Hej Kochani, Migotka była z mojego DT. Dziękuję za wątek. Dokładnie, jest prawdopodobne, że ktoś ją po prostu zabrał i nie chce oddać. Do tej pory: powiadomiłam lecznice w Czeladzi, schroniska w promilu 50 km, wszystkie znane mi i znajomym fundacje i organizacje. Kotka jest na każdej kociej grupie jaka przyszła mi na myśl i regularnie na grupach regionalnych. Mam masę informacji ale niestety nie potwierdzają się. Szukam dalej. Nikt nie spotkał jej martwej więc może żyć. W terenie przepytani sąsiedzi, koło setki plakatów już poszło. Teraz dostaliśmy 10000 ulotek i je rozdamy do skrzynek w weekend. Tu artykuł w gazecie (dają chyba ok 30 tys do skrzynek za darmo w regionie, może trafi poza Czeladź).
http://twojezaglebie.pl/cale-zaglebie-s ... UT5-qrZ-RoFakty... Dom miał być niewychodzący i mimo wizyt PA oraz kontaktu nie wyłapałam prawdy przez rok. Koty były puszczane samopas. Kilka razy trafiały do schronisk, zna je pół osiedla, ciągle się gubiły i ciągle je ktoś do domu odnosił. Migotka miała czip na nich ale i moje dane. Nikt nie dał nam znać że kot był wielokrotnie w schronisku. Migotka okazała się 3 kotem który tam ginie... Ja o jej zaginięciu dowiedziałam się przypadkiem po 3 tygodniach. W istocie wobec tych kłamstw nie wiem co się stało. Rodzina jej nie szukała, mają już nowego kota (i niestety mojego Muminka, o którego muszę się sądzić przez debilne prawo
) Mam różne tropy, od opcji że ją coś zjadło, po to że ktoś ją zabrał... mamy nagrodę 700 zł, mam nadzieję, że otworzy im usta jak nie chcieli mówić.
Poszukiwania utrudnia rodzina. zrywają plakaty, robią hejt że ich pomawiam... że zaginęła przeze mnie, bo nie wzięłam jej na DT jak robili remont... no szkoda że na wakacje nie dali ich jeszcze i święta... Nie mam jako DT możliwości hotelowania zwierząt, powiedziałam jasno, mogę je wziąć...ale na stałe. Hejt i zamęt utrudniają, bo ludzie głupieją o co chodzi. Jedynie stwierdzam, że kot miał złą opiekę... bo miał. Ktoś mógł ją właśnie dlatego wziąć że całe dnie siedziała na ulicy. Muminki to miot wychowany na flaszce, bardzo ufny i proludzki. Nigdy, przenigdy nie nadawali się do domu wychodzącego i z resztą w ogóle nie daję kotów do takich domów do adopcji. Oszukiwali mnie, złamali umowę adopcyjną, więc ją rozwiązałam i kota jak się znajdzie zabezpieczam. Nie wiem co mogę więcej zrobić, bo powoli tracę rozum w tej sprawie. Od 3 tygodni nie mam innego tematu i nie żyję niczym innym jak tym.