» Sob gru 29, 2018 21:29
Re: Czy oddać kota ?
Doświadczony DT powinien umieć ocenić, czy kot potrzebuje towarzystwa innego kota czy też lepiej dla wszystkich, aby był jedynakiem. U mnie kotów dużo, nawet za dużo, zgadzają się ze sobą , nie ma konfliktów, ale i tak kilka oddałam do domków, gdzie są jedynakami. Chmurek, Jimi, Motka, to te stosunkowo niedawno wyadoptowane. Chmurek, bo dominujący, z drugim kotem by się bawił, ale i tłamsił go, taka trochę zaborcza bestia. Jimi z kolei kocia ciapa. Duża chciałaby mieć drugiego kota, ale szkoda jej byłoby Jimiego, bo jak sama ładnie określiła, jest "niezaradny". U mnie był bardzo grzeczny, spokojny, ale koty go jakoś nie lubiły, on nie umiał walczyć o swoje. Z kolei zupełnie nie wyobrażam sobie, aby któryś z czarnych kociaków był jedynym kotem.
Wszystko jest fajnie, kiedy koty zdrowe, "zrobione", ale to nie znaczy, że tak będzie na wieki wieków. Ostatnio tego doświadczam, biegam do weta, zostawiam tam mnóstwo pieniędzy. Żadnemu kotu nie odmówię pomocy. Oczywiście mam pomoc z forum, robię bazarki, biorę kredyt i jakoś łatam dziury, ale szukam kotom domów, bo tak być nie może na stałe. I właśnie dlatego, że wiem jak to być może bardzo sceptycznie podchodzę do domków, w których jest już kilka kotów. Przecież na forum są wątki, w których ludzie piszą, że kot ( na przykład jedynak) jest chory, a oni nie mają pieniędzy nawet na podstawowe badania. Bardzo nieelegancko jest zaglądać ludziom do kieszeni, ale oddając kota do adopcji trzeba mieć pewność, że stać ich będzie na jego utrzymanie, w tym opiekę weterynaryjną. Kiedyś znajoma tymczasująca kota zaczęła dawać mu kiepską karmę, bo "nie wiadomo, do jakiego domku trafi i czy będzie ich stać na dobrą karmę, niech się więc przyzwyczaja do gorszej". Błędne założenie. Nie oddaje się kota do takiego domku. Banał pt. najważniejsza jest miłość zupełnie do mnie nie przejawia, bo nią nie zapłacę za zamówienie w Zooplusie i nie opłacę weta.Ona ma być przede wszystkim, ale nie tylko.Domek ma być stabilny, parze studentów w wynajmowanym mieszkaniu kota nie oddam. Możliwe, że miałby jak w niebie, ale ryzyko jest i odmówię. Wolno mi, prawda?
Nie zgadzam się z ludźmi, którzy krytykują kogoś, bo chce rudzielca, a nie krówka. Ja zawsze wybrałabym burasa i mam do tego prawo, bo takie podobają mi się najbardziej. Miałam kilka, poszły do domków i nie mam żadnego, ale ja jestem DT, a to inna sprawa.
Nigdy też nie zrezygnuję z konieczności zabezpieczenia balkonu czy okien, nawet gdyby miało to oznaczać, że kot się zasiedzi. To nie jest tak jak w firmie, że trzeba wykonać plan przed końcem roku. I tylko pięć kotów udało mi się wyadoptować w tym roku, a może aż pięć, bo mają domki takie, jakie sobie wymarzyłam.