Witam was drogie Panie.
Jestem nowa na tym forum... Nie zdążyłam jeszcze przejrzeć wszystkich tematów, więc jeśli gdzieś tu jest podobny wątek, bardzo proszę o linka
Zwracam się do was z prośbą o pomoc.. bo już nie wiem co mam zrobić:(
Sytuacja jest następująca:
Mamy w domu kotke, ma 13 lat.
Jest z nami od maleńkości. To bardzo spokojna kotka, ceniąca sobie ciszę i spokój.
Jakieś 2 miesiące temu przynieśliśmy do domu małego kocurka.
Nie chcieliśmy go zatrzymać, wiedzieliśmy że nasza kotka (wychowana bez kotów) go nie zaakceptuje.
Skoro go nie chcieliśmy, to po co go wzieliśmy?
heh.. nie mieliśmy serca zostawić go na ulicy.. Mial wtedy około 5 miesięcy..
Najpierw słyszeliśmy gdzieś rozpaczliwe kocie wołanie. Szukaliśmy na drzewach, aż tu nagle, tuż przed rozpędzonym samochodem, przybiegł do nas on..
Najwidoczniej nas pomylił z właścicielami, bo gdy nas obwąchał znów zaczął biegać i płakać..
Uznaliśmy, że nie możemy go tu zostawić, bo z pewnością wpadnie pod samochód.
Zabraliśmy go ze sobą.. po drodze pytaliśmy w okolicznych sklepach, czy ktoś nie pytał o kociaka.. nikt nic nie wiedział.
Tuż po powrocie zaczeliśmy szukać jego właścicieli, wystawiliśmy ogłoszenia, również rozwiesiliśmy je w okolicy.
Minął tydzień.. nikt się nie zgłosił.. - co bardzo nas dziwiło, gdyż kocie jest przepiękne
Mały już pierwszego dnia, czuł się jak u siebie, zaufał nam od razu..
Skradł nasze serca, i mimo że szukaliśmy kogoś kto go weźmie, to jednak w duchu cieszyliśmy się że nikt się nie zaiteresował adopcją..
Z początku nie było tak źle, koty nie walczyły. Nasza kotka raczej go omijała, a gdy maluch za bardzo się do niej zbiżał, to czasami pacła go łapką w łepek i odchodziła.
Niestety im dłużej u nas on jest, tym jest coraz gorzej
Na obecną chwilę, mały tak się u nas zadomowił, że przejął kontrolę nad całym mieszkaniem
Nasza kotka bardzo zaczeła się go bać...
To już jest tragiczna sytuacja... bo od 2 tygodni, ona siedzi tylko na oknie. Nie wychodzi z niego..Nie daje się wziąć na kolana, od razu płacze, chce nas atakować:(
Ostatnio, nawet zaczęła się na tym oknie wypróżniać - bo gdy tylko się pojawi, to od razu mały ją goni
Z tego co widzimy... to nie tak, że mały chce jej krzywdę zrobić...
On to chyba traktuje jak zabawe... gdy ona zejdze z okna ( co zdaża się już baaaardzo żadko), to strasznie się czai, chodzi bardzo powoli, spokojnie i cicho ( no.. widać że się boi, bo robi się z niej taki " niskopodłogowiec " ) i niestety jak gdzieś na swojej drodze spotka małego to zaczyna uciekać. Wtedy on zaczyna ją gonić..
Myślimy że z jego strony to zabawa.. bo.. gdy jeszcze nie było najgorzej i kotka spała u nas na kanapie, mały potrafił do niej podejść i lizać ją po czole.. A to chyba wyklucza agresje z jego strony... (?)
W każdym razie.. nic nie zapowiada poprawy.. boimy się, że z tego stesu nasza kotka w końcu umrze
Stąd też moje rozpaczliwe wołanie o pomoc
Drogie Panie.. powiedzcie mi.. czy jedyne co możemy w tej sytuacji zrobić, to oddać komuś kocurka?
Czy jest jakaś szansa na to że to się jeszcze jakoś unormuje?
Niedługo chcemy wykastrować małego... Czy to może jakoś pomóc?
Czy w tej sytuacji, jest szansa na to że choć trochę pomogą kocie feromony?
Czy są jakieś inne sposoby na to by zmniejszyć lęk u kotki, i zmiejszyć zainteresowanie kotką u kocurka (by jej nie ganiał) ?
Staramy się wybawić kota.. tak by nie miał ochoty jej ganiać.. ale.. to nic nie daje... nawet w trakcie zabawy potrafi przerwać, tylko po to by ją pogonić..
Bardzo proszę o jakieś rady:(
Pozdrawiam serdecznie