Walka o życie Toli - rozliczenie str 1

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto lut 26, 2019 18:50 Re: Walka o życie Toli - rozliczenie str 1

CatnipAnia pisze:A jak brzuszek? Kupy? Wyniki badan?


Sytuacja ładnie się unormowała na metronidazolu i zmniejszonej do poprzedniej racji pokarmowej.

Blue

 
Posty: 23416
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Wto lut 26, 2019 19:17 Re: Walka o życie Toli - rozliczenie str 1

Pozostaje wierzyć, że z każdym kolejnym dniem będzie nie gorzej niż dnia poprzedniego, chociaż droga do wyzdrowienia jeszcze bardzo daleka.
Jaspis życzę Ci dużo sił, spokoju i cierpliwości dla Łysolka. Tolciu zdrowiej :ok: .Blue jesteś wielka :201421

SabaS

 
Posty: 4507
Od: Śro lis 14, 2018 8:58

Post » Wto lut 26, 2019 19:52 Re: Walka o życie Toli - rozliczenie str 1

Trochę pewnie swoim postem wywołałam pewien kierunek postów, więc dopiszę.
Naprawdę rozumiem, że Jaspis jest trudno i że sytuacja jest trudna i wieloaspektowa. Jednak słysząc po raz kolejny, że młodziutki kociak, który wiele przeszedł, złośliwie, świadomie ( bo taki był podtekst ) dokucza swojej opiekunce i sprawia jej ból, się lekko zagotowałam. Bo takie nastawienie jest i na pewno nieprawdziwe i tylko pogarsza sytuację. Jaspis, jesteś - chociaż jeszcze mlodziutka, to dorosła. I naprawdę rozumiejąc Twoje zmęczenie, zniecierpliwienie wszystkim myślę, że możesz zrozumieć, że Tola to tylko młodziutki kociak, zwierzak, który kieruje się instynktem, a nie jakimiś ludzkopochodnymi motywacjami, by Tobie dokuczyć, sprawić ból. Naprawdę zmiana takiego myślenia o Toli może w ogólnym nastawieniu Twoim duzo przewartościować.

To tyle do poprzedniego.
A że ze mnie człowiek zadaniowy...

Myslę, że bardzo dużą rolę odgrywa tu mocne zmęczenie materiałem. Skoro nie wchodzi w grę, by Tola choć na jakiś czas została zaopiekowana w innym miejscu, to może jest możliwość, zebyś Ty, Jaspis, chociaż na trochę typu jedno popołudnie, noc, poranek, gdy jest Twoja współlokatorka ( np weekend ) i może zwierzakami się zająć, wybyła z domu, zanocowała gdzieś, przespała chociaż jedną noc bez Toli na głowie dosłownie i w przenośni ? Próbowałyście pomyśleć o tym, znaleźć takie rozwiązanie ? Gdybym mieszkała bliżej, nawet zaproponowałabym pokój na taki okres, ale..nie mieszkam. Ale może jest jakaś możliwość takiego rozwiązania. Czasami taki reset sporo daje :)

Blue, a o ile zwiększona była ta racja żywnościowa Toli? Może dużo mniejszą? Jak mziel pisała, po pół łyżeczki do posiłku nie wywołałoby takich problemów, a zawsze brzuszek odrobinę bardziej pełen :(
I jest jakaś metoda na przyśpieszenie odbudowy tych malutkich jelitek? Może jakiś dobry lek, suplement ( troche czytałam o korze wiązu na odbudowę i osłonę jelit ), probiotyk ( ściągam np. teraz BioptronA )- ludzki, czy koci? Jeśli jest jakakolwiek opcja, może coś można sprowadzić zza granicy- mogłabym Tolę wspomóc :)
Obrazek

maczkowa

 
Posty: 7073
Od: Pon gru 03, 2018 16:47

Post » Wto lut 26, 2019 21:14 Re: Walka o życie Toli - rozliczenie str 1

Blue, rozważcie włączenie maślanu sodu do diety Toli - pomaga zregenerować błonę śluzową jelit:
https://www.mp.pl/pacjent/leki/lek/7404 ... r-kapsulki
(to ludzki lek, dostępny w Polsce jako OTC, ale preparaty maślanów są dostępne m. in. w Stanach jako leki weterynaryjne np. dla zwierząt chorych na NZJ). Potrzebna jest długotrwała terapia, efekty po około miesiącu.
Z probiotyków natomiast w dolegliwościach typowych dla Toli bardzo polecam „ludzki” Sanprobi IBS, zawierający szczep L. plantarum 299v, którego zdolność kolonizacji błony śluzowej jelita cienkiego i korzystne działanie w objawach IBS wykazano w badaniach klinicznych.
Ostatnio edytowano Wto lut 26, 2019 21:22 przez variovorax, łącznie edytowano 2 razy
Sierpień 2020! Bazarek z dobrymi kosmetykami dla kota z TRIADITIS: viewtopic.php?f=27&t=198359&p=12306398#p12306398

variovorax

Avatar użytkownika
 
Posty: 536
Od: Nie cze 24, 2012 12:41
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lut 26, 2019 21:20 Re: Walka o życie Toli - rozliczenie str 1

Na początek może o tym braku zaopiekowania emocjonalnego. Czemu kot wylatuje w nocy z łóżka (i wraca trzy razy szybciej)? Ano dlatego, że jej potrzeba kontaktu znacznie narasta, kiedy ja chcę się przespać. Tłumaczyłyście mi to, wiem. Wiem, że ona potrzebuje tego kontaktu. Ale gdyby wyrażała go inaczej, niż chodząc mi po twarzy (dosłownie), czy gryząc wszelkie niedostatecznie zabezpieczone końce mnie, byłoby dużo prościej. To nie jest tak, że ja ją odrzucam. Jeśli ona wyrazi chęć kontaktu za dnia, to proszę bardzo, mogę i cały dzień drapać ją po zmarszczkach. Ale w nocy chciałabym się przespać. To już nie ten etap, kiedy byłam w stanie wytrzymać na nogach parę dób bez snu, bo kotek. Poświęcam jej cały dzień, ale chociaż kawałka nocy jednak potrzebuję. Ona natomiast w dzień woli siedzieć na grzejniku i krzyczeć, względnie zwiedzać mieszkanie w poszukiwaniu jedzenia. Próby zamknięcia się na noc w innym pokoju kończyły się całonocnym wyciem i drapaniem do drzwi. A ja tylko chciałabym złapać te pięć, sześć godzin snu. Jestem w zagrożonej ciąży. Nie mam siły. Przepraszam. Starałam się, naprawdę.

Tola musi być karmiona regularnie co trzy godziny. O określonych porach dostaje dodatkowo leki. Współlokatorka jej tych leków nie poda. Nie wiem, gdzie w tym filozofia, ale jak próbuje, to jedzenie zostaje zjedzone, a lek zostaje. Do tego ona ma życie prywatne. Ja nie mam. Ma faceta, z którym spędza weekendy. Ja nie mam. Ma pracę, plany na życie... Jeśli danego dnia nie pracuje, to wyjeżdża. Jak zaufałam na tyle, by zostawić kota na kilka godzin jej i jej facetowi (musiałam załatwić coś dosyć ważnego, co nie mogło być załatwione zdalnie lub beze mnie), po powrocie do mieszkania zobaczyłam konającego z głodu kota, kupy poza kuwetą i nie ruszoną porcję antybiotyku. Ile mnie nie było? Cztery godziny? Mniej?

Przepraszam za wylewanie tutaj żali. Świruję już od tego wszystkiego, a najbardziej właśnie od tego, że nie mogę wyjść, bo wszystko się od razu zawali, a nawet jeśli nie, to zacznie boleć zanim dotrę na przystanek. I choć nienawidzę tłumaczenia czegokolwiek hormonami, chce mi się wyć odkąd odkryłam, że nie sięgam już własnych stóp i mój brak empatii może też z tego po części wynikać, bo mam dość całego świata, a najbardziej własnego brzucha.

Jaspis

 
Posty: 128
Od: Nie gru 23, 2018 17:29

Post » Wto lut 26, 2019 21:42 Re: Walka o życie Toli - rozliczenie str 1

dostosowałam się do sugestii ... i "znikam" mój poprzedni post ...
Ostatnio edytowano Śro lut 27, 2019 20:40 przez katarzyna1207, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

katarzyna1207

 
Posty: 5566
Od: Pt lip 03, 2009 21:58
Lokalizacja: Lublin

Post » Wto lut 26, 2019 21:43 Re: Walka o życie Toli - rozliczenie str 1

Jaspis nie przepraszaj tylko idź spać i postaraj się odpocząć.
Obrazek
Obrazek

MalgWroclaw

Avatar użytkownika
 
Posty: 46709
Od: Czw paź 15, 2009 17:39
Lokalizacja: Wrocław, stolica Śląska :)

Post » Wto lut 26, 2019 21:44 Re: Walka o życie Toli - rozliczenie str 1

Jaspis, może postaraj się chociaż w dzień trochę pospać?
Ostatnio edytowano Śro lut 27, 2019 20:41 przez katarzyna1207, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

katarzyna1207

 
Posty: 5566
Od: Pt lip 03, 2009 21:58
Lokalizacja: Lublin

Post » Wto lut 26, 2019 21:55 Re: Walka o życie Toli - rozliczenie str 1

Jaspis, ja Cię rozumiem, bo swojego trzustkowca karmię co 3 godziny strzykawką, w nocy też bo jak zapomni zjeść, to potem wymiotuje sokami. A własną karmę jada, albo nie.
To na dłuższą metę w Twojej sytuacji jest ekstremalnie trudne, dlatego przynajmniej na okres leczenia przydałby się kotce jakiś tymczas. W nocy nie ma możliwości izolacji od Toli?
Ona też ma ciężko, bo jesteś dla niej jedyną bliską istotą, a z racji leczenia nie możesz zaspokoić jej głównej potrzeby.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 14605
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Wto lut 26, 2019 22:09 Re: Walka o życie Toli - rozliczenie str 1

Jaspis, ja niezmiennie chylę przed Tobą czoła, za ogólnie całokształt jeśli chodzi o Tolcię.
Nie jest łatwym zawodnikiem, tym bardziej biorąc pod uwagę okoliczności.
Łatwo jest powiedzieć nie znając sytuacji.
Jakby to nie zabrzmiało mam w rękawie kilka argumentów, które by Wam pokazały jak mocno ważne jest życie Toli dla Jaspis. Nie są to rzeczy o których chcę pisać na forum,bo każdy ma prawo do prywatności. Podobnie jak z tym iż właścicielce Toli zależy na Jaspis,
, Toli jak i Aresie. Oczywiście każdy może mieć swój własny ogląd na sytuację na podstawie tego co czyta. Tolcia jest przeslodka, ale to wymagający kawałek słodyczy.
Generalnie gdybym miała chorować to zdecydowanie pod opieką Jaspis.
Ostatnio edytowano Śro lut 27, 2019 16:35 przez gusiek1, łącznie edytowano 1 raz

gusiek1

 
Posty: 1650
Od: Nie sie 28, 2016 14:24
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lut 26, 2019 22:11 Re: Walka o życie Toli - rozliczenie str 1

Jaspis....a chociaż na jedną, dwie noce, tylko noc, nie dałoby rady, byś się u kogoś przespała ? Brak snu generalnie jest okropny, a u Ciebie jeszcze bardziej :( To, co/jak teraz napisałaś- tak mi przykro :( I przepraszam za ostrzejsze słowa.

Czy Twoja współlokatorka wie, jak bardzo jesteś zmęczona? Tak po prostu nie może, nie powinno być :(
Obrazek

maczkowa

 
Posty: 7073
Od: Pon gru 03, 2018 16:47

Post » Śro lut 27, 2019 8:16 Re: Walka o życie Toli - rozliczenie str 1

Czytam ten wątek i tak myślę - za małą chwilę i tak cały ten układ trzeba będzie przewartosciowac i poukładać na nowo. Za chwilę dojdzie dziecko, opieka nad nim, noce. Jest chyba logiczne że Jaspis musi zadbać o swój wypoczynek, za chwilę jest wizja nocy z dzieckiem. Poza tym jak rozumiem jest to kot współlokatorki. I tu powinna iść praca. Bo za chwilę Ty Jaspis będziesz miała wizję pójścia do szpitala by urodzić dziecko, potem zajęcia się dzieckiem - noworodkiem i niemowleciem i trudno to wszystko zanegowac w imię uwiazania do kota współlokatorki któremu Ty masz podawać leki i karmę i zajmować się
Obrazek

"Nigdy nie jesteśmy tak bardzo bezbronni wobec cierpienia jak wtedy, gdy kochamy, nigdy nie jesteśmy bardziej narażeni na nieszczęście niż wtedy, gdy utraciliśmy ukochany obiekt"
Teodor 1997 (?) - 02.03.2013

Ewaa6

 
Posty: 11202
Od: Sob paź 30, 2004 14:37
Lokalizacja: Śląsk

Post » Śro lut 27, 2019 12:36 Re: Walka o życie Toli - rozliczenie str 1

Tam jest jeszcze duży pies (bernardyn), kto go wyprowadza?

ewar

 
Posty: 54904
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Śro lut 27, 2019 13:10 Re: Walka o życie Toli - rozliczenie str 1

Współlokatorka, w przeciwieństwie do mnie, ma życie prywatne. Ma faceta, znajomych, ma pracę... Dlatego kotem zajmuję się ja. I psem również. Na szczęście staruszek jest jeszcze bardziej niechętny do wysiłku fizycznego, niż ja, więc spacery to nie problem. Póki daję radę, to daję radę. Po porodzie, mam nadzieję, łatwiej będzie. Będę silniejsza, więc zarywanie nocy nie będzie aż takim problemem.

Jaspis

 
Posty: 128
Od: Nie gru 23, 2018 17:29

Post » Śro lut 27, 2019 13:12 Re: Walka o życie Toli - rozliczenie str 1

Na sam poród "znikniesz" na trzy dni, współlokatorka musi do tego czasu ogarnąć podawanie leków i jedzenia kotu...

Szalony Kot

 
Posty: 23304
Od: Pt wrz 24, 2010 13:01
Lokalizacja: Grodzisk Maz./ Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 165 gości