Łódź-FFA 2o19/2o/21/22/23 -> Ania pisze -> str. 27

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto sty 24, 2023 17:09 Re: Łódź-FFA 2o19/2o/21/22 -> Ania pisze -> str. 25

Biedny... Ale prawie rok miał u Ciebie kochający dom :201461
Duduś[*][*][*]
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 59703
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro sty 25, 2023 7:24 Re: Łódź-FFA 2o19/2o/21/22 -> Ania pisze -> str. 25

Współczuję :cry:
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10637
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Śro lut 15, 2023 12:41 Re: Łódź-FFA 2o19/2o/21/22 -> Ania pisze -> str. 25

Dwa miesiące - dwa tysiące

Obrazek

Dawno nie pisałam, pomysłów na teksty się nazbierało - bo nieprawda, że na emeryturze ma się dużo czasu. Zdecydowanie nieprawda.
Może teraz trochę pisaniny nadrobię, bo grafo-mania mi wraca. Zacznę od tego kota ze zdjęcia - z przyczyn bardzo prozaicznych - kończymy leczenie, będzie faktura. Niemała. A na koncie pustki…. Może pomożecie….
Tak pisałam w sierpniu 2022, tekstu nie dokończyłam… Bo jakieś depresyje wczesnojesienne mnie dopadły, a może lenistwo? Teraz pora.

Ab ovo:

Jest 2022.06.05, dzwoni nieznana mi, bardzo zdenerwowana osoba - jakiś blok, daszek nad wejściem do klatki schodowej, na daszku kot bez połowy głowy. Kot wchodzi z tego daszku do mieszkania przez okno, trzeba tam jechać, zabrać go, ratować. Aha. Proste. Wejść ludziom do mieszkania, zabrać kota i już.
Ciekawe, kto tak wysoko ocenia moje możliwości i daje mój prywatny telefon? Niedziela, więc wyjątkowo nie UMŁ.

Jadę, kot siedzi na daszku, wygląda hmm nieciekawie, pukam do mieszkania, mówię, po co przyszłam - pani zwabia kota z daszka do mieszkania. Tłumaczy, że kot nastoletni, wychodzący, potrafi znikać na kilka dni - i właśnie wrócił po takiej wycieczce, że jutro wet, na razie przemyli ranę preparatami z domowej apteczki, Mówię, że nie wygląda to ładnie, lepiej nie czekać, solennie obiecuję, że kota oddam - i oddam po wyleczeniu. Odjeżdżamy. Po drodze kotuś rozwala mi w samochodzie transporter, pani jeszcze dzwoni, że kot jest na karmie indestinal.

A żeby nie było - rodzina nie jest obojętna na kocie losy, to właśnie oni, jak się potem okazało, daaawno temu znaleźli Miaukuna z połamaną łapką i szukali dla niego pomocy - vide tekst „Złamana łapka”. Trochę było z tym zamieszania, trochę się powkurzałam, ale pomocy szukali, obojętnie nie przeszli.

W lecznicy spore zainteresowanie - tak potężnej rany dawno nie widziano. Odcięcie wiszących farfli ze skóry i sierści sklejonych ropskiem, dezynfekcja rany, kroplówka, leki - jest bardzo silny stan zapalny, gorączka, rana się ślimaczy - na tę chwilę tyle można zrobić - i kotek zostaje w szpitaliku.

Obrazek * Obrazek

Na razie w gustownej apaszce - ochroni ranę przed rozdrapywaniem, śliska kręci się wkoło kociej szyjki przy szarpaniu pazurkami. Po kilku dniach rana chirurgicznie oczyszczona, zszyć nie ma jak - nie ma skąd wziąć skóry na zamianę za odcięte „warkoczyki”. Trzeba mozolnie pobudzać proces zarastania….
Przy okazji narkozy kotuś traci kilka zębów i pomponiki.

Jest bardzo grzeczny, spokojny, bez wielkich protestów znosi codzienne zabiegi - 2x dziennie ma zmieniane opatrunki żelowe i przemywaną ranę. Je z apetytem, podkarmiany i głaskany przez wszystkich z lecznicy.

Nie martwcie się, że tak mocno zabandażowany - po każdej zmianie opatrunku lekarz albo technik robi kocią paszczą „am-am” - żeby sprawdzić, czy się otwiera tak, by kotek mógł wygodnie jeść swoje weterynaryjne chrupki i dietetyczne przysmaczki.

Obrazek * Obrazek

Rana ciągle podkrwawia… Tak ma być, przy każdej zmianie opatrunku trzeba dobrze, ale wygląda paskudnie i groźnie.
Po 10ciu dniach kotek może przejść na opieką ambulatoryjną - czyli zabieram do go domu - odnajduje się od razu, wybiera wygodne miejsce na łóżku, wygrzewa się na balkonie. Trochę sobie kiepsko radzi z jedzeniem w kloszu, nie łapie, że trzeba klosz ustawić tak, by miska była w środku, pcha go w chrupki, przesuwa miskę, wysypuje. Chrupki to chrupki, gorzej z wodą - u mnie duże michy, szklane – ciężkie - ale daje radę je przesunąć, przechylić, wodę wylać, wspólnie z reszta stada rozdeptać ją po całym mieszkaniu…

Dzielny kotek.

Obrazek * Obrazek

Rano sama zmieniam opatrunek - teraz na coś w rodzaju siatki nasączonej wazeliną, a wieczorem jeździmy do lecznicy - tam kolejna zmiana opatrunku + prysznic laserowy. I tak codziennie do końca czerwca….
Maść - najlepszy byłby solcoseryl. Ale od dwóch lat nie produkują. Początkowo próbujemy avilin, ale wiecie, jaki jest - maże się, klei. Pani w aptece doradza karnosil.

Obrazek * Obrazek

W lipcu już spokojniej - zmiana opatrunku raz dziennie, laserek najpierw co dwa, potem co trzy dni. Trochę mi lżej - bo codzienne wizyty w lecznicy to spore duże obciążenie…
Opłaciło się - kotu, nie mnie. Bo niżej widać, jak rana wyglądała w końcu czerwca, w połowie lipca i jak wygląda w sierpniu. Lepiej, prawda? Ja niestety gorzej - dwa miesiące intensywnego leczenia, koszty - prawie 2 tysiące..

Obrazek * Obrazek * Obrazek

A wystarczyło kotka wykastrować - wcześniej. Za jakieś 200zł, jedna, może dwie wizyty… Bo te rany to skutek kocich walk - głębokie, zakażone bakteriami z kocich zębów. Przez wąskie rany po zębach krew nie wypływa, nie oczyszcza rany - głęboko w mięśniach tworzą się potężne ropnie, pękają - i mamy to, co mamy.

Ratowałam już koty z ranami po kocurzych walkach - to wcale nie są rzadkie przypadki. Dlatego może nie fundujcie takich przygód swoim kotom, wykastrujcie je. Owszem, nadal będą się awanturować, przeganiać obce koty, może nawet będą się bić - ale nie TAK. Nie na śmierć i życie. Ot, pokrzyczą, może skubną się za uszy - ale nie rozprują sobie gardeł.

Niżej zdjęcia trzech takich przypadków - a było ich niestety więcej….

Dlatego kastrujcie swoje koty, dla ich dobra. I dla swojego - leczenie zwierzaków jest bardzo drogie, nie ma weterynaryjnego NFZ, nie ma recept ze zniżką….

Obrazek * Obrazek * Obrazek

Kot za kilka dni wraca do właścicieli - mam nadzieję, że będziemy w kontakcie tak, jak przez cały okres leczenia - prawie codziennie są pytania o samopoczucie kotka, opowieści o jego historii, również opowiadania o życiu - opiekunów. Nie cytuję ich, są zbyt osobiste, a kot jest obecny we wszystkich. Widać, że bardzo go kochają i że jest dla nich bardzo ważny.
Regularnie dostawałam jego stare zdjęcia - oto dwa z nich:

Obrazek * Obrazek

A ja poproszę bardziej niż zwykle - bo to tylko jeden z ciężkich i kosztownych przypadków, z którymi zetknęłam się w ostatnich miesiącach, o pozostałych napiszę wkrótce - 71 1020 2313 0000 3802 0442 4040, Fundacja For Animals Oddział Łódź, 40-384 Katowice, 11go Listopada 4, dopisek do wpłat - łódzkie koty.

Obrazek

PS - wprosiłam się w odwiedziny do Fokusa w środku października 2022 - zobaczyłam zadowolonego, pięknego kota. Chyba mnie pamiętał i nie wspominał źle - pozwolił się pogłaskać, posiedział na kolanach. Nadal wychodzi - teraz nie musi wspinać się po ścianie, ma wygodną drabinkę. Ale wychodzi rzadko i na krótko - szwędacz po kastracji znikł. Z opiekunami jestem w stałym kontakcie, co jakiś czas piszą o nim i przysyłają aktualne zdjęcia - ostatnie z 2023.01.16.

Obrazek * Obrazek * Obrazek
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21151
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro lut 22, 2023 6:42 Re: Łódź-FFA 2o19/2o/21/22 -> Ania pisze -> str. 25

Biedne kocisko… Tyle wycierpiało, bo ktoś uznał, że nie warto kastrować…

Dzięki Tobie został ocalony i ma szansę jeszcze pożyć :201494
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10637
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Śro lut 22, 2023 10:49 Re: Łódź-FFA 2o19/2o/21/22 -> Ania pisze -> str. 25

A ja może naiwnie spytam dlaczego kosztów za kota nie zapłacą jego właściciele? można by im na raty ten wydatek rozłożyć,jeśli są trudności finansowe. Rozumiem,że szuka się sponsorowania leczenia kotom bezdomnym, porzuconym, ale właścicielskim?
Bezapelacyjnie wykonałaś kawał dobrej roboty, kot uratowany. To niepodważalne i chwała Ci za to!
Może by jednak ściągać z właścicieli koszta pokrycia faktur.
W sumie to ich obowiązek. Inaczej bym kota nie oddała. Bo kolejnym razem też będziesz płacić jak zachoruje...:(

tabo10

 
Posty: 8086
Od: Nie lip 31, 2011 14:24

Post » Śro lut 22, 2023 11:14 Re: Łódź-FFA 2o19/2o/21/22 -> Ania pisze -> str. 25

Ja myślę, że gdyby była możliwość ściągnięcia kosztów leczenia od opiekunów, to Ania na pewno by to zrobiła.
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 59703
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw mar 16, 2023 18:01 Re: Łódź-FFA 2o19/2o/21/22 -> Ania pisze -> str. 25

po długiej przerwie - cześć
---
:smokin:
http://domowepiwniczne.blogspot.com/ <- a to nasz blog, można poczytać
i pomóc nam robiąc zakupy w Zooplus'ie - kliknij w banerek sklepu na pierwszej stronie bloga

jesteśmy też na FB -> https://web.facebook.com/IKtoTuMruczy/

ewa_mrau

Avatar użytkownika
 
Posty: 8490
Od: Pon sie 30, 2010 12:57
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw mar 16, 2023 19:10 Re: Łódź-FFA 2o19/2o/21/22/23 -> Ania pisze -> str. 27

Hej, Ewuniu :1luvu:
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 59703
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro kwi 19, 2023 14:57 Re: Łódź-FFA 2o19/2o/21/22/23 -> Ania pisze -> str. 27

Znów łapanka - szukam następcy….

Obrazek

W zasadzie już prawie nie łapię na sterylki. Wiek robi swoje, po 19tu latach dosyć intensywnych działań zwyczajnie już nie mam siły… Miejsca - bo zebrane przez ten czas stadko kotów, których wypuścić nie mogłam - stare, ślepe, trzyłape itp, przeważnie dzikie, a na pewno nieadopcyjne - nie pozwalają na kolejne, a każda łapanka to groźba takowych. Środków też nie mam - koty chcą jeść, potrzebują leczenia, a za przeproszeniem finansowy siad na d-pie związany z przejściem na emeryturę rozumieją tylko ci, który to przeżyli. Trzynastka i czternastka nie są ani trzynastką, ani czternastką, są jedynie symbolicznym zasiłkiem, gromko obiecywana rewaloryzacja 14,8% to w praktyce 13,7%.

Ale życie sobie - w końcu marca kociarz pan R. wypatrzył między blokami stadko, koty duże i małe, znaczy mnożą się, znaczy niesterylizowane. Zawiadomił Dobrą Panią - a ona poprosiła o pomoc w sterylkach. Starsza jest ode mnie, nieco mniej sprawna, samochodu nie ma - a poza tym takim osobom się nie odmawia… Po wizji lokalnej i spotkaniu z karmicielką - wg jej słów karmi jeszcze ktoś z sąsiedniej klatki, ale nie wiadomo kto, a ona sprawdzić nie ma jak - zaczęłyśmy łapać.

W niedzielę 2023.03.26 ustawiłyśmy klatki pod blokiem, zasiadłyśmy w samochodzie. Krzaki obfite i wypielęgnowane, więc klatki niewidoczne. Czyli trzeba mieć świętą cierpliwość, zaglądać co 1,5-2godz i liczyć na to, że akurat się kota nie spłoszy. Wykazałyśmy się ową cierpliwością, udało się złapać czwóreczkę - jasne, że nie łapały się parami, po prostu przełożyłyśmy tak do klatek.

Obrazek * Obrazek

Domofonem obdzwoniłam wskazaną przez karmicielkę klatkę schodową, wszystkich mieszkańców nie było, jedni „przyznali się” do podkarmiania, obiecali zrobić przerwę.

W sobotę 2023.03.25 zadzwoniłam do całodobowej lecznicy „talonowej” pytając, czy w niedzielę wieczorem złapane koty przyjmą. Przyjmą, ale w poniedziałek o 9tej. Ok, gdzieś te koty przetrzymamy przez noc. Klatki trzy, zamówiłam trzy miejsca. Złapały się cztery - zadzwoniłam ponownie, zgodzili się przyjąć cztery, potwierdziłam godzinę.

W poniedziałek byłam o 9tej - czekałam, czekałam, przerażone dzikie koty w klatkach w poczekalni pełnej ludzi z psami. Przypominałam się dwukrotnie, w końcu przed 10tą zrezygnowałam - pojechałam do innej lecznicy. Rozumiem, że lecznica, mimo że całodobowa, koty wolnożyjące przyjmuje tylko w określonych godzinach, ale niech to będą umówione godziny. Nie zgadzam się traktowanie pacjentów, za które płaci miasto, a nie właściciel, jako pacjentów drugiej kategorii - bot tak sytuację odebrałam.

Za ciosem - w poniedziałkowy wieczór kontynuacja. Już w drodze do Dobrej Pani zorientowałam się, że kurtkę mam trochę za chudą na pogodę - Dobra Pani ubrała mnie w coś cieplejszego. Sama jest wyposażona na takie akcje - łącznie z kaloszami wytrzymującymi do -30st.C, posyłałam takie dla żołnierzy na Ukrainę. Kolejne 3-4 godziny czekania - i tylko jeden kot. Jeden - bo ktoś w międzyczasie michę postawił - niezauważony przez nas. Siedziałyśmy w samochodzie, widoczność ograniczona, trudno tyle godzin na nogach - no i…..

Obrazek * Obrazek * Obrazek

Poprosiłam karmicielkę i pana R. o rozwieszenie ogłoszeń. Karmicielka stwierdziła, że mogę sama. No niby mogę, tylko - nie ona te koty łapie, ona nawet nie szukała dla nich pomocy, więc może chociaż to? Karmi, ale ile kotów może wykarmić? Da radę kolejne mioty? Wg niej kotów jest 12, w tym 5 z letniego miotu, 4 dorosłe kotki - wszystkie były już w ciąży. W końcu umieściła ogłoszenie na swojej i sąsiedniej klatce, pan z pieskiem wskazał nam miski w krzakach przy klatce z drugie strony… Na szczęście nie zawiódł pan R, znalazłam - metodą domofonową - jeszcze jedną bardzo pomocną karmicielkę - i w różnych miejscach pojawiły się ogłoszenia. Przyjazna kotom jest administracja i instytucja w sąsiedztwie, która stawiała klatki na swoim terenie. Ogłoszenia wyglądały tak - nawet komentarz się pojawił:

Obrazek * Obrazek

A profesjonalne ogłoszenia pana R. pokazane na początku - na tablicy i ze słupkiem - zachowane zostały do kolejnych akcji.

Do końca marca - siedziałyśmy tam codziennie od 20tej niemal do północy - złapały się nam jeszcze trzy koty.

Obrazek * Obrazek * Obrazek

Potem było już gorzej…. Dzięki pomocy wspomnianej instytucji złapały się dwie panienki:

Obrazek * Obrazek

A dzięki naszej cierpliwości i kolejnym wieczorom spędzonym w samochodzie jeszcze trzy koty - tri w klatce na dole to ta z instytucji:

Obrazek * Obrazek

Ostatni dzień łapania do 2023.04.06 - czwartek przed Wielkanocą.

W poniedziałek Wielkanocny jakoś pod obiedzie podjechałam tam - wiemy, że do złapania jest jeszcze kilka kotów - potężny buras z białym noskiem, burobiały z burym, burobiały z białą połową twarzy, rudy i biała tri. Ledwo zaparkowałam - zobaczyłam tri. Dzięki tej ostatniej karmicielce wiedziałam, gdzie chodzi - na trasie postawiłam klatkę.

Obrazek * Obrazek

Zostały cztery bure i burobiałe kocury - klatka łapka stoi na terenie pomocnej instytucji. Może któryś się złapie. Generalnie nie wiemy, gdzie te kocury jedzą, gdzie śpią - po prostu gdzieś tam przemykały, kiedy sterczałyśmy przy klatkach.

I zostaje rudy - wg karmicielek domowy zdziczały uciekinier. Ponoć wykastrowany. Może - jeśli, to sprzed kilku lat, i raczej jajeczny - najstarsze z tego rudego stada mają 3-4lata. Tyle że od wszystkich słyszymy, że ten kot ma coś z tylnymi łapami - ale ani nie jada w stałym miejscu, ani nie wiadomo, gdzie nocuje. No i nikt go przecież nie będzie łapał…

Smaczek na koniec - o koty w czasie ich nieobecności - bo wypuszczone zostały wczoraj - dopytywała się jedna z mieszkanek osiedla. Podobno pani jest zarejestrowana w UMŁ jako karmicielka, oficjalnie to się nazywa „społeczny opiekun kotów”. Nie szukała pomocy w kastracji / sterylizacji kotów, nie odezwała się do nas w ciągu tych prawie dwóch tygodni, kiedy sterczałyśmy pod blokiem…

Wczoraj - 2023.04.18 - miał miejsce uroczysty powrót kotów na osiedle (agresywny bury pingwin kocur został wypuszczony wcześniej). Czekał na nie komitet powitalny w osobie kilku pań-karmicielek i pana R.

Obrazek * Obrazek * Obrazek * Obrazek

Trzy kilkumiesięczne śliczne panienki, praktycznie oswojone - szukają domów. Niedługo będą ich ogłoszenia.

No i jak zwykle zakończenie z prośbą o wsparcie - bo sterylki i kastracje były na koszt miasta, ale przetrzymanie kotów przez dłuższy czas - by nie przeszkadzały w łapaniu kolejnych - już nie. Chciały jeść, korzystać z kuwetek…

Przygotowanie do adopcji - zaszczepienie i utrzymanie trzech małych - też kosztuje…

Więc bardzo poproszę - 71 1020 2313 0000 3802 0442 4040, Fundacja For Animals Oddział Łódź, 40-384 Katowice, 11go Listopada 4, dopisek do wpłat - łódzkie koty.
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21151
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro kwi 19, 2023 16:28 Re: Łódź-FFA 2o19/2o/21/22/23 -> Ania pisze -> str. 27

Świetna akcja! :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 59703
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Mojo97, polalala i 215 gości