Pisiokot, dziękuję! Kupię za to karmę dla działkowców
Ostatnio nie natykam się na koty w ogóle, chociaż wczoraj kiedy nakładałam mokrą karmę do misek na tarasiku wyraźnie słyszałam, że coś porusza się w górze śmieci i gratów które tam zalegają. Jestem prawie pewna, że przynajmniej jeden kot ma tam swoje legowisko. Będę musiała to uprzątnąć jak najszybciej i postawić tam domki, ale, mówiąc szczerze, trochę mnie to przerasta. A nawet więcej niż trochę. Po prostu nie wiem jak zacząć, tym bardziej że muszę to zrobić właściwie sama.
Tak to wygląda na zewnątrz. Zdjęcia są przekręcone (wciąż nie nauczyłam się jak to poprawić na tym tablecie z którego korzystam) ale i tak widać ogólny obraz.
W domku wcale nie jest lepiej
Jak widać syf jest przepotworny. Wiem, że muszę coś z tym zrobić ale nawet jeśli poradzę sobie jakoś z tą stajnią Augiasza wciąż pozostaje kwestia kontenera.
Już kilkakrotnie gdy stamtąd wracam napotykam po drodze okoliczne koty wychodzące. Z jednej strony to urocze, beztroskie bawiące się koty, tak ufne że nie przeszkadza im gdy do nich podejść, ale tak naprawdę to strasznie przygnębiające. Tak często w tej okolicy pojawiają się ogłoszenia o zaginionych kotach! Zdarza się że widuję koty przejechane przez samochód. Ci ludzie którzy tam mieszkają też muszą je widzieć a i tak wypuszczają swoje koty, ufne, zadbane i w obróżkach.
Ten bawił się z drugim kotem, ale tamten skoczył do rowu zanim zdążyłam się zbliżyć.