Strona 29 z 101

Re: (4) Mika(*), Tato(*), Mama(*), Szaronka (*)..co dalej?

PostNapisane: Nie kwi 14, 2019 18:25
przez Marzenia11
Umarł?! Mimo masażu przez córkę od razu robionego?

Re: (4) Mika(*), Tato(*), Mama(*), Szaronka (*)..co dalej?

PostNapisane: Nie kwi 14, 2019 20:02
przez majencja
Tak,mimo przedłużonej przeze mnie RKO do ponad godziny. :?

Re: (4) Mika(*), Tato(*), Mama(*), Szaronka (*)..co dalej?

PostNapisane: Nie kwi 14, 2019 21:23
przez Marzenia11
majencja pisze:Tak,mimo przedłużonej przeze mnie RKO do ponad godziny. :?

Kiepsko... Trudne sytuacje masz w [pracy.. ale mam nadzieję tych zakończonych sukcesem też sporo, choć nie wiem, czy to się wyrównuje, czy to tak można ilościowo wyrównać. Lekarze, których znam to wiem, ze nie przechodza koło śmierci pacjenta obojętnie, nie spływa to po nich, mówiąc mocno kolokwialnie..

Re: (4) Mika(*), Tato(*), Mama(*), Szaronka (*)..co dalej?

PostNapisane: Pon kwi 15, 2019 8:21
przez Marzenia11
Nowy tydzień.
DeeDee żwawsza i widać, że czuje się lepiej. Z gracją się porusza i z gracją wskakuje do pudełka z kocykiem na podłodze. Nie wiem skąd koty to wiedzą - już dawno (nie umiem określić jak długo) nie widziałam zadnej, zeby w nim spała i sobie ostatnio, chyba w tamtym tygodniu pomyślałam, ze poobserwuję i jak przez kilka dni nie będą spały to wyrzucam. Śpi w nim przez cały weekend, sobotę i niedzielę..

Re: (4) Mika(*), Tato(*), Mama(*), Szaronka (*)..co dalej?

PostNapisane: Pon kwi 15, 2019 13:12
przez Marzenia11
Jadę metrem. Ale idąc do nie wiem dlaczego poleciałam na łeb i na szyję na chodniku, robiąc jakieś skręty ciałem i kostkami.
Mimo torebki na ramieniu i torby na drugim rąk użyłam do amortyzacji. I tylko się mocno Poobijalam.ale jak to w sekundzie życie może się zmienić, w sekundzie.. Podziwialam świeże listki na drzewach i myślałem o Mamie..

Re: (4) Mika(*), Tato(*), Mama(*), Szaronka (*)..co dalej?

PostNapisane: Pon kwi 15, 2019 14:28
przez Anna2016
Marzeniu :strach: :strach: :strach:

Re: (4) Mika(*), Tato(*), Mama(*), Szaronka (*)..co dalej?

PostNapisane: Pon kwi 15, 2019 15:43
przez jolabuk5
Tak, nasze życie jest tak niepewne jak bańka mydlana, dziś jest, a za chwilę... Wystarczy moment, sekunda nieuwagi własnej lub cudzej, jakiś nieudany ruch i nagle wszystko może się zmienić! Czasem jak widzę ludzi kłócących się o jakieś glupstwo np. w pracy, to tak sobie myślę - i nawet niekiedy mówię moim koleżankom - zastanówcie się, czy warto tracić czas i energię, zatruwać sobie życie? Właśnie w kontekście tej nietrwałości naszego istnienia.

Re: (4) Mika(*), Tato(*), Mama(*), Szaronka (*)..co dalej?

PostNapisane: Pon kwi 15, 2019 18:11
przez aga66
jolabuk5 pisze:Tak, nasze życie jest tak niepewne jak bańka mydlana, dziś jest, a za chwilę... Wystarczy moment, sekunda nieuwagi własnej lub cudzej, jakiś nieudany ruch i nagle wszystko może się zmienić! Czasem jak widzę ludzi kłócących się o jakieś glupstwo np. w pracy, to tak sobie myślę - i nawet niekiedy mówię moim koleżankom - zastanówcie się, czy warto tracić czas i energię, zatruwać sobie życie? Właśnie w kontekście tej nietrwałości naszego istnienia.


Święta prawda! Tylko trzeba przeżyć pare lat żeby to zrozumieć :strach:

Re: (4) Mika(*), Tato(*), Mama(*), Szaronka (*)..co dalej?

PostNapisane: Pon kwi 15, 2019 21:55
przez Marzenia11
Smutek, inny, ale smutek.. katedra Notre Dame...
Smutek za smutkiem w tym roku...
no nic, jest świeża, własnie narodzona zieleń drzew, tę najbardziej lubię.
I DeeDee się zdecydowanie lepiej czuje, to też plus.
I ja - spadł z hukiem ciężar zabijający mnie, poczucia winy.. nie wybaczę nigdy tej "dr" tego co zrobiła. I mam tu kilka rzeczy na myśli.

Re: (4) Mika(*), Tato(*), Mama(*), Szaronka (*)..co dalej?

PostNapisane: Wto kwi 16, 2019 6:31
przez MalgWroclaw
Marzeniu, katedry żal wszystkim. Tobie potrzebne leki.

Re: (4) Mika(*), Tato(*), Mama(*), Szaronka (*)..co dalej?

PostNapisane: Wto kwi 16, 2019 9:42
przez Marzenia11
Przeciwbólowe i przeciwobrzękowe na pewno. Kostka spuchła - prawa, kolano w siniakach, prawe z lewej strony, lewe biodro boli i w sinikach i lewy obojczyk. Czyli potłukłam się po przekątnej.
2 lata temu moja Mama była w szpitalu na neurologii - jak do niej szłam to zwichnęłam sobie kostkę, po prostu w nowym chodniku, takim z prostokątnymi ale pofaldowanymi płytkami, nie było jednej. Tak ot. Wpadłam w tę dziurę i to był taki ból, ze krzyczałam z bolu kilka minut, a kobieta ktora mi chciała pomoc musiała trochę poczekać, bo nie byłam w stanie ocenić co mi się stało, czy mogę ruszać nogą czy też nie itp. W nocy poszłam na sor bo kostka była jak bania. Dostałam leki, mam je jeszcze, chyba nawet ważne.

Re: (4) Mika(*), Tato(*), Mama(*), Szaronka (*)..co dalej?

PostNapisane: Wto kwi 16, 2019 15:03
przez Marzenia11
Już prawie nadałam - a na pewno zapłaciłam - przesyłkę z dokumentami jak zobaczyłam emaila z Konstancina, że dokumentacja jest do odbioru. Jakaś nowa pani się objawiła w korespondencji.. Nie mam za bardzo kiedy , ale jutro się zmobilizuję i pojadę. Już mam dość teraz przepychanek z nimi.

Re: (4) Mika(*), Tato(*), Mama(*), Szaronka (*)..co dalej?

PostNapisane: Wto kwi 16, 2019 18:53
przez Marzenia11
Wczoraj byłam zawodowo w Instytucie Hematologii - rozmawiałam sobie z dr hematolog, też o Mamie i tym nieszczęsnym masażu i tym, że mi "dr" z oiomu powiedziała, że mogłam zrobić to by były szanse. Dr hematolog nie znała szczegółów nzk Mamy i że była w śpiączce, po prostu tylko jej powiedziałam,, że się zatrzymała .. Dr skomentowała słowa "dr" z oiomu: tak mówią lekarze którzy chcą odwrócić uwagę od siebie.

Sympatyczna, prawda? I nawet ma tytuły i publikacje...
http://wl.uwm.edu.pl/kaiit/dr-n-med-lidia-glinka

I jeszcze się wczoraj dowiedziałam od psycholog, że osoby, które potrafią w sytuacjach traumy i kryzysu, opanować emocje i dzialać zadaniowo mają silny rys psychopatyczny w osobowości.. I dlatego umieją wyłączyć odczuwanie uczuć.

Re: (4) Mika(*), Tato(*), Mama(*), Szaronka (*)..co dalej?

PostNapisane: Wto kwi 16, 2019 19:01
przez Marzenia11
Tzn w sumie tak, ja myslę , że ta "dr" z oiomu ma dużo wiedzy i umiejętności, bo nie problem w braku wiedzy medycznej. Jedynie w podejściu do pacjenta i rodziny.
Co gorsza - kontynuując jeszcze ten wątek, ona od razu, po przyjęciu Mamy na oiom w nocy nad ranem, jak już do mnie wyszła to powiedziała, że Mama nie ma szans, że statystyki są brutalne..

Re: (4) Mika(*), Tato(*), Mama(*), Szaronka (*)..co dalej?

PostNapisane: Śro kwi 17, 2019 8:16
przez Anna2016
Gdy moja mama trafiła na OIOM, to nasze (siostry i moje) rozmowy z lekarką prowadzącą, rozmowy, w których pani lekarz mówi rodzinie słowa typu "stan bardzo ciężki, proszę się przygotować na najgorsze" odbywają się na korytarzu oiom, na stojąco, między innymi osobami rodzinami pacjentów. Jest oddzielny, pięknie wyposażony gabinet, podpisany chyba że to pokój konsultacji dla rodzin, owszem, fotele z imitacji skóry (wiem, widziałam to stał często otwarty). A jakbym po ten wiadomości zasłabła i walnęła głową w glebę to co ? albo jakbym dostała ataku histerii i zaczęła krzyczeć na cały oiom? to nic, walnęłabym głową to bym sobie leżała na tej posadzce...

Albo inna sytuacja: siedzę wieczorem na korytarzu zewnętrznym, niedaleko drzwi na oiom, przychodzi rodzina młodego chłopaka przywiezionego na oiom w ciągu dnia (widziałam jak go wiozą, bo 'warowałam' pod oiom po 12 godz./dobę lub więcej :twisted: ) wywnioskowałam, że to przyszli jego rodzice) dzwonią dzwonkiem do pielęgniarek, za jakiś czas wychodzi młoda pani lekarz, udziela im informacji na tym dużym, pustym korytarzu, w obecności obcej osoby czyli mnie, dobrze słychać, korytarz duży...

Pierwsze doby siedziałam (najpierw z siostrą, potem częściej sama) na jedynych 3 krzesełkach poza oiom, na korytarzu, właściwie to był taki duży nowy hol z którego wchodzi się na korytarz oiom. Bo na oiom była moja mama. Po prostu. Nie pozwalali mi czuwać przy niej, to czuwałam w najbliższym dostępnym miejscu. Nic nie robiłam, tylko siedziałam. Grzecznie. Nikogo nie zaczepiałam. Nie wszczynałam awantur, nie piłam alkoholu, nie słuchałam muzyki, nie spałam, nie paliłam papierosów. Pierwsze 1-2 doby razem z siostrą. Byłyśmy cicho. Ale to personelowi oiom, który wchodził/wychodził w różnych sprawach (m.in. też np. na papierosa, po picie z automatu itp.) przeszkadzało to , że tam siedzimy. Jedna z pań pielęgniarek powiedziała do mnie że 'tak nie można, ze tu nic mamie nie pomogę' a ja na to, że dla mnie ma to znaczenie czy czuwam przy mamie tu, kilkanaście metrów i tylko kilka ścian od niej, czy 'czuwam' w domu, kilkaset metrów od niej, w ciepłych bamboszach przed telewizorem :roll: i dalej czuwałam, ale już wiedziałam, że tym osobom, tam na oiom, to przeszkadza...