Obie te bidy są dalej w lecznicy.
Tą burą babunię już znacie a zdjęcia tej drugiej nazwanej Quasimodo ze względu na jej tylne nóżki, podobno chodzi pokracznie i dlatego taki imię dostała.



Wracając do tej białoburej staruszki to Bruna


Martwi mnie tylko odległość 400 kilometrów i jej zwierzyniec a głównie o pieski chodzi, gdzie kotka w lecznicy przy psach czuje się niepewnie (ale nie wiem jakie to psy) dlatego może wstrzymajmy się jeszcze parę dni, to może ktoś dałby jej domek bliżej i bez piesków, ale też i nie chciałabym obciążać Bruny kolejnym kotkiem, bo i tak ma już spore zajęcie w domu. Jeśli nikt się nie znajdzie, to wtedy będziemy szukać transportu, choć z doświadczenia przypuszczam, że ten co by mógł pomóc to nie pomoże, a ci co mają ponad stan, to oferują pomoc.
Chciałabym zabrać je obie ale boje się, że potem mogę zostać z kolejnymi kotami sama.