Strona 2 z 4

Re: Porzucony na dworcu kot

PostNapisane: Wto lut 05, 2019 11:31
przez maczkowa
a może ktoś, kto śledzi profil Prezydenta podklei tam link do tej dyskusji, bo tu są rozsądne argumenty przeciwko mieszkaniu kota w Urzędzie MIasta, argumenty, których osoba niemająca do czynienia wcześniej z kotem może nie znać, może nie uświadamiać sobie tych wszystkich kwestii.
To, o czym Blue napisała w kontekście nocowania kota poza godzinami pracy w tym budynku raczej powinno przemówić- o ile sam pomysł kota, jako rezydenta Urzędu jest aktualny. Do tego dochodzi jeszcze używanie przez kota mebli ratuszowych w charakterze drapaka...

Re: Porzucony na dworcu kot

PostNapisane: Wto lut 05, 2019 12:18
przez vega013
maczkowa pisze:a może ktoś, kto śledzi profil Prezydenta podklei tam link do tej dyskusji, bo tu są rozsądne argumenty przeciwko mieszkaniu kota w Urzędzie MIasta, argumenty, których osoba niemająca do czynienia wcześniej z kotem może nie znać, może nie uświadamiać sobie tych wszystkich kwestii.
To, o czym Blue napisała w kontekście nocowania kota poza godzinami pracy w tym budynku raczej powinno przemówić- o ile sam pomysł kota, jako rezydenta Urzędu jest aktualny. Do tego dochodzi jeszcze używanie przez kota mebli ratuszowych w charakterze drapaka...



Prezydent Wrocławia w wywiadzie powiedział, że kot nie będzie mieszkał w urzędzie. Zostanie zabrany do domu.

Re: Porzucony na dworcu kot

PostNapisane: Wto lut 05, 2019 12:37
przez maczkowa
A to super, dobre rozwiązanie.

Re: Porzucony na dworcu kot

PostNapisane: Wto lut 05, 2019 12:39
przez safira
SabaS pisze:Dziwię się, że jeszcze organizacje dolnośląskie na zabrały głosu w tej sprawie. Bo co? Bo Pan Prezydent? Tym bardziej powinno wymagać się od niego więcej empatii dla zwierzaka.


Widziałam, że TOZ we Wrocławiu wręcz to popiera na swojej stronie fb, stąd moja myśl, że może przesadzam i nie powinnam się niepokoić.

maczkowa pisze:a może ktoś, kto śledzi profil Prezydenta podklei tam link do tej dyskusji, bo tu są rozsądne argumenty przeciwko mieszkaniu kota w Urzędzie MIasta, argumenty, których osoba niemająca do czynienia wcześniej z kotem może nie znać, może nie uświadamiać sobie tych wszystkich kwestii.


Napisałam tam prywatną wiadomość do Prezydenta z moimi obawami, to mi odpisał, że miał już kilka kotów i wie, co robić. Czyli nie jest raczej zainteresowany rozważeniem argumentów.
Nie pytałam, co stało się z tymi kilkoma kotami, które "miał" - mam nadzieję, że odeszły naturalnie a nie np. pod kołami samochodów...

vega013 pisze:Prezydent Wrocławia w wywiadzie powiedział, że kot nie będzie mieszkał w urzędzie. Zostanie zabrany do domu.


Mam nadzieję, że się tak ostatecznie stanie. Wczoraj pisał na swoim fb: "każdy wolny dzień, każdy weekend będziemy spędzać razem, natomiast w ciągu tygodnia będzie odpowiednio zaopiekowany przeze mnie i moich współpracowników w Urzędzie". Czy coś się od wczoraj zmieniło? Oby.


Ja to rozumiem, że to może być dobra promocja idei adoptowania kotów, ale wszystko trzeba robić z głową. Adopcja powinna być przemyślana a nie pod wpływem chwili, emocji. To nie była sytuacja wymagająca natychmiastowej reakcji np, że znajdujemy zziębniętą kocią bidę pod maską samochodu i zabieramy do domu, bo inaczej kociak może zemrzeć.
Ten kot chyba trafił najpierw do schroniska i stamtąd został zabrany przez prezydenta, jeśli się nie mylę. Ciekawe, czy musiał on wypełnić ankietę adopcyjną ;)

No cóż - mam szczerą nadzieję, że kotek zaaklimatyzuje się dobrze, że będzie zdrowy i szczęśliwy, że żaden z pracowników nie ma alergii i nie będzie musiał cierpieć każdego dnia w pracy i że rzygowiny kociaka będzie sprzątał osobiście prezydent a nie sekretarka albo sprzątaczka. A może jednak prezydent zabierze go do domu.

Re: Porzucony na dworcu kot

PostNapisane: Wto lut 05, 2019 13:10
przez SabaS
Przejrzałam komentarze na stronie fb TOZ Wrocławia ( na tyle na ile się dało dla osoby bez konta na fb), niestety większość jest na nie. Chyba po pierwszych godzinach ochów i achów doszli do głosu ludzie, którym leży na sercu dobro zwierząt.
Poza tym jeśli pan Prezydent jest takim miłośnikiem zwierząt, to czemu nie ma swoich w domu, tak na stałe? Mam nadzieję, że jednak dla tego kota znajdzie się odpowiednie miejsce w domu!!!, a adopcja zostanie przeprowadzona przez pracowników schroniska z zachowaniem procedur adopcyjnych łącznie z ankietą z milionem szczegółowych pytań i wizytą przedadopcyjną. I ciekawe co się stało z tymi kotami pana Prezydenta? Bo jakoś tak lekko podszedł do tematu brytka :(

edit: nie wiem czemu, ale mam przeświadczenie, że gdyby to był zwykły buras, to wylądowałby w schronie. Skoro już od kilku miesięcy Pan Prezydent rozważał przygarnięcie ze schroniska kota do "współpracy" w UM, to co go powstrzymywało? Trafiały się za brzydkie, zbyt chorowite, nierasowe? A tu wystarczył jeden telefon, a Pan prezydent pierwszy!!! zadeklarował chęć przygarnięcia zwierzaka. Zachował się jak duża część społeczeństwa, która przy podejmowaniu decyzji o opiece nad zwierzęciem kieruje się wyłącznie "oczami". Chyba jednak osiągnął efekt odwrotny do zamierzonego. Mam nadzieję, ze przemyśli sprawę i do pracy będzie zabierał kota tylko czasem, jeśli kot będzie w ogóle akceptował takie wycieczki.

edit2: doczytałam, że schronisko nie pośredniczyło w przekazywaniu kota Panu Prezydentowi. mam czysto teoretyczne pytanie, czy tak to powinno wyglądać i jest zgodne z prawem? Zwierzę ewidentnie porzucone nie jest zgłaszane do schroniska przez firmę przewozową, tylko przekazywane z rąk do rąk osobie prywatnej bez zachowania elementarnych procedur?

Re: Porzucony na dworcu kot

PostNapisane: Wto lut 05, 2019 13:41
przez Cindy
Gdyby Pan Prezydent powiedzial, ze ma juz kota ( czy chocby pieska) w domu i chetnie go wezmie na dokocenie bo bardzo kocha zwierzeta - to bym mu uwierzyla.
Widac jednak, ze nie ma zbyt duzo pojecia o warunkach jakie nalezy zapewnic kotu (przemilcze fakt ze "mial" a "nie ma" kotow, ktore zyja przeciez bardzo dlugo).
Ale teraz gdy kot stal sie "celebryta" zapalal checia przygarniecia zywej maskotki - to nasuwa sie jeden wniosek; dzialanie pod publiczke. Dzieki kotu stal sie bardziej znany w calej Polsce ....i nie tylko. :wink:

Re: Porzucony na dworcu kot

PostNapisane: Wto lut 05, 2019 14:36
przez ewar
Jakże często w rozmowach przedadopcyjnych pada "ja już miałem/miałam kota" i to ma być przekonujący argument. Dla mnie nie jest, wolę "neofitów", mniej są skażeni, że się tak wyrażę. Niestety, pan prezydent nie zyskał mojej sympatii, wręcz przeciwnie. Mam nadzieje, że specjaliści od PR-u mu to uświadomią, bo na pewno nie jestem odosobniona w tym, co czuję.

Re: Porzucony na dworcu kot

PostNapisane: Wto lut 05, 2019 14:58
przez Blue
Ciekawi mnie jeszcze jedno. Czy ten kot ma już uregulowaną sytuację prawną? Skoro od razu po znalezieniu dostał oficjalnie i w świetle kamer "adoptowany"?
Ktoś go porzucił na dworcu. Ale nie ma zadnej pewności czy to był prawny właściciel. Czy w tym medialnym przypadku nie obowiązują przepisy stosowane dla innych znalezionych psow i kotów?

Re: Porzucony na dworcu kot

PostNapisane: Wto lut 05, 2019 15:05
przez SabaS
Blue masz dokładnie te same wątpliwości co ja parę postów wyżej. W ogóle widzę, że mamy w wielu sprawach bardzo zbieżne poglądy, chociaż w niektórych nie jestem aż tak restrykcyjna (patrz inny wątek i siatkowanie okien-sama jak zgarniałam kota spod bloku to nie miałam przygotowanego mieszkania, bo kota już nie planowałam. Ale za oczy dookoła głowy ;) Ty byś mi na tamten moment kota nie powierzyła. I nie jest to złośliwość z mojej strony. Tak się potoczyło życie. Dla ścisłości po 2 miesiącach!!! siatka na balkonie była i osłonki w oknach też. Ale ile w tym okresie kosztowało mnie to stresu i nerwów, żeby czasem nie wybiegł na balkon przez moją nieuwagę...)

Edit: Blue przepraszam za pomyłkę wspominając pewien wątek. Miałam na myśli tabo10. Szanuję Was obie za to co robicie, choć do osiągnięcia celu wybieracie trochę inne drogi.

Re: Porzucony na dworcu kot

PostNapisane: Wto lut 05, 2019 15:57
przez Stomachari
Ano właśnie - czy porzucony kot należał do osób porzucających. Super ważne pytanie!
Zastanawiałam się wcześniej, czy samo porzucenie wystarczy, żeby zwierzak został przekazany z rąk do rąk chętnej osobie. Nie znalazłam jednoznacznej odpowiedzi. Ale co, jeśli rodzina, która porzuciła kota, wcześniej go ukradła?

Re: Porzucony na dworcu kot

PostNapisane: Wto lut 05, 2019 16:15
przez SabaS
Dokładnie tak, kot został przez kogoś porzucony, a nie oddany po zrzeczeniu się praw do niego. Nie wiemy kim była ta osoba, czy była prawowitym właścicielem. Brak dokumentów kota. Czy zatem ta adopcja, a raczej przekazanie, chociaż takie słowo to też za dużo powiedziane odbyła się zgodnie z prawem? Pana Prezydenta nie stawia to w najlepszym świetle...

Re: Porzucony na dworcu kot

PostNapisane: Wto lut 05, 2019 16:22
przez maczkowa
Ależ się nakręcacie...

ciekawa jestem, co by się tu działo, gdyby kot do tej pory siedział w schronisku

Re: Porzucony na dworcu kot

PostNapisane: Wto lut 05, 2019 16:33
przez Blue
Nie nakręcamy się.
Ale pewne rzeczy w tej historii budzą chęć dyskusji i rozmowy o tym.

Ja osobiście uważam że powinien mieć znaleziony dobry dom a z jego urodą i historią nie byłoby to trudne. On wcale nie miał czarnych perspektyw gdyby nie został mieszkańcem urzędu.

Z jakiegoś powodu są też przewidziane pewne procedury w przypadku znalezienia zwierzęcia. Jedną z nich jest próba znalezienia właściciela.

Kot takiej urody, porzucony w takich okolicznościach nasuwa podejrzenie że był kotem wychodzacym (nie kastrowany, z obrożą) i jakas rodzina wyjeżdżając z Wrocławia go w ostatnim momencie ukradła. Dlatego wyjezdzajacy nie upewnili sie czy mogą z kotem wsiąść do dalekobieżnego autobusu ktory jedzie do innego kraju i bez wiekszych skrupułów został zostawiony na dworcu.

Re: Porzucony na dworcu kot

PostNapisane: Wto lut 05, 2019 16:42
przez Stomachari
Mógł być też kotem hodowlanym, trzymanym w wolierze.
Mniej więcej tak został ukradziony kot, którego później ratowała jedna forumowiczka.

Re: Porzucony na dworcu kot

PostNapisane: Wto lut 05, 2019 17:14
przez SabaS
maczkowa pisze:ciekawa jestem, co by się tu działo, gdyby kot do tej pory siedział w schronisku


Byłby jednym z wielu kotów czekającym w okresie kwarantanny na odbiór przez właściciela (chyba 2 tygodnie). A potem, jeśli byłby zdrowy, pewnie byłby przeznaczony do adopcji pod szczególnym nadzorem. wcześniej przeszedłby zabieg kastracji, żeby nie trafić do pseudohodowli. Zauważ, że trochę czasu to trwa, nie wystarczy jeden weekemd na sfinalizowanie sprawy.