Strona 5 z 6

Re: Czy oddać kota ?

PostNapisane: Pt sty 04, 2019 20:16
przez MM93
Agwena pisze:Chyba nie do końca się zrozumiałyśmy.
Nie ma nic dziwnego w tym, że DT szuka lepszych warunków niż te, które sam ma. W tym przypadku były lepsze: większy metraż, lepsza karma, większe możliwości finansowe, gwarantowana opieka weta - wszystko było omówione i uzgodnione. No cóż, marmurów i jedwabi nie było.
Dogadałam się co do transportu bardzo dokładnie, pani kota nie dowoziła, miałam sama po niego przyjechać. Rozmawiałyśmy nawet o tym, w czym mam go transportować.
Być może znalazł się lepszy dom, ok, nie ma problemu, wystarczyło powiedzieć, że nieaktualne. Być może się nie spodobałam, pewnie tak, bo konkursu piękności raczej nie wygram.
karmiła syfem z braku wiedzy? to jak mogła ocenić nowy dom? Ten argument zupełnie mnie nie przekonuje. Z braku pieniędzy? Nie sądzę, bo leczenie kota finansowała jakaś fundacja, nie ona. Tak samo zresztą, jak późniejszą sterylkę. A jeśli nawet, to czy syf w DT jest lepszy niż porządniejsza karma u potencjalnego właściciela? Moje koty nigdy potem nie dostały puriny, poza jednym opakowaniem, które kupiłam niejako na życzenie pani z DT.
Nigdzie nie napisałam, że ktoś płaci DT za opiekę nad kotami, więc nie wiem czemu to się nagle pojawia po mojej wypowiedzi.
Znam genialne DT i oddanych zwierzakom ludzi. Ale niestety i wśród DT zdarzają się takie, które wołają o pomstę, ale to jest niepopularne i tak pisać nie wolno. Przecież DT ma zawsze rację. To potencjalny właściciel nie zrozumiał. A że poda się tylko część informacji, no cóż, marketing.:)
Dlatego, tak, wolę wziąć kota ze schroniska lub z ulicy, mimo że to kosztuje i czas i pieniądze, a czasami długa i kosztowna walka kończy się i tak najgorszym rozwiązaniem, choć, niestety, najlepszym dla kota, czyli uśpieniem.


Przed wydaniem kota DT może rozmyślić się w każdej chwili. Tak samo jak DS przed adopcją może zrezygnować. Ba ! DS może zrezygnować w każdej chwili po adopcji, a DT ma w takiej sytuacji kota natychmiastowo odebrać. Więc owszem przyjechałaś z transporterem, pani zaprosiła cię do środka i całkiem możliwe, że powiedziałaś coś, co w oczach DT skreśliło Cię jako DS. Czego oczywiście nie wiem, ale pewnie był jakiś powód skoro kota nie dostałaś ... ;). Już nie wspominając o tych moskitierach pełniących funkcję zabezpieczenia okien. Także jeśli Pani miała lepszą ofertę DS, to nie dziwię się, że z niej skorzystała.

Sama też ostatnio chciałam adoptować małego psa z fundacji. Poległam już na czytaniu warunków adopcji. Toteż zamiast mieć pretensje do fundacji ( która ma prawo stawiać takie warunki, jakie jej się żywnie podoba) pojechałam do hodowli po psa. Serio fundacje i DT nie mają monopolu na zwierzęta.


Mam też wrażenie, że większość adoptujących nie rozumie prostej rzeczy - DT nie jest instytucją, które ma spełniać jakiekolwiek standardy - poza ustawą o ochronie zwierząt, która obowiązuje wszystkich. Więc owszem, są lepsze DT i gorsze. Ale jedne i drugie mają prawo stawiać warunki i mieć wymagania. Nawet absurdalne - najwyżej nikt od nich zwierzaka nie adoptuje. I wtedy będą musieli albo zmienić warunki, albo odpuścić sobie tymczasowanie.



IMHO ja nie podałam w ogłoszeniu żadnych informacji na temat warunków adopcji. Co owszem było nie w porządku wobec Pani, która chciała adoptować ode mnie kota, za co jest mi wstyd. Przy czym więcej tego błędu nie popełnię.

Re: Czy oddać kota ?

PostNapisane: Pt sty 04, 2019 20:32
przez Anna61
ewar pisze:Widziałam ogłoszenia. Naprawdę nie zachęcają do adopcji, chociaż kotki śliczne, przyznaję. Arcana ma rację. Wiele rzeczy się omawia w trakcie rozmowy, ważne, aby ktoś zadzwonił. Inaczej jest, kiedy na spokojnie z kimś rozmawiasz i tłumaczysz, dlaczego takie rzeczy są wymagane. Oczywiście większość domków odpada w przedbiegach, bo "miałam kota kilkanaście lat, chodził po barierce i nic mu się nie stało", albo "my nie otwieramy balkonu". Tacy ludzie nie założą nawet siatki na motyle. Paradoksalnie najlepsi są "neofici", bo nie skażeni wieloletnim doświadczeniem :wink: , chłoną wiedzę po prostu. Ale długo już masz te kotki, jeżeli nie musisz to nie oddawaj ich. Problem sam się rozwiąże.

Parę dni temu miałam telefon w sprawie kotki, gdy zaczęłam dopytywać o zabezpieczenia balkonu bądź okien to osoba mi odpowiedziała, że ma już kota 1,5 roku i wie jak się opiekować kotem i nigdy nic się jemu nie stało, bo na balkon nie wychodzą a okien tak szeroko nie otwierają a poza tym mieli już kilka kotów. Oczywiście miałam pojechać z kotką aby naocznie sprawdzić ale pani oddzwoniła, że chciałaby abym już wczoraj jej zostawiła kotka bo córka jutro przyjeżdża i chciałaby jej zrobić niespodziankę/prezent.
Dopytała jeszcze czy przyjadę, bo jak nie to poszuka gdzie indziej, ja odpowiedziałam aby poszukała gdzie indziej.
To była rogowa kamienica na pierwszym pietrze, ulica i z jednej i drugiej strony, ale pani wie jak opiekować się kotem. Nie zapytała o jedzenie, żwirek, o nic kompletnie, ale ona wie. Do tego powiedziała, że coś jej się widzi, że ja nie chcę wydać tego kota.

Druga osoba mieszka w wieżowcu na jednym z ostatnich pieter. Ma kota z schroniska na Marmurowej od roku, balkon niezabezpieczony bo mają robić i tak schodzi, ale uważają jak na niego wychodzą i zamykają drzwi. Odpowiedziałam, że jak zabezpieczy balkon to może adoptować ode mnie kotkę. Na szczęście potem już się nie odezwała choć była zdecydowana.
Szkoda mi tylko kotów, bo pewnie znowu weźmie z pocałowaniem ręki ze schroniska gdzie nikt nie stawia takich warunków jak ja, zabije się to zabije, weźmie kolejnego.

Kiedyś inny telefon chcącej kotka, pytam jak zwykle o zabezpieczenia, pani odpowiada, że 8 piętro i balkon niezabezpieczony i jej kot jest u niej już parę lat i nic się nie stało a ja wymyślam.

Ostatnio pani z bloku z pierwszego piętra chciała kotka i ja znowu cala procedura o zabezpieczeniach. Ona po prostu mnie wyśmiała, że tyle jej znajomych ma koty i nikt niema żadnego zabezpieczenia, ale przyznała, że kiedyś komuś zaginął kot.

Ja jeśli ktoś adoptuje ode mnie kota w okresie zimowym to na karcie adopcyjnej dopisuję ręcznie, że zostanie wykonane zabezpieczenie do końca np. kwietnia i potem jadę na wizytę poadopcyjną gdzie mnie zapraszają bo zrobili zabezpieczenia.

Re: Czy oddać kota ?

PostNapisane: Pt sty 04, 2019 20:41
przez MegGrey
MM93 mnie się wydaje, że to nie kwestia tego czy którakolwiek strona może się rozmyślić lub nie, ale zwykłej szczerości, uczciwości i trochę chyba też kultury.
To jak z rozmowami o pracę - czy kandydat ma prawo zrezygnować? tak. czy pracodawca ma prawo zrezygnować? tak. Czy wypadałoby uprzedzić w jednym i drugim wypadku żeby interesant nie gnał przez całe miasto albo rekruter nie marnował swojego czasu? Tak. Kultura obowiązuje obie strony.
Więc jeśli Pani zdecydowała się oddać kota komuś innemu wcześniej - trzeba było powiadomić o tym Agwenę, jeśli po jej przyjeździe zrezygnowała, bo coś poszło nie tak - powiedzieć po prostu dlaczego. Komunikacja jest dla ludzi, po to by wszystko było jasne ;)
I to nie chodzi o to kto jest gorszy, kto ma ciężej itd. Kiedy oczekuje się szacunku i uczciwości od kogoś po prostu warto się zachowywać tak samo - świat byłby o wiele lepszy.

W przypadku obu moich adopcji nie miałam najmniejszych zastrzeżeń do DT. Co do fundacji - z jedną mam doskonały kontakt i co pół roku zdaję im sprawę wraz ze zdjęciami, co do drugiej po kłamstwach na temat stanu zdrowia i badań adoptowanego kota nie mam żadnego kontaktu. I uprzedzę ewentualne zarzuty, że byłam roszczeniowa: zapytałam czy kot jest przebadany na FIV i FelV (z interwencji kot, w kontakcie z dzikimi wcześniej), szczepiony i odrobaczony, bo mam już jednego kota, którego zdrowie jest dla mnie priorytetem, jeśli nie to chętnie pokryję koszty wszystkich badań. Zapewniono mnie, że wszystko jest prócz sterylki, a dokumenty jak coś przechowują wszystkie w fundacji. Przywieziono mi kotkę w rui, nieodrobaczoną i gdy wyszły po 3 miesiącach poważne problemy zdrowotne a ja poprosiłam o przesłanie zdjęcia wyników przyznano się, że badań nie miała ("ale rodzeństwo miało, więc ona to pewnie też zdrowa").
A wystarczyło powiedzieć szczerze, że ich nie ma, zrobiłabym jeszcze w trakcie socjalizacji z izolacją. Na całe szczęście po wpakowaniu 3000 zł w kota oraz 4 miesięcy jeżdżenia po wetach został wyprowadzony a wynik testów był negatywny.

Re: Czy oddać kota ?

PostNapisane: Pt sty 04, 2019 20:55
przez MM93
MegGrey pisze:MM93 mnie się wydaje, że to nie kwestia tego czy którakolwiek strona może się rozmyślić lub nie, ale zwykłej szczerości, uczciwości i trochę chyba też kultury.
To jak z rozmowami o pracę - czy kandydat ma prawo zrezygnować? tak. czy pracodawca ma prawo zrezygnować? tak. Czy wypadałoby uprzedzić w jednym i drugim wypadku żeby interesant nie gnał przez całe miasto albo rekruter nie marnował swojego czasu? Tak. Kultura obowiązuje obie strony.
Więc jeśli Pani zdecydowała się oddać kota komuś innemu wcześniej - trzeba było powiadomić o tym Agwenę, jeśli po jej przyjeździe zrezygnowała, bo coś poszło nie tak - powiedzieć po prostu dlaczego. Komunikacja jest dla ludzi, po to by wszystko było jasne ;)
I to nie chodzi o to kto jest gorszy, kto ma ciężej itd. Kiedy oczekuje się szacunku i uczciwości od kogoś po prostu warto się zachowywać tak samo - świat byłby o wiele lepszy.

W przypadku obu moich adopcji nie miałam najmniejszych zastrzeżeń do DT. Co do fundacji - z jedną mam doskonały kontakt i co pół roku zdaję im sprawę wraz ze zdjęciami, co do drugiej po kłamstwach na temat stanu zdrowia i badań adoptowanego kota nie mam żadnego kontaktu. I uprzedzę ewentualne zarzuty, że byłam roszczeniowa: zapytałam czy kot jest przebadany na FIV i FelV (z interwencji kot, w kontakcie z dzikimi wcześniej), szczepiony i odrobaczony, bo mam już jednego kota, którego zdrowie jest dla mnie priorytetem, jeśli nie to chętnie pokryję koszty wszystkich badań. Zapewniono mnie, że wszystko jest prócz sterylki, a dokumenty jak coś przechowują wszystkie w fundacji. Przywieziono mi kotkę w rui, nieodrobaczoną i gdy wyszły po 3 miesiącach poważne problemy zdrowotne a ja poprosiłam o przesłanie zdjęcia wyników przyznano się, że badań nie miała ("ale rodzeństwo miało, więc ona to pewnie też zdrowa").
A wystarczyło powiedzieć szczerze, że ich nie ma, zrobiłabym jeszcze w trakcie socjalizacji z izolacją. Na całe szczęście po wpakowaniu 3000 zł w kota oraz 4 miesięcy jeżdżenia po wetach został wyprowadzony a wynik testów był negatywny.


Jasne, być może DT zachował się niekulturalnie a być może kot miał być wydany do adopcji, tylko podczas wizyty potencjalny DS powiedział coś, co nie spodobało się DT. Sensowny DS jest na wagę złota i tak też się go traktuje. Pani która chciała adoptować ode mnie kota wiedziała, że zwierzaki zawsze dowożę osobiście. Sms o tym, że nie dostanie kota, otrzymała tego samego dnia. Swoją drogą gdyby sama zapytała się o warunki przed spotkaniem, tobym ich nie ukrywała. No ale... Wyszło jak wyszło.

Ja akurat mam całą masę negatywnego doświadczenia jeśli chodzi o potencjalnych DS - po przeprowadzeniu X kretyńskich rozmów telefonicznych, smsów i wiadomości meilowych. Dwa razy przeżyłam zwrot z adopcji, z absurdalnych powodów. Co skutecznie obrzydziło mi tymczasowanie. Dlatego mam takie podejście, a nie inne.

Re: Czy oddać kota ?

PostNapisane: Pt sty 04, 2019 23:43
przez Bestol
MM93 pisze:Ja akurat mam całą masę negatywnego doświadczenia jeśli chodzi o potencjalnych DS - po przeprowadzeniu X kretyńskich rozmów telefonicznych, smsów i wiadomości meilowych. Dwa razy przeżyłam zwrot z adopcji, z absurdalnych powodów. Co skutecznie obrzydziło mi tymczasowanie. Dlatego mam takie podejście, a nie inne.


To dlaczego ciągle szukasz DS?

Re: Czy oddać kota ?

PostNapisane: Pt sty 04, 2019 23:58
przez MM93
Dlaczego wcześniej szukałam DS ? Bo nie mogłam zatrzymać wszystkich przygarniętych zwierzaków, a na kilkanaście kretyńskich zapytań przypadało jedno sensowne. No i miałam do tego całkiem pozytywne nastawienie, które mi się w miarę upływu czasu - wyczerpało.

Teraz wiem, że jeśli spotkam kota na mojej drodze, to zgłoszę go do gminy, a gmina odwiezie go do schroniska. Ja co najwyżej zrobię mu ogłoszenia na olx i fb.

A moje dziewuchy innego domu niż mój nie znajdą, ale ogłoszenie sobie powisi. Cuda i takie tam ...

Re: Czy oddać kota ?

PostNapisane: Sob sty 05, 2019 0:03
przez Bestol
MM93 pisze:Dlaczego wcześniej szukałam DS ? Bo nie mogłam zatrzymać wszystkich przygarniętych zwierzaków, a na kilkanaście kretyńskich zapytań przypadało jedno sensowne. No i miałam do tego całkiem pozytywne nastawienie, które mi się w miarę upływu czasu - wyczerpało.

Teraz wiem, że jeśli spotkam kota na mojej drodze, to zgłoszę go do gminy, a gmina odwiezie go do schroniska. Ja co najwyżej zrobię mu ogłoszenia na olx i fb.

A moje dziewuchy innego domu niż mój nie znajdą, ale ogłoszenie sobie powisi. Cuda i takie tam ...


:20147

Re: Czy oddać kota ?

PostNapisane: Sob sty 05, 2019 0:09
przez Arcana
Gdzieś od 3 miesięcy ogłaszam puchate kocięta i rude młode miziaki, odbierając codziennie po 2-3 zgłoszenia. W tym czasie tylko jeden puchatek pojechał do domu. Reszta rozmów to strata czasu, czyli ile procent? :?

Re: Czy oddać kota ?

PostNapisane: Sob sty 05, 2019 0:20
przez MM93
No dobra jaśniej. To, że mam negatywne doświadczenia z osobami, kontaktującymi się ze mną w sprawie kota, nie oznacza, że wszyscy opiekunowie są skrajnie beznadziejni. Wręcz przeciwnie, grupa "o kotach merytorycznie" jest dowodem na to, że świadoma opieka nad kotami jednak istnieje. Daleko mi też do przekonania, pt. "Tylko ja zapewniam moim kotkom idealne warunki, gdzie indziej będą nieszczęśliwe". Dlatego też daje moim dziewczynom szansę na znalezienie lepszego domu. Przy czym nie szukam im domu ( ok, mają ogłoszenia, które powiszą sobie jeszcze jakiś czas) - bo wiem, że statystycznie moja szansa na znalezienie im sensownego DS jest żadna. Także Twoje pytania nijak się do mnie nie odnosi, bo ja już nie tymczasuje.

Już pomijając to, że na dobrą sprawę nie wiem czy po 5 latach potrafiłabym je oddać, a co gorsza rozdzielić ze sobą ( dziewuchy to siostry z jednego miotu).

Re: Czy oddać kota ?

PostNapisane: Sob sty 05, 2019 0:21
przez MM93
Arcana pisze:Gdzieś od 3 miesięcy ogłaszam puchate kocięta i rude młode miziaki, odbierając codziennie po 2-3 zgłoszenia. W tym czasie tylko jeden puchatek pojechał do domu. Reszta rozmów to strata czasu, czyli ile procent? :?


Rudzielce zawsze miały wzięcie :cry:

W ogóle mam wrażenie, że teraz sytuacja z adopcjami wygląda jeszcze gorzej, niż kilka lat temu.

Re: Czy oddać kota ?

PostNapisane: Sob sty 05, 2019 0:41
przez Arcana
Jest gorzej, a ostatnie miesiące całkiem beznadziejne. Ogłaszam koty na Warszawę, Łódź i Kraków i wszędzie to samo. Gdyby oddawać bez zabezpieczeń okien, toby brali, przynajmniej rude i puchate, bo o inne prawie nikt nie dzwoni.

Re: Czy oddać kota ?

PostNapisane: Pon sty 07, 2019 13:30
przez Anna61
Arcana pisze:Jest gorzej, a ostatnie miesiące całkiem beznadziejne. Ogłaszam koty na Warszawę, Łódź i Kraków i wszędzie to samo. Gdyby oddawać bez zabezpieczeń okien, toby brali, przynajmniej rude i puchate, bo o inne prawie nikt nie dzwoni.

Dokładnie.

Re: Czy oddać kota ?

PostNapisane: Pon sty 07, 2019 19:09
przez MM93
Ostatnie tymczasy oddałam w styczniu i kwietniu tamtego roku. Udało mi się znaleźć dom z siatką, a drugi do siatki przekonać ( trafiłam na neofitkę <3 ).

No, ale są osoby wydające 30 kotów w pół roku, podobno z zachowaniem standardów, chociaż nie wiem jakim cudem im się to udaje.

Re: Czy oddać kota ?

PostNapisane: Pon sty 07, 2019 20:53
przez ASK@
Tylko 30 kotów? Ja znam takich co 60 w pół roku dom znalazło.
A moje siedzą bo nie mogę się przełamać i oddać do "rokującego " domu. I to słowo winno załatwić sprawę wszystkich innych problemów.

Re: Czy oddać kota ?

PostNapisane: Pon sty 07, 2019 21:12
przez ewar
A ja tylko pięć przy nieocenionej zresztą pomocy Arcany :oops: I to wcale nie były jakieś mało atrakcyjne koty, ale ładne, młode, zdrowe o fajnym charakterze.
Arcana już na wstępie odmówiła kota miłej skądinąd pani, bo z powodu kwiatków odmówiła zainstalowania jakiejkolwiek siatki. W dodatku pani mocno wiekowa i mało sprawna. Pani się nie obraziła, bo następnego dnia przywieziono jej kota i nie był to kotek z ogłoszenia typu "oddam kotki w dobre ręce ", co należy odczytać, że domowa kotka się okociła i kocięta trzeba oddać komukolwiek. Nie, to kotek fundacyjny. Wszystko jest kwestią kryteriów.
Byłam kiedyś na wizycie nie PA, a już poadopcyjnej. Żadnych szczególnych wymagań nie było, ale ludzie sami założyli siatkę na balkonie, bo bali się o kotkę. W ogóle domek świetny, robił więcej niż oczekiwano. Tak też bywa.