Strona 2 z 3

Re: sanacja paszczy

PostNapisane: Nie gru 30, 2018 19:20
przez milva b
Szukam_kotki pisze:Necz, wszystko fajnie, tylko zabieg z narkozą wziewną to koszt kulkukrotnie wyższy. Jak się ostatnio orientowałam to min. 600zł.


Eee, gdzie to takie ceny?? Ja płaciłam 450 zł za sanację w narkozie wziewnej z pełnym badaniem krwi, a do rwania poszło wszystko oprócz kłów. W cenie była też od razu wliczona wizyta kontrolna. Nie wliczony był tylko bunondol.

I też przychylam się do tego by najpierw zrobić porządek w buzi, a potem dopiero szczepić.

Re: sanacja paszczy

PostNapisane: Nie gru 30, 2018 19:53
przez Szukam_kotki
U dr Klim, którą tu na forum sporo osób poleca. Może dlatego, że to Warszawa...

Re: sanacja paszczy

PostNapisane: Nie gru 30, 2018 21:57
przez Necz
Pozwolę sobie zacytować samą siebie:
Necz pisze:No, ale to są koszta, w zależności od weta czasem naprawdę wysokie. Ja bym się jednak pokusiła chociaż o zrobienie porządnego badania krwi, czyli jakiegoś szerokiego profilu.

Znaczy, nie namawiam jeśli nie ma wskazań lekarskich do wziewki, niemniej namawiam na jakiś obszerniejszy profil. Ale jak pisałam, mogę być nieco przewrażliwiona, bo moją kotkę trudno nazwać okazem zdrowia. Co do kosztów wziewki, to przed pierwszym zabiegiem orientowałam się u innego weta i różnica wynosiła coś koło 250-300 zł. Obaj polecani na miau. W listopadzie moja Zuza miała rwane dwa zęby plus usuwany niezidentyfikowany guzek z klatki piersiowej i za całość wraz z lekami na 10 dni i ubrankiem pooperacyjnym zapłaciłam 350 zł. Do tego 200 za histopatologię w idexxie. Fakt, że ona to już chyba ma wszystko po kosztach robione, w ramach abonamentu, no i odchodzi im zaglądanie do kotka po zabiegu, bo siedzę w przychodni i sama pilnuję :lol:

Re: sanacja paszczy

PostNapisane: Nie gru 30, 2018 23:18
przez milva b
Szukam_kotki pisze:U dr Klim, którą tu na forum sporo osób poleca. Może dlatego, że to Warszawa...

E tam, w Warszawie u Jodkowskiej kot mojej przyjaciółki miał rwanie na wziewce za 480.

Re: sanacja paszczy

PostNapisane: Pon gru 31, 2018 9:17
przez Bruna
Moje Drogie, czytam Wasze posty i zaczynam wierzyć, że żyjemy w różnych rzeczywistościach. U jedynego weta w mojej miejscowości nie wykonuje się żadnych badań poza pomiarem temperatury, osłuchaniem stetoskopem i zbadaniem czy w uszach nie ma świerzbowca. Nie ma mowy o pobraniu krwi do badań, nie ma mowy o zrobieniu zwykłego testu płytkowego np., na białaczkę, nie badany jest mocz, nie ma usg, nie wspominając o narkozie wziewnej. Przed zabiegiem zwierzę jest tylko zważone, aby dobrać odpowiednią ilość środka. Na wszelkie badania diagnostyczne musimy jeździć do ościennych miejscowości i też mamy już sprawdzone tylko dwa gabinety, gdzie robią jako taką diagnostykę. Takie są realia małych pipidówek. Sądzę, że nie tylko u mnie tak jest. Dlatego coraz częściej dopada mnie myśl, że my, z tych małych miasteczek i wsi chyba nie powinniśmy zabierać się za pomaganie zwierzętom, bo nie mamy takich możliwości. Chodzi tu o finanse, transport itp. Nie oszukujmy się, każde zwierzę zgarnięte spod krzaka czy ulicy wymaga pomocy normalnego weterynarza. To tak trochę się pożaliłam w związku z kończącym się rokiem. Wiem, że nie każdy zrozumie mój wpis, wiem, że niektórym to się nie mieści w głowie, ale ja już przeżyłam kilka tragedii kocich z winy wetów. Te tragedie bardzo dużo mnie nauczyły + lektura tego forum. Pozdrawiam.

Re: sanacja paszczy

PostNapisane: Pon gru 31, 2018 10:20
przez Szukam_kotki
Bruna, ja nie chciałam Cię w żaden sposób urazić. Podpowiadam tylko, co wiem z mojego nikłego doświadczenia. Stan zapalny w paszczy jest o tyle problematyczny, że to nie tylko kwestia estetyki, czy problemów z jedzeniem, a też może wpływać na inne narządy. Lepiej wg mnie pomagać nawet "po kosztach" niż nie pomagać w ogóle. To ty wiesz ile masz pieniędzy i ile możesz wydać. Ja tylko podpowiadam, że w takiej sytuacji należy zastanowić się nad priorytetami. Najpierw doprowadzić paszczę do porządku, a potem szczepić. Badanie krwi naprawdę warto zrobić w tym przypadku, nawet, gdyby to miała być tylko morfologia, nerki i wątroba. Wbrew pozorom to może mocno ograniczyć przyszłe koszty. Za pomoc bezdomniaczkom :201494

Re: sanacja paszczy

PostNapisane: Pon gru 31, 2018 11:48
przez Necz
No fakt, w dużym mieście jest łatwiej i to o wiele. Chociaż akurat w Łodzi laboratoria są do kitu. Przeleciałam przez 4 polecane na miau gabinety, położone w dużej odległości od siebie i wszystkie wysyłają do dwóch labów, które ani rozmazu manualnego nie zrobią, ani ilością parametrów w rozszerzonych profilach nie imponują. Jak zobaczyłam co za tą samą, albo i niższą kwotę można zrobić w Warszawie, to się prawie rozbeczałam z frustracji.

Re: sanacja paszczy

PostNapisane: Pon gru 31, 2018 16:00
przez olaipawel
Podzielę się naszymi doświadczeniami. Sporo lat temu na ogródkach działkowych wszedł nam do domku Rudy kot, wskoczył na wersalkę i już. Zabraliśmy go do domu. Był w opłakanym stanie. Nast. dnia do weta - cud jak przeżyje, leczenie wszystkiego - zagłodzenia, oskrzeli, biegunki, oczu, uszu. Miał ok. 6 lat, ale wetka powiedziała, że ma zęby stuletniego kota. Powoli wracał do zdrowia, siedział przy miskach z powodu ciągłego głodu w dotychczasowym życiu, a najchętniej leżał pod swoim krzaczkiem - kliwią w mieszkaniu. Bolało go podczas jedzenia. Gdy wyleczyłem biegunkę, zaziębienie, uszy, jako tako oczy, podeszliśmy do tematu zębów. Podstawowe badania krwi -wątroba, nerki - wyniki OK - narkoza normalna - usunięcie zgniłych zębów, czyli wszystkich. Po tym zabiegu dopiero odżył. Zaczął jeść bez bólu wszystko, mokrą karmę a suchą połykał. Jeśli zabieg jest konieczny, nie należy się go bać, kot po nim może wreszcie jeść bez bólu.
Brawo za zabranie do domu kotki, jest piękna. :201494 :201461

Re: sanacja paszczy

PostNapisane: Pon gru 31, 2018 16:35
przez Bruna
Dziękuję Wam wszystkim za odzew. Na nikogo się nie obrażam, ani nie jestem żadnym wpisem urażona. Fajnie, że jest miejsce, gdzie można zapytać o to i owo i otrzymać rzeczowa, konkretną odpowiedź. Kotka w mieszkaniu zachowuje się tak, jakby była tu od zawsze. Ani razu nie domagała się wypuszczenia na dwór. Z zębami na pewno zrobimy porządek, jak szybko się da. Zależy mi, aby kotka poczuła komfort życia. Na punkcie szczepień jestem kompletnie zwichrowana. Dwa razy w życiu przegapiłam odpowiedni czas na szczepienia i był dramat. Pierwszy raz, kilka lat temu zawiniło moje gapiostwo, drugi raz zawalił wet. Widmo śmiertelnej choroby bierze górę nad kilkoma popsutymi zębami. Nie bagatelizuję sprawy, ale szczepienie to dla mnie świętość. Będę się odzywać.

Re: sanacja paszczy

PostNapisane: Pon gru 31, 2018 17:14
przez Yocia
Przy ograniczonych możliwościach badań i lekarzy specjalistów proszę poproś lekarza, żeby kot w trakcie zabiegu miał podpięty wlew. Nie trzeba dużo żeby utrzymać odpowiednią perfuzję tkanek. Mam nadzieję, że lekarz się nie obrazi za sugestię, jeśli robi to standardowo, ale jeśli jest tak jak opisujesz to może warto wspomnieć. I kota po zabiegu trzymaj w cieple. Zdrowia. :)

Re: sanacja paszczy

PostNapisane: Śro sty 09, 2019 19:29
przez variovorax
Jesteśmy świeżo po sanacji jamy ustnej u 8-letniego kocurka u dr Klim w Animal Center przy Zamiany. Aktualna cena to 380 zł (narkoza wziewna, anestezjolog) bez ekstrakcji - tylko zabieg profilaktyczny (rtg wszystkich zębów, zdjęcie kamienia, polerowanie, fluoryzacja).

Re: sanacja paszczy

PostNapisane: Nie sty 13, 2019 9:48
przez Bruna
Kotka w czwartek 10 stycznia miała robiony porządek w paszczy. Ma usunięte dwa ząbki i zdjęty kamień. Na zabieg nie czekaliśmy dłużej, bo kotka przestała jeść i bardzo się śliniła. Okazało się, że oprócz bolących ząbków wdało się zapalenie dziąseł. Kotka do wczoraj była na zastrzykach. W piątek, dzień po zabiegu rzuciła się na jedzenie, chrupała nawet suche. Musiały jej te zęby solidnie dać popalić. Pozostałe ząbki też nie są w najlepszym stanie, ale wet zdecydował na pozostawienie ich na razie. W przyszłości na pewno trzeba będzie usunąć wszystkie. Na dziś jest ok. Kotka odzyskała apetyt i humor, nawet psu się już oberwało. Koszt zabiegu to 70 zł + 20 za zastrzyki.

Re: sanacja paszczy

PostNapisane: Sob sty 19, 2019 19:24
przez Bruna
Do wczoraj było wszystko ok. Dziś od rana kotka nic nie chce jeść. Popołudniu doszło ślinienie się i najprawdopodobniej znów ma zapalenie dziąseł. Tak sobie myślę, że przez kilka dni działał jeszcze antybiotyk, a teraz znów to wróciło. W poniedziałek rano kotkę zobaczy wet. Boję się, że to może być coś przewlekłego i nawracającego. Proszę o Wasze sugestie. Poprzedni zabieg usuwania ząbków był 10 stycznia, w razie potrzeby przeprowadzenia kolejnego, jak to się ma do kolejnej narkozy?

Re: sanacja paszczy

PostNapisane: Sob sty 19, 2019 20:00
przez milva b
Szkoda wielka, że wet nie wyrwał wszystkiego. Bez sensu jest rwanie na raty :(
A co wyszło na RTG jamy ustnej? Czy wet rwał na czuja bez RTG?

Re: sanacja paszczy

PostNapisane: Nie sty 20, 2019 9:50
przez Bruna
U nas rtg nie ma racji bytu. Wet rwał zęby, które widać było, że są popsute. Reszta ząbków wg niego też jest w złym stanie, ale stwierdził, że usunął te najgorsze. Mam trochę kłopotów z komunikacją z wetem, bo na zabiegi koty zanoszone są przez mojego syna. Ja później rozmawiam z wetem i otrzymuję informacje, ale bardzo oszczędne. Zauważyłam, że jak zaczynam zadawać lekarzowi pytania, to chyba mu od razu rośnie ciśnienie. Niestety, nie mam teraz możliwości jechać do innego gabinetu. Przyczyn jest kilka i tu nie chodzi tylko o kasę. A jak z tą narkozą? Może zasugerować wetowi, żeby usunął wszystkie zęby?