Kotka i jej małe oraz niespotykane problemy.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt lut 22, 2019 21:09 Re: Kotka i jej małe oraz niespotykane problemy.

Bastet pisze:
Gretta pisze:
Próbujesz zarazić to forum pomocą? Naprawdę???
:201436

Po co ta złośliwość, Gretto??? Co ma na celu chwytanie za słówka?

Żadna złośliwość. Ręce mi opadły. :(
:cat3: Kot. Nie dla idiotów!

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 34184
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" ;-(

Post » Pt lut 22, 2019 21:12 Re: Kotka i jej małe oraz niespotykane problemy.

Przepraszam, Greto, Post się wysłał
Ja naprawdę dla zwierzaków
Uroda moja nie sięga szczytu szczytów, ale mój pies patrzy na mnie oczami pełnymi zachwytu
L. J. Kern
1 - Trudne początki kota Dropsa
2 - Drops + reszta (trudne życie)
3 - Drops + koty
Amorka i Mumiś

Obrazek

ewkkrem

Avatar użytkownika
 
Posty: 7950
Od: Czw lip 27, 2017 15:20
Lokalizacja: Włocławek

Post » Pt lut 22, 2019 22:02 Re: Kotka i jej małe oraz niespotykane problemy.

Gretta pisze:maczkowa, a ten wątek znasz?
viewtopic.php?f=8&t=56150
Jak widać problem jest znany.


Nie, nie znałam, chociaż napisałam, jakbym czytała go codziennie do poduszki- mówię o pierwszej stronie, bo na razie tylko to przeczytałam. Powinien być podwieszony ( jeśli nie jest ) a link w pierwszym punkcie regulaminu.

Gretta pisze:Na forum jak na dworcu - zależy na kogo się trafi, kto przeczyta post i na niego odpowie.
Można trafić lepiej albo gorzej.

I tak właśnie być nie powinno. Oczywiście wiem, że ludzie są różni i tak, jak w zyciu, tak tu komunikują się w różny sposób. Ale, po 1. rozmawiając "pisemnie" szczególnie trzeba dbać o dobór słów, bo to, co normalnie może być złagodzone przez ton głosu przekazujący intencje- tu nie działa, po 2. zawsze trzeba mieć z tyłu głowy, że o zwierzaki chodzi i ich dobro i dlatego trzeba starać się dotrzeć do tego z drugiej strony monitora.

Gretta pisze:A ten konkretny wątek? Cóż, nie pierwszy w którym widać jak z powodu ludzkiej bezmyślności cierpią zwierzęta.
I z pewnością nie ostatni niestety. :(


Pewne rzeczy stały się i tego się nie odwróci. Ale warto byłoby choćby tę szansę wykorzystać, by ci konkretni ludzie juz drugi raz czegoś takiego nie zrobili.
Obrazek

maczkowa

 
Posty: 7073
Od: Pon gru 03, 2018 16:47

Post » Sob lut 23, 2019 1:23 Re: Kotka i jej małe oraz niespotykane problemy.

maczkowa pisze: 2. zawsze trzeba mieć z tyłu głowy, że o zwierzaki chodzi i ich dobro i dlatego trzeba starać się dotrzeć do tego z drugiej strony monitora.


Problemem w tym wątku jest to że jeśli chodzi o te konkretne zwierzęta to one wskutek pewnych decyzji (lub ich braku - typu zdobycie wiedzy przed ciążą i porodem) właścicielki urodziły się prawdopodobnie tylko po to by pocierpieć trochę i umrzeć.
Przeżyją jedynie wtedy jeśli cud zadziała a właścicielka spręży niesamowicie by z niego mieć szansę skorzystać i np. znajdzie na miejscu kogoś kto ją wesprze fachową wiedzą i razem zawalczą. Odłoży na bok swoje plany, zajęcia, wnerwa na marudzących jej Forumowiczów, czas wolny - i poświęci w pełni kociakom. Przede wszystkim szukaniu kogoś kto jest na miejscu i ma dużą wiedzę o ratowaniu maluszków.
Jak poza tym co napisano w wątku w pierwszych postach (autorka wątku nie musiała przebijać się przez strony całe jazd na swój temat) można pomóc tym kociakom z poziomu Forum?
Ja nie czułabym się kompetentna nawet mając te kociaki obok.
Maluchy bez odruchu ssania, po dwóch dobach od porodu nie jedzenia, odrzucone przez matkę (a więc bez jej wsparcia i być może chore od momentu urodzenia), prawdopodobnie bez ogrzewania, stymulacji wydalania.
Czym innym jest odratowywanie kociaka który kilka dni matkę ssał, ssać umie i chce, ruszył prawidłowo cały mechanizm trawienia i rozwoju (lub karmi się go sztucznie od razu po urodzeniu) - a czym innym kociaka który dwa dni od porodu jest bez matki i karmienia.

Kiedyś spróbowałam odratowania właśnie takich maluchów i też po dwóch dniach nieudanych prób właścicieli. Miałam to szczęście że maluchy ssać chciały po pierwszej pomocy weterynaryjnej - jedynie kotka je odrzuciła a właściciele próbowali bez powodzenia karmić. Gdy je przejęłam były w fatalnym stanie.
Straciłam po kolei wszystkie, ostatni miał ponad 2 tygodnie gdy umarł na niewydolność nerek, wszystkie na to odeszły, przed śmiercią bardzo powiększały im się nerki, w sposób wyczuwalny. Nie wiem czy urodziły się chore (kotka dostała już w ciąży zastrzyk antykoncepcyjny) czy był to efekt dwóch dni głodu, odwodnienia i wielkiego stresu. Do czasu śmierci pięknie jadły i wydalały, rosły, po jedzeniu były spokojne ale dziarskie. Nagle po kolei puchły im nerki a po kilku godzinach nie żyły, wcześniej robiąc się wiotkie, tracąc przytomność.
Stąd wiem z praktyki jakie to jest trudne.
Plus jak wymagające są takie próby by miały szanse powodzenia - to całodobowa praca, karmienie co rusz każdego po kolei, masażyk brzuszka aż maluch sie załatwi, ogrzewanie, kończysz z ostatnim to tak naprawdę po przerwie na siusiu swoje i jakąś kanapkę, zaczynasz z pierwszym jeśli małych jest np. 4. I tak całą dobę.
Dlatego napisałam o eutanazji jeśli autorka wątku nie czuje się na siłach na taką walkę.
Bo nawet mimo takowej maluchy mają kiepskie rokowania, bez niej to tylko przedłużenie umierania.

Cała odpowiedzialność za obecną sytuację leży na właścicielce kotów, a teraz wie co powinna zrobić, wie jak wygląda sytuacja.
Jeśli po takich tekstach jak na tym wątku (uważam że bardzo stonowanych) strzeli focha i wypnie się na małe - to one i tak szans nie miały.
Bo ich ratowanie (czy oszczędzenie cierpień) wymaga znacznie więcej poświęcenia niż przetrwanie tekstu - no i dlaczego kotki nie wykastrowałaś, nie byłoby tej sytuacji! jako przerywnika wśród rad co można zrobić by maluchom dać cień szansy.

Blue

 
Posty: 23416
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Sob lut 23, 2019 9:25 Re: Kotka i jej małe oraz niespotykane problemy.

Moim zdaniem to ewentualny ochrzan był za delikatny i nie ma co czekać na 5ta stronę wątku z uświadamianiem że ktoś zrobił rzecz głupią i podła bo moze nie zdazyc przeczytac. To trzeba komunikować od razu, też dla innych osób.
Dziwi mnie natomiast dlaczego biorąc psa czy kota ludzie nie przygotowują się do tego merytorycznie. Kupując nawet patyczka przeciętny człowiek zapozna się z informacjami na ich temat. Z psami i kotami o dziwo jest inaczej, ba nawet myślą że można sobie ot tak bezproblemowo zwierzęta rozmnazac. I nie ma co porównywać sytuacji sprzed 20 czy nawet 10cu lat, bo jednak dostęp do wiedzy jest teraz o wiele lepszy. Pomijam fakt, ze trzeba byc skonczonym egoista i dupkiem, zeby wiedzac o istnieniu schronisk dla zwierzat swiadomie dopuszczac do rozmnazania... Oprócz pomocy autorom takich wątków forum wg mnie ma funkcję edukacyjną, dlatego, choć może bywalcom wydaje się to uciążliwe i nudne trzeba od razu piętnować beztroskie rozmnazalnictwo.

Szukam_kotki

 
Posty: 525
Od: Sob lut 03, 2018 7:53

Post » Sob lut 23, 2019 10:23 Re: Kotka i jej małe oraz niespotykane problemy.

Szukam_kotki pisze: Dziwi mnie natomiast dlaczego biorąc psa czy kota ludzie nie przygotowują się do tego merytorycznie.


Masz absolutną rację - w nawet wykształconych ludziach tkwi ciągle jakieś durne przekonanie, że kotka ma taki instynkt macierzyński już zakodowany w genach, że poradzi sobie w każdej sytuacji ...A to g ... prawda, zwłaszcza w przypadku rozmnożonego kociego dziecka ...Bo kotka z tego wątku została rozmnożona w wieku większego kociaka :( Przez kilka lat miałam hodowlę (legalną oczywicie - FPL), do porodu pierwszego miotu przygotowywałam się bardziej, niż do urodzenia swojej córki :roll: Kupiłam nawet jakiegoś pluszaka, żeby dośwadczona hodowczyni pokazała mi fizycznie, jak bezpiecznie wytrząsa się wodę z płuc w przypadku urodzenia się zalanego kotka. Kotka małymi zajęła się prawie super - bo z myciem nie wychodziło - lizała im tylko łebki i brzuszki, a to za mało, pupkami musiałam się ja zająć. I beze mnie te małe też mogły umrzeć - jednemu przykleiła się kupka tak skutecznie, że jak wróciłam z zakupów - maluszek był jak balon zagazowany :strach: Z kolei persiczka swój pierwszy miot odrzuciła w całości (6 ztuk, z czego 3 łyse wcześniaki o "powalającej" wadze urodzeniowej 50 g), uciekała od nich, próbowała gdzieś roznosić i zakopywać, temu, który najgłośniej płakał chciała odgryźć główkę. Nikt nie dawał nam szans... :( . Nie spałam wtedy prawie 3 doby, a jak już potem drzemałam, to z głową i rękami w porodówce, żeby kotka nie zrobiła im krzywdy.Ponad dwa tygodnie przeżyłam jak zombi - karmienie, masowanie, odsikiwanie, dostawianie do kotki i trzymanie syczącej żmiji żeby małe chociaż odrobinę possały.Nie było mowy o chodzeniu do pracy, kilka razy przyszła koleżanka, przypilnować matki, żeby nie zjadła kociaków, a ja w tym czasie łapałam trochę snu. Przeżyła mi piątka (co graniczyło wręcz z cudem), ale tylko ja wiem, jak olbrzymiego poświęcenia to wymagało. Dlatego trafia mnie najjaśniejszy szlag, jak czytam o takim radosnym i beztroskim rozmnażaniu, bez jakiejkolwiek wiedzy i przygotowania. I nie rozumiem tych, którzy próbują ich tłumaczyć, że przecież nie wszyscy mają wiedzę na temat kotów itd ... To niech tę wiedzę NABĘDĄ ZANIM zdecydują się na cud narodzin .. W dobie wszechobecnego internetu nawet dla nieuka nie jest to trudne ... Ufff .... ulało mi się ...tak na początek miłego weekendu ... :?
Obrazek

katarzyna1207

 
Posty: 5566
Od: Pt lip 03, 2009 21:58
Lokalizacja: Lublin

Post » Sob lut 23, 2019 11:41 Re: Kotka i jej małe oraz niespotykane problemy.

Zgadzam się z każdym słowem Blue.
Gdyby na forum np. posiadaczy pralek ktoś napisał, że w jego pralce nie mieści się 7-kilowa kapa i co ma zrobić, skoro po kupnie okazało się, że jej pojemność to tylko 6 kilo, zostałby zabity śmiechem. Ale w przypadku kociego dziecka, które urodziło dzieci, wymaga się delikatności. Nie mam cienia empatii w stosunku do osób, które na forum jakoś trafiły, więc internet nie jest im obcy, ale decydując się na koty nie chcą uzyskać choć podstawowej wiedzy. I dlatego pytania typu: "A co na to hodowca?" albo "Co powiedział wet?" oraz "Dlaczego nie wykastrowałaś kotki" nie uważam za złośliwość, ale za wyraz tłumionej furii osób, które od lat ratują bezdomne biedy. Nigdy też na forum nie zdarzyło się, by prócz tych pytań nie padły merytoryczne odpowiedzi z konkretnymi radami.
Koleżanka przywiozła kiedyś pod maską samochodu kociaka - jakimś cudem przeżył bez szwanku kilkunastokilometrową podróż. Odchuchała i szukała domu. W domu miała kotkę, śliczną tri. Na tę wieść moją pierwszą reakcją było: Czy kotka jest wysterylizowana?. Nie, bo chcą mieć śliczne kotki, a znajomi ustawiają się w kolejce. Uświadomiłam ją, że kolejka zniknie, kiedy kotki się pojawią, ale nie uwierzyła. Po miesiącu znów do mnie zadzwoniła. - Nie wiedziałam, że tak trudno znaleźć dom dla kota - przyznała. Bo znajomi, którym proponowała znalezionego kociaka nagle okazywali się uczuleni, w ciąży albo właśnie przenosili się do innego miasta. W końcu dom się znalazł - a kotka została wysterylizowana.
Przepraszam za OT :oops:

Bungo

 
Posty: 12069
Od: Pt lut 16, 2007 0:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob lut 23, 2019 11:47 Re: Kotka i jej małe oraz niespotykane problemy.

Czytam ten wątek, co myślę to myślę, ale paradoksalnie trochę mi pomógł. Wysterylizowałam aborcyjnie kotkę mieszkającą pod krzaczkiem. Była tuż przed porodem, kociąt było 6 lub 7. Czułam się podle, miałam i mam do tej pory wyrzuty sumienia, zwłaszcza kiedy okazało się, że kotka ma silny instynkt macierzyński i zaadoptowała trójkę nie swoich kociaków. Do tego stopnia poczuła się mamą, że pojawiła się laktacja, była w ciąży urojonej. A ja nie dałam jej kociakom szansy na życie :cry: Teraz jednak myślę, że może dobrze zrobiłam? Wyniszczona, zaniedbana kotka, czy poradziłaby sobie z porodem i wykarmieniem tylu kociaków? Czy urodziłyby się zdrowe, skoro w czasie ciąży kotka nie dojadała? Motka, bo o niej piszę jest już szczęśliwa w swoim domku. Nigdy nie pozwolę ( o ile to będzie ode mnie zależało) na to, aby kotki rodziły. Ślepego miotu nie uśpię, sterylkę aborcyjną zrobię, chociaż to dla mnie wybór mniejszego zła. Ale zła, mimo wszystko. Wolę zapobiegać.
Wiele osób na forum przekonuje, że są hodowcami i to bardzo odpowiedzialnymi. Być może, nie wiem, nie znam nikogo takiego, ale pojawiają się liczne wątki o hodowlanych kotach, kupionych za duże pieniądze, a zarażonych jakimś świństwem, pod względem charakterologicznym też budzącym zastrzeżenia. Znam dobrze dwa psy kupione z renomowanej ponoć hodowli. Są śliczne i zdrowe ( chyba), fakt, ale oba mają paskudne charaktery. Szkolenie nie przyniosło rezultatów. Lęk separacyjny, agresja chociażby nie powinny mieć miejsca, a mają. Dwie różne hodowle, dwie różne rasy. W żadnym oczywiście nie było sprawdzania domu. Ot, duża kasa i jak na łańcuch to już nikogo nie interesuje. Był na forum wątek dziewczyny, która założyła hodowlę, małego kociaka sprzedała starszej pani, a na pytanie o wizytę PA odpisała, że skoro bierze od kogoś tyle pieniędzy to nie śmiałaby czegoś takiego proponować.

ewar

 
Posty: 54904
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Sob lut 23, 2019 11:50 Re: Kotka i jej małe oraz niespotykane problemy.

Ja powiem tylko tyle: pseuduchów i rozmnażaczy nie należy głaskać po głowach.
Do cats eat bats?

Muireade

Avatar użytkownika
 
Posty: 1576
Od: Pon sie 08, 2016 17:26
Lokalizacja: Środek wiochy (pod Toruniem)

Post » Sob lut 23, 2019 11:56 Re: Kotka i jej małe oraz niespotykane problemy.

Przede wszystkim działa tu prawo popytu i podaży. Bicie po głowie nie pomoże, nie należy po prostu kupować zwierząt. Schroniska są pełne.

ewar

 
Posty: 54904
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Sob lut 23, 2019 12:25 Re: Kotka i jej małe oraz niespotykane problemy.

ewar pisze: Wiele osób na forum przekonuje, że są hodowcami i to bardzo odpowiedzialnymi. Być może, nie wiem, nie znam nikogo takiego.


Jeżeli to było do mnie - hodowcą już nie jestem od dawna ... :wink: Za to mam w domu stado kotów zgarniętych jako chore z ulicy albo ogródków działkowych, wyleczonych, wykastrowanych ... których nikt nie chce ... :( Bezdomniaki też kastruję aborcyjnie, chociaż ja również ślepego miotu już bym nie uśpiła ...

A kocurek z piewszego miotu - bytyjczyk Aramis od prawie 9 lat mieszka w cudownym domu właśnie w Stalowej Woli :wink: Z p. Anetą kontakt mam do tej pory, dostaję jego zdjęcia itd. ...

Wg mnie twierdzenie, że nie można rozmnażać rasowych, bo schroniska pełne, jest trochę utopijne ... Wiele osób kupi rasowego, bo właśnie takiego chce mieć, a ze schroniska nie weźmie, więc nie zgadzam się z tym, że rasowe rzekomo zabierają domy tym nierasowym ...
Obrazek

katarzyna1207

 
Posty: 5566
Od: Pt lip 03, 2009 21:58
Lokalizacja: Lublin

Post » Sob lut 23, 2019 12:55 Re: Kotka i jej małe oraz niespotykane problemy.

Nie, nie było to do Ciebie, do nikogo personalnie. Ot, taka refleksja po lekturze forum. A brytki podobają mi się ogromnie. Widziałam zaledwie kilka i to w lecznicy, same kocie dziewczynki jednak.
Wiem, że hodowle i pseudohodowle będą zawsze, bo jest zbyt, jakkolwiek fatalnie to brzmi. Zauważyłam jednak, że jest swoista moda wśród celebrytów na posiadanie psich i kocich kundelków. Nawet ostatnio były prezentowane koty posłów, można było głosować na któregoś i wygrać nagrodę dla schroniska. Chyba tylko dwa były rasowe, reszta to dachowce. Zagłosowałam na buraska, nastoletniego już, wziętego z Palucha.

ewar

 
Posty: 54904
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Sob lut 23, 2019 13:10 Re: Kotka i jej małe oraz niespotykane problemy.

maczkowa pisze:
Gretta pisze:Na forum jak na dworcu - zależy na kogo się trafi, kto przeczyta post i na niego odpowie.
Można trafić lepiej albo gorzej.

I tak właśnie być nie powinno.

To co zrobić? Zatrudnić dyżurnego odpowiadacza?
Tak po prostu jest, na tym polega forum dyskusyjne.

Bungo pisze:Zgadzam się z każdym słowem Blue.

Ja także.

Bungo pisze:Nie mam cienia empatii w stosunku do osób, które na forum jakoś trafiły, więc internet nie jest im obcy, ale decydując się na koty nie chcą uzyskać choć podstawowej wiedzy. I dlatego pytania typu: "A co na to hodowca?" albo "Co powiedział wet?" oraz "Dlaczego nie wykastrowałaś kotki" nie uważam za złośliwość, ale za wyraz tłumionej furii osób, które od lat ratują bezdomne biedy. Nigdy też na forum nie zdarzyło się, by prócz tych pytań nie padły merytoryczne odpowiedzi z konkretnymi radami.

Trudno nie zareagować, kiedy czyta się po raz kolejny (i kolejny... i następny... i jeszcze jeden...) o tragedii zwierząt, której tak łatwo można było uniknąć. :( Żal koteczki i maluchów.
:cat3: Kot. Nie dla idiotów!

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 34184
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" ;-(

Post » Sob lut 23, 2019 19:54 Re: Kotka i jej małe oraz niespotykane problemy.

A na Olx pomiędzy adopcjami .... zdjęcie mlodziutkiej burasi i szukanie dla niej kawalera, .... I sunia prawie pinczerek, piesek ma być malutki żeby dzieci byly malutkie, najlepiej kudłaty

Przecież jak będzie miała raz dzieci to nic się nie stanie, niech pani nie przesadza ....

A czy 10 mies kotka to dziecko ?
Ma ruję, biologicznie jest więc dojrzała
Aspektów społecznych u kotów nie ma
Że praca że mieszkanie
Jak uchronić dziką kotkę z ruja przed pokryciem ?
Nijak
Czyli natura wie ?
Najwyżej urodzi i umrą
Taką wprawka , następne już odchowa, jeśli dożyje następnej rui i przeżyje poród
Ilość kotów wskazuje jasno że taka kalkulacja przyrody jest uzasadniona :(
Straszne to wszystko, kiedy się znajduje nieżywe kociaki z wyżartymi oczami
I my sterylizujemy a natura ma to w nosie
Eh :(
A potem wchodzisz na Olx a tam domowe kotki,. proszę rezerwować bo takie cudne :(
Obrazek

dune

 
Posty: 11559
Od: Czw paź 22, 2009 8:20
Lokalizacja: WaWa

Post » Sob lut 23, 2019 20:21 Re: Kotka i jej małe oraz niespotykane problemy.

dune pisze:A czy 10 mies kotka to dziecko ?
Ma ruję, biologicznie jest więc dojrzała
Aspektów społecznych u kotów nie ma
Że praca że mieszkanie
Jak uchronić dzika kotkę z ruja przed pokryciem ?
Nijak
Najwyżej urodzi i umrą


Natura nie ma litości dla kotek "niepełnowartościowych" rozrodczo.
Kotki które mają problem w ciąży, w czasie porodu - w naturze zginą, jeśli im człowiek nie pomoże. Przeżyją najsilniejsze. Jeśli 10 miesięczna kotka urodzi bez problemu i jest sprytna (i ma ogrom szczęścia bytując w przyjaznym miejscu), dobrze znalazła miejsce na gniazdo, umie zdobyć pożywienie i wyprowadzić bezpiecznie kociaki w świat to natura ją i jej młode premiuje.
Jeśli okaże się niedojrzała jeszcze dla ciąży lub ma jakiś "feler" to w najlepszym razie kociaki umrą raz dwa, w gorszym - umrze także kotka.
Pierwsze mioty w naturze także bardzo często nie dożywają dorosłości, szczególnie ze zbyt młodych kotek.
Giną także np. kotki zbyt drobne gdy pokryje je zbyt duży kocur.
Pierwsze porody i wychowywanie młodych (to dla kotek ogromne obciążenie i zwiększone zagrożenie) w naturze przeżywają kocice mające ogromne szczęście, najlepiej przystosowane do rodzenia, mądre.


Tak samo jest z kotkami bezpłodnymi ale z pracującymi jajnikami (nie kastrowanymi) - będą kryte raz za razem jeśli mają ruje a zwykle mają i będą one powtarzały się często, przerywane tylko na krótko kryciami, czas rui to ogromne zagrożenie bo kotki są wtedy nieuważne, nastawione na wabienie kocurów a nie unikanie zagrożeń czy zdobywanie pożywienia, bezskuteczne krycia to duże ryzyko ropomacicza. Plus załapanie jakiegoś paskudztwa od kocurów.

Blue

 
Posty: 23416
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], skaz i 203 gości