Kotka i jej małe oraz niespotykane problemy.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt lut 22, 2019 15:34 Re: Kotka i jej małe oraz niespotykane problemy.

Potraficie zniechęcić, ktoś szukający pomocy został na wstępie opiep... i tak małe być może straciły szansę na przetrwanie. Brawo!

ani_

 
Posty: 547
Od: Pt sie 30, 2013 21:22
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt lut 22, 2019 17:02 Re: Kotka i jej małe oraz niespotykane problemy.

ani_ pisze:Potraficie zniechęcić, ktoś szukający pomocy został na wstępie opiep... i tak małe być może straciły szansę na przetrwanie. Brawo!


Te małe miały mikroskopijne szanse na przetrwanie już w chwili gdy ktoś zdecydował się dopuścić 8 miesięczną kotkę zakładając z góry że wszystko będzie dobrze a kotka sama się wszystkim zajmie, on będzie miał tylko radość patrzenia na cud narodzin i rozkoszne zabawy kociaków, które się potem rozda.
Ich szanse spadły praktycznie do zera gdy nie chciały po porodzie ssać, matka je odrzucała a właścicielka dopiero prawie po 2 dobach napisała TUTAJ (zamiast przygotować się wcześniej i załapać jakiś kontakt np. z doświadczonym w ratowaniu osesków wetem albo hodowcą jeszcze gdy kotka była w ciąży, przygotować się też teoretycznie do tego co trzeba robić w razie jakichkolwiek problemów).

Więc będę wdzięczna za nie zwalanie winy na nas.
Ochrzan był niewielki. Bez przesady. Dużo więcej było sensownych rad. Nic więcej doradzić nie można było - bo i co? Są maluchy praktycznie zagłodzone i odwodnione, matka je odrzuciła, nie wiadomo w jakim ona jest stanie, nie wiadomo w jakim stanie urodziły się kociaki skoro nie ssały nawet gdy kotka koło nich leżała. Czas leci, kociaki i kotka są gdzieś tam a my tu. Padły rady szukania na cito kompetentnej osoby na miejscu, jak karmić, czym karmić i co ile.
Rozmiar błędów i złych decyzji właścicielki kotki bez porównania większy. Jakich cudów od nas oczekujesz?
I to tu leży przyczyna najprawdopodobniej śmierci kociąt - chyba że cud się stał i kociaki w takim stanie uda się odchować bo właścicielka kopa dostała, ogarnęła się błyskawicznie, jest w stanie karmić maluchy prawidłowo co dwie godziny, ogrzewać je i masować a los jest na tyle łaskawy że kociaki dadzą radę odbić z dna na jakim były w momencie zakładania wątku.

Blue

 
Posty: 23482
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Pt lut 22, 2019 17:36 Re: Kotka i jej małe oraz niespotykane problemy.

Wybaczcie mi refleksję ale to forum potrafi być okrutne (bezwiednie?). Ludzie to przeżyją, kociaki ... nie zawsze. Ja odkarmiłam, 20 lat temu, kotkę 10-cio-dniową (oczka już patrzyły). Kładłam ją jak ludzkie niemowlę - na wznak i karmiłam smoczkiem. Teraz, dzięki Wam wiem, że robiłam źle ale kotka przeżyła za mną 15 lat.
Może mi ktoś kociolubny odpowiedzieć na pytanie: jak uratować kocięta nowonarodzone gdy jedyna wasza odpowiedź to - dlaczego nie wykastrowałaś kotki? Pełna zgoda na takie pytanie w drugim rzędzie ale czy najpierw cała wiedza nie powinna skupić się na ratowaniu już urodzonych kociaków?
Może dlatego, że jestem krótko na forum, to pamiętam ogrom mojej ignorancji i niewiedzy. Jakby nie było, jak ktoś pyta z troską o kociaki to może najpierw doradzić a dopiero (jak już koniecznie musimy) później dowalić. Wydaje mi się, że najlepiej byłoby spokojnie przekazać wiedzę i uświadomić nową forumowiczkę nt idei kastracji kotów.
Ani_ napisała to samo znacznie zwięźlej.
Blue - szanuję Cię i jesteś wyrocznią dla mnie. Ale... no właśnie. Jak ktoś całe swoje życie (lub wieeeele czasu) poświęcił kotom to zatraca poczucie braku wiedzy u innych. Dla mnie sam fakt, że ktoś znalazł forum (ja swego czasu nie znalazłam) i zapytał to... no co... wychodzi na to, że zrobił błąd.
Uroda moja nie sięga szczytu szczytów, ale mój pies patrzy na mnie oczami pełnymi zachwytu
L. J. Kern
1 - Trudne początki kota Dropsa
2 - Drops + reszta (trudne życie)
3 - Drops + koty
Amorka i Mumiś

Obrazek

ewkkrem

Avatar użytkownika
 
Posty: 7976
Od: Czw lip 27, 2017 15:20
Lokalizacja: Włocławek

Post » Pt lut 22, 2019 18:05 Re: Kotka i jej małe oraz niespotykane problemy.

ewkkrem pisze:Może mi ktoś kociolubny odpowiedzieć na pytanie: jak uratować kocięta nowonarodzone gdy jedyna wasza odpowiedź to - dlaczego nie wykastrowałaś kotki?.


Aż przeczytałam sobie wątek jeszcze raz.
Proszę, zrób to Ty także.
I odpowiedz mi na spokojnie na pytanie - czy naprawdę sądzisz że jedyną odpowiedzią jaką dostała autorka wątku było: dlaczego nie wykastrowałaś kotki?
Tylko to widzisz?
Naprawdę autorce wątku dowaliliśmy?
Takie to społeczeństwo jest obecnie delikatne że to co było napisane w tym wątku można ocenić określeniem: dowalenie?
Bycie okrutnym?

To do czego doszło (stan kociąt i prawdopodobnie ich marny los) było wypadową wielu czynników - za które nikt z Forumowiczów nie odpowiada.
I wcale nie uważam za wielkie zło napisanie także o tym - a jestem zdania że były komentarze na ten temat całkiem wyważone.
Również po to by ktoś następny komu zaświta w głowie dopuszczenie nie hodowlanej kotki miał świadomość trafiwszy na ten wątek że ta decyzja nie świadczy o odpowiedzialności, mądrości życiowej i że ma jakiekolwiek zalety - a także że konsekwencje jej mogą być bardzo przykre.

Właścicielka kotki dostała wszystkie rady jakich można udzielić zdalnie, w kilku pierwszych postach zawarła się spora dawka wiedzy - o tym co powinna zrobić, w jaki sposób, czym karmić, że kociaki mają marne szanse i jeśli nie czuje się na siłach ich ratować z pełnym oddaniem to warto rozważyć eutanazję bo nieumiejętne ratowanie w ich przypadku to tylko wydłużenie agonii. Była też wiedza o zdrowiu kotki.

Czy naprawdę usłyszenie po wejściu na Forum - no i po co było rozmnażać kotkę, teraz musisz się wziąć w garść i zrobić to i to i to a może istnieje cień szansy na uratowanie kociąt, a na przyszłość wiedz że bezmyślne dopuszczanie kotek to naprawdę nic fajnego - oznacza że wejście na Forum to błąd?
Autorka wątku dostała sporo ważnych rad.
Czy z nich skorzysta, czy w ogóle jej starania na tym etapie cokolwiek dadzą pozytywnego - to już naprawdę jest poza naszym zasięgiem.

Nie raz widziałam niezłe jazdy po kimś zupełnie na wyrost i ze szkodą dla kota.
Ale nie odbieram tego wątku tak.

Powiedz mi - jak bardziej mogliśmy pomóc tym kociakom i kotce?
Czy pełna aprobata decyzji autorki wątku i wyłącznie współczucie jej i wspieranie duchowe to tak do końca dobra droga w takim przypadku?
Uważam że pewna doza stresu i jednoczesnego uświadomienia sobie tu i teraz że to co się dzieje to wynik mojej złej decyzji (ach, niech moja 8 miesięczna Kizia Mizia ma kociaczki, rozda się ślicznoty po rodzinie) oraz braku fundamentalnej wiedzy, przygotowania i odpowiedzialności (było sporo czasu na przygotowanie się teoretyczne i poczytanie choćby o tym co może pójść nie tak, skontaktowanie się z jakimś hodowcą czy znalezienie mądrego weta) - to znacznie lepsza polisa na przyszłość w tym znaczeniu, że jest większa szansa że kotka zostanie wykastrowana i nigdy więcej nie będzie miała kociąt.

Blue

 
Posty: 23482
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Pt lut 22, 2019 18:27 Re: Kotka i jej małe oraz niespotykane problemy.

Post 1
mziel52 pisze:Może ktoś z hodowców się odezwie.
Szkoda, że nie wysterylizowałeś kociczki, nie miałbyś teraz problemów.


Post 2
I po co, i po co rozmnażać kotki??
Nie rozumiem :(
Skoro macie chętnych na kociaki - to schroniska i azyle pękają w szwach.
MNożna było zrobić dobry uczynek i dla maluchów które już sa na świecie znaleźć domy.

Nie wszystkie kotki mają instynkt macierzyński.
Wiele kotek rodzących po raz pierwszy go nie ma.
A już szczególnie, szczególnie - gdy rodzą po raz pierwszy w tak młodym wieku :(

To nie są niespotykane problemy!
To sa problemy których wręcz można było się spodziewać!
I tak dobrze że kotka sama urodziła a nie umarła przy porodzie bo miała z nim problem a nikt jej cesarki na czas nie zrobił.
I wcale nie jest tak że kotki rodzą łatwo i przyjemnie - wiele kocic bez pomocy człowieka ginie podczas porodu lub tuż po nim.
Natura jest bezlitosna. Jeśli kotka nie jest świetnie stworzona do ciąży lub porodu - to ją eliminuje.

Kociczka może dodatkowo czuć że małe są chore.
I dlatego je odrzuca a one nie jedzą i nawet tego nie próbują.
Niestety - jest ryzyko że są chore np. na FeLV którym zaraziły się od kotki w czasie ciąży. A kotka w czasie krycia.
Jesli tak - to maluchy umrą a kotka jest nosicielem groźnego wirusa który w pewnym momencie zaatakuje także ją.
A jeśli nawet nie - to przy kolejnym kryciu ma wszelkie szanse się zarazić.
Maluchy mogą mieć też jakieś wady wrodzone lub być chore z innego powodu.

One piszczą, szukają sutków, choćby czynią jakieś starania żeby się najeść?

Moim zdaniem idealnie byłoby jak najszybciej, już teraz, nie jutro - sprowadzić do domu weta lub hodowcę kotów (nie rozmnażacza, sąsiada czy ciocię która swoją kotkę dopuszcza bo to fajnie mieć kociaki) - żeby ocenił stan kociaków, sprawdził czy kotka ma mleko i pomógł podjąć decyzję.
Jeśli maluchy są ewidentnie chore, bez chęci jedzenia, a Wy nie macie chęci/możliwości o nie zadbać (karmienie mlekiem dla kociąt bardzo częste, ogrzewanie, masowanie ) - to najbardziej humanitarne będzie ich uśpienie.
Inaczej umrą z głodu.

Trzeba też obejrzeć kotkę - jakiś kociak mógł się nie urodzić i został w drogach rodnych.
Jeśli się jej nie pomoże - to kotka od tego umrze.

Niestety - rozmnażanie kotki to nie tylko przyjemność posiadania kociaków.
To też ryzyko że kotka karmić nie będzie, że maluchy urodzą się chore, że kotka zarazi się czymś podczas krycia, będzie miała powikłany poród - przy pewnej dozie odpowiedzialności to ogromne obciążenie emocjonalne ale i finansowe.

Post 3
katarzyna1207 pisze:Czy zdajecie sobie sprawę, że te oseski trzeba karmić co 2 godziny? Przez CAŁĄ dobę ... w nocy też. I nie "jakimś" mlekiem z apteki, tylko najlepiej kupić kozie mleko w kartoniku i Convalescence Support Royala (do kupienia u weta), robić z tego mieszankę i tym karmić, to jedyna szansa, żeby maluszki przeżyły. I to natychmiast, one już pewnie ledwie żyją ... :( Jeżeli nie radzą sobie ze smoczkiem, to prawdopodobnie jest za duży, albo są już tak słabe/chore, że nie mają odruchu ssania. Kupcie strzykawki insulinówki, albo zakraplacz - i po kropelce do pyszczka, kociaki nie mogą leżeć na plecach, bo się zachłysną, tylko brzuszkiem do dołu, najlepiej żeby przednie łapki były o coś oparte, wyżej niż tylne.
Pomysłu rozmnożenia kociego dziecka (bo ona jest jeszcze dzieckiem), nie będę komentować, bo sobie niepotrzebnie ciśnienie podniosę na noc ... :(


Post 4
Muireade pisze:1. Brawo za bezmyślne rozmnożenie.
2. Zastosuj się do poleceń przedmówczyni odnośnie karmienia, o ile kociaki jeszcze nie padły z głodu.
3. Też uważam, że w wyżej wymienionej sytuacji, najhumanitarniej byłoby kociaki uśpić, żeby nie odchodziły w powolnym cierpieniu.


Zgadzam się całkowicie z Tobą Blue, że autorka dostała dobre rady ale w takiej formie, że nic dziwnego, że nie odpisała. Czemu TE kotki były mniej ważne od np. Toli? Może dlatego, że autorka nie umie tak pięknie pisać?
PS. Śledzę wątek Toli i jestem pełna podziwu dla Ciebie, bo to Twoja (głównie) zasługa, że kotka wyszła na koty :P
Wybacz :oops:
Ewkkrem.
Uroda moja nie sięga szczytu szczytów, ale mój pies patrzy na mnie oczami pełnymi zachwytu
L. J. Kern
1 - Trudne początki kota Dropsa
2 - Drops + reszta (trudne życie)
3 - Drops + koty
Amorka i Mumiś

Obrazek

ewkkrem

Avatar użytkownika
 
Posty: 7976
Od: Czw lip 27, 2017 15:20
Lokalizacja: Włocławek

Post » Pt lut 22, 2019 18:51 Re: Kotka i jej małe oraz niespotykane problemy.

Muszę odejść od komputera więc odpiszę na szybko tylko na to:

ewkkrem pisze:Zgadzam się całkowicie z Tobą Blue, że autorka dostała dobre rady ale w takiej formie, że nic dziwnego, że nie odpisała. Czemu TE kotki były mniej ważne od np. Toli? Może dlatego, że autorka nie umie tak pięknie pisać?


Były mniej ważne?
Skąd ten pomysł?
Tola przeżyła tylko i wyłącznie dlatego że jej opiekunki przeczytały co napisaliśmy (też nie same zachwyty nad doskonałą opieką i wiedzą dziewczyn), zgodziły się na mój przyjazd, wysłuchały mojego gadania, przyznały się do błędnych decyzji, niedopatrzeń, w sumie zaniedbania (no bo im o tym powiedziałam), były tym podłamane, bardzo się przejęły i z miejsca ruszyły do działania - a Jaspis wspięła się na wyżyny pomocy kotu i robiła to z absolutnym zaangażowaniem chociaż jest w ciąży i nieraz było jej naprawdę trudno.
Jest dla mnie niedościgłym wzorem zaangażowania i odpowiedzialności tym bardziej że Tola w stosunku do niej jest naprawdę bardzo absorbująca, pomijając nieustanne sprzątanie sraczki rozsmarowanej po całym domu i karmienie co półtorej godziny plus leki, suplementy - a wszystko z latającą i wrzeszczącą Tolą wielkości zagłodzonego szczura (ryzyko nadepnięcia czy połamania się przy upadku nie nastrajały spokojem) dookoła.
Kto tego nie widział to nie ma pojęcia co działo się na początku.

Tola absolutnie nie była w pierwszych dniach pomocy jej ważniejsza niż te kociaki, teraz wiadomo że jestem w jej sprawę mocno zaangażowana więc trudno porównywać moje uczucia co do jednej czy drugiej strony.
Ale nie jest moją winą że te kociaki wylądowały w takiej sytuacji - ani nic więcej pomóc im nie mogę.
Wszystko zależy od ich właścicielki i losu.
Ostatnio edytowano Pt lut 22, 2019 18:54 przez Blue, łącznie edytowano 1 raz

Blue

 
Posty: 23482
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Pt lut 22, 2019 18:54 Re: Kotka i jej małe oraz niespotykane problemy.

ewkkrem...te kotki nie były mniej ważne.
Ale, czy Ty kiedykolwiek odchowywałaś kociaki ręcznie?
Jeśli tak, to dobrze wiesz, ile wiedzy i jakiej trzeba mieć, ile samozaparcia, ile pracy trzeba włożyć, żeby w ogóle mieć szansę je uratować.
Czy Ty kiedyś próbowałaś "namówić" kotkę, żeby zajęła się dzieciakami, gdy ona nie chce?
Jeśli tak, to dobrze wiesz, ile wiedzy i jakiej trzeba mieć, jakich sposobów użyć, ile samozaparcia, ile pracy trzeba włożyć, żeby kotka chociaż kilka razy dziennie kociaki nakarmiła, gdy sama nie chce.
Jeśli nie, to wybacz...moim zdaniem nie można kogoś tego nauczyć przez internet.Szczególnie gdy sie obrazi i sobie pójdzie.
ObrazekObrazekObrazekObrazek

Kazia

 
Posty: 13721
Od: Pt maja 24, 2002 13:46
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt lut 22, 2019 20:08 Re: Kotka i jej małe oraz niespotykane problemy.

Ależ, dziewczyny, odchowałam kotkę w sposób absolutnie niewłaściwy (NIE WIEDZIAŁAM JAKI SPOSÓB JEST WŁAŚCIWY). Ja nie jestem znawcą ani kocich chorób, ani odchowania kociaków ale uzbierało się na forum troszkę wątków, wg. mnie. nie-kocich. Głównie milczę bo ... nie wiem, nie znam się i ... dochodzę do smutnego wniosku, że lepiej milczeć niż napisać coś co zdecydowanie zniechęci potencjalnego kociarza. W końcu od czegoś trzeba zacząć. Gdybym znalazła Was.
Trochę się zebrało, na różnych wątkach, wypowiedzi, które nie służą niczemu.
Chcemy pomóc - piszmy JAK a później przyjdzie czas na edukację. (czyli dlaczego).
Moja wypowiedź nie ma na celu nauczyć kogoś jak wychować kociątka. Boli mnie traktowanie nowych, niekocich, nieznających się na kociakach, nie mających pojęcia o żywieniu i dbaniu o kotach właścicielach kotów. Też taką "właścicielką" byłam i moja kotka odeszła być może dlatego, że nie mogłam zapytać Ciebie, Blue, co się dzieje. Ten wątek jest jednym z wielu, który powinien skupić się na pomocy (radach) dla kota (kotki, kociaków) a nie na krytyce autorki wątku. Kastracja jak najbardziej, ale w sposób wyważony, logiczny przedstawiona pewnie bardziej przekonałaby właścicielkę niż nagonka.
Uroda moja nie sięga szczytu szczytów, ale mój pies patrzy na mnie oczami pełnymi zachwytu
L. J. Kern
1 - Trudne początki kota Dropsa
2 - Drops + reszta (trudne życie)
3 - Drops + koty
Amorka i Mumiś

Obrazek

ewkkrem

Avatar użytkownika
 
Posty: 7976
Od: Czw lip 27, 2017 15:20
Lokalizacja: Włocławek

Post » Pt lut 22, 2019 20:24 Re: Kotka i jej małe oraz niespotykane problemy.

Kazia pisze:ewkkrem...te kotki nie były mniej ważne.
Ale, czy Ty kiedykolwiek odchowywałaś kociaki ręcznie?
Jeśli tak, to dobrze wiesz, ile wiedzy i jakiej trzeba mieć, ile samozaparcia, ile pracy trzeba włożyć, żeby w ogóle mieć szansę je uratować.
Czy Ty kiedyś próbowałaś "namówić" kotkę, żeby zajęła się dzieciakami, gdy ona nie chce?
Jeśli tak, to dobrze wiesz, ile wiedzy i jakiej trzeba mieć, jakich sposobów użyć, ile samozaparcia, ile pracy trzeba włożyć, żeby kotka chociaż kilka razy dziennie kociaki nakarmiła, gdy sama nie chce.
Jeśli nie, to wybacz...moim zdaniem nie można kogoś tego nauczyć przez internet.Szczególnie gdy sie obrazi i sobie pójdzie.

Kaziu, odchowałam w swoim życiu jedną koteczkę " na smoczku" Nie chodzi mi mi o to by ktoś się obraził na wpisy. Ja próbuję, "zarazić" forum pomocą (chociażby wirtualną).
Nie jest to jedyny wątek, w którym czytam krytykę i nic poza tym.
W końcu mnie ugryzło.

Tak, Kaziu. Mało wiedzy mam i się nie wymądrzam.
Uroda moja nie sięga szczytu szczytów, ale mój pies patrzy na mnie oczami pełnymi zachwytu
L. J. Kern
1 - Trudne początki kota Dropsa
2 - Drops + reszta (trudne życie)
3 - Drops + koty
Amorka i Mumiś

Obrazek

ewkkrem

Avatar użytkownika
 
Posty: 7976
Od: Czw lip 27, 2017 15:20
Lokalizacja: Włocławek

Post » Pt lut 22, 2019 20:27 Re: Kotka i jej małe oraz niespotykane problemy.

ani_ pisze:Potraficie zniechęcić, ktoś szukający pomocy został na wstępie opiep... i tak małe być może straciły szansę na przetrwanie. Brawo!


Naprawdę??? Pewnie miałam jeszcze gdzieś tam pojechać ? Dostał podstawowe rady co ma zrobić natychmiast... Skorzystał ?
Obrazek

katarzyna1207

 
Posty: 5566
Od: Pt lip 03, 2009 21:58
Lokalizacja: Lublin

Post » Pt lut 22, 2019 21:02 Re: Kotka i jej małe oraz niespotykane problemy.

ewkkrem pisze:Ja próbuję, "zarazić" forum pomocą (chociażby wirtualną).
Nie jest to jedyny wątek, w którym czytam krytykę i nic poza tym.

Myślę że to niesprawiedliwa ocena. :(
Mnóstwo kotów (ale także ludzi!) dostało od forumowiczów pomoc wszelkiego rodzaju. Nie tylko rady i wirtualne wsparcie.
Także pomoc materialną, wkład pracy w remont mieszkania po pożarze czy innym nieszczęściu, po prostu wielkie osobiste zaangażowanie, poświęcenie prywatnego czasu i pieniędzy na pomoc kotom i ludziom.
Wątek Toli znasz. Nie jest on wyjątkiem.

Mnie by się nie udało odchować znalezionych osesków gdyby nie konkretne rady z forum. Gdyby nie życzliwa osoba, która mnie, nieznajomej, dała kontakt do siebie i napisała "dzwoń o każdej porze". To naprawdę wiele znaczy wtedy, kiedy się miotasz i nie wiesz, co robić.

Próbujesz zarazić to forum pomocą? Naprawdę???
:201436
:cat3: Kot. Nie dla idiotów!

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 34246
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" ;-(

Post » Pt lut 22, 2019 21:03 Re: Kotka i jej małe oraz niespotykane problemy.

Generalnie zgadzam się z dziewczynami, że sposób komunikacji na forum daleko odbiega od ideału. Nawet jeśli są dawane rady, szczególnie nowym ludziom, to często są podawane w taki sposób, że człowiek musi mieć bardzo twardą skórę, żeby zignorować prztyczki, szpile i wyselekcjonować te rady ze sposobu, w jaki są podane. Ludzie są od razu opieprzani, oceniani. Osoby, które siedzą od lat w "kotach" nie uwzględniają tego, że ktoś może nie wiedzieć, popełniać błąd. Zawsze mnie dziwiło / żeby nie powiedzieć, że szokowało /, że wielka miłość do zwierząt tak rzadko przekłada się na empatię i zrozumienie dla ludzi. I nie chodzi o głaskanie po głowie niezależnie od tego, co kto robi- ale takie przekazywanie często bardzo krytycznych uwag, by nie ranić drugiego człowieka. I żeby nie było- to przywara nie tylko kociarzy.
To generalnie. Natomiast nie do końca zgadzam się z ewkkrem z oceną wypowiedzi w tym wątku, w każdym razie na pewno nie zacytowałabym wszystkich tych postów, ktore zacytowała jako przykłady.

Nie pisałam tu nic, bo nie ukrywam- sytuacja mnie nabuzowała mocno i jedyne, co mi się kołatało, to jak można tak lekkomyślnie postąpić. A to nie był najlepszy moment na umoralnianie, o skutkach swoich działań pewnie autor wątku już się przekonał, a niestety- bardziej boleśnie koteczka i maluchy.
Natomiast umoralniać trzeba, ale tez w odpowiedni sposób. Dla większości ludzi tu jest oczywiste, że trzeba koty kastrowac z różnych powodów, tak zdrowotnych, jak i w takim samym stopniu- dla ograniczania ich bezdomności. Ale mam wrażenie, że większość nie uświadamia sobie, że jest niestety mnóstwo ludzi, którzy nie zdają sobie z tego sprawy, jak to ważne, u ludzi nadal pokutują stereotypy typu- że kotka raz w zyciu powinna mieć małe, na wsiach- że kot wykastrowany przestaje być łowny, ze kastracja to mnóstwo problemów hormonalnych, zszokowana dowiedziałam się kiedyś, że biedne zwierzęta też muszą miec odrobinę przyjemności w zyciu z seksu :evil:
Jeśli ktoś przychodzi napakowany takimi poglądami, nie zetknął się z niczym innym, tak uwazała jego babcia, mama, uważa, wujek i stryjenka- to, żeby te poglądy zmienić trzeba naprawdę cierpliwie tłumaczyć, dotrzeć do takiego człowieka. Opieprzenie nie da nic, człowiek odwróci się na pięcie i pomyśli, ze ma do czynienia z oszołomami. I pal licho człowieka. Ale to stracona szansa, by pomóc zwierzakom, którymi się opiekuje.

I w każdym przypadku, gdy ktoś nie ma grubej skóry i nie potrafi przejść nad tym, że ciosa mu się na głowie kołki pomiędzy radami dotyczącymi problemu, z jakim przyszedł - tak naprawdę tracą zwierzaki. Pomyślcie o tym.
Obrazek

maczkowa

 
Posty: 7101
Od: Pon gru 03, 2018 16:47

Post » Pt lut 22, 2019 21:05 Re: Kotka i jej małe oraz niespotykane problemy.

[quote="Gretta"}
Próbujesz zarazić to forum pomocą? Naprawdę???
:201436[/quote]
Uroda moja nie sięga szczytu szczytów, ale mój pies patrzy na mnie oczami pełnymi zachwytu
L. J. Kern
1 - Trudne początki kota Dropsa
2 - Drops + reszta (trudne życie)
3 - Drops + koty
Amorka i Mumiś

Obrazek

ewkkrem

Avatar użytkownika
 
Posty: 7976
Od: Czw lip 27, 2017 15:20
Lokalizacja: Włocławek

Post » Pt lut 22, 2019 21:07 Re: Kotka i jej małe oraz niespotykane problemy.

Gretta pisze:
Próbujesz zarazić to forum pomocą? Naprawdę???
:201436

Po co ta złośliwość, Gretto??? Co ma na celu chwytanie za słówka?
Ostatnio edytowano Pt lut 22, 2019 21:09 przez Bastet, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek ObrazekObrazek
Tosia, Basti, Rudi

Do zobaczenia Matrisiu. ♥ ♥ ♥ Kocham Cię.

Bastet

Avatar użytkownika
 
Posty: 7603
Od: Pon paź 12, 2015 19:20

Post » Pt lut 22, 2019 21:09 Re: Kotka i jej małe oraz niespotykane problemy.

maczkowa, a ten wątek znasz?
viewtopic.php?f=8&t=56150
Jak widać problem jest znany.
Na forum jak na dworcu - zależy na kogo się trafi, kto przeczyta post i na niego odpowie.
Można trafić lepiej albo gorzej.

A ten konkretny wątek? Cóż, nie pierwszy w którym widać jak z powodu ludzkiej bezmyślności cierpią zwierzęta.
I z pewnością nie ostatni niestety. :(
:cat3: Kot. Nie dla idiotów!

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 34246
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" ;-(

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Szymkowa, Zeeni i 145 gości