Łódź-FFA 2o19/2o/21/22/23 -> Ania pisze -> str. 27

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto maja 26, 2020 14:24 Re: Łódź-FFA 2019/20 - Więcej szczęścia niż rozumu -> str. 1

Myszka…. czy warto?

Obrazek

Zawsze się nad tym zastanawiam, kiedy wchodzi mi w ręce kot w złym / tragicznym stanie? Czy warto pieniądze, których nie ma, przeznaczać na ratowanie kota, który albo ma minimalne szanse na przeżycie, albo podobne na godne życie, a praktycznie żadne na adopcję - czyli na kilka miesięcy, czasem lat, zajmie miejsce w dt, będzie generował koszty, nie pozwoli na ratowanie kota z większymi szansami.

Przypomnę, że w lecznicy trzeba zapłać za działania, a nie za skutek - faktura będzie bez względu na to, czy kota da się uratować, czy nie.

Fatalnie to brzmi, prawda? Ale taka jest rzeczywistość.

Ile kotów można wziąć pod opiekę? Ile pomieścić na 30, 50 czy 150m2? Ile pieniędzy przeznaczyć na karmę, żwirek, leczenie? Skąd te pieniądze brać?

I może najważniejsze - jak np. w stadzie kilkunastu - kilkudziesięciu kotów zaobserwować, który za przeproszeniem rzyga, a który ma biegunkę albo krwiomocz? Jak w razie potrzeby karmić dietą weterynaryjną?

Ten przydługi wstęp przeznaczony jest dla tych, którzy w zakoconych domach widzą tylko piękne koty do głaskania. I dla tych, który nie mogą zaopiekować się drugim kotem nawet tymczasowo, bo jednego już mają - a uważają, że przy 10ciu jedenasty to pikuś, a przy 20tu kolejny się też wyżywi.

Otóż nie. Gdzieś jest granica. Możliwości, kasy, czasu, sił. Tylko gdzie?

Dla mnie tą granicą jest opinia zaufanego lekarza i wytrzymałość kota na leczenie - inaczej kroplówki i podawanie leków znosi przerażony cierpiący dziki kot, inaczej kot domowy. Moja wytrzymałość na np. codzienne podawanie kroplówek - dodatkowa godzina do planu dnia, czy na sikanie na łóżko też się liczy…

Trudne to wszystko, ale zauważcie - skupiając się na kroplówkach czy codziennie piorąc łóżko z powodu jednego kota - nie mam czasu dla innych.

Tak BTW - dla siebie czasu nie mam już dawno…

Obrazek * Obrazek

Wracamy do Myszki - wiecie już o niej troszkę. Że przebadaną i nawodnioną zabrałam z lecznicy, że wpakowała się na łóżko - i nie bardzo schodziła do miseczek czy kuwety - łapki nie pozwalały, spadała. Ustawiałam schodki przy łóżku. Kładłam czystą pieluchę, na której natychmiast układał się inny kot. No. Cierpliwość trzeszczała w szwach, pralka się gotowała, a Myszka jadła, gadała, przytulała się, zaczęła się nawet myć. Szło raczej w dobrą niż w złą stronę. Seria laserków i pola magnetycznego na nóżki w lecznicy, gimnastyka i masażyk w domu. Wyrywała mi te nóżki - ze złością i wrzaskiem, bo Myszka pyskata jest - coraz energiczniej - wyraźnie wracało jej trochę sprawności, a na pewno ciut utyła i nabrał sił.

Na pewno widzi - przedtem pchałam jej palec w oko bez reakcji. Czy słyszy? Raczej nie, można jej klaskać nad głową kiedy śpi. Czasem - trzymana na rękach - zareaguje, tzn podniesie główkę - na „kici-kici” albo inne szeleszczące słowa. Ale czy słyszy, czy przytulona do człowieka reaguje na wibrację przy wydawaniu tych dźwięków - nie wiem…
I w końcu nadszedł ten dzień, gdy raczyła udać się do kuwety. Nie zeskoczyła z łóżka, nigdy nie zeskoczy - ale jest na tyle sprawna i silna, że nie spada, jak w pierwszych dniach. Jeśli pamiętacie tamte filmiki - to porównajcie. Trudno coś nakręcić, bo porusza się zdecydowanie szybko

https://www.youtube.com/watch?v=rFHrbaOGaNQ

Myszka ma się coraz lepiej, ale skoro powiedziało się A, należy powiedzieć B. Czyli zająć się guzami na brzuszku. Są trzy - jeden na wysokości żołądka, średnicy 4cm, taka galaretowata soczewka, dwa w dolnej części brzuszka przy pachwinach - twarde i jakby kanciaste, wielkości sporej fasolki. Na szczęście żaden nie jest przyczepiony do mięśni. Cięcie będzie długie na kilkanaście cm, przez cały brzuszek, inaczej nie da rady. Badania miała Myszka w końcu marca, dobre były, w ostatni piątek lekarka ustala termin operacji na poniedziałek 2020.05.25.

Obrazek

Wieczorem zabrałem Myszkę do domu - cały brzuszek przecięty, abażurek. W lecznicy zrugała mnie za zbyt długie czekanie. W domu wdrapała się na łóżko, wrzaskiem wygoniła inne koty, ułożyła się wygodnie i twardo przespała całą noc. Rano pomaszerowała na śniadanie - też przeganiając konkurencję

Obrazek * Obrazek

Porównajcie obecną damę w kapeluszu z bidą z końca marca - było warto?

Teraz wypada podsumowanie….

Więc kochani - weterynaryjnie Myszka kosztowała 457,00 + 247,00 = 704,00zł, koszty zakwaterowania i transportu tradycyjnie po mojej stronie. Tyle za ten obrazek damy w abażurku i wyremontowany brzuszek.

Obrazek * Obrazek

Po poprzednim tekście Myszka dostała od Was 220zł, do pokrycia rachunków w lecznicy brakuje 484zł - pomożecie Myszce? Trzeba ją będzie jeszcze zaszczepić…

2020-04-06 Sara U. Łódź 100,00zł
2020-04-02 Anna M. Łódź 100,00zł
2020-04-02 Alicja Joanna Z. Łódź 20,00zł
RAZEM 220,00zł

Będę jej niedługo szukać domu - realnie patrząc nadzieja niewielka, ale… Pamiętacie Trafo, rudego powyginanego kocurka? Znajdziecie go na blogu I KTO TU MRUCZY w tekstach z czerwca i lipca 2016 - znalazł ciepły dom, był tam szczęśliwy dwa lata…

Warto było.

Zbieram się, by napisać o moich kocich starociach - bo też warto.

Więc konto - 71 1020 2313 0000 3802 0442 4040, Fundacja For Animals Oddział Łódź, 40-384 Katowice, 11go Listopada 4, dopisek do wpłat - Myszka.
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21151
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw maja 28, 2020 20:31 Re: Łódź-FFA 2019/20 - Więcej szczęścia niż rozumu -> str. 1

kalewala pisze:Myszka…. czy warto?
Obrazek


Warto :201461
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto cze 02, 2020 8:24 Re: Łódź-FFA 2019/20 - Myszka - czy warto? -> str. 16

Myszka - szok za szokiem

Obrazek

No tak, szok.

Bo ledwo co - we wtorek 2020.05.26 - napisałam o Myszce, a tak wygląda Myszkowa skarbonka:

2020-05-27 Agnieszka B. Łódź 30,00 zł
2020-05-27 Elżbieta Ch. Łódź 350,00 zł
2020-05-27 Sandra G. Łódź 500,00 zł
2020-05-27 Tomasz B. Warszawa - od Drapak7 20,00 zł
2020-05-27 Alicja Joanna Z. Łódź 30,00 zł
2020-04-06 Sara U. Łódź 100,00 zł
2020-04-02 Anna M. Łódź 100,00 zł
2020-04-02 Alicja Joanna Z. Łódź 20,00 zł
RAZEM 1 150,00 zł
FAKTURY 704,00 zł

Znajomi z FB, znajomi z forum.miau, znajomi znajomych - niektórych znam tylko internetowo, z niektórymi zetknęłam się w realu. Czasem coś realnie pomogłam, czasem poradziłam, czasem tylko rozmawialiśmy - i pamiętacie. Zaglądacie.

Pomagacie - wielkie dzięki.

Ratowanie kotów to ciężki kawałek chleba. Wszystkim pomóc się nie da, generalnie to walka z wiatrakami, zniechęcenie, gdy wysiłki ktoś niweczy jednym gestem, przygnębienie, gdy trzeba odmówić pomocy, bo właśnie ściana...

To, że ktoś czyta, interesuje się i wspomaga - ma wielkie znaczenie.

Pieniądze szczęścia nie dają - ale dają możliwości, pozwalają pomagać - leczyć. Właściwie przez cały czas mojej kociej „pracy” utrzymania zwierzaków, transport itp. - były po moje stronie. Zebrane pieniądze przeznaczałam na rachunki w lecznicach - leczenie, szczepienia, sterylki, jeśli nie było miejskich. Jakie to wydatki? Różnie, czasem opisywałam kursy z kotami po całym mieście. Teraz mniej jeżdżę, bo nie ma sterylek miejskich, więc mniej łapanek, mniej mam sił, poza tym jest nas - kocich wariatów - zdecydowanie więcej, ale i tak zdarza mi się nakręcić trochę kilometrów. Tyle że wydatki na paliwo na kocie kursy to może 100zł/mc, a lecznice - już jakieś 8tys w tym roku… Kocia karma i żwirek też trochę kosztuje - nie liczę dla zdrowia psychicznego.

Dlatego wdzięczna Wam jestem za każdą złotówkę.

Jest kilka osób, które wspierają nasze konto regularnie, są wpłaty na konkretne koty, które opisuję, są przesympatyczni Państwo, którzy dzwonią z informacją, że mają lekki luz w budżecie - i przekazują mi ten luz na koty. Koty - różne, większości nie opisuję, bo co ciekawego można napisać o kocie, którego zgarniam z ulicy, szczepię, chipuję - i trafia do nowego domu.


Tak było w listopadzie z Zenkiem i Sikorkiem - ich opiekun stracił, pracę, mieszkanie, poznałam go dwa lata wcześniej, pomagał ratować niesamodzielne kocięta - wypadało pomóc jego kotom. Pieszczoch Zenek załatwił sobie dom pchając się moim gościom na kolana - goście z forum.miau, Sikorek-Cykorek zakanapowy ciągle czeka na swojego człowieka. Zaszczepione, zdrowe, kosztuje tylko utrzymanie.

Obrazek * Obrazek


Tak było ostatnio z kotami z Okręgowej - Beata dotarła do mnie przez wspólną znajomą Kasię. Umarła właścicielka sześciu kotów… Sąsiedzi jakoś tam się zajmowali, ale niechętnie, zaczynał się remont kamieniczki…. Trzeba było się coś szybko zrobić - i tak trafił do mnie piękny pingwin, przemiły burasek, dwie buraski i biała Niunia - odrobaczone, z książeczkami zdrowia - Beata o to zadbała. Wszystkie posterylizowane / pokastrowane. Miały szczęście - szybko znalazły domy. Pomogli ludzie, pewnie pomógł też covid i wstrzymane adopcje ze schroniska

Obrazek * Obrazek * Obrazek * Obrazek

Została biała Niunia, i szukamy burego Kubusia - sąsiedzi nie dopilnowali, uciekł… A Niunia najpierw ze stresu nie jadła kilka dni, więc lecznica i kroplówki, ale potem zaczęła kuleć…. Znów lecznica, rtg - widać stare złamanie kości przedramienia przy łokciu i jakiś kawałek kosteczki tuż przy stawie, w miejscu, w który go być nie powinno. Więc będzie rtg porównawcze drugiego łokcia - chcemy wiedzieć, czy to wada wrodzona, czy skutek urazu.

Obrazek * Obrazek

Fakturka, którą pokazuję jest za leczenie niejadka - bo za zdjęcia i wizytę nie zapłaciłam nic - umówiona na 20.30 wyszłam z lecznicy po 23ciej - w międzyczasie był ciężko pogryziony pies, kolejny z zapaścią, rodząca kotka i chyba jakiś zwierzak powypadkowy - lekarka porzuciła mnie w połowie wizyty pędząc do tych nieszczęśników. Wiem, że udało się wszystkim pomóc, i oszczędziłam trochę fundacyjnej kasy - w ramach rekompensatę za oczekiwanie. Dziękuję .

Obrazek * Obrazek * Obrazek

2020.06.01 - jesteśmy po prześwietleniu drugiego łokietka Niuni. Oprócz zmian po owej osteosyntezie widać genetyczne / rozwojowe wady - kości mają wygląd charakterystyczny dla kociaków karmionych podrobami / rybą - podrobami często karmione są uliczne kociaki… Nic już się nie da zrobić - Niunia ma 6lat, będą ją łapeczki pobolewały, jedynie pilnować wagi, koteczka tłuściutka jest. No i nosek - jakaś taka zmiana. Na razie mam obserwować, może to tylko strupek? Oby…


Myszkę w piątek odwiozłam do Pana Piotra - o tym jeszcze napiszę, na razie słabo dogaduje się z KotoRybką - kiciunia chce się zaprzyjaźnić, Myszka - warczy i syczy. Za to w Pana Piotra patrzy jak w obrazek.

Obrazek * Obrazek

https://studio.youtube.com/video/0DxuZfatFxk/edit



I drugi szok - tym razem in minus.

W sobotę 2020.05.30 trafił do mnie kolejny kot - przychodził na działki, jadł, nie pozwalał się zbliżyć. Kilka dni temu okulał. A w sobotę po prostu leżał…. Zawieziono go do lecznicy, w której go spremedykowano, zrobiono prześwietlenie kulawej nóżki, stwierdzono obecność śrutu, dano do domu kilka strzykawek - dwie różne zawartości, bez opisu. Osoba, która go znalazła - przywiozła do mnie …. Nie wiem, czy lekarz wiedział, że kot nie zostanie tej osoby.

Przyjechał śpiący jeszcze - obmacałam, na boku śrucinka, pod bródką druga - obie tuż pod skórą. Pod ogonem - nie śrucinki, ale solidne. Łapka wygolona - miał wenflon do premedykacji. Udko od wewnątrz też wygolone - do badania.

Ponieważ nie będę jeździć do podłódzkiej lecznicy - za daleko - poprosiłam o przesłanie mi mailem wypisu i rtg. Tzn nie ja poprosiłam lecznicę, a osoba, która była tam z kotem i mówiła, że zapłaciła naprawdę solidny rachunek… Odmówiono.

Poznałam tylko zawartość strzykawek - linco-spectin i melovem - antybiotyk i przeciwbólowy.

Noga „dziabnięta albo kopnięta, trochę sina, kości całe, kot trochę odwodniony, pod kolanem coś jest, może powietrze”. Tyle przekazanej mi diagnozy.

Stopka spuchnięto i zdecydowanie zimna, udko spuchnięte, skóra na karku stojąca - odwodniony wg mnie potężnie, trochę tę stojącą widać na zdjęciu. Miałam jakieś NaCl, dałam podskórnie, nakarmiłam, napoiłam. Kot łagodny, można z nim zrobić wszystko.

Obrazek * Obrazek

W niedzielę nie było lepiej, może nawet gorzej… Z udka coś się sączyło… Pojechałam do zaufanej lecznicy.

Znów rtg, wenflon - krew na morfologię i biochemię. Na nóżce cztery dziury - pogryzienie. Na rtg ciemna kropeczka - może to być powietrze. Na skórze jakby wysypka - sepsa? Odwodniony. Szpitalik - od razu piperacylina dożylnie, kroplówka.

Obrazek * Obrazek * Obrazek

Rano telefon - morfologia cienka, kreatynina 2,5, mocznik 170… Zostaje kilka dni w szpitaliku. Trochę je.

A teraz - czemu szok? Bo po co łatwo obsługiwalnego kota premedykować do rtg? Zakładać mu wenflon do tej premedykacji, a nie dać kroplówki, mimo że kot silnie odwodniony? Można było nie wyciągać wenflonu, dać kroplówkę „na wynos”, spytać, czy sobie z nią poradzimy. Czemu, jeśli już był uśpiony - nie wyjęto mu śrucinek tkwiących nawet nie pod skórą, a w skórze? Pewnie wystarczyłoby lekkie nacięcie, pewnie nawet bez zakładania szwu. Że nie wspomnę o kastracji…
Premedykacja szkodzi nerkom, nawet zdrowym… Temu kociakowi będzie trzeba podać ją powtórnie. No i odmowa wysłania wypisu i rtg…

Dlaczego? Bo kot bezdomny, działkowy?

„Moje” koszty rudego Borka? Morfologia, biochemia, rtg, badanie - pewnie 150-200zł, sama piperacylina to kilkadziesiąt zł, pobyt w szpitaliku kilka dni….

I rtg porównawczy łokietków Niuni - za pierwszy lecznica nie liczyła.

Z wpłat na Myszkę zostało 450zł, faktura za niejedzenie Niuni 185zł…. Nie wystarczy..

Pomóżcie, proszę - 71 1020 2313 0000 3802 0442 4040, Fundacja For Animals Oddział Łódź, 40-384 Katowice, 11go Listopada 4, dopisek do wpłat - Niunia i Borek.
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21151
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie cze 07, 2020 21:57 Re: Łódź-FFA 2019/20 - Myszka - szok za szokiem -> str

Hemobatoneloza....

W piątek miał pownownie pobraną krew - spadły czerwone krwinki.
Albo skutek sepsy, albo białaczka, albo coś odkleszczowego - strupów po kleszczach miał dużo.

Żeby nie robić nadmiernych kosztów - test płytkowy i krew na tę hemo.
Wczoraj i dziś przez caly dzien nie udało mi się dodzonić do lecznicy - weekendowy mniejszy skład, wiele lecznic nieczynnych, młyn.
Nie martwiłam sie za bardzo, bo wiem,ze robią co trzeba.

Teraz udało się połączyć - no i ta hemobartonelaza .
Leki miał włączona do razu po wynikach.
Je, jest ożywiony i aktywny.

Boję się - miałam kiedyś kota z ta chorobą, dwie transfuzje krwi, nie uratowałam...


Dla równowagi - Myszka-Czesia nie ma 10-12lat, jak mówił syn zmarłej właścicielki - ma lat kilka, mo ze nawet mniej niż 5. No i dostała rójkę.... I coś w zastrzyku na tę rójkę, bo P.Piotr spać nie może..... Nie sprawdzaliśmy, czy miala bliznę posterylkową, zwyczajnie nie wpadło mi do głowy, że można mieć w domu trzy koty i niewysterylizować... a podobno ta pani dbala o nie....
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21151
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie cze 07, 2020 22:52 Re: Łódź-FFA 2019/20 - Myszka - szok za szokiem -> str

Też by mi nie przyszło do głowy, że kotka może nie być sterylizowana :strach:
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 59703
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto cze 09, 2020 18:56 Re: Łódź-FFA 2019/20 - Myszka - szok za szokiem -> str

rano
coraz gorzej - czerwone krwinki ciągle spadają. Zamówiałam epo, będziej jutro, "drobne" 200zł. I czekam na decyzj odnośnie tranfuzji......

popołudnie
Transfuzja w toku.
Krew oddała dzika dama zgarnięta z Obornickiej w tragicznym stanie w listopadzie 2017 (link załączam), teraz to kawał baby. Dzikiej...
Majstersztyk - w lecznicy pobrano 40ml krwi z żyły jarzmowej NA ŻYWCA.
Rudy wygląda nieciekawie. Czewonych 3,2mln, hematokrty chyba to się nazywa - 16,6.
Drugiej transfuzji nie będzie - kiedyś próbowałam, lekarze odradzali, uparłam się - kot po pierwszej nie ruszył, druga też nie pomogła.
A, test płytkowy na białaczkę - negatywny.

Honorowa dawczyni krwi
http://domowepiwniczne.blogspot.com/... ... atrol.html
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21151
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto cze 09, 2020 19:23 Re: Łódź-FFA 2019/20 - Myszka - szok za szokiem -> str

Kciuki Aniu wielkie :ok:
Niech się jej uda!
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55322
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Wto cze 09, 2020 19:25 Re: Łódź-FFA 2019/20 - Myszka - szok za szokiem -> str

O rudego kocura chodzi.
Lek o nazwie Aranesp zamówiony, będzie rano. Może dzięki transfuzji plus tym lek pan kot ruszy.
Jak na swój stan je bardzo ładnie i dużo.
ObrazekObrazek
Czaruś [*] Porsche [*] Naktis [*] Burasek [*] Gaja [*] Karla [*]

kociarkowaaaa

Avatar użytkownika
 
Posty: 1299
Od: Czw cze 26, 2014 17:48
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw cze 18, 2020 9:51 Re: Łódź-FFA 2019/20 - Myszka - szok za szokiem -> str

Borek - siła złego na jednego

Obrazek

Wiecie już z tekstu „Myszka - szok za szokiem” że trafił do mnie w sobotę 2020.05.30, że po prostu leżał gdzieś na działce, że dziwnie, ale kosztownie potraktowano jego i znalazczynię w lecznicy, że w niedzielę było gorzej i trafi do „mojej” zaufanej lecznicy.

Ale nie wiecie, że panią, która szukała pomocy dla kota - poznałam w 2015 i nie zapamiętałam dobrze - przeciwniczka sterylizacji. Pani też mnie pamiętała - ale w międzyczasie zmieniła poglądy - i na sterylizacją, i na mnie. Dobrze, że są ludzie, którzy potrafią zrozumieć konieczność sterylizacji.

Przypomnę diagnozę - silne odwodnienie, sepsa, pogryzione udko, licha krew, leczenie - ciężki antybiotyk, kroplówki, szpitalik. To pierwsze wyniki krwi - erytrocyty 5,19mln, hematokryt 24 - to ważne.

Obrazek * Obrazek

Siedzi sobie kotek w lecznicy, szprycują, karmią. Je chętnie i sporo, wygląda fatalnie, ale w jego stanie trudno się dziwić. Żeby mu poprawić samopoczucie panie doktorki wydłubały siedzące pod naskórkiem śrucinki - drapał te miejsca, wyraźnie mu elementy obce przeszkadzały. Bez znieczulenia, nie było potrzebne.

Obrazek

Kilka dni leczenia, czas sprawdzić wyniki - mamy 2020.06.05. Telefon - morfologia w dół, czerwone 3,45, hematokryt 17, coś oprócz sepsy się dzieje. Białaczka albo coś odkleszczowego.

Obrazek * Obrazek

Robimy test na białaczkę, wysyłamy krew na te drugie. Białaczka negatywna, jest za to hemobartoneloza….

Obrazek

Wdrażamy leczenie - w poniedziałek czerwone spadły o 0,3, hematokryt na 16,6 - czyli leki jeszcze nie zadziałały, pogarsza się - wskazanie do transfuzji. Jednocześnie epo - pobudzi produkcję, ale zadziała za kilka dni, kot musi dożyć, czyli transfuzja konieczna. Denerwuję się strasznie, nie tylko kotem - miałam już kota z tym paskudztwem, po pierwszej transfuzji nie było poprawy, uparłam się na drugą - lekarze odradzali, bo jak pierwsza nie pomaga, to druga też nie, ale chciałam ratować... Nie wyszło, za późno do mnie trafił.. Na długi weekend chcę wyjechać, od dawna planuję, wyjazd dla mnie to poważne przedsięwzięcie logistyczne….

Czyli muszę przed wyjazdem zrobić wszystko, co się da dla kota. Lecę z dawcą - wielką obecnie kotką z Obornickiej (dla ciekawych - tekścik Animal Patrol i kilka kolejnych o niej). Kotka niby dzika, ale superspecjalista z lecznicy wyssał z niej 40ml krwi - na żywca!! Majstersztyk. Panna nawet się na mnie za bardzo nie obraziła. Wiem, ze drugiej transfuzji nie będzie, ale jeśli jednak - mam zabezpieczonego dawcę. W międzyczasie epo - przyjaciele Julia i Dominik wyszukali gdzie najtaniej, zadzwonili, zamówili, odebrali, zanieśli do lecznicy - w środę rano, 2020.06.10. 180zł..

Tak naprawdę nic więcej nie mogę zrobić… Jadę na wymarzony weekend. Sama nie wróciłam, ale o tym potem. Dzwonię do lecznicy rano i wieczorem, informacja stale ta sama - ma apetyt, je, zaczyna wyglądać jak kot, a nie kawałek starego futra. Tak między nami do przyzwoitego wyglądu nadal mu dużo brakuje.

Chyba z tymi telefonami przeginam trochę, bo 2020.06.12 dostaję sms:

Obrazek * Obrazek

Ok, starajcie się Kochani Państwo dalej, będę dzwonić raz dziennie!

2020.06.14 - mamy kolejną morfologię - erytrocyty 5,29, hematokryt 29. Wszystko wskazuje na to, że kocisko na prostej. Jeszcze dwa dni obserwacji - i od 2020.06.16 kot w dt. Zdjęcie z lecznicy tuż przez zapakowaniem do kontenerka.

Obrazek

Chyba mu się w szpitaliku podobało, albo mnie bardzo nie lubi, bo natychmiast po zapakowaniu kontenerek przerobił na kuwetę - taką z obfitą, urozmaiconą i dość rzadką zawartością. Chciałam go wyjąć, wyczyścić kontener - wyskoczył, przy okazji rozpryskując produkty po lekarzu i mnie…

Mam obserwować - może mieć nawrót sepsy. Jeśli pojawią się jakieś zmiany na skórze - nie czekać, pędzić do weta.

Różnicy na zdjęciach nie widać, ale kot zdecydowanie cięższy, futerko jeszcze niemiłe w dotyku, ale nie takie suche i szorstkie siano, jak na początku. Gila też nie ma. Zachowanie? Na pewno nie dziki, słaby, wystraszony i wypłoszony, nic dziwnego, dużo na niego spadło. Boi się, bo obce miejsce, obce koty, kłują zastrzykami. Ale ładnie je.

Obrazek * Obrazek

Pora na tę mniej przyjemną część - podsumowanie kosztów - w sumie na leczenie i leki poszło 766,89zł.

Jeśli nie zdarzy się nic nieprzewidzianego - czeka nas jeszcze kontrolna morfologia i szczepienie - ca 50-70zł. Bo kastracja ujęta w fakturach.

Obrazek * Obrazek * Obrazek * Obrazek

Pomóżcie, proszę - 71 1020 2313 0000 3802 0442 4040, Fundacja For Animals Oddział Łódź, 40-384 Katowice, 11go Listopada 4, dopisek do wpłat - Borek.
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21151
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw cze 18, 2020 13:30 Re: Łódź-FFA 2019/20 - Myszka - szok za szokiem -> str

Dzielny Rudzielec :201461
Wypiękniał w szpitalu :ok:
poszło parę złotych
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro lip 15, 2020 8:42 Re: Łódź-FFA 2019/20 - Myszka - szok za szokiem -> str

Canglob pilnie potrzebny!
---
:smokin:
http://domowepiwniczne.blogspot.com/ <- a to nasz blog, można poczytać
i pomóc nam robiąc zakupy w Zooplus'ie - kliknij w banerek sklepu na pierwszej stronie bloga

jesteśmy też na FB -> https://web.facebook.com/IKtoTuMruczy/

ewa_mrau

Avatar użytkownika
 
Posty: 8490
Od: Pon sie 30, 2010 12:57
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw wrz 10, 2020 15:01 Re: Łódź-FFA 2019/20 - Myszka - szok za szokiem -> str

Jaskier

Obrazek

Rudego Borka-Kalonka z sepsą i hemobartonelą pamiętacie? Pewnie trochę. To przypomnę - trafił do mnie w końcu maja w stanie mocno takim sobie. Udało się - ze śladów została tylko niesymetryczne oczko - nad nim też był postrzał, dawniejszy. Pozostała też pamięć o czasach głodu - Borek JE. Nie rzuca się na miskę, nie odgania innych kotów i nie pożera. Ale je skutecznie - waży już całkiem sporo. Może nawet za sporo. Zaufał - zrobił się kotkiem-pieszczoszkiem - śpi w łóżku, chętnie podstawia główkę do głaskana,. Nie natrętnie, o nie - delikatnie. I szuka domu…..

Borek jeszcze w lecznicy, a 2020.06.16 znalazłam ogłoszenie o kocie z krwawiącymi uszami - niedaleko. Skontaktowałyśmy się, Kasia kota złapała. Krew w normie, kot chudy, ale w niezłej kondycji, tyle że w uszach stan zapalny i świerzbowiec aż gwiżdże - przez operacją trzeba podleczyć.

Obrazek * Obrazek

Niespodziewanie odezwała się właścicielka - ale nasz radość trwała krótko. Kota nie może zabrać… Wierzcie mi, że nie może… Młoda dziewczyna uciekła od sadysty, kota nie oddał, wywiózł go do kogoś z rodziny. A tam o kota dbano - jak widać. Kot 6-letni, w lecznicy oceniony na 10lat… Łapałam w okolicy - przy Admiralskiej, mignął mi rudy, ale raz go widziałam, nie złapał się. O tej Admiralskiej też powinnam napisać. Może na emeryturze?
Wracamy do leczenia - żeby do uszek wcisnąć maść - trzeba troszkę świerzbowca i skrzepów wyjąć. Naprawdę delikatnie czyściłam te uszka….

Obrazek * Obrazek

W końcu operacja, polipy, błona śluzowa w uszkach z tendencją do tworzenia takich tworów… Przy okazji kastracja. Jeszcze kilka dni w lecznicy - i do domu. Dwóch rekonwalescentów - Borek i Jaskier.
Tuczymy kotusia, tłumaczymy, że człowiek jest dobry - boi się dotknięć, głaskanie wytrzymuje krótko, potem ucieka, a przytrzymany - broni się. Robi postępy - sypia w łóżku, coraz dłużej można głaskać. Pstrykamy zdjęcia do ogłoszeń adopcyjnych.

Obrazek * Obrazek

Jeszcze zdążył w sierpniu załapać silne przeziębienie, wyleczone dość szybko. A ponieważ drugie uszko ze świerzbowca nieco się oczyściło - lekarka zajrzała. Na samym dnie - polipy… Nie wiadomo nowe czy stare.

Jakoś na początku września przestał mi się podobać. Taka moja diagnoza - nic konkretnego, ale humor gorszy, oczka skośne, futro jakieś takie… 2020.09.07 wet - badania, usg, morfologia i biochemia - i w końcu decyzja - tniemy te polipy w drugim uszku, mogą być powodem gorszego samopoczucia. To operacja będzie trudniejsza - trzeba otworzyć kanał. Kotem nieco straci na urodzie, ale porośnie futerkiem i wypięknieje. W poprzednim uchu polipy były w części łatwo dostępnej.

Obrazek * Obrazek

No i wiozę kolesia jutro rano… Za pierwszy zabieg lecznica policzyła mi 302zł, pewnie teraz nie uda się w tej kwocie zmieścić… Trudniejsza operacja…
Wyżej poniedziałkowe wynika Jaskra - i poprzednia faktura.

Tradycyjnie proszę - pomóżcie - 71 1020 2313 0000 3802 0442 4040, Fundacja For Animals Oddział Łódź, 40-384 Katowice, 11go Listopada 4, dopisek do wpłat - Jaskier.
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21151
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw paź 29, 2020 14:05 Re: Łódź-FFA 2019/20 - rudy Jaskier -> str. 16

Decyzje - cz.1

Obrazek

Tytułem wstępu - pisałam ten tekst napędzana przykrymi uczuciami rozżalenia i złości. Ale widać pisanie ma moc uzdrawiającą emocje, bo jakoś koło 10tej strony doszłam do wniosku, że to może być raczej tekścik ze wskazówkami dla zwierzolubów. Rozstanie ze zwierzakiem - każdym, nie tylko swoim - jest bardzo smutnym i silnym przeżyciem. Bardzo trudno taką decyzję podjąć, zawsze gdzieś kołacze się cień nadziei… Przeważnie złudnej… Po kilkunastu latach doświadczeń żałuję tyko jednej decyzji - nie uśpiłam kociaka z pp mimo wyraźnej sugestii lekarki. Po kilku godzinach leciałam do niej na sygnale, by przestał się męczyć. Czegoś przez te lata się nauczyłam - np. tego, że nie wolno przedłużać cierpienia. Lepiej skrócić je o dzień za wcześnie, niż minutę za późno…
Z racji długości - bo coś mi pióro, a raczej klawiatura - rozpędziła się - podzielę na kilka części - bo kilkunastu stron drobnym drukiem nie przeczytacie.

Oto CZEŚĆ PIERWSZA

Pomagam kotom sporo lat - jakoś od 2003. Dużo ich było, może nawet bardzo dużo. Nie piszę, by się pochwalić - po prostu mam jakieś doświadczenie. Dlaczego piszę ten tekst? Dlatego, by wytłumaczyć, że często uśpienie to jedyna pomoc, jaką można zaproponować. Takich decyzji nigdy nie podejmuję ot tak sobie, zawsze po badaniach, po konsultacji z lekarzami weterynarii. Z tymi samymi lekarzami weterynarii, z którymi udaje mi się inne trudne przypadki ratować - dać im choć miesięcy bezpieczeństwa, ciepła i pełnego brzuszka.
Piszę też dlatego, że ostatnio zostałam kilkakrotnie zaatakowana przez osobę, która wydaje się być dobrze zorientowana w kociej biedzie, od lat mnie zna, wie, co robię, kiedyś pomagałam jej łapać koty spod jej bloku. Komentarze na FB szybko zniknęły - pewnie dlatego, by zniknęła także moja odpowiedź… Zabolało, bardzo.
Zabolało dlatego, że nie usypiam chorych kotów dla własnej wygody - by uniknąć np. uciążliwej opieki czy dodatkowych kosztów. Jeśli zwierzak ma możliwość w miarę komfortowego dla siebie funkcjonowania - staram się mu taką możliwość dać.
Myślę, że tyle wstępu. Teraz o kotach - nie chronologicznie. Skrótowo, jeśli jesteście zainteresowani szczegółami - zapraszam na bloga I KTO TU MRUCZY, o części z nich pisałam tam więcej, o części planuję napisać, więc zaglądajcie.


Letni „nabytek” - lipiec 2020 - Buraś Drutek, za kilka dni o nim więcej. Kot kilkunastoletni wolnożyjący ze zdeformowaną szczęką i nieistniejącą trzustką. Jeden kieł, dolna szczęka wysunięta do przodu o centymetr albo więcej - zjada mniej więcej 1/3 chrupek z miseczki, kolejna 1/3 jest rozwalona dookoła, kolejna 1/3 zostaje w miseczce sklejona - ślini się mocno. Dieta - po wielu próbach zostaliśmy na suchym royalu i gotowanym kurczaku, do kurczaka dostaję pankratynę. Wtedy ma mniej więcej przyzwoite kupska, a nie śmierdzącą trzustkową breję. Kuwety ma dwie osobiste, często sprzątane - do użytej nie wejdzie, ale jest przecież podłoga… Kurczaczka gotuję z marchewką, miksuję i robię „”wecki” w gerberkowych słoiczkach - gotować mu codziennie jednej pałki z plasterkiem marchewki ni e dam rady.
Kilka dni temu pojawił się problem - kurczaka nie, surowego mięska nie, suchego nie. Puszka, gerberek, animonda - to będzie jadł. Ale po puszce śmierdzące kałuże - bez względu na ilość podanej pankratyny…

Obrazek * Obrazek

Żeby ktoś nie pomyślał, że to jedyny wymagający indywidualnego traktowania kotek w tym okresie, to codziennie muszę rano i wieczorem złapać dwa dzikuski i zapakować im tabletki do zębatych ryjków, kilku „normalnym” kotom podać leki, dwóm w uszkach pogrzebać, jedną oswojoną, ale przerażoną nakarmić - je tylko u mnie na rękach. Dwa dni łapałam kotkę z kociakami, udało się, ulokowane w dt, z Borkiem do weta, kuleje mocno, po kilku dniach Jaskier do weta - też kuleje i ogólnie nie podoba mi się. Po rtg - wiem, że to kolejne problemowe koty, pewnie napiszę o nich, a przynajmniej mam taki zamiar. O pracy etatowej, obowiązkach rodzinnych i codziennych czynnościach typu karmienie i sprzątanie nie piszę, są oczywiste.


Czarna z czerwoną obróżką - o niej pisałam, ale na blogu chyba tekstu nie ma. Oswojona, przerażona, wyszła szukać pomocy za późno… Kilka dni walczyliśmy z lekarzem, uparłam się, mimo że lekarz szans nie dawał. Miał rację…. To był październik 2008, mało wtedy jeszcze wiedziałam i widziałam…. Teraz nie męczyłabym jej.
Lipiec 2019 - kocur z Limanowskiego 78 - zaalarmowała mnie Natalia Turek, widziała go z autobusu... Byłam w pobliżu… Domowy stary i skrajnie zaniedbany kot, chwiejnie szedł przez jezdnię… Nie dyskutowałam z lekarzem…

Obrazek * Obrazek


Jesień 2016 - kociak koleżanki trafił do meliny, poszłam go odbierać, przy okazji zabrałam Kalinkę. Na cmentarzu żydowskim bytowała trikolorka Esterka, pisał o niej pan mieszkający w Łodzi, działający w jakiej pozałódzkiej fundacji. On nie ma gdzie zabrać, dobrze, wezmę, niech przywiezie - godziny pracy moje i cmentarza nie zgrywały się. Pan miał zabrać dziś, jutro, pojutrze, w przyszłym tygodniu - nie doczekałam się. Pojechałam sama. Ciągle myślę, że te kilkanaście dni zwłoki zabrały jej szanse…
Kalinka znalazła dom, rozkwitła, po dwóch latach odeszła na PNN. Esterka była u mnie dwa miesiące - po początkowej poprawie zaczęła gasnąć… Dziś też ratowałabym obie.

Obrazek * Obrazek * Obrazek


Znów lipiec 2019 - Małgosia zauważyła wychudzonego kota w centrum miasta… Kilka kolejnych weekendów próbowałyśmy łapać, udało się we wrześniu. Żołądek jak balon, tydzień w lecznicy, w miarę ustabilizowana, stareńka, zwapnienia kręgosłupa, uciski na nerwy - stąd źle funkcjonujących układ pokarmowy. Gabi - zaokrągliła się, wyglądała jak kot. Ostatnie zdjęcia mam z maja 2020. Przestała jeść, kroplówki, leki… W tym samym czasie była oswojona podwórkowa Skarpetka - chyba 10 dni w lecznicy, kupa badań łącznie z gastroskopią i chyba laparoskopią… Nie udało się.

Obrazek * Obrazek * Obrazek


Fundację Azyl wszyscy znacie - czasem dzwonią, bo do Łodzi mają daleko, a ja na Bałutach mogę coś zrobić. Ten ostatni - wrzesień 2020 - rudy z Jana z nowotworem ucha - dziki kot, który nie był już w stanie uciec, ucha brak, za uchem dziura… Rozpadający się nowotwór. W lipcu 2019 - Kryształowa, kot leży pod samochodem…

Obrazek * Obrazek


Historia jeszcze ciepła - 2020.10.08 - kot w tragicznym stanie na działkach. AP nie przyjedzie, jakby był powypadkowy, to ewentualnie, chorych nie biorą. Z UMŁ pani dostaje dwa prywatne numery kocich wolontariuszy, w tym mój… Kotka nie waży nic, nie reaguje, nie mam miejsca, w desperacji wysyłam smsa do osoby, która mnie ostatnio skrytykowała. „Skoro wzięłaś, to lecz”. Usg pokazuje zanik nerek, zmiany w całej jamie brzusznej… Już nie ma czego leczyć..

Obrazek * Obrazek


Justynian - piękny długowłosy kot na działkach poza Łodzią. Widywała go moja przyjaciółka, może czyjś - nie łapała. Wynędzniał - nie było na co czekać. Tydzień w lecznicy - umarł…. Miał wadę serca… Czerwiec 2014…

Obrazek * Obrazek


Nie byłabym sobą, gdybym nie poprosiła - bo część z nich jest, ciągle potrzebuje opieki - 71 1020 2313 0000 3802 0442 4040, Fundacja For Animals Oddział Łódź, 40-384 Katowice, 11go Listopada 4, dopisek do wpłat - łódzkie koty.
Ostatnio edytowano Czw gru 17, 2020 10:26 przez kalewala, łącznie edytowano 1 raz
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21151
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt paź 30, 2020 10:48 Re: Łódź-FFA 2019/20 - decyzje -> str. 16

Decyzje - cz.2

Obrazek

CZEŚĆ DRUGA - temat trudnych decyzji - czyli usypiania kotów.


Aksamitka, Bambo, Puszek - koty z Drukarskiej. Rok 2010, nieporadne matka i córka, kilkanaście kotów, zniecierpliwieni zapachami sąsiedzi - i wielka akcja pomocy, dokładnie opisywana na forum.miau.pl, na blogu też o niej wspominałam w opowiadankach o tych kotach. Kilka lat temu umarła matka, chyba w 2018 córka, Aksamitka trafia do mnie tuż przed śmiercią córki, Bambo - już po. Dwa nieco młodsze koty pozostałe z tej grupki z 2010 - znalazły domy.
Aksamitka i jej syn Bambo - oba prawie 20letnie. Próbowałam, Aksamitka przeżyła u mnie miesiąc, Bambo - pół roku. Puszek - syn Aksamitki z młodszego miotu, pisałam o nim w „Cudzie świątecznym” - odszedł w czerwcu 2020 w swoim domu.

Obrazek * Obrazek * Obrazek


Kot Świąteczny, Pan Kot - dwa domowe koty… Pierwszy znaleziony niemal w wigilię 2016 ślepy, zagłodzony i zmarznięty leżał na chodniku. Drugi - podrzucony jesienią 2014 w miejsce łapanki, potem okazało się, że ktoś pozbył się chorego… Pierwszy przeżył ok.7 tygodni, drugi - 3mce…

Obrazek * Obrazek


Dzikie trzyłapki - pierwsza z 2012 ze stadionu Start - za amputację zmiażdżonej łapki straszono mnie synem karmicielki, który z samym Wołoszańskim pracuje. Druga Tatra z Tatrzańskiej - 2017 - przez pierwsze miesiące chodziła za mną i syczała. Obie żyją w domach i mają się dobrze, zdjęcia tej Startowej przepadły wraz z pendrivem….
Był jeszcze kociak ze zmiażdżonymi tylnymi łapkami, którego zgarnęłam jadać na uroczystość rodzinną, kilkumiesięczna czarna kotka z urwaną przednią łapką i raną „oczyszczoną” tak, że zaszyta była w niej razem ze skórą sierść - im się nie udało. Udało się małemu kocurkowi z urwaną przednią łapką - przeżył wiele lat w dobrym domu.
Nie udało się uratować Wapiti z Wapiennej - kwiecień 2019…

Obrazek * Obrazek


Dobrze się ma wychudzona ślepa Lalunia z Paderewskiego, obecnie okrąglutka. kilka miesięcy życia w cieple dostała stara i chora srebrna kotka z Pomorskiej.

Obrazek * Obrazek


Nie udało się uratować szkielecika ze Zgierza - wrzesień 2017, natomiast znaleziony również w Zgierzu przy okazji poszukiwań rudego Alfika - lipiec 2016 - szkielet szylkretki, czyli Zmorka - przysyła mi wiadomości z nowego domu. Czasu zabrakło kolejnemu szkielecikowi - kotce z zajezdni PKS - lipiec 2018.

Obrazek * Obrazek * Obrazek



Udało się poharatanej z gnijącymi ranami kotce z Obornickiej, której przez pół roku nie umiał złapać AP - wzięłam ją w ręce. Teraz to ogromna czarna dama. Udało się kotce z Żeromskiego, ciągnącej nóżkę - AP jw.

Obrazek * Obrazek * Obrazek


A skoro zahaczyłam o AP, to i o schronisko.
W kwietniu 2014 pod Nobohotelem pojawił się chory kot. Zanim coś dla niego zorganizowałam - trafił do schroniska. Nie wychodził mi z głowy, czytałam, że gaśnie, że potrzebuje domu, nie kociarni. Zaproponowałam, że wezmę - pod warunkiem, że testy Felv i FIV będą ujemne. Były. Podobno. We wrześniu trafił do mnie - z takim „dokumencikiem” negatywnych testów. Ciągle leczony, bardzo opornie szło, ale zaczął wyglądać jak kot. Lekarce coś nie pasowało - znów testy - białaczka jak dzwon. Natychmiast Virbagen i co się dało. Drugiej dawki nie doczekał…

Obrazek * Obrazek * Obrazek


Dwa dzikie koty, w które mnie „wrobiono”. Miałam tylko pomóc w łapaniu, poradzić gdzie i jak leczyć, ew pomagać przy zastrzykach. Wyszło jak wyszło. Bezzębne, za to wyjątkowo grube - obecnie. Kulka z Rzgowskiej - luty 2018 i Clerk z Urzędniczej ślepy i głuchy, z przekrzywioną główką - grudzień 2019.

Obrazek * Obrazek * Obrazek * Obrazek


Powypadkowe albo pogryzione - nie wiedziałam, jakie mają szanse, gdzie je umieszczę i za co będę leczyć - Wiewiór (październik 2014), Żuraw z półoskórowanym ogonem i poharatanym grzbietem (kwiecień 2020), kot leżący przy krawężniku na Żwirki (kwiecień 2018). Wiewiór od dawna w domu, Żuraw zastanawia się, czy jest kotem dzikim, czy domowym, ten ze Żwirki bezskutecznie reanimowany w lecznicy…

Obrazek * Obrazek * Obrazek * Obrazek


Mogłabym jeszcze długo, w ciągu tych kilkunastu lat nazbierało się co najmniej kilkadziesiąt trudnych przypadków, ale chyba wystarczy tej wyliczanki. Każdego próbowałam ratować, a podjęcie z lekarzem decyzji o uśpieniu nigdy nie było łatwe ani proste…

Teraz optymistyczniej - dwa koty, które pewnie zapamiętam na zawsze - od razu wiadomo było, że będą kotami bardzo szczególnej troski. Oba - kolejno - trafiły do takiego domu, w którym na pewno były - Trafo i są - Myszka - szczęśliwe. O obu pisałam - Trafo - kocurek z koszmarnie zniekształconym kośćem, ciągnący tylne łapki, i Myszka - głucha, półślepa, początkowo półsparaliżowana. U Pana Piotra - Czesio i Czesia. Przy żadnym z nich nie miałam wątpliwości, że trzeba ratować.

Obrazek * Obrazek * Obrazek


Nie miałam i nie mam nadal wątpliwości, że warto powalczyć o Jaskra i Borka Kalonka. Obaj sprzed kilku miesięcy - Jaskier już po dwóch operacjach obu uszek, teraz okazało się że w kolanku nóżki ma „gruz kostny” - albo po starym urazie, albo nowotwór. Borek Kalonek wyleczony z postrzałów, sepsy i hemobartoneli pewnie wrócił do swojej wagi z lepszych czasów - 6,5kg, a to niewielki kotek. I ujawniły się kontuzje tylnych łapek - w obu naruszone są kolanka, w jednej staw biodrowy - wg lekarza powstały dawno, kiedy kotek miał dom i był grubaskiem…

Obrazek * Obrazek

Jak na razie uciążliwości to ciągły zły humor Jaskra i brudna dupka Kalonka - nie sięga, więc muszę się i tym zająć. Oprócz wyczesywania Kasjo, Patryka, Drutka i Clerka, bo nie radzą sobie z futerkiem i filcują się.


I co? Może tym optymistycznym akcentem skończę żale?

I prośbą, byście nie oceniali trudnych decyzji - nie tylko moich - na podstawie krótkiego wpisu na FB czy gdziekolwiek indziej. Bardzo łatwo radzić i krytykować, ocenić własne możliwości słowami „nie dam rady, nie mogę” i tłumaczyć komuś, że przecież on akurat może…

No to jak zwykle poproszę - pomóżcie - 71 1020 2313 0000 3802 0442 4040, Fundacja For Animals Oddział Łódź, 40-384 Katowice, 11go Listopada 4, dopisek do wpłat - łódzkie koty.
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21151
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt paź 30, 2020 11:00 Re: Łódź-FFA 2019/20 - decyzje - cz.1 i 2 -> str. 16

Ania, wiele tych historii znam "na bieżąco".
Dotknęłam wielu innych.

I nasuwa mi się jedno: takie opisy powinny pojawiać się wszędzie w przestrzeni publicznej
Niech atakują ludzi, szczególnie tych, którzy uważają, że "fundacje to nic dobrego, bo nic nie robią"
Obrazek

andorka

 
Posty: 13090
Od: Wto kwi 25, 2006 22:33
Lokalizacja: Łódź-Polesie

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Silverblue, Zeeni i 197 gości