Relanium i śmierć.. nie mogę sobie poradzić ze stratą :(

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie lut 17, 2019 21:34 Relanium i śmierć.. nie mogę sobie poradzić ze stratą :(

Nie minęło nawet pół roku od kiedy pożegnałam swojego ukochanego kociaka.
A 13 lutego zmarł kot mojej mamy... Miał okropne problemy behawioralne, po przeprowadzce do innego miejsca stał się płochliwy, wszystko go stresowało. Wyjście na balkon spowodowało u niego chwilowy paraliż (30 min leżenia na boku i przeraźliwego miauczenia), spowodowało to załatwianie się pod siebie (kładł się na boku, miauczał i robił kupkę)
Nie miał apetytu, przekładał się tylko z łóżka na fotel i cały czas spał.
Byliśmy w trakcie usuwania mu kalafiora z pyszczka i usuwania ząbków co też nałożyło się na całą sytuację.
Przejęta zabrałam go do weterynarza ponieważ kochałam go jak swojego.. Lekarz posłuchał, zrobił usg serca ze względu na szmery w płucach i brak możliwości zwykłego osłuchu, przepisał leki uspokajające (relanium). Zadowolona wykupiłam receptę, po tygodniu mieliśmy jechać na kontrolę.. Już po godzinie byliśmy z powrotem w lecznicy ponieważ kot zaczął mocno dyszeć i lecieć z rąk. Nie było poprzedniego lekarza. Drugi lekarz stwierdził, że nic strasznego, dostał kroplówkę i do domu... Ledwo dojechaliśmy do domu kot stracił oddech. Szybko zaczęłam dzwonić do kliniki, że kot się dusi... Oczywiście szybko do auta i z powrotem Rtg wykazało, że płuc praktycznie nie widać są tak zainfekowane. Zaczęła się reanimacja komora tlenowa, odsysanie wody z płuc, po drugiej próbie ratowania kot zmarł. Nie mogę sobie wydarować, że śmierć nastąpiła po tabletkach uspokajających.. Lekarz tłumaczył, że pokazało się tylko z czym był problem ponieważ kot miał poważne szmery w płucach i ogólnie bardzo źle się czuł a po rtg wyszło, że nawet płuc nie było widać tak były zaatakowane ale ja i tak czuję winę w sobie, że po co jechałam z nim do tego weterynarza żeby go zabić lekami uspokajającymi!

Jutro jadę do lecznicy porozmawiać z tym pierwszym lekarzem. Mam żal jak zostaliśmy potraktowani podczas ratunku.
Kiedy kot leciał z rąk po podaniu tabletki zadzwoniłam do lecznicy co robić. Kazali przyjechać na kroplówkę. Dostał kroplówkę podskórnie a nie dożylnie. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, na końcu lekarz się wygadał, że taka kroplówka wchłania się dopiero po 8-10 godzinach (przecież on potrzebował ratunku już!!).. po chwili od podania kroplówki kot zaczął strasznie dyszeć. 3 razy pytałam lekarza czy na pewno nic mu nie będzie ponieważ kotek zaczął się szamotać i okropnie łapać powietrze. Lekarz się zaśmiał, że kot jest tak jakby na haju i musi to przeżyć sam i mogę go zabrać do domu.
Ledwo dojechaliśmy na mieszkanie Tiguś zaczął charczeć, języczek zrobił mu się szary. najszybciej jak się dało wróciliśmy do lecznicy lekarz zaczął go reanimować i walczyć o jego życie ale niestety o jeden przyjazd za późno. Czuję się winna jego śmierci, nie mogę sobie z tym dać rady..

btw. czy ktoś podawał kotu relanium? czy dawka 5mg(1 tabletka) dla kota 7 kg to nie za dużo jak na raz?


Wyniki badań krwi
https://zapodaj.net/e514cb3170c28.jpg.html
Ostatnio edytowano Wto lut 19, 2019 1:51 przez darczz, łącznie edytowano 2 razy

darczz

 
Posty: 6
Od: Nie lut 17, 2019 1:23

Post » Pon lut 18, 2019 2:20 Re: Relanium i śmierć

Zabiło go zapalenie płuc
Jeszcze poszła kroplówka i płuca nie dały rady
Walczę u kociaka z kilkoma chorobami i dopiero wizyta na rtg wykazała dodatkowo zapalenie płuc oskrzeli pęcherza cholerna alergie i stres
Często bez rtg nie wysłuchują zapalenia płuc
On był przeziębiony stres i poszło
Ja tyle czasu chodzę z kociakiem i dopiero teraz wykryte
A kot się dusi jedzeniem charczy kaszle
Niestety to są tez objawy zapalenia płuc
Kocie [*]
Przykro przytulam

anka1515

 
Posty: 4091
Od: Nie gru 25, 2011 16:05

Post » Pon lut 18, 2019 2:27 Re: Relanium i śmierć

Może podawaliscie steryd i jeszcze bardziej odporność poszła
U nas już było dość ładnie na sterydzie był alergia odstawiony antybiotyk i nie fajnie jest
Teraz nie dawno cyklosporyna i jeszcze gorzej

anka1515

 
Posty: 4091
Od: Nie gru 25, 2011 16:05

Post » Pon lut 18, 2019 7:42 Re: Relanium i śmierć

Kot najprawdopodobniej był bardzo ciężko chory od dłuższego czasu, miał poważny problem z płucami - czy to był stan zapalny, czy płyn w klatce piersiowej.
Stąd jego polegiwanie, ciągłe spanie, upadanie po większym stresie i miauki przerażenia oraz załatwianie się pod siebie.
Skąd pomysł że takie objawy wynikały z zaburzeń behawioralnych??
Stres związany z przeprowadzką mógł nasilić objawy jakiejś choroby albo ją indukować, ale skąd pomysł że kot który się czymś zestresował który pada, miauczy i załatwia się pod siebie jest jedynie kotem zestresowanym??
Kiedy kot miał operację?
Mogło dojść do niewielkiego zachłyśnięcia, które nie dało masywnych objawów - ale swoje zrobiło i zapoczątkowało stan zapalny. Mógł też zbierać się powoli płyn w klatce piersiowej.
I to jest coś co kocurka zabiło :(

Wet osłuchał kocurka, zrobił echo serca bo słyszał silne szmery płucne i co?
Dał jakieś leki czy odesłał tylko z relanium?
Zrobił RTG? Wtedy?
Jeśli tylko relanium - to tu jest błąd.
Kot nie powinien przy takich objawach i szmerach płucnych wyjść z lecznicy bez diagnozy i zaleconego leczenia, skoro mieli komorę hiperbaryczną to na pewno mieli namioty tlenowe - być może kot powinien zostać w takowym na czas ustabilizowania. Na pewno nie wracać do domu bez leczenia, tylko na relanium.

Mało piszesz o diagnostyce i leczeniu - więc nie wiem czy jej nie było poza echem serca - czy była ale to pomijasz w opowieści.

Odesłanie kota z niezdiagnozowanymi szmerami w płucach, z takimi objawami, zalecenie podania relanium jedynie - to jakaś masakra.
Brak leczenia to jedno.
Relanium to kontrowersyjny lek jako uspokajacz.
Na niektóre koty działa niesamowicie pobudzająco i tego nie przewidzisz póki go nie podasz, plus podanie go kotu zestresowanemu mocno to dużo większe ryzyko reakcji paradoksalnej. Trudno też ustalić dawkę - jednego kota ta sama zetnie i zrobi z niego szmatkę (o ile nie wprawi w dzikie pobudzenie, miauki, latanie), na innego ledwo co podziała i fajnie wyciszy, na innego podziała jedynie stymulująco apetyt.

Nie wolno takich leków podawać, szczególnie w domu, u kotów mających problem z płucami :(
Bo może spowodować zagrażające życiu zaburzenia oddychania :(

Kroplówka podskórna wchłania się 10 godzin??
Jedynie u kota przewodnionego albo mającego problem z wysokim ciśnieniem czy chorymi nerkami.
Podanie kroplówki podskórnej u kota ktory ma problem z płucami nie jest błędem, jest to kroplówka znacznie bezpieczniejsza niż dożylna w takim wypadku.

Nie chcę potępiać wetów - bo nie wiem nic o diagnostyce i co w niej powychodziło.
Może zrobili rtg od razu i płuca wtedy były czyste a szmer był od serca i coś niewielkiego w nim wyszło, a doszło do zachłystowego zapalenia płuc w momencie gdy kot odpływał po relanium.
Takie odpływanie jest niczym niezwykłym, na niektóre koty tak działa ten lek, że łażą jak pijane, przewracają się, albo przelewają przez ręce. Pewnie dlatego wet zlekceważył stan kota. Co go nijak nie tłumaczy.

Nie wiem. Łatwiej by mi było coś powiedzieć gdybyś wkleiła wyniki badań.
Co wyszło i co było robione.

Przykro mi z powodu śmierci kocurka [']

Blue

 
Posty: 23482
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Pon lut 18, 2019 12:47 Re: Relanium i śmierć

Kot był od dłuższego czasu już chory. Stan pogłębiał się. Nie wiem czy leczyliście go już wcześniej czy odpuściliście tak niepokojące objawy zwalając na karb behawioru. Nie wiem kto wam takich głupot nagadał. Wszystkie objawy wskazują na poważną chorobę. A lęki i inne "obawy" mogły być wynikiem choroby. Koty często są wtedy lękliwe, chowają się, unikaja kontaktu... Od samego początku wszystko było NIE tak. Pomoc, jeśli była, przyszła za późno. Trudno powiedzieć co relanium miało tutaj do pogorszenia. Stan kota był ciężki. A przez złe postępowanie obu stron , właściwie beznadziejny. Jest za mało danych by winić Relanium za śmierć kota.
Biedny mały. Nacierpiał się tyle czasu.
[*]
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55360
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Pon lut 18, 2019 16:07 Re: Relanium i śmierć

Czy to było zaniedbanie z naszej strony? Nie jestem lekarzem, gdy coś się działo zawsze byliśmy pod kontrolą weterynaryjną. Tak jak pisałam wcześniej byliśmy w trakcie usuwania ząbków, wycinania kalafiora. nic poważniejszego się nie działo.
wszelkie problemy zaczęły się w listopadzie, podczas przeprowadzki mojej mamy z domku jednorodzinnego gdzie kotek był wychodzący. Przenieśli się do małego mieszkanka w bloku.
Był tak przyzwyczajony do miejsca, że uciekł z bloku wtedy szukaliśmy go przez 3 dni.. po 3 dniach dotarł 9 km do starego miejsca zamieszkania.
Miał przyjaciółkę suczkę z którą się wychowywał, kiedy wrócił do mieszkania to póki z nią był wszystko było w porządku. Niestety mama z powodu astmy nie mogła trzymać 2 futrzaków w małym mieszkanku więc suszka poszła w dobre ręce gdzie ma własne podwórko. No i od tego momentu się zaczęło...
Kotek stronił od wszystkich, jak przyjeżdżaliśmy to chował się po kątach, najczęściej do szafy. stresowały go gołębie za oknem, paraliż o którym pisałam powstał 11 lutego popołudniu. Moja mama jest starszą kobietą nie powiedziała mi o tym od razu, dowiedziałam się o tym 12 lutego wieczorem i o problemach, że przez te 2 dni robi kupę pod siebie. Dlatego też 13 lutego z rana pojechaliśmy szybko do weterynarza żeby kot się nie męczył.

Przebieg badań:
przy początkowej wizycie kot był obejrzany, powyciągany, osłuchany stetoskopem
z braku możliwości osłuchania stetoskopem zrobione usg serduszka - serce zdrowe
przepisane relanium
16:15 podanie leku
po 17 kot leci z rąk, dzwonie do lecznicy, lekarz zalecił kroplówkę
kot dostał kroplówkę podskórnie, pobrano mu krew w celu badań morfologii i biochemii
zostaliśmy odesłani do domu
chwile później jesteśmy znów w lecznicy
kotek ma już siną śluzówkę wtedy dzieje się to co pisałam na początku. reanimacja, komora tlenowa, ściąganie wody z płuc
wtedy dopiero kot miał zrobione rtg. Na rtg nie widać płuc, wszystko jak za mgłą.
Dziś byłam u lekarza który przepisał relanium, odebrałam wyniki krwi, zaraz postaram się wrzucić. Generalnie wszystkie wyniki ok, nie ma odchyleń zapalnych..
szukaliśmy skutków ubocznych relanium.. nie ma takowych
lekarz stwierdził, że albo reakcja alergiczna albo nowotwór płuc :(

darczz

 
Posty: 6
Od: Nie lut 17, 2019 1:23

Post » Wto lut 19, 2019 1:14 Re: Relanium i śmierć

Jak poradzić sobie z tym bólem kiedy tak mocno chciało się pomóc a naraziłam go na śmierć :(
Czuję się tak beznadziejnie.. Myślałam, że ta wizyta u weta będzie choć trochę oczyszczająca ale niestety przez to, że nie wiem co się stało ból jest jeszcze gorszy

darczz

 
Posty: 6
Od: Nie lut 17, 2019 1:23

Post » Wto lut 19, 2019 6:06 Re: Relanium i śmierć.. nie mogę sobie poradzić ze stratą :(

Nie wiem jak sobie poradzić bo to po prostu trzeba przetrwać :(
Kot najprawdopodobniej był bardzo chory tak czy owak. Wet zlekcewazyl z jakiegoś powodu wyraźne niepokojące osluchowe nieprawidłowości bo wtedy rtg powinien zrobić od razu :( Zrobił echo serca a nie ocenil stanu pluc? Odeslal bez diagnozy za to z zaleceniem podania w domu takiego leku?
Powinien też od razu wziąć pod intensywną opieką kocurka gdy przyjechaliscie drugi raz.

Nie Ty skazalas go na śmierć jazda do weta. Gdybyś nie pojechała to też by umarł.
To marne pocieszenie ale w scenariuszu wydarzeń ktory sie zrealizował chociaż był pod wplywem dużej dawki leku znoszacego lęk i w tym wypadku także sporo swiadomosci zapewne...

Jesli bylo jak piszesz to winny był wet/weci.
Kot powinien zostać zdiagnozowany, prawidlowo leczony, istnieją znacznie lepsze leki wyciszajace, uspokajajace dla kotów szczególnie będących już w silnym stresie.
Gdy wrociliscie do weta po relanium kot powinien być od razu przebadany i bez dokladnej oceny jego zdrowia nie wypuszczony z lecznicy :(

Dla kazdego kota choroby przebiegajace z dusznością to stan zagrożenia życia. Relanium i jazdy do weta pewnie przyspieszyly koniec ale biorac pod uwagę całokształt to i tak byla kwestia czasu :( Jedyną szansą (acz nie gwarantem wyzdrowienia) była szybka i prawidlowa diagnoza oraz wlasciwe leczenie. Tu tego absolutnie zabrakło :(

Blue

 
Posty: 23482
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Wto lut 19, 2019 14:54 Re: Relanium i śmierć.. nie mogę sobie poradzić ze stratą :(

Takie myśli jakoś pozwalają przetrwać te najgorsze dni. Bo gdybym nie wzięła go do weterynarza to być może cierpiałby w domowym zaciszu a przecież też nie o to chodzi. Pozostaje głucha nadzieja, tak jak napisałaś że faktycznie leki działały i Tiguś miał ograniczony poziom lęku i świadomości.
Z drugiej strony wierzyłam w tą lecznice, która ma prawie 100% pozytywnych opinii z dużym zapleczem wyspecjalizowanego sprzętu.
Przez 2 lata ufałam i wierzyłam w ich umiejętności. Ponieważ uczęszczaliśmy tam z naszym kociakiem póki nie uległ wypadkowi. Bo kurcze mając takie możliwości, naprawdę była nadzieja..

Największe rozgoryczenie poczułam kiedy właśnie zostaliśmy odesłani do domu po szybkiej kroplówce. Kociak nie dość, że został narażony na dodatkowy stres to ledwo zdążyliśmy wrócić by nie umarł na naszych rękach w samochodzie. Mimo, że kilka razy mówiłam, że nie podoba mi się jego oddech.

I w tym wszystkim najgorsze jest to, że gdybym kiedykolwiek zdecydowała się przygarnąć jakąś kocią bidę to pozostaje w głowie stres, gdzie znajdę prawdziwą pomoc w razie potrzeby..

darczz

 
Posty: 6
Od: Nie lut 17, 2019 1:23




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot], kasiek1510 i 309 gości