kolejna nowa użytkowniczka, która wie wszystko najlepiej i wchodzi na forum tylko po to aby utwierdzić się w swojej racji
11 lat temu moja wówczas 9 mies. kotka wyszła jak zawsze rano na siku. Nie miała jeszcze rui - wtedy nie bylam aż tak wyedukowana i też wierzyłam, że kastruje się po pierwszej rui. Zawsze wracała po kilku minutach, bo pogoda była zimowo - chlapowata. Tym razem wróciła dopiero wieczorem, w stanie nie pozostawiającym wątpliwości, że "obracały" ją wszystkie okoliczne kocury. Oczywiście żadnych objawów rujki nadal nie było, a raczej JUŻ nie było.
Byłam wtedy taką idiotką, że nawet się ucieszyłam, że będą małe, może też rude
Taaa....moją glupotę kotka niemal przepłaciła życiem - jeden z płodów obumarł na dość wczesnym etapie ciąży i zaczął się w macicy rozkładać, zatruwając drugi płód.
Generalnie - kastracja kotki w tamtym czasie w Poznaniu kosztowała jakieś 120 zł. Cesarka ratująca życie - grubo ponad 500 zł. Cierpienie kotki i moje nerwy - nie do przeliczenia. A kicia zamiast malutkiego cięcia miała rozcięty cały brzuszek, bo macica w każdej chwili mogła się rozpaść.
Nie byłam wtedy jeszcze "internetowa", z wetem kontaktowałam się telefonicznie - też mnie uspokajał, ale to mnie nie tłumaczy.
Anniee_x33 - wiesz, mamy tu, na forum też nową użytkowniczkę. Która przyszła z wielkim problemem i także swoim założeniem, co do przyczyn zachowania bardzo rasowej kotki.
Gdyby okazała się tak "chętna" na przyswojenie nowej wiedzy, jak Ty - Tola już by nie żyła. Na szczęście ta młoda dziewczyna uwierzyła - przede wszystkim Blue, której wiedza przekracza wiedzę przeciętnego weta z prowincjonalnego ( i nie tylko) miasta. Ale także milvie, @ASK i wielu innym, które "w kotach" siedzą od wielu lat.
Możesz tkwić w przekonaniu o własnej racji, możesz wierzyć wetowi o mentalności z ubiegłego wieku, ale działasz w tym momencie na szkodę kotki. Co jest ważniejsze - Ty i Twoje przekonania, czy zdrowie kotki ?