Chyba nie do końca się zrozumiałyśmy.
Nie ma nic dziwnego w tym, że DT szuka lepszych warunków niż te, które sam ma. W tym przypadku były lepsze: większy metraż, lepsza karma, większe możliwości finansowe, gwarantowana opieka weta - wszystko było omówione i uzgodnione. No cóż, marmurów i jedwabi nie było.
Dogadałam się co do transportu bardzo dokładnie, pani kota nie dowoziła, miałam sama po niego przyjechać. Rozmawiałyśmy nawet o tym, w czym mam go transportować.
Być może znalazł się lepszy dom, ok, nie ma problemu, wystarczyło powiedzieć, że nieaktualne. Być może się nie spodobałam, pewnie tak, bo konkursu piękności raczej nie wygram.
karmiła syfem z braku wiedzy? to jak mogła ocenić nowy dom? Ten argument zupełnie mnie nie przekonuje. Z braku pieniędzy? Nie sądzę, bo leczenie kota finansowała jakaś fundacja, nie ona. Tak samo zresztą, jak późniejszą sterylkę. A jeśli nawet, to czy syf w DT jest lepszy niż porządniejsza karma u potencjalnego właściciela? Moje koty nigdy potem nie dostały puriny, poza jednym opakowaniem, które kupiłam niejako na życzenie pani z DT.
Nigdzie nie napisałam, że ktoś płaci DT za opiekę nad kotami, więc nie wiem czemu to się nagle pojawia po mojej wypowiedzi.
Znam genialne DT i oddanych zwierzakom ludzi. Ale niestety i wśród DT zdarzają się takie, które wołają o pomstę, ale to jest niepopularne i tak pisać nie wolno. Przecież DT ma zawsze rację. To potencjalny właściciel nie zrozumiał. A że poda się tylko część informacji, no cóż, marketing.
Dlatego, tak, wolę wziąć kota ze schroniska lub z ulicy, mimo że to kosztuje i czas i pieniądze, a czasami długa i kosztowna walka kończy się i tak najgorszym rozwiązaniem, choć, niestety, najlepszym dla kota, czyli uśpieniem.