Strona 1 z 2

Do zamknięcia.

PostNapisane: Śro sty 23, 2019 13:37
przez wilber
Przywitam się i wklejam fragment maila, który rozesłałam do fundacji

"Moja mama, lat 85 wspólnie z sąsiadką dokarmiają blokowego kocura, kocur jest mocno leciwym panem, ma swoje lokum w ogrzewanej piwnicy i jest regularnie karmiony (kastrowany), myślę, że w spokoju dożyje tam swoich dni.
Problem pojawił się, kiedy na osiedlu ktoś wyrzucił dwa małe kociaki, jeden zginął, drugi wprowadził się do lokum kocura. Prawdopodobnie jest to młodziutka kotka, może około sześciu miesięcy. Koty jakoś współegzystują, młoda/młody jest karmiony i na ten moment jakoś tam zabezpieczony.
Nie ma jednak możliwości, żeby kotka/kot zastała tam na stałe.
Mama jest w mocno podeszłym wieku i ma bardzo poważny, postępujący, problem z chodzeniem, sąsiadka jest również starszą osobą, po kilku operacjach. Obie mieszkają, póki co, póki jeszcze dają sobie jakoś radę, samotnie. Jednak ten stan w każdej chwili może ulec zmianie i konieczne będzie zabranie obu starszych Pań przez rodziny.
Ja mieszkam na drugim końcu Polski, rodzina sąsiadki w Norwegii.
Kot wtedy zostanie bez dachu nad głową i jedzenia.
Dodatkowo osiedle nie jest bezpieczne, obok przebiegają bardzo ruchliwe ulice na jednej z nich zginął ten drugi kociak.
Dochodzi jeszcze kwestia sterylizacji, jeżeli to kotka to za chwile wróci z przychówkiem a wtedy to już kaplica. "

Jestem teraz chwilowo na Podkarpaciu, mogę łapać kota i dowiozę, jeżeli się znalazłoby się jakieś miejsce. Pokryje koszty utrzymania.
Z fundacjami nic, niestety. Nie jest to tragiczna historia, co serce porusza.

Młode jest młode, ma jeszcze szanse na dom, jeżeli ktoś nad nią chwilę popracuje.
Inaczej czeka ją dość kiepski los.
Umaszczenie to krówka.
Ktoś mógłby pomóc ?
Tak, wiem, że liczę na cud.....
:201494

Re: Rzeszów i okolice, Potrzebny DT, pokrycie kosztów.

PostNapisane: Śro sty 23, 2019 20:17
przez muza_51
Podrzucę i :ok:

Re: Rzeszów. Klatka kenel dla kota po ster, ktos pożyczy ?

PostNapisane: Czw sty 24, 2019 13:47
przez wilber
Dzięki za podrzucenie, ja się na tym terenie słabo poruszam, nikogo już tu nie znam.
Dopóki jeszcze tu jestem muszę spróbować pomóc chociaż w kwestii sterylizacji.
Pogoda temu nie sprzyja, ale potem można nie zdążyć.
Potrzebuję pilnie klatki do przetrzymania po zabiegu. Ktoś może pożyczyć ?

Ktoś wie gdzie najlepiej sterylizować w Rzeszowie ? Gdzie robią cięciem bocznym ?

Jakby się znalazł jakiś DT, to dalej też zawiozę, Warszawa, Kraków, Lublin, Śląsk...

Re: Rzeszów. Klatka kenel dla kota po ster, ktos pożyczy ?

PostNapisane: Czw sty 24, 2019 13:52
przez zuzia96
wilber, mam klatkę, mogę pożyczyć i wiem kto robi dobrze boczne

potem do Ciebie napiszę, bo teraz jestem w biegu

Re: Rzeszów. Klatka kenel dla kota po ster, ktos pożyczy ?

PostNapisane: Czw sty 24, 2019 13:54
przez wilber
Super :D
Dzięki :1luvu:

Re: Potrzebny DT. Pokrycie kosztów.

PostNapisane: Czw lut 07, 2019 3:07
przez wilber
Dzięki pomocy zuzi96, która pożyczyła klatkę, oraz klatkę łapkę, po tygodniu kombinowania jak koń pod górkę, udało się złapać kotkę.
Jutro rano zawożę ją do lecznicy na zabieg.
Kotka zostanie przebadana, krew, testy. Na "oko" wygląda na zdrową.

Mała ma około siedmiu miesięcy, bardzo się boi, stąd nie jest łatwa w obsłudze, ale to jeszcze kocie dziecko. Tak bardzo chciałabym, żeby nie musiała wracać do piwnicy.
To jest złe miejsce, z dwóch stron malutkiego osiedla są tory i stacja kolejowa, z trzeciej główna trasa przelotowa, z czwartej bardzo ruchliwa ulica, dodatkowo uliczki osiedlowe totalnie zapchane samochodami.
Jak ją tam wypuszczę po zabiegu nigdy więcej nie dam rady jej złapać.

Ma półtora, może dwa tygodnie czasu, potem muszę wracać do siebie, do pracy, w sumie już powinnam być.
Dość rozpaczliwe szukam kogoś, kto ma doświadczenie, kogoś, kto dałby jej szansę, popracował nad oswojeniem, kot będzie wstępnie " obrobiony", pokryję koszty utrzymania, szczepień, transportu, etc. Gdyby się później nadawała do adopcji, będę robić ogłoszenia.

Bardzo chciałabym dać jej szansę, jeżeli się nie uda i mimo prób nie będzie się nadawała do normalnej adopcji wróci do piwnicy.
Wiem, że liczę na cud, ale nie mogę nie spróbować.

Re: Potrzebny DT. Pokrycie kosztów.

PostNapisane: Czw lut 07, 2019 9:13
przez muza_51
Mogę tylko podrzucić.

Re: Potrzebny DT. Pokrycie kosztów.

PostNapisane: Pt lut 08, 2019 14:33
przez kwiryna
!!!!

Re: Potrzebny DT. Pokrycie kosztów.

PostNapisane: Sob lut 09, 2019 5:17
przez wilber
Kotka okazała się kocurkiem. Jest już po kastracji, badania krwi w porządku, testy ujemne. Wiek około siedmiu, max ośmiu miesięcy. Jest zdrowy, załatwia się normalnie, do kuwety.

Kot jest zdrowy, ale dzikawy.
Niestety w klatce pomiaukuje i powarkuje, nie wiem, czy jeszcze hormony mu szaleją, czy kiepsko znosi zamknięcie, może jedno i drugie. Dokupiłam drugą klatkę, duży kennel i połączyłam z pożyczoną od zuzi96, żeby miejsca miał więcej. Może wypuszczony z klatki oswoił by się szybciej, albo wcale, nie wiem.
W dzień jest spokojniejszy, w nocy robi kipisz. W południe nawet bawił się ze mną chwilę sznureczkiem, teraz jedyne co chce to wydostać się z klatki i pewnie mnie zabić.

Może gdyby mu dać więcej czasu, ale czasu nie ma. Dzisiaj była potężna awantura, ja się kotem zajmuje, ja go finansuje, przyjeżdżam z Łańcuta żeby go obrobić, teraz siedzę z nim drugą noc i uspokajam, żeby nie miauczał, ale chwilami miauczy, warczy. Chata jest nie moja, i to jest clou wszystkiego, nie mam gdzie go tu przenieść.
Matka zawsze była egzaltowana a z wiekiem jej się to pogarsza, nie może patrzeć na cierpienie kota zamkniętego w klatce i mam natychmiast zwrócić mu wolność.
Bo wolność dla kotów jest najważniejsza i na tej wolności to one spędzają życie radośnie hasając po zielonej trawce.
Ale to, że za parę lat nie będzie w stanie go dokarmiać jakoś mniej ją obchodzi.
Oczywiście sztandarowy zarzut, że na kotach zależy mi bardziej niż na niej i nie szanuje jej nadwrażliwości.

Być może, że nawet matka ma rację i nie ma innego wyjścia, być może gdybym tu była trzy miesiące wcześniej i wtedy go złapała, to miałby szanse a teraz jest za późno już.
Być może.

Nie wiem co powinnam zrobić, gdyby to był kot kilkuletni, nie miałabym dylematu, ale to jeszcze tak naprawdę kociak, koci podrostek, strasznie szkoda mi go wypuszczać na niepewny i kiepski tak naprawdę los. Faktem jest, że bardzo źle znosi klatkę, nie wiem, czy jak hormony opadną to byłoby lepiej, czy nie i czy przetrzymany dłużej miałby szansę w pełni się oswoić, a może taka próba na siłę byłaby krzywdą dla niego.
Nie wiem, mam za mało doświadczenia, nie wiem.
W takich chwilach uświadamiam sobie jak mało jeszcze wiem.

Re: Potrzebny DT. Pokrycie kosztów.

PostNapisane: Sob lut 09, 2019 8:00
przez Kazia
Najgorszy opiekun to ten, który wszystko wie i nie ma żadnych wątpliwości.

Re: Potrzebny DT. Pokrycie kosztów.

PostNapisane: Sob lut 09, 2019 11:38
przez jolabuk5
Moim zdaniem, skoro to kocur, to za miesiąc lub dwa będzie wielkim miziakiem i będzie się nadawał do adopcji. Nie mam doświadczeń z klatką, zwykle izolowalam takiego kota w łazience, a po pewnym czasie dołączałam do stadka tymczasów. Problem w tym, że nie masz miesiąca, żeby doczekać aż hormony przestaną buzować i zamiast dzikiego kocurka pojawi się oswojony miziak. :(

Re: Potrzebny DT. Pokrycie kosztów.

PostNapisane: Sob lut 09, 2019 13:10
przez wilber
Nie mam, dzisiaj muszę go wypuścić.
On chyba tak źle reaguje na klatkę, gdyby chodził luzem w pomieszczeniu byłoby myślę lepiej, ale nie mam pomieszczenia. Nie jestem u siebie i nic nie mogę więcej.

Re: Potrzebny DT. Pokrycie kosztów.

PostNapisane: Sob lut 09, 2019 16:00
przez jolabuk5
Niestety, nie mogę pomóc. Strasznie smutne, szkoda kocurka...

Re: Potrzebny DT. Pokrycie kosztów.

PostNapisane: Sob lut 09, 2019 16:28
przez zuzia96
Jest mi strasznie źle z tym, że nie mogę wilber więcej pomóc :cry:
Mam za dużo kotów, zostały mi tymczasy, chore i przez to nie znalazły domów. Mój 15 letni Maksiu ma zdiagnozowane 2 nowotwory i żyjemy na bombie zegarowej, nie wiem ile jeszcze mamy czasu. I to on szczególnie teraz potrzebuje spokoju i stabilizacji. Do tego Lili ma astmę (stres dla niej jest zabójczy), Harry pnn (myślałam że chociaż on znajdzie dom, jest młody, ale kto weźmie kota z chorymi nerkami), Marcelka chore jelita i zatyka się, dla niej już i tak za dużo jest kotów, przez co do kuwety chodzi ukradkiem, a to nie sprzyja poprawie jej stanu. Mam też inne koty, małe mieszkanie i każdy kąt zapełniony przez kota. Nie dam rady, nie mam już gdzie izolować...

Wiem jak trudną sytuację ma wilber, nie jest u siebie, robi co może, robi bardzo dużo, ale pewnych spraw chyba nie przeskoczy :cry: Czasem życie stawia nas pod ścianą :cry:

Bardzo Cię Danusiu przepraszam...

Re: Potrzebny DT. Pokrycie kosztów.

PostNapisane: Sob lut 09, 2019 17:07
przez wilber
Zuzia, za co Ty mnie przepraszasz ?
To ja Ci bardzo dziękuję za wsparcie, za pożyczanie i wożenie tam i z powrotem klatki, za pyszne rogaliki. Gdyby nie twoja organizacja sprzętowa nie udałoby mi się go złapać.
Doskonale wiem jaką masz sytuację i doskonale wiem, że choćbyś stanęła na rzęsach to nie dasz rady.

Czasu mało, bardzo mało........

Gdyby był bardziej oswojony, obsługiwany jakoś bym przekonała matkę, żeby mógł chwilę zostać, w tym czasie bym mu szukała domu nawet na odległość, ale w tej sytuacji nie da rady, ona się go boi, a ja nie mam możliwości zostać tu jeszcze miesiąc, dwa....

Zamontowałam dzisiaj nową płytę maskującą przed kocim wejściem do piwnicy, sąsiadka posprzątała piwnicę, wytrzepała kocyki, legowiska, jeszcze mu zaniosę dwa polarki. Pomyślę nad zrobieniem im budek w środku.
Sąsiadka będzie szukać jeszcze innych osób do pomocy w karmieniu, będę podsyłać lepsze żarcie.

Szkoda mi go, szkoda jak cholera.