Strona 3 z 4

Re: Porzucony na dworcu kot

PostNapisane: Wto lut 05, 2019 20:35
przez felin
safira pisze:"każdy wolny dzień, każdy weekend będziemy spędzać razem, natomiast w ciągu tygodnia będzie odpowiednio zaopiekowany przeze mnie i moich współpracowników w Urzędzie..."

Sam wprost pisze, że właśnie odwrotnie, kot w domu będzie bywał tylko od czasu do czasu. Tyle w temacie.

Faktycznie tyle.
Ale tak się składa, że w ratuszu pracuje moja dobra koleżanka i informację mam od niej, a nie z gazety :mrgreen:

ps. Nie, nie jest portierką. I dobrze zna Sutryka prywatnie.

Re: Porzucony na dworcu kot

PostNapisane: Wto lut 05, 2019 20:39
przez safira
Myślę, że gdyby został ukradziony, zwłaszcza w Polsce, to prawowity właściciel już dawno by się odezwał. Temat kota jest głośny w całym kraju. Sytuacja prawna jest jednak niejasna, natomiast raczej nie można się spodziewać ewentualnych roszczeń ze strony osób, które go porzuciły.
Swoją drogą po adopcji ze schroniska kotki, o której wcześniejszych losach nic nie było wiadome, zastanawiałam się, co by było, gdyby się ujawnił wcześniejszy właściciel (piszę o właścicielu w sensie prawnym, bo oczywiście nie umiem myśleć, że te zwierzęta mają właścicieli ;) ). Czy musiałabym oddać kotkę??? :cry: Nie wiem, czy bym była w stanie :placz:

Re: Porzucony na dworcu kot

PostNapisane: Wto lut 05, 2019 20:39
przez felin
SabaS pisze:Przejrzałam komentarze na stronie fb TOZ Wrocławia ( na tyle na ile się dało dla osoby bez konta na fb), niestety większość jest na nie. Chyba po pierwszych godzinach ochów i achów doszli do głosu ludzie, którym leży na sercu dobro zwierząt.
Poza tym jeśli pan Prezydent jest takim miłośnikiem zwierząt, to czemu nie ma swoich w domu, tak na stałe? Mam nadzieję, że jednak dla tego kota znajdzie się odpowiednie miejsce w domu!!!, a adopcja zostanie przeprowadzona przez pracowników schroniska z zachowaniem procedur adopcyjnych łącznie z ankietą z milionem szczegółowych pytań i wizytą przedadopcyjną. I ciekawe co się stało z tymi kotami pana Prezydenta? Bo jakoś tak lekko podszedł do tematu brytka :(

edit: nie wiem czemu, ale mam przeświadczenie, że gdyby to był zwykły buras, to wylądowałby w schronie. Skoro już od kilku miesięcy Pan Prezydent rozważał przygarnięcie ze schroniska kota do "współpracy" w UM, to co go powstrzymywało? Trafiały się za brzydkie, zbyt chorowite, nierasowe? A tu wystarczył jeden telefon, a Pan prezydent pierwszy!!! zadeklarował chęć przygarnięcia zwierzaka. Zachował się jak duża część społeczeństwa, która przy podejmowaniu decyzji o opiece nad zwierzęciem kieruje się wyłącznie "oczami". Chyba jednak osiągnął efekt odwrotny do zamierzonego. Mam nadzieję, ze przemyśli sprawę i do pracy będzie zabierał kota tylko czasem, jeśli kot będzie w ogóle akceptował takie wycieczki.

edit2: doczytałam, że schronisko nie pośredniczyło w przekazywaniu kota Panu Prezydentowi. mam czysto teoretyczne pytanie, czy tak to powinno wyglądać i jest zgodne z prawem? Zwierzę ewidentnie porzucone nie jest zgłaszane do schroniska przez firmę przewozową, tylko przekazywane z rąk do rąk osobie prywatnej bez zachowania elementarnych procedur?

Ma, leciwą wyżlicę.

Re: Porzucony na dworcu kot

PostNapisane: Wto lut 05, 2019 20:40
przez felin
maczkowa pisze:Ależ się nakręcacie...

ciekawa jestem, co by się tu działo, gdyby kot do tej pory siedział w schronisku

:ok:

Re: Porzucony na dworcu kot

PostNapisane: Wto lut 05, 2019 21:04
przez ewar
felin pisze:
safira pisze:"każdy wolny dzień, każdy weekend będziemy spędzać razem, natomiast w ciągu tygodnia będzie odpowiednio zaopiekowany przeze mnie i moich współpracowników w Urzędzie..."

Sam wprost pisze, że właśnie odwrotnie, kot w domu będzie bywał tylko od czasu do czasu. Tyle w temacie.

Faktycznie tyle.
Ale tak się składa, że w ratuszu pracuje moja dobra koleżanka i informację mam od niej, a nie z gazety :mrgreen:

ps. Nie, nie jest portierką. I dobrze zna Sutryka prywatnie.

To on będzie domowym kotem, czy ratuszowym? Jeżeli trochę i jednym i drugim, to znaczy, że wcale nie będzie miał domu.Wszyscy na forum wiemy, że koty przywiązują się do miejsca, że nawet wizyta u weta jest dla kota stresem. Ile razy były udzielane rady, że lepiej kota zostawić w domu, kiedy wyjeżdża się na urlop i tylko zapewnić mu dochodzącą opiekę. Nie znam pana prezydenta, być może jest przemiłym człowiekiem, ale na pewno nie zapewnia kotu domu, no bo jak to inaczej określić? Leciwej wyżlicy owszem.

Re: Porzucony na dworcu kot

PostNapisane: Wto lut 05, 2019 21:25
przez felin
ewar pisze:
felin pisze:
safira pisze:"każdy wolny dzień, każdy weekend będziemy spędzać razem, natomiast w ciągu tygodnia będzie odpowiednio zaopiekowany przeze mnie i moich współpracowników w Urzędzie..."

Sam wprost pisze, że właśnie odwrotnie, kot w domu będzie bywał tylko od czasu do czasu. Tyle w temacie.

Faktycznie tyle.
Ale tak się składa, że w ratuszu pracuje moja dobra koleżanka i informację mam od niej, a nie z gazety :mrgreen:

ps. Nie, nie jest portierką. I dobrze zna Sutryka prywatnie.

To on będzie domowym kotem, czy ratuszowym? Jeżeli trochę i jednym i drugim, to znaczy, że wcale nie będzie miał domu.Wszyscy na forum wiemy, że koty przywiązują się do miejsca, że nawet wizyta u weta jest dla kota stresem. Ile razy były udzielane rady, że lepiej kota zostawić w domu, kiedy wyjeżdża się na urlop i tylko zapewnić mu dochodzącą opiekę. Nie znam pana prezydenta, być może jest przemiłym człowiekiem, ale na pewno nie zapewnia kotu domu, no bo jak to inaczej określić? Leciwej wyżlicy owszem.

Z tego co wiem, to będzie kotem domowym i tylko czasem przyjedzie do ratusza.
Co do detali, musiałabym spytać Basię.
Na 100% wiem, że gość jest mocno zwierzolubny.

Re: Porzucony na dworcu kot

PostNapisane: Wto lut 05, 2019 21:36
przez Blue
Opieram się na oficjalnych informacjach. Wynika z nich że kot ma być w biurze.
Jesli obecny właściciel kota ma inne plany dobrze by było aby ich nie ukrywał bo i po co?
Nie bardzo wyobrażam sobie codzienne wędrówki kota z domu do urzędu, gdzie ciągle będą obcy ludzie.

Akurat ten kot miał ogromne szanse na fajny dom i nie ma potrzeby cieszyć się z każdego jaki mu się trafił.

Nie wiem jakie są faktyczne plany na jego życie wedlug obecnego właściciela ale byłoby fajnie gdyby go po prostu adoptował. Jednak nie zrobił tego jako osoba prywatna, ale niejako służbowo, w świetle kamer, twierdząc ze kot będzie "urzędowy".
Nie wiem jak się do tego mają informacje przekazywane przez wspołpracownicę prezydenta Wrocławia.

To jak to w końcu ma wyglądać? Jak brzmi oficjalna wersja obecnie?
Kot mieszka caly czas w urzędzie a do domu trafia na czas dłuższych dni wolnych? (Dla mnie to bardzo kiepska alternatywa znalezienia normalnego domu)
Kot w nocy i w weekendy jest w domu a w dzień siedzi w urzędzie? (Czemu to tak naprawdę ma służyć?)
Kot raz na ruski rok się w nim pojawia jako maskotka a mieszka w domu?
To ostatnie jest ok jesli dla kota nie będzie stresujace a wlasciciel zapewni mu bezpieczenstwo.
Nie jest tak medialne jak pierwsze informacje (naprawdę była konieczność robienia tej szopki z kamerami, reporterami? Ten biedny kot ma wielką cierpliwosc, wiele innych moglo wpaść w panikę, tym bardziej po ostatnich przejsciach, w obcym miejscu, na rękach obcego czlowieka i dopiero by było medialnie...) ale do przyjęcia.

Wierzę że jego obecny właściciel chciał dobrze a przy okazji dodał sobie kilka plusow do wizerunku.
Ale uczucia mam mieszane do całokształtu.
Może nieslusznie.

Re: Porzucony na dworcu kot

PostNapisane: Wto lut 05, 2019 22:01
przez Stomachari
safira pisze:Myślę, że gdyby został ukradziony, zwłaszcza w Polsce, to prawowity właściciel już dawno by się odezwał.

O ile kot został ukradziony Polakowi. Ukraińcy, którzy do Polski przyjeżdżają pracować, bardzo często adoptują koty. Żeby nie być samotnymi. Dlatego z łatwością mogę sobie wyobrazić sytuację, w której kot należał do osoby przebywającej na terenie naszego kraju nielegalnie i która w związku z tym boi się zgłosić kradzież, żeby przy okazji jej nie deportowali.

Re: Porzucony na dworcu kot

PostNapisane: Wto lut 05, 2019 22:02
przez Ewa.KM
Klementy_na pisze:A moim zdaniem kot ma normalny dom, zostal trochę wykorzystany do promocji, to pokazuje jak mediom łatwo manipulować..
Ale perspetywa siatek w oknach dostojnego urzędu bardzo mnie rozbawiła :)
Dajcie spokój, jest tyle zwierząt, które naprawdę są w złe sytuacji, widać, że trafił do grona kociolubów, nie będzie miał źle, jestem prawie przekonana, że docelowo to on ma juz zapewniony stały prawdziwy dom.
Z drugiej strony pamiętam słynnego kota w księgarni na Nowym Świecie, zawsze wylegiwał się w witrynie, raczej juz nie żyje bo to dawno temu było, zawsze kiedy tamtedy przechodziłam, zerkałam jak sobie śpi.

Tenże kot podczas remontu księgarni został wyciepany na bruk i zaginął. Takie miałam wieści z pierwszej reki tj. od pracowników ksiegarni po remoncie. Nikt z pracowników nie pofatygował sie aby na czas remontu przechowac go u siebie. Fajnie wyglądał na wizytówkach ksiegarni i to wszystko. Był maskotką i miał sobie radzic sam.

Re: Porzucony na dworcu kot

PostNapisane: Śro lut 06, 2019 6:05
przez ewar
felin pisze:Z tego co wiem, to będzie kotem domowym i tylko czasem przyjedzie do ratusza.

Po co?

Re: Porzucony na dworcu kot

PostNapisane: Śro lut 06, 2019 6:48
przez maczkowa
Bo w tym momencie osoba, która go adoptowała uważa, że kotu będzie dobrze, gdy bedzie dłuzej ze swoim człowiekiem? Bo spontanicznie, na gorąco coś pomyślała, miała jakąś wizję tej sytuacji? A moze uzna, że jednak kotu to nie służy i zaniecha tego pomysłu, gdy tak się stanie?
Od zdarzenia minęło kilka dni, sprawa jest rozwojowa, wszystko się działo spontanicznie, wypowiedzi były na gorąco, tak, jak pomysły, a tu akżde słowo jest traktowane jak niezmienne i na jego bazie snute czarne wizje.

Blue- część wypowiedzi to tak, dyskusja, zresztą sama się włączyłam, bo pomysł kota, rezydenta UM, w którym nikogo nie ma popołudniami i wieczorami jest bardzo średni i ma setki wad. Tak myślę, że bazował trochę na takich sytuacjach, gdy w siedzibach prezydentów np. w Białym Domu taki rezydent był, ale nie uwzględnia, ze to inne miejsce- miejsce, w którym ludzie są 24h/24h.
Tu po pierwszym "rzucie" Sutryk sie wycofał i już przedstawia to inaczej, a pomysly, te negatywne ( oczywiście nie wszystkich ) się rozkręcają- kot z kradziezy, ze w UM niekastrowany ( jakby był to problem nierozwiazywalny, wizje kota targanego nieustająco pomiedzy różnymi miejscami.

Generalnie część wypowiedzi imho jest taka, że zakłada zero dobrej woli po stronie Prezydenta, pewnie, że akcja była medialna, rozegrane trochę impulsywnie, ale ...trzeba dać czlowiekowi to dograć, przemyśleć, naprawdę nei sądzę,by chciał zwierzaka skrzywdzić, a wręcz przeciwnie i z każdego słowa, ktore padło, czy rzuconego na gorąco pomysłu nie trzeba wysnuwać tysiąca czarnych scenariuszy.
I tak na marginesie, imho, to, że kot jest rasowy w całym tym zdarzeniu ma najmniejsze znaczenie dla rozwoju sytuacji.

Re: Porzucony na dworcu kot

PostNapisane: Śro lut 06, 2019 7:25
przez Klementy_na
Tenże kot podczas remontu księgarni został wyciepany na bruk i zaginął. Takie miałam wieści z pierwszej reki tj. od pracowników ksiegarni po remoncie. Nikt z pracowników nie pofatygował sie aby na czas remontu przechowac go u siebie. Fajnie wyglądał na wizytówkach ksiegarni i to wszystko. Był maskotką i miał sobie radzic sam.[/quote]

Oszzszz. kurcze, a to jednak zwątpiłam w człowieczeństwo, pierwsza bym rzuciła kamieniem..

A co do tego kota z Wrocławia po prostu nie umiem sobie wyobrazić codziennego wożenia kota, raczej odbieram to jako PR, a koniec konców on będzie w jakimś domu (byla też mowa o opiekunce w urzędzie). Sądzę, ze w tamtym gronie znajdzie się odpowiedzialna docelowa opieka i forumowicze nie muszą się zamartwiać.

Tak czy owak mamy to ewentualną informatorkę :)

No i jestem za bezwzględną wysoką karą dla kogokolwiek, kto porzuca zwierzę, za piętnowaniem, nagłośnieniem w internecie, powiadomieniem sąsiadów, szkól do których chodzą dzieci.... WRRR.

Re: Porzucony na dworcu kot

PostNapisane: Śro lut 06, 2019 7:36
przez Patmol
Klementy_na pisze:
No i jestem za bezwzględną wysoką karą dla kogokolwiek, kto porzuca zwierzę, za piętnowaniem, nagłośnieniem w internecie, powiadomieniem sąsiadów, szkól do których chodzą dzieci.... WRRR.


moim zdaniem takie działanie jest nieskuteczne -tak globalnie
w sensie napiętnowanie
bo nagłaśnia się złe działania; to one sa nagłaśniane, to one przynoszą w sumie sławę/popularność/ pewną jakby moc
a to zawsze budzi tez odruch/chęć naśladownictwa i rożne niefajne emocje/ z których nic dobrego nie wynika

skuteczniejsze byłoby nagłaśnianie robienia tego co trzeba, nagłaśnianie tych ludzi, którzy dobrze zachowują się wobec zwierzaków
żeby byli popularni, znani, chwaleni, wyjątkowi by ci, którzy robią to co trzeba

Re: Porzucony na dworcu kot

PostNapisane: Śro lut 06, 2019 7:37
przez ewar
maczkowa pisze:Bo w tym momencie osoba, która go adoptowała uważa, że kotu będzie dobrze, gdy bedzie dłuzej ze swoim człowiekiem? Bo spontanicznie, na gorąco coś pomyślała, miała jakąś wizję tej sytuacji? A moze uzna, że jednak kotu to nie służy i zaniecha tego pomysłu, gdy tak się stanie?

Oby :ok:
maczkowa pisze:kżde słowo jest traktowane jak niezmienne i na jego bazie snute czarne wizje.

Bo to kocie forum i każdemu zależy na dobru kota.

Re: Porzucony na dworcu kot

PostNapisane: Śro lut 06, 2019 8:00
przez maczkowa
Klementy_na pisze:No i jestem za bezwzględną wysoką karą dla kogokolwiek, kto porzuca zwierzę, za piętnowaniem, nagłośnieniem w internecie, powiadomieniem sąsiadów, szkól do których chodzą dzieci.... WRRR.


w tej konkretnej sytuacji wrocławskiej pojawiły się w ogóle informacje, że to byli cudzoziemcy ? Skąd? Moze z czipa, a może od kierowcy autobusu potem?
I z jednej strony jestem za nagłaśnianiem- ale takim edukacyjnym. Z drugiej- naprawdę nie sądzę, by ktoś, kto porzuca zwierzaka nie wiedział, jaką mu robi krzywdę :(
A takie piętnowanie, wytykanie palcami z każdej strony, może spowodować, że ktoś inny, zamiast zwierzaka porzucić w miejscu, gdzie ten będzie miał szansę na ratunek- wywiezie do lasu, przywiąze, albo co gorsza- zabije i ukryje ślady.
Nie ma jednoznacznie dobrych rozwiązań :( Dopóki zwierzaków bezdomnych jest za dużo, dopóki zwierzaki będą brać przypadkowi ludzie, dopóki zwierzaki będą się rodzić- bo bezmyślność, bo niewiedza, bo brak dostępu do zabiegów, bo..( o zgrozo) nie można ingerować w naturę i ktos chce pozwolić zwierzakomi na odrobinę "przyjemności" ( nóz w kieszeni mi sie otwiera, jak to słyszę !) , to niestety ale takie sytuacje będą sie zdarzać :(
Przyznam jednak, że ta jest wybitnie dla mnie szokująca- domowy zadbany kot, na pewno nie z przypadku, a kupiony przemyslanie, rodzina z dziećmi i coś takiego :(( na oczach własnych dzieci ich "brata" :(