Wczoraj i dzisiaj nawiedzałam biedną DeeDee i robiłam jej rożne rzeczy
Ja nie jestem pewna czy ona mnie jeszcze lubi chociaż wykazuje się nieustannym dobrym wychowaniem i zrównoważeniem, pozwalając się miętosić i ugniatać w przerwach między nakłuwaniem albo gmyraniem w biednej łapeczce
Swoją chorobę znosi z dużą godnością i cierpliwością mimo pewnych niedogodności niewątpliwych (kubrak, opatrunek na łapce), nie mam wrażenia by cierpiała, powiedziałabym nawet że z dużą radością czerpie profity tego stanu rzeczy - dużo głasków, zainteresowania, mizania i innych takich
Dzisiaj pół mojej wizyty leżała rozciągnięta na kanapie, w plamie słońca i się grzała.
Troszkę jej humor popsułam kroplówką, zastrzykiem i zmianą opatrunku, ale chyba nie jakoś strasznie
Bardzo prosimy o kciuki
Bo choć to wspaniałe i dobroduszne od losu że DeeDee tak wspaniale zniosła operację i obecne leczenie - to jest bardzo chorą koteczką
Bardzo dużo zależy od wtorkowej wizyty u lekarki onkolog, od jej oceny jej stanu, wizji dalszego postępowania.
I każde kciuki są na wagę życia, każda ciepła myśl i życzenia zdrowia.
Biorąc pod uwagę całokształt: wyniki i to co się dzieje, trudno mieć wielką nadzieję że nie jest nowotwór złośliwy, ale nawet złośliwce są różne i różnie reagują na działania onkologów.
DeeDee jest w bardzo dobrej formie jak na to co się dzieje - to daje szansę popróbowania różnych działań.
Ale kciuki, kciuki są bardzo potrzebne!
Zapraszamy też wszystkich na bazarki na rzecz wsparcia w spłacaniu kosztów leczenia koteczki, idą już w tysiące Książi, etui na telefon i szybkaPlecaki i torebki