Wszystko zaczęło się 3 dni temu.
Kotka wyrzygała kłaka, dość dużego. Potem było coraz gorzej, wymioty śliną, potem śliną z pianą.
Kotka nie chce jeść ani pić, nie ma biegunki, jest silnie osłabiona, praktycznie się nie rusza z miejsca. Nie zauważyliśmy żeby chodziła do kuwety.
Na 2-gi dzień ok. godziny 12 pojechaliśmy do najbliższego weta - dostała leki przeciwwymiotne, coś przeciwbólowego i przeciwzapalnego (nie mam nazw leków, dzisiaj nie udało mi się ich zdobyć). Około północy kotka lała się przez ręce, szybka wizyta w przychodni 24/7, dostała:
- nospę
- solvertyl
- duphalyte
+ kroplówka - aminokwasy
Zrobione badania krwi.
Była trochę pobudzona samym faktem bycia poza domem, zsikała się podczas kroplówki, baaardzo się zsikała.
Po kroplówce nie widać zmian, kot w domu dalej osowiały, nadal nie je, nie pije, nie rusza się z miejsca.
Pojechaliśmy dzisiaj po odbiór wyników i na kroplówkę. Wyniki:
Jak na moje oko wątroba albo nerki w stanie strasznym.Wet stwierdził, że nie ma tragedii, ale jest niedobór potasu i może to trzustka. dostała coś przeciwbólowego, Convalescence Support - strzykawką na siłę do pyszczka, kolejna kroplówka.
Mamy jutro znowu jechać na kroplówkę z kicią.
W poniedziałek zaplanowane USG.
Nie wiem co myśleć o wynikach, konsultowałam je z dwoma osobami (były wet i stały DT) z cichym potwierdzeniem moich obaw o wątrobę.