Witam wszystkich forumowiczów!
Mam problem:
U mojej rodziny na wsi pojawił się niedawno kotek. Jest czarny w rude placki, troche przypomina hienę. Jest bardzo młody, oceniam na ok. 4 miesiące. Jest na wpół dziki. Karmi go moja ciocia, a też jej dotknąć się nie da. Dostaje kitiketa, bo to najtańsze.Wychował się podobno sam w komórce. Wiem, że na pewno nie będzie przebywał u niej w domu , nawet zimą, może się pies ulituje i będzie u niego w budzie spał. Wiem, że ciocia nie za bardzo się przejmie, jest kot to dobrze, zdechnie to trudno. Opowiadała mi ostatnio, ze Rumora (5 letni kot) juz chciała złapać, biegała z klatką, no bo mu tak cos z nosa ciekło i należy go uśpić, zdziwiła się kiedy powiedziałam jej , że taki katar można leczyć. Ale Rumor jest dziki, nawet je jak ciocia sobie pojdzie. Kurcze tak sie zastanawiam po co jej te koty. Wzięłabym tego kotka. Ale mam wątpliwości.
U mnie będzie miał towarzystwo iabliczkę i Demonka, zawsze jedzenie,
kuwetkę ze żwirkiem...Finansowo, myślę, że różnica dwa a trzy koty nie jest zbyt duża.
Tylko czy się polubią, moje kotki mają charakterki. Czy mały kotek(a może kotka) nie jest na coś chory? Czy to, że go wezmę nie będzie jakimś brutalnym ograniczeniem jego wolności, zamknięciem w mieszkaniu, kiedy wcześniej całe życie biegał po dworzu?
Co tym sądzicie, proszę napiszcie, chcialabym poznac wasze zdanie.
Pozdrawiam
Dorota, Diablica, Demonek