osób, by podkreślić grozę sytuacji.

Krysiaaa, jak obecnie kotka się zachowuje, czy zdradza jakiekolwiek objawy tego, że coś jej jest, coś dolega, jakieś nietypowe zachowania? Ile tej kwarantanny zostało?
W imieniu kocinki proszę- idź z nią do weta, gdy tylko będzie to możliwe. Natomiast w żadnym wypadku nie idz tam, gdzie byłaś z nią po tej akcji i gdzie przebywała na tej kwarantannie. Już pomijając wątpliwe oceny jego dotychczasowych decyzji, myślę, że to miejsce kojarzy sie kici okropnie i samo znalezienie się tam, ten sam człowiek może podziałać na nią bardzo mocno stresogennie.

Re: MOJA AGRESYWNA KOTKA

PostNapisane: Pon mar 04, 2019 8:22
przez ewar
Krysiaaaa pisze:Witam.
Moja kicia ma 16 miesięcy. Przygarnęłam ja jak miała dwa miesiące - kotka się okociła i rozstawiła 3 kociaki same sobie. Ja zabrałam do domu juz ostatnia Krysię.
Kicia jest ślepa na jedno oko i miała wiele innych dolegliwości, ale była dzielna i wyzdrowiała.
Od małego ładnie jadła i załatwiała się w kuwecie sama nawet nie musiałam jej tego uczyć.
Ogólnie bardzo dobrze nam się żyło, mam duże mieszkanie wiec kicia ma gdzie sie wybiegać i ma swoje katy ze często muszę ja wołać i sprawdzać czy jest bo czasami gdzieś zaszyje się i spi. Przy zabawie zawsze za bardzo drapie i gryzie czego nie mogę jej oduczyć wiec bawię się z nią w rękawiczkach. Często tez gdy leżę pod kocem kicia kładzie się na mnie i ssie ten kocyk czego tez jej nie mogę oduczyć. Ogólnie kicia jest kochana i każdego gościa zaczepia do zabawy. Krysia nie była jeszcze kastrowania.

Przejdę do setna
W zeszły piątek odwiedził mnie brat, posiedzieliśmy chwile, Krysia zaczęła trochę szaleć w sumie jak zawsze biegała zaczepiała nic szczególnego. Wyszłam na chwile wyrzucić smieci. Wracam do mieszkania - pełno rzeczy porozrzucanych do góry nogami, poduszki z kanapy porozrzucane. Brat do mnie krzyczy z łazienki „ Weź kota!”. Patrzę na Krysię, a kicia najeżona, warczy i syczy i zaczyna mnie atakować. W panice uciekam bo Krysia to dobry skoczek i boje się o swoją twarz.
Zamknęłam się razem z bratem w łazience. W nadzieji ze kotka się uspokoi. Po godzinie kicia dalej była agresywna, wiec zadzwoniłam po straż (uznałam ze są najlepiej wyposażeni w odzież i nie zrobi im krzywdy) złapali kotkę do transporterka.
Zabrałam kicie do weterynarza ale niestety musiałam poczekać na weterynarza bo wyjechał w teren.
Minęły 4 godziny kicia dalej agresywna, aż transporter skacze + straszne wycie i warczenie które doprowadza mnie do płaczu, bo nie wiem co jej jest.
Weterynarz w końcu mnie przyjął, pierwsza jego reakcja - widzę takiego kota pierwszy raz w życiu.
Kicia została na obserwacji u weterynarza na 15 dni pod katem wścieklizny ponieważ mnie i bratu bardzo podłapała ręce kiedy przed nią uciekaliśmy(takie mamy procedury).

Naprawdę szkoda mi kici. Widzę ze się tam meczy, trzymają ja w klatce. To już 6 dzień. Weterynarz mówi ze kotka jest zdrowa.
Zabrała bym ja do domu, ale naprawdę się jej boje.
Nie wiem co mam teraz zrobić. Nie wyobrażam sobie ze kicia jest w domu, a ja tylko czekam aż sytuacja się powtórzy. Świadomie się na mnie rzuciła nie zycze tego nikomu.
Mam trzy opcje:
- mogę ja oddać, ale nie wiem czy znajdę w moich okolicach kogoś kto się tego podejmie.
- mogę wypuścić ja na dwór u moich rodziców, ale myśle ze mogła by być to dla niej krzywda, bo nie maila by możliwości schować się w domu,
- uśpienie zdrowego kota.


Proszę o jakieś szczere rady, nie chce dla niej zle, w życiu bym nie pomyślała ze świadomie będzie mnie ganiać w domu w celu zrobienia mi krzywdy.

Czyli oczekujesz pomocy w wyborze jednej z trzech opcji. Żadna nie jest do zaakceptowania.
Proludzka, miziasta kotka lubiąca ludzi nagle POD TWOJĄ NIEOBECNOŚĆ rzuca się na brata. Nie daje Ci to do myślenia? A potem ta trauma, którą jej z wetem zafundowaliście? Nie zauważyłam, że rozważasz sterylizację, badanie, bo kotka jest zdrowa, tak ocenił wet. Na oko. Ludzie spokojnie, z życzliwością pisali, co trzeba zrobić. Może nie zauważyłam, że cokolwiek z tych rzeczy masz zamiar zrobić. Czego więc oczekujesz?
Kotka nie jest wysterylizowana, może już coś złego się z nią dzieje w związku z tym?
Bawienie się z kotem w rękawiczkach jest dość dziwne. Są sposoby, aby kotkę oduczyć drapania w zabawie.Tak na marginesie to bardzo częste, zwłaszcza, jeśli kociakowi się na takie rzeczy pozwala. Z kotem nie bawi się ręką, a wędką, różnymi dyndadełkami.

Re: MOJA AGRESYWNA KOTKA

PostNapisane: Pon mar 04, 2019 9:04
przez Muireade
Krysiaaaa pisze:Wiesz co ?! Szukałam jej domu!!
Jakoś nikt się nie kwapi.
Nagle wszyscy zawzieci kociarze nie wiedza co z taka kotka zrobić...
Proszę bardzo. Jeżeli nie boicie się kota który atakuje ludzi to ja przygarniajcie. Zapalace za wszystkie badania. Ciekawe jak Wam będzie się żyło z kotem który jest gotowy zaatakować właściciela?

Krysia, jeśli ten wątek był zawoalowaną próbą oddania komuś kota - "napiszę, że jest problem, to napewno ktoś weźmie" - to musisz wiedzieć, że my na forum mamy dużo swoich kotów - ja np. mam 4 swoję + jedną kotkę na tymczasowej rekonwalescencji, a to i tak jest mało, bo dziewczyny mają po 10, 15 i więcej kotów. W większości chorych, zaniedbanych, uratowanych od bezdomności bied. Wymaganie, żeby ktoś się zaoferował, bo tu sami kociarze, jest po prostu nie fair. To Twój kot i na Tobie spoczywa ciężar leczenia go i dbania o niego.

A na marginesie, to nie wiesz ile razy i z jaką zawziętością nas atakowały ratowane koty, które nie wiedzą, że ktoś chce im pomóc, tylko myślą, że walczą o życie.

Re: MOJA AGRESYWNA KOTKA

PostNapisane: Pon mar 04, 2019 10:21
przez Krysiaaaa
Muireade pisze:
Krysiaaaa pisze:Wiesz co ?! Szukałam jej domu!!
Jakoś nikt się nie kwapi.
Nagle wszyscy zawzieci kociarze nie wiedza co z taka kotka zrobić...
Proszę bardzo. Jeżeli nie boicie się kota który atakuje ludzi to ja przygarniajcie. Zapalace za wszystkie badania. Ciekawe jak Wam będzie się żyło z kotem który jest gotowy zaatakować właściciela?

Krysia, jeśli ten wątek był zawoalowaną próbą oddania komuś kota - "napiszę, że jest problem, to napewno ktoś weźmie" - to musisz wiedzieć, że my na forum mamy dużo swoich kotów - ja np. mam 4 swoję + jedną kotkę na tymczasowej rekonwalescencji, a to i tak jest mało, bo dziewczyny mają po 10, 15 i więcej kotów. W większości chorych, zaniedbanych, uratowanych od bezdomności bied. Wymaganie, żeby ktoś się zaoferował, bo tu sami kociarze, jest po prostu nie fair. To Twój kot i na Tobie spoczywa ciężar leczenia go i dbania o niego.

A na marginesie, to nie wiesz ile razy i z jaką zawziętością nas atakowały ratowane koty, które nie wiedzą, że ktoś chce im pomóc, tylko myślą, że walczą o życie.



Nie dodawałam tego postu w celu znalezienia jej nowego domu.
Po prostu żałuje ze cokolwiek tutaj zamieściłam, bo wiele osób nie rozumie mojej sytuacji i mnie atakuje. Tamten wątek był odpowiedzią właśnie do takiej osoby.
Z reszta jak już mówiłam.
Dziękuje za rady.

Z kicia poradzę sobie sama. Najlepiej krytykować osobę obca z przed monitora. :ok:

Re: MOJA AGRESYWNA KOTKA

PostNapisane: Pon mar 04, 2019 10:33
przez Gretta
Na pewno sobie poradzisz.
Tyle że w konflikcie z człowiekiem zwierzę zawsze jest na przegranej pozycji. Zawsze.
Stąd niepokój o koteczkę.

Re: MOJA AGRESYWNA KOTKA

PostNapisane: Pon mar 04, 2019 10:46
przez Alienor
Twoja kotka może mieć ropomacicze, może mieć guzy listwy mlecznej, może mieć pierdyliard chorób, których "na oko" lub "na macanego" wet nie stwierdzi. Idź z nią do weta, przebadaj (morfologia z biochemią z krwi, badanie moczu, to absolutna podstawa, dorzuciłabym do tego usg i - w przypadku jeśli będzie podejrzenie uszkodzenia kości - RTG), wysterylizuj i wtedy możemy porozmawiać. Bo na razie to wychodzi na próbę przerzucenia odpowiedzialności za kotkę na kogokolwiek, żeby móc się usprawiedliwić "no ja chciałam dobrze, ale nie przyleciały i nie zabrały kotki (która już nie jest malusia i śliczniusia?) więc musiałam ją zabić". Choć ty oczywiście nie przyznasz, że taki będzie efekt tego, co chcesz zrobić.

Re: MOJA AGRESYWNA KOTKA

PostNapisane: Pon mar 04, 2019 11:14
przez Muireade
Mam nadzieję, że poradzisz sobie z nią gruntownie ją badając - bo kotka potrzebuje pomocy - Twojej.
Obrażanie się na forum naprawdę nie pomoże, bo dziewczyny chcą dobrze. Martwimy się kota, bo były tu już setki takich historii jak Twoja i większość skończyła się po prostu oddaniem "problemu" do schroniska, dalekiej rodziny na wsi, tudzież wypuszczeniem "na wolność", a każda z tych opcji to ogromna krzywda dla zwierzęcia.

Re: MOJA AGRESYWNA KOTKA

PostNapisane: Pon mar 04, 2019 11:32
przez maczkowa
Krysiaaaa pisze: bo wiele osób nie rozumie mojej sytuacji i mnie atakuje.


Mylisz się, Twoją sytuację rozumie tu wiele osób- wydarzyło się coś, co powoduje, że masz problem z kicią.

Natomiast masz rację - wiele osób może nie rozumieć Twojej postawy ( co nie jest równoznaczne z tym powyżej ).
Nie przyszłaś tu zapytać, co mogło takie zachowanie spowodować, nie przyszłaś, by pomóc SWOJEMU KOTU, który znalazł się w trudnej sytuacji, przyszłaś z gotowym przekazem, że kicia zaatakowała bez powodu, 3 propozycjami rozwiązania ( każde dla kici albo w ogóle niedobre, albo będące pozbyciem się problemu ) i pytaniem, czy jakaś inna opcja istnieje. Dość ciężko przebijamy się z sugestiami, że to NIE JEST WINA kici i trzeba szukać przyczyny.
Widzisz- tu są ludzie, którzy kotom oddają całe serce, ba- życie podporządkowują kotom i ich dobro jest sprawą nadrzędną. Jeśli w pierwszym poście od razu przedstawiasz wizję, która jawi się, jak skrzywdzenie kota plus opcje, które od razu w tle mają skreslenie kota, to nie u każdego tu znajdziesz i cierpliwość i zrozumienie. Bo- większość rozumie, że można się przestraszyć agresywnego kota, ale brak otwarcia na sugestie przebadania, niedawanie szansy kici mimo, że ta już zachowuje się normalnie, nie nastraja pozytywnie i każdego z nas niepokoi. Bo jak trafnie napisała Gretta, co kazdy z nas wie- zwierzę jest na przegranej pozycji w konflikcie z człowiekiem, a Twoja kicia jest z tych, które bez człowieka i jego pomocy nie przetrwają.
Zawalcz o nią, proszę, daj jej szansę!

Re: MOJA AGRESYWNA KOTKA

PostNapisane: Pon mar 04, 2019 20:31
przez Tasha8562
maczkowa pisze:
Krysiaaaa pisze: bo wiele osób nie rozumie mojej sytuacji i mnie atakuje.


Mylisz się, Twoją sytuację rozumie tu wiele osób- wydarzyło się coś, co powoduje, że masz problem z kicią.

Natomiast masz rację - wiele osób może nie rozumieć Twojej postawy ( co nie jest równoznaczne z tym powyżej ).
Nie przyszłaś tu zapytać, co mogło takie zachowanie spowodować, nie przyszłaś, by pomóc SWOJEMU KOTU, który znalazł się w trudnej sytuacji, przyszłaś z gotowym przekazem, że kicia zaatakowała bez powodu, 3 propozycjami rozwiązania ( każde dla kici albo w ogóle niedobre, albo będące pozbyciem się problemu ) i pytaniem, czy jakaś inna opcja istnieje. Dość ciężko przebijamy się z sugestiami, że to NIE JEST WINA kici i trzeba szukać przyczyny.
Widzisz- tu są ludzie, którzy kotom oddają całe serce, ba- życie podporządkowują kotom i ich dobro jest sprawą nadrzędną. Jeśli w pierwszym poście od razu przedstawiasz wizję, która jawi się, jak skrzywdzenie kota plus opcje, które od razu w tle mają skreslenie kota, to nie u każdego tu znajdziesz i cierpliwość i zrozumienie. Bo- większość rozumie, że można się przestraszyć agresywnego kota, ale brak otwarcia na sugestie przebadania, niedawanie szansy kici mimo, że ta już zachowuje się normalnie, nie nastraja pozytywnie i każdego z nas niepokoi. Bo jak trafnie napisała Gretta, co kazdy z nas wie- zwierzę jest na przegranej pozycji w konflikcie z człowiekiem, a Twoja kicia jest z tych, które bez człowieka i jego pomocy nie przetrwają.
Zawalcz o nią, proszę, daj jej szansę!


Zgadzam się w stu procentach.

Re: MOJA AGRESYWNA KOTKA

PostNapisane: Wto mar 05, 2019 7:14
przez Blue
Ja tylko dodam że kot zarażony wścieklizną, którego wystąpią objawy wścieklizny - nie wraca już do normalnych zachowań. Gdy pojawią się pierwsze objawy - potem jest tylko droga w dół.
I to całkiem szybko przebiegająca, kot od pierwszych objawów żyje zwykle góra kilka dni.
Ataki szału o ile występują (bo u kotów dosyć często się zdarza że nie a wścieklizna przybiera postać cichą) - trwają dosyć krótko, główne objawy to wycofanie, nadmierna wokalizacja, gwałtowna zmiana zachowań (koty towarzyskie nagle się chowają i nie chcą być dotykane, niedotykalskie stają się bardzo towarzyskie) oraz cała paleta szybko narastających zaburzeń neurologicznych.

U kota niewychodzącego, stricte domowego ryzyko zarażenia się wścieklizną jest skrajnie niskie.
Skazywanie kota domowego na taki okres obserwacji w kierunku wścieklizny i zablokowanie możliwości diagnostyki (o ile wet tak powiedział - bo wielu jest rozsądnych a obserwacja w domu właściciela nie jest oficjalna tylko "na wszelki wypadek" i nijak nie wpływa na możliwości diagnostyczne) tylko dlatego że wpadł w silne pobudzenie z niewiadomego powodu po którym wrócił do normalnych zachowań - to jakiś idiotyzm.
Równie dobrze powinno się wysyłać na obserwację w kierunku wścieklizny i zabraniać diagnostyki kotom:
- osowiałym
- z nagłymi zaburzeniami neurologicznymi
- nagle więcej wokalizującymi
- nieufnymi które nagle nabrały zaufania do człowieka
- z zaburzeniami pokarmowymi
- tak naprawdę z każdym objawem chorobowym
bo to potencjalnie także może być objaw wścieklizny. Nawet o niebo bardziej niż jednorazowy napad agresji po którym kot się uspokaja i jest normalny, je bez problemów, pije, chodzi i żyje.

Re: MOJA AGRESYWNA KOTKA

PostNapisane: Wto mar 05, 2019 7:20
przez Krysiaaaa
Ja to wszystko rozumiem.
Gdybym wiedziała ze tak to będzie wyglądać, ze jestem prawnie tez zmuszona do tej obserwacji,
To sama próbowała bym ja łapać i nie zawiozła jej do powiatowego weterynarza.
Przynajmniej inni będą wiedzieli co w takiej sytuacji zrobić na moim przykładzie.

A kicia znowu mnie atakowała, wiem ze coś jej dolega, ale nie mogę zrobić nic! Ani zbadać, ani wezwać behawiorysty do piątku.

Super mamy system ogólnie ... Kici się tylko pogarsza...

Re: MOJA AGRESYWNA KOTKA

PostNapisane: Wto mar 05, 2019 7:25
przez maczkowa
a może masz możliwość zamówienia wizyty domowej weta do niej? Nie znam prawnych uwarunkowań obserwacji pod kątem wścieklizny, ale nie wierzę, by nie było możliwości w tym czasie wizyt, abstrahując od Twojego przypadku ze zwierzakiem mogą sie dziać bardzo złe rzeczy i niemożliwe, żeby prawo uniemożliwiało ingerencje weterynaryjną.
Jak ten atak obecny wyglądał? W jakiej sytuacji i co zrobiła?
Pomoc medyczna podczas obserwacji
Nieprawdą jest, że zwierzęciu, które przechodzi obserwację (stacjonarną lub nie stacjonarną) pod kątem zakażenia się wirusem wścieklizny nie można udzielić pomocy medycznej. W sytuacji kiedy na obserwację trafia zwierzak np. potrącony przez samochód, pogryziony przez innego osobnika lub chory, powinien otrzymać pomoc medyczną. Wprawdzie nie ma określonych procedur postępowania (tak jak np. w ludzkich szpitalach określa to NFZ), lecz kodeks etyki i deontologii weterynaryjnej nakazuje lekarzowi weterynarii skrócić cierpienie zwierzęcia, nawet jeśli przechodzi ono obserwację pod kątem zarażenia wirusem wścieklizny. Bez najmniejszego problemu można podawać leki przeciwbólowe, zaopatrzyć ewentualne rany, a nawet przeprowadzić zabieg chirurgiczny. Jednakże w dyspozycji lekarza weterynarii leży podjęcie szczególnych środków ostrożności w takich sytuacjach aby nie narażać niepotrzebnie siebie oraz innych osób.

http://chwiladlapupila.pl/warto-wiedzie ... cieklizny/

w ogóle, jak czytam, to faktycznie ta obserwacja to od czapy :((( to żaden oblig, przeprowadza sie ją na podstawie wywiadu, w tym co do możliwości zarażenia zwierzaka, nie tylko zdarzenia.

Re: MOJA AGRESYWNA KOTKA

PostNapisane: Wto mar 05, 2019 8:29
przez Bastet
Ostatecznie, jeśli będzie z kicią źle, możesz pójść z nią do innego weta, który nie wie nic o obserwacji. Skąd ma się niby dowiedzieć? A kotu pomożesz.

Re: MOJA AGRESYWNA KOTKA

PostNapisane: Wto mar 05, 2019 8:34
przez Muireade
A jak wyglądał drugi atak? Co robiłaś przed? Byłaś sama?
I nie, nie oskarżam Cie, że robiłaś kotu krzywdę, mogłaś naprawdę zrobić całkowicie nieświadomie coś, co kota sprowokowało.

Re: MOJA AGRESYWNA KOTKA

PostNapisane: Wto mar 05, 2019 8:36
przez Krysiaaaa
[quote="Muireade"]A jak wyglądał drugi atak? Co robiłaś przed? Byłaś sama?
I nie, nie oskarżam Cie, że robiłaś kotu krzywdę, mogłaś naprawdę zrobić całkowicie nieświadomie coś, co kota sprowokowało.[/quote]


Wystarczy ze ruszyłam się gwałtownie to kotka się jezyla, a później wstawiłam pranie najeżyła się, syczała, a ja stałam bez ruchu z 5 minut żeby tylko się uspokoiła i poszła...