Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Tasha8562 pisze:Dziękuję wszystkim za ofertę pomocy. Wszystko jest już w toku. Mogę spać spokojnie.
Tasha8562 pisze:Szukamy domu razem, i schronisko i ja. I nie jest tak źle, już było kilka telefonów.
variovorax pisze:Mogę przyszykować ogłoszenie na olx i wypromować je. Potrzebne byłyby zdjęcia kocurka i krótki opis charakteru.
maczkowa pisze:czy dobrze zrozumiałam, że on nie jest kastrowany? Jeśli tak, to czy są przeciwskazania do zabiegu np. w narkozie wziewnej? To może być przyczyna posikiwania przecież. A sam zabieg i dojście po nim do siebie, to kwestia kilku dni.
Tasha8562 pisze:Nikogo nie zbyłam, ogłoszenia zostały udostępnione i przeze mnie, i grzecznościowo przez schronisko. Teraz proszę o kolejne udostępnienie, ponieważ telefon milczy, a perspektywa powrotu kici do schroniska się przybliża, a chyba wyraziłam się kilkakrotnie jasno, że chcę tego uniknąć.
variovorax pisze:Tasha8562 pisze:Nikogo nie zbyłam, ogłoszenia zostały udostępnione i przeze mnie, i grzecznościowo przez schronisko. Teraz proszę o kolejne udostępnienie, ponieważ telefon milczy, a perspektywa powrotu kici do schroniska się przybliża, a chyba wyraziłam się kilkakrotnie jasno, że chcę tego uniknąć.
Gdzie można znaleźć te już gotowe ogłoszenia? Moja propozycja pomocy pozostaje aktualna, jeśli dostarczysz zdjęcia i opis charakteru kocurka.
SabaS pisze:Wiesz, jak zgarniałam kota z ulicy to za całym dobrodziejstwem inwentarza: stadem pcheł (z którymi walczyłam 1,5 miesiąca) i świerzbem (tu poszło w miarę gładko). Do tego okazało się, że około 3 letni kot (wiek określił wet) jest niekastrowany. Kocur potrafił wskoczyć na kanapę i, bezczelnie się na mnie patrząc, sikać (nie posikiwać) tak, że zostawiał mokre plamy śmierdzącego moczu. Oprócz tego normalnie korzystał z kuwety, z której capiło moczem na całe mieszkanie. Na szczęście kanapa to było jedyne miejsce, które (dosłownie) olewał. Skończyło się tym, że kanapa musiała iść do śmietnika. Natomiast po kastracji wszystkie problemy zniknęły jak ręką odjął. Tak więc nie dziw się, że potencjalni opiekunowie mają opory przed braniem niekastrowanego kocura mając wizję śmierdzącego mieszkania i konieczności wymiany mebli. Pomijam inne problemy zdrowotne kota, decyzja o opiece nad takim kotem musi być świadoma.
Blue pisze:Rzadko się zdarza by kastrowany kocur nadal znaczył. Bywa, ale to promil przypadków. Wstrzymywanie kastracji u kota tak obciążonego gdy nie ma do niej przeciwwskazań jest trudne do zrozumienia. Pobudzenie płciowe źle wpływa na koty " neurologiczne" i bardzo utrudnia zwykle opiekę nad nimi ze względu na zapach moczu, czasem zwiększoną pobudliwosc i nerwowość. Pomijając znakowanie którego podobno Twoj kot nie uskutecznia a wiec nie ma obaw ze mu po kastracji zostanie.
W obecnej sytuacji brak kastracji to wielki minus w temacie szans na nowy dom. Sama mialabym wielkie obawy w adopcji od kogoś kota z takimi zaburzeniami niekastrowanego. Bo to rodzi podejrzenia ze go wykastrować nie można i zostanę z plodnym kocurem a był oddany do adopcji właśnie z powodu uciążliwości tego stanu.
Możesz wkleić link do ogłoszeń? Jak one wyglądały?
Tasha8562 pisze:
Rozumiem to, że chciałoby się wziąć już "oporządzonego" kota, jak najbardziej to rozumiem. I wiem, że brak kastracji może być problemem. Tylko niestety mnie czas goni.
maczkowa pisze:Tasha8562 pisze:
Rozumiem to, że chciałoby się wziąć już "oporządzonego" kota, jak najbardziej to rozumiem. I wiem, że brak kastracji może być problemem. Tylko niestety mnie czas goni.
Tasha. Melman nie jest 3 miesięcznym, malutkim, słodkim kociakiem w typie rasy, żeby ludzie się na niego rzucali i można było przebierac w domach. Wszystko, co może być przeszkodą we wzięciu go, albo- skłaniać jest istotne. Przyznam, że nie rozumiem Twojego podejścia. Mówisz, że już ktoś dzwonił, ale nie zdecydował się, bo kot niekastrowany. A teraz na sugestie przeprowadzenia zabiegu mnożysz problemy, których nie ma, bo na pewno taką przeszkoda nie jest czas, zabieg to kilka godzin, kot dochodzi do siebie chwilę.
I owszem, jest różnica, czy zrobisz to Ty, czy pozostawisz go bez zabiegu. Jest- bo w głowach ludzi jest, jest- bo ludzie niekoniecznie chcą zaczynać nowe zycie z kotem od wożenia go do weterynarzy, jest- bo kot dużo przezył ostatnio i po kolejnej zmianie domu kolejny stres z zabiegami od razu przeprowadzanymi to ostatnie, co mu potrzebne. A to Ty pisałaś, że posikiwanie było zw. ze stresem i jeśli się powtórzy, to naprawdę jest różnica, czy kot sikający jest kastratem, czy już wyciszony hormonalnie po zabiegu.
I - owszem, jednak skupiamy się na istocie problemu, bo myślimy nad tym, co moze stanowić przeszkodę w znalezieniu mu domu. Natomiast to, że jego stan zdrowia się poprawił i nie ma ewentualnych problemów neurologicznych, które były opisywane, jest na pewno zaletą, tylko skąd mieliśmy o tym wiedzieć.
I tyle mojego, bo niestety- Melmana wziąc nie mogę, sama mam kota bezdomnego, któremu bardzo chcę znaleźć dom, a też ogłoszeń na portalach nie robię, zresztą powielanie nie ma sensu.
Naprawdę bardzo trzymam kciuki za to, by dom się znalazł
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], jolabuk5, kotcsg, Na Kocią Łapę, Szymkowa i 250 gości