Dzień dobry,
Piszę po raz pierwszy na tym forum, ponieważ moja ukochana koteczka Melisa jest chora. Czytałam tu wiele historii o tym, że udało się uratować, więc może jest jeszcze nadzieja:-( nasza niespełna 5letnia kotka w Wigilię zaczęła wymiotować. Byliśmy wtedy w obcym mieście, ale pojechaliśmy do weterynarza - dał jej zastrzyk przeciwwymiotny, powiedział, że to na pewno nie jest zatrucie (np kwiatami) i odesłał do domu. Przez jakiś czas było ok, a później wymioty stały się reguralne co 3 dni. Pojechaliśmy do innego weta już w Łodzi, skierował nas na USG (18 stycznia), które wykazało, że kotka ma 10krotnie powiększone węzły chłonne. Weterynarz od USG stwierdził, że to może być chłoniak a nasz pani weterynarz zrobiła jeszcze badania krwi, które według niej wykazały zapalenie trzustki. Pozostałe wyniki krwi były dobre. Kotka dostawała od miesiąca antybiotyk i sterydy. Robiła się apatyczna, jadła mniej i chudła, waży już 2,7 kg. Wczoraj byliśmy na ponownym USG i lekarz powiedział, że węzły się nie zmniejszyły i że jest płyn w jamie brzusznej (kicia pół godziny wcześniej miała kroplówkę bo od niedzieli nie chce jeść). Powiedział, że to raczej FIP. Nasza pani weterynarz po zapoznaniu się z wynikiem USG również powiedziała, że to może być ta choroba i że antybiotyk nie zadziałał, że nie ma sensu kici już męczyć i że sugeruje aby ją uśpić. Dziś karmiłam ją strzykawką, tą karmą Royal Canin reconvalesce. Ona sama siedzi przy miskach ale nie je, a jak próbowała wcześniej to jakby miała problem z przełykaniem - próbowała jeść ale jedzenie jej wypadało z buzi. Decyzja o jej uśpieniu będzie najtrudniejszą w moim życiu, nie chce żeby cierpiała ale chciałabym wiedzieć, że zrobiłam wszystko by jej pomóc - czy mogę zrobić coś więcej?