Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
izka53 pisze:Blue - ja jednak skłaniałabym się do zdania Milvy. Nie raz i nie dwa czytałam na podforum hodowlanym skargi "neofitów", jak trudno jest kupić kota hodowlanego. Obojętnie jakiej rasy, ale hodowlanego przez duże H. Witek Nowak gdzieś tłumaczył takiej osobie, że nikt nie sprzeda kota do hodowli komuś zupełnie nie znanemu. Że trzeba wpierw wejść w środowisko hodowców, znaleźć w nim jakiegoś "mentora", wykazać się wiedzą, stworzyć jakiś plan hodowlany, mieć własną wizję - i wówczas można liczyć na dobrego kota.
I wtedy jest tak, jak pisze Milva - o takiego kota hodowca się trzęsie, bo to "twór" jego rąk, on dalej poniesie geny dobrane przez np Milvę i będzie też świadczył o jej hodowli.
I jeśli jest to legalna hodowla - hodowca nie jest, mówiąc eufemistycznie, najwyższych lotów.
izka53 pisze:I wtedy jest tak, jak pisze Milva - o takiego kota hodowca się trzęsie, bo to "twór" jego rąk, on dalej poniesie geny dobrane przez np Milvę i będzie też świadczył o jej hodowli.
I jeśli jest to legalna hodowla - hodowca nie jest, mówiąc eufemistycznie, najwyższych lotów.
Zwierzęta nie sa złośliwe.Jaspis pisze:...Chociaż oczywiście dla właścicielki (podobnie jak dla mnie z początku) zachowanie było wyrazem złośliwości Łysego Potwora....
Użytkownicy przeglądający ten dział: Bestol, kasiek1510, lovebites, tala_bambik_klusek i 244 gości