agnes7 pisze:Niepokoi mnie też natychmiastowa propozycja ze strony hodowcy o zwrocie pieniędzy i zabraniu kota. Tak, jakby wiedzieli, że jest z nim jednak ciś nie tak....
Niekoniecznie.
Mogą nie chcieć by ich kot cierpiał i potwornie się stresował w domu w którym z jakiegoś powodu nie czuje się dobrze - absolutnie bez żadnego zarzutu do Was. Czasem tak bywa.
Możliwe że za pierwszym razem nie docenili wagi problemu a teraz widzą że jest nieciekawie - jakkolwiek mocno mi zazgrzytali sugerując aby jeszcze czekać wiedząc że kot jest w takim stanie iż 3 dni moczu nie oddaje - nawet nocy (chociaż ten zaczął, to był jednak stan w którym ogląd weta jest potrzebny - mógł zacząć sikać i jeść, pić - a mógł nie). No ale załóżmy.
Pomijając cierpienie kota - im dłużej trwa taki stan silnego przerażenia, tym ewentualna trauma może być silniejsza i będą np. większe potencjalne problemy by kot łatwo odnalazł się w innym domu.
I stąd może być propozycja oddania pieniędzy i odebrania kota.
Bo jeśli kot i tak docelowo ma wrócić do nich - to z ich punku widzenia lepiej teraz niż po np. 3 tygodniach siedzenia w stresie za kanapą i sikania wszędzie byleby nie do kuwety.
Więc ogólnie propozycja jako taka jest ok. Tu bym się drugiego dna nie doszukiwała na siłę.
Jednak są inne ale.
Nie podoba mi się tłumaczenie dziwnego zachowania kociaka przed odbiorem traumą związaną z kastracją.
Jaka to trauma w normalnych okolicznościach?
Nie większa dla kota niż zwykła wizyta u weta.
Kocurek po 3 dobach powinien już śmigać.
Dziwne jest że nawet we własnym domu zachowywał się zupełnie inaczej niż wcześniej (bo zakładam że wcześniej go widzieliście i było ok?)
Jeśli faktycznie tak zareagował na kastrację tylko i wyłącznie, wyjazd do weta - może to oznaczać że jest strasznie wrażliwy emocjonalnie, nie odporny na stres, łatwo wpadający w traumę po zdarzeniach które dla innych kotów to najwyżej niewielkiego nasilenia stres o którym szybko się zapomina - co więcej, ta trauma utrzymuje się długo.
To by tłumaczyło dlaczego obecnie jest w takim stanie.
Ale o tym powinniście dowiedzieć się od hodowcy - takie cechy widać wcześniej i jednak są znaczące - tym bardziej że to kot rasowy, za którego bardzo dużo się płaci.
Jednej osobie taka wrażliwość będzie nawet pasowała - bo sama jest delikatna, domatorka, fajnie sie zgrają.
Innej - wręcz przeciwnie. Czasem nie jest łatwe wspólne życie z kotem który ma takie cechy szczególnie gdy kupuje się kota rasowego także z tego powodu iż chce się dostać zwierzę o pewnych predyspozycjach - nie tylko związanych z wyglądem.
Mnie ciekawi jeszcze jedno.
Kot ma 10 miesięcy.
Dlaczego tyle czasu spędził w hodowli?
Nie było tak że był już w innym domu/innych domach i wrócił?
Lub miał być hodowlany ale okazało się że się nie nadaje bo jest taki lękowy i żadnej wystawy nie zaliczy?
Najważniejsze pytanie - czy widzieliście go wcześniej, nie w dniu zakupu?