Znalazłam go
Jestem w szoku.
Pojechałam rano na rowerze na giełdę zoologiczną na Teresy po żarcie dla rybek.
Wracałam ścieżką rowerową wzdłuż Włókniarzy i patrzę, kot jakiś na trawniku, czarny, ostrzyżony... On, nie on? Na żywo go nie widziałam wcześniej.
Zdjęcia zrobiłam, zadzwoniłam do szukających. Byli w ciągu 10 minut.
Kocur zniknął, teren zamknięty, bo wlazł na plac salonu samochodowego. Za pierwszym podejściem nawet go nie zobaczyli, ale okleili okolicę plakatami.
Po 2 czy 3 godzinach odezwał się gość, że jest z psami na spacerze i widzi tego kota w odległości 2 metrów za płotem. Pojechali, ubłagali ochronę by ich wpuścili na teren i upolowali drania. Są straty w ludziach - Kaśka pogryziona, kot walczył jak lew przed wepchnięciem to transportera, ale jest już w domu.
I teraz gdzie się znalazł:
Ja mieszkam na osiedlu Mireckiego przy parku na Zdrowiu, znalazłam go po drugiej stronie Włókniarzy między Lutomierską, a Limanką. Spory kawał drogi i po drugiej stronie wielkiej ulicy.
Skąd tam się wziął?
Minęły trzy tygodnie od zniknięcia