SabaS pisze:Dziwię się, że jeszcze organizacje dolnośląskie na zabrały głosu w tej sprawie. Bo co? Bo Pan Prezydent? Tym bardziej powinno wymagać się od niego więcej empatii dla zwierzaka.
Widziałam, że TOZ we Wrocławiu wręcz to popiera na swojej stronie fb, stąd moja myśl, że może przesadzam i nie powinnam się niepokoić.
maczkowa pisze:a może ktoś, kto śledzi profil Prezydenta podklei tam link do tej dyskusji, bo tu są rozsądne argumenty przeciwko mieszkaniu kota w Urzędzie MIasta, argumenty, których osoba niemająca do czynienia wcześniej z kotem może nie znać, może nie uświadamiać sobie tych wszystkich kwestii.
Napisałam tam prywatną wiadomość do Prezydenta z moimi obawami, to mi odpisał, że miał już kilka kotów i wie, co robić. Czyli nie jest raczej zainteresowany rozważeniem argumentów.
Nie pytałam, co stało się z tymi kilkoma kotami, które "miał" - mam nadzieję, że odeszły naturalnie a nie np. pod kołami samochodów...
vega013 pisze:Prezydent Wrocławia w wywiadzie powiedział, że kot nie będzie mieszkał w urzędzie. Zostanie zabrany do domu.
Mam nadzieję, że się tak ostatecznie stanie. Wczoraj pisał na swoim fb: "każdy wolny dzień, każdy weekend będziemy spędzać razem, natomiast w ciągu tygodnia będzie odpowiednio zaopiekowany przeze mnie i moich współpracowników w Urzędzie". Czy coś się od wczoraj zmieniło? Oby.
Ja to rozumiem, że to może być dobra promocja idei adoptowania kotów, ale wszystko trzeba robić z głową. Adopcja powinna być przemyślana a nie pod wpływem chwili, emocji. To nie była sytuacja wymagająca natychmiastowej reakcji np, że znajdujemy zziębniętą kocią bidę pod maską samochodu i zabieramy do domu, bo inaczej kociak może zemrzeć.
Ten kot chyba trafił najpierw do schroniska i stamtąd został zabrany przez prezydenta, jeśli się nie mylę. Ciekawe, czy musiał on wypełnić ankietę adopcyjną
No cóż - mam szczerą nadzieję, że kotek zaaklimatyzuje się dobrze, że będzie zdrowy i szczęśliwy, że żaden z pracowników nie ma alergii i nie będzie musiał cierpieć każdego dnia w pracy i że rzygowiny kociaka będzie sprzątał osobiście prezydent a nie sekretarka albo sprzątaczka. A może jednak prezydent zabierze go do domu.