Długo mnie tu nie było ale często nie mam siły ani czasu żeby coś napisać. Zrobiłam trochę zdjęć, szczerze mówiąc nie byłam pewna (i wciąż nie jestem) czy powinnam je tu zamieszczać bo wyglądają przerażająco. Prawda jest taka że Mama była zbieraczką wszystkiego co mogło się przydać, dodatkowo najwyraźniej od dłuższego czasu nie sprzątała. Warunki na działce są przerażające, będę musiała to jakoś ogarnąć, jeśli nie ze względu na sąsiadów to przynajmniej dla kotów. Nie chcę nawet myśleć o całej tej pracy która mnie czeka a następnie o kosztach wynajmu kontenera na śmieci...
Biały kotek z czarnymi łatkami, nie kojarzę go, być może jest nowy a działkach. Był bardzo głodny więc nie przeszkadzało mu nawet że robię mu zdjęcia.
Filmik z karmienia:
https://youtu.be/iRjmPd6YNaMBuro biały kocurek, kastrowany.
Link do filmiku:
https://youtu.be/17XoIiDzfnsCzarny kocurek, niekastrowany, ma bardzo duże pućki, Mama mówiła na niego Angol bo ze względu na wielkość mordki kojarzył jej się z brytyjskim.
Filmiki z karmienia Angola:
https://youtu.be/8EJTBd7PRH8https://youtu.be/9eOOUFcpqTAPerełek, czarny z białym podgardlem, kastrowany. Później dorzucę zdjęcia z karmienia, mam je na telefonie który jest zbyt stary żeby obsługiwać przeglądarkę więc będę musiała je przerzucić na tablet.
Perełek jest fiv dodatni, był odłowiony przy okazji wyłapywania domowych kotów Mamy i wypuszczony po stwierdzeniu tego nieszczęsnego plusa.
Kocek, kastrowany starszy kot, podrzucony na dzałki parę lat temu. Miał bardzo duży problem z poradzeniem sobie emocjonalnie, bywał agresywny. Po kastracji bardzo się uspokoił, w międzyczasie niesamowite zaprzyjaźnil się z Perełkiem. Za każdym razem gdy ich widzałam szły tuląc się do siebie, główka przy główce, boczek przy boczku i z zaplecionymi ogonkami. Gdy Perełek złapał się do klatki Kocek był załamany, nie uciekł od razu, potem też odwracał się kiedy zabieraliśmy Perełka. Był plan żeby następnie odłowić Kocka bo tak zaprzyjaźnionych kotów nie wolno rozdzielać, niestety fiv zrewidował te plany i tak Perełek dołączył do Kocka zamiadt na odwrót. Jak się niedawno okazało to był błąd nie do naprawienia bo niedawno jeden z sąsiadów poinformował mnie, że "kot, ten biały z burym, zdechł i leżał u kogoś na tarasie, togo zakopałem". Jeszcze miałam nadzieję że to nie o Kocka chodzi, ale z dalszego opisu wychodziło jednoznacznie, że to on. Tak strasznie mi przykro, nie mogę odżałować, że nie próbowałam go złapać.
To jedyne jego zdjęcie jakie udało mi się zrobić, bardzo nieostre, w dodatku z zoomem bo nie chciałam go spłoszyć. W poniedziałek widziałam w tym samym miejscu Perełka, później przyszedł na karmienie. Nie mogę przestać się zastanawiać czy on wciąż pamięta swojego przyjaciela, czy za nim tęskni? Nie wiem co się stało Kockowi, przypuszczam, że został otruty. Jakiś czas temu bratowa powiedziała mi, że przychodzili do niej ludzie z działek skarżyć się, że Mama karmiła te koty, a teraz gdy umarła, one wciąż tam są i chcą jeść. Z jej słów jasno wynikało, że koty tam przeszkadzają i ludzie szukają sposobów żeby się ich pozbyć.
Kotów jest więcej, mi udało się zrobić zdjęcia tylko tym które przychodzą kiedy wykładam jedzenie. Wcześniej, kiedy kilkakrotnie byłam tam o innej porze, widziałam jeszcze inne.
Bardzo głupio mi o to prosić ale byłabym bardzo wdzięczna gdyby ktoś mógł pomóc mi z karmą dla nich. Jest mi obecnie bardzo ciężko, dodatkowo cały czas pojawiają się nowe zobowiązania finansowe. Okazało się, że Mama oczywiście nie opłaciła składki za działkę, trochę ponad tysiąc złotych, więc jakimś cudem będę musiała zdobyć skądś pieniądze jeszcze i na to (termin był do maja).