Kot, dzieci i problemy
Napisane: Pon sty 28, 2019 14:50
Dzień dobry, pierwszy raz pisze, ale sporo tu kiedyś czytałam. Mam problem z kotem, z którym nie mogę sobie poradzić. Właściwie jest coraz gorzej.
Kot jest ze mną od prawie 10 lat. Mial około 3 miesięcy jak go wzięłam. Od zawsze był bardzo miziasty, lubił leżeć na kolanach, ale zdarzało mu się zaatakować. Tak bez powodu. Leżał na kolanach, mruczal i nagle rzucał się na moją rękę, gryzl i drapal do krwi. Za chwilę jakby nie pamiętał i znowu przychodził na głaskanie. Przyzwyczaiłam się do tego i (to pewnie błąd) nic oprócz karcenia kota nie robiłam. Gdy miał około roku zaczął się buntować i nie pozwalał sobie obciąć pazurów. Od zawsze ma drapak i z niego korzysta - czytałam, że to wystarcza.
Problemy zaczęły się nie dawno. Rok temu urodziłam dziecko. Bałam się jak kot zareaguje, ale na początku nie było żadnej reakcji oprócz ignorowania dziecka. Właściwie zachowywał się jakby dziecka nie było. Potrafił wskoczyć mi na kolana kiedy karmilam dziecko, chciał się położyć na dziecku. Musiałam bardzo uważać, chodzić do innego pokoju itd. Zdarzyło mu się zeskoczyc z szafki na bawiące się na podłodze dziecko. Kot waży 6 kg, dziecko wtedy wazylo nie wiele więcej. Skończylo się "tylko" na podrapanej twarzy, ale przecież mogło być gorzej. Oglądałam mnóstwo zdjęć kotów z niemowlakami i miałam nadzieję, że będzie dobrze. Ale niestety nie jest. Dziecko zaczęło być mobilne i kotu coraz bardziej przeszkadza. Mam wrażenie, że zrobił się zazdrosny. Kiedy idę w nocy do dziecka kot miauczy i wyje pod drzwiami. Nie daje dziecku spać. Nie mogę go wpuścić bo nie będzie chciał wyjść, a przecież nie zostawię go samego z dzieckiem. Za miesiąc urodzę drugie dziecko i strasznie się boję reakcji kota, boje się że stanie się coś złego bo nie dam rady ich non stop pilnować.
Ale się rozpisałam, mam nadzieję, że ktoś to przeczyta i coś mądrego doradzi. Mąż namawia mnie do oddania kota. Rozumiem jego argumenty, bezpieczeństwo dzieci jest najważniejsze, ale wierzę że coś można jeszcze zrobić. Dodam jeszcze, że dziecko kotu nie dokucza, kot ma swoje miejsce gdzie dziecko go nie dosiegnie. Nie jest też tak, że nie mam dla kota czasu. Jak nie miałam dzieci to cały dzień byłam w pracy. Teraz jestem w domu, ale zajmuje się dzieckiem i niekoniecznie mogę ten czas poświęcić kotu. Wydaje mi się, że ilość czasu jaki mu poświęcam się nie zmieniła. Poradzicie coś? Jestem już zdesperowana, wczoraj kot podszedł do mnie jak leżałam na kanapie i tak po prostu ugryzł mnie w rękę
Kot jest ze mną od prawie 10 lat. Mial około 3 miesięcy jak go wzięłam. Od zawsze był bardzo miziasty, lubił leżeć na kolanach, ale zdarzało mu się zaatakować. Tak bez powodu. Leżał na kolanach, mruczal i nagle rzucał się na moją rękę, gryzl i drapal do krwi. Za chwilę jakby nie pamiętał i znowu przychodził na głaskanie. Przyzwyczaiłam się do tego i (to pewnie błąd) nic oprócz karcenia kota nie robiłam. Gdy miał około roku zaczął się buntować i nie pozwalał sobie obciąć pazurów. Od zawsze ma drapak i z niego korzysta - czytałam, że to wystarcza.
Problemy zaczęły się nie dawno. Rok temu urodziłam dziecko. Bałam się jak kot zareaguje, ale na początku nie było żadnej reakcji oprócz ignorowania dziecka. Właściwie zachowywał się jakby dziecka nie było. Potrafił wskoczyć mi na kolana kiedy karmilam dziecko, chciał się położyć na dziecku. Musiałam bardzo uważać, chodzić do innego pokoju itd. Zdarzyło mu się zeskoczyc z szafki na bawiące się na podłodze dziecko. Kot waży 6 kg, dziecko wtedy wazylo nie wiele więcej. Skończylo się "tylko" na podrapanej twarzy, ale przecież mogło być gorzej. Oglądałam mnóstwo zdjęć kotów z niemowlakami i miałam nadzieję, że będzie dobrze. Ale niestety nie jest. Dziecko zaczęło być mobilne i kotu coraz bardziej przeszkadza. Mam wrażenie, że zrobił się zazdrosny. Kiedy idę w nocy do dziecka kot miauczy i wyje pod drzwiami. Nie daje dziecku spać. Nie mogę go wpuścić bo nie będzie chciał wyjść, a przecież nie zostawię go samego z dzieckiem. Za miesiąc urodzę drugie dziecko i strasznie się boję reakcji kota, boje się że stanie się coś złego bo nie dam rady ich non stop pilnować.
Ale się rozpisałam, mam nadzieję, że ktoś to przeczyta i coś mądrego doradzi. Mąż namawia mnie do oddania kota. Rozumiem jego argumenty, bezpieczeństwo dzieci jest najważniejsze, ale wierzę że coś można jeszcze zrobić. Dodam jeszcze, że dziecko kotu nie dokucza, kot ma swoje miejsce gdzie dziecko go nie dosiegnie. Nie jest też tak, że nie mam dla kota czasu. Jak nie miałam dzieci to cały dzień byłam w pracy. Teraz jestem w domu, ale zajmuje się dzieckiem i niekoniecznie mogę ten czas poświęcić kotu. Wydaje mi się, że ilość czasu jaki mu poświęcam się nie zmieniła. Poradzicie coś? Jestem już zdesperowana, wczoraj kot podszedł do mnie jak leżałam na kanapie i tak po prostu ugryzł mnie w rękę