Walka o życie Toli - rozliczenie str 1

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob sty 26, 2019 11:57 Re: Walka o życie Toli - rozliczenie str 1

Moje kochają laserki. Mam ich całą kolekcję. Takie świecące na niebiesko z rybką nie zdają egzaminu, podobnie jak emitujące białe światło. Mam taki, kiedyś był gadżetem Whiskasa. Najlepsze są takie byle jakie z czerwonym światełkiem, tylko trzeba uważać na oczka. Czasem można dostać takie, gdzie nie trzeba trzymać przycisku.Wygodne. Pani w sklepie już mi mówi, że są takie, właśnie przyszły, bo kupuję prawie hurtem. Tanie, nie opłaca się wymieniać baterii.
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 55001
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Sob sty 26, 2019 13:57 Re: Walka o życie Toli - rozliczenie str 1

ewar pisze: Takie świecące na niebiesko z rybką nie zdają egzaminu,.

Zdają, zdają pod warunkiem, że używa się to w ciemnym pomieszczeniu. Odkryłam to przez przypadek, a mam dość długi jak na bloki przedpokój i tam działa jak światło zgaszone
Obrazek

andorka

 
Posty: 13126
Od: Wto kwi 25, 2006 22:33
Lokalizacja: Łódź-Polesie

Post » Sob sty 26, 2019 14:37 Re: Walka o życie Toli - rozliczenie str 1

Możliwe, że to, co widzę jako agresję, jest próbą zabawy, ale ej! Ja nie mam futra, które osłabiłoby efekt kocich "zabaw". Nie lubię krwawić... Poza tym jej żywiołowość sprawia mi coraz więcej problemów. Kiedy po raz n-ty potykam się o kota robiącego ósemki między moimi nogami, a mój łokieć, ramię lub głowa zaliczają nagły kontakt z jakimś meblem, trudno być zen i pamiętać, że to z miłości, a nie planów mordu. Okej, niech siedzi mi na ramieniu, gdy mam sweter, bluzę, coś, co mnie ochroni. Ale próba przeżuwania moich gołych stóp, czy ostrzenie sobie pazurków na przedramieniu nie jest fajne.
Dzisiaj wgryzła mi się w palec podczas głaskania. W jednej chwili się przymila, ociera, wywraca do góry brzuchem, a w kolejnej już próbuje rozszarpać mi rękę. Przepraszam, że tego nie rozumiem. Ale dachowce, z którymi miałam do czynienia dotychczas tak nie robiły. Część z jej zachowań jest zabawą, jak na przykład polowanie na palce, czy włosy. Ale ja już nie mam siły na takie zabawy, na latanie po całym mieszkaniu. Tłuste wieloryby nie nadają się do biegania. Może ona potrzebuje jakiegoś kompana bardziej w jej stylu? Znaczy, z kompletem szponów i kłów, z którym będą mogli na siebie wrzeszczeć? Taka myśl mnie naszła po obejrzeniu filmiku.
Co do wzajemności miłości, powiem to, co już raz mówiłam - Ja i miłość do Małego Yody? Niemożliwe. Jak tu kochać takie rozdarte, drapiące, paskudne stworzenie, gdy układa się na moich kolanach, robi "miau" i całuje mnie w nos? (Tak, Tola całuje ludzi. Podpatrzyła chyba u współlokatorki, która uwielbia całować te łyse boczki. Przykłada zimny nos do twarzy i cmoka, zupełnie jak człowiek!). Nasza specyficzna, oparta na wzajemnej żądzy mordu relacja, jest bez wątpienia bardzo silna, ale miłością bym jej nie nazwała.
I jakkolwiek silna by nie była, chciałabym żeby Tola zrozumiała pewnego dnia, że czasem potrzebuję prywatności. Albo chociażby, że wskakiwanie mi do wanny, kiedy próbuję ignorować wycie i w spokoju się wykąpać, to bardzo, bardzo zły pomysł. Doktór kazała nie kąpać, póki trzymanie temperatury się nie poprawi. A ta mała paskuda jak gdyby nigdy nic chlupnęła dzisiaj mi do wanny. Mam nadzieję, że jej to nie zaszkodzi, opłukałam ją dokładnie z piany, wytarłam i ubrałam.
Maczkowa, doskonale cię rozumiem. Ja mam ten problem, że w drzwiach od łazienki straszy ogromna dziura, zasłonięta prowizorycznie firanką. Nic mnie nie chroni... Z zabiegami pielęgnacyjnymi sobie radzę, ochraniacze robią robotę. Zwłaszcza ostatnio, bo od mojego powrotu Tola bardziej reaguje na jedzenie, zwłaszcza jak jesteśmy same. Zbłąkane pazury już gorzej, nic przed nimi nie ochroni.
Ale paskuda ma trochę mózgu w tym łysym łebku. Uczę ją powoli komend, żeby nie musieć do niej biegać. Już zdarza jej się zareagować na "won!", więc nie muszę zganiać jej z blatu gołymi rękami (jeśli nie ma tam akurat jedzenia, inaczej muszę). Jest święcie przekonana, że nazywa się "kicu" i tego nie umiem zmienić. Ale to chyba moja wina, do wszystkich kiców mówię "kicu", a jej pani się udzieliło. Aczkolwiek jak wczoraj powiedziałam do Łysego Gremlina "kicu, zrób herbaty", to przeszło bez odzewu. Może kiedyś?
Laserek posiada i z godnością olewa. Posiada też mnóstwo zabawek. Raz jeden widziałam, jak bawi się ze współlokatorką, ale ze mną nie chce. Dla niej zabawa ze mną polega raczej na zabraniu czegoś i szalonym galopie z tym czymś po mieszkaniu, lub pacnięciu mnie, wygięciu się w chińskie U i znowu, ucieczce. Jak ja mam ją gonić? Dojście z kuchni do drzwi wejściowych zajmuje mi wieki... A to tylko trzy-cztery metry.

Jaspis

 
Posty: 128
Od: Nie gru 23, 2018 17:29

Post » Sob sty 26, 2019 14:58 Re: Walka o życie Toli - rozliczenie str 1

Wygląda na to, że faktycznie masz nielekkie życie z Kicem :(
Współczuję podrapanych i pogryzionych miejsc, to na pewno jest bolesne i ogólnie niefajne. Ale faktycznie wygląda, że tolerujesz toto łyse, a ona Cię kocha. Na swój gryzący sposób ;)

Moje koty zawsze ostrzegają, zanim dziabną. Może zwróć uwagę, czy ogonek nie zaczyna lekko merdać przed ugryzieniem? Uszka się nie spłaszczają? Coś innego?
Na pocieszenie dodam, że mój najmłodszy na początku znajomości gryzł bez ostrzeżenia, jak mu coś nie pasowało. Potem zaczęłam zwracać uwagę na sygnały, jakie wysyłał, i kończyłam głaskanie. I doszliśmy do etapu, gdzie kotek w ramach ostrzeżenia tylko otwiera leniwie paszczę :D Już nie pamiętam, kiedy ostatni raz mnie pouczył ugryzieniem czy drapnięciem ;)
Obrazek

Malk

Avatar użytkownika
 
Posty: 10019
Od: Pon paź 01, 2007 18:30
Lokalizacja: Oslo, NO

Post » Sob sty 26, 2019 16:39 Re: Walka o życie Toli - rozliczenie str 1

Jaspis, opowiadanie o moich kotach ma na celu pokazanie, że te zachowania Toli to po prostu kocie są :) Wiem, że to marne pocieszenie na zadrapania, ale jeśli zdasz sobie z tego tak naprawdę sprawę, to łatwiej chyba będzie z Tolą egzystować, niż gdy masz przekonanie, że jakaś jej złośliwość, czy agresja - jestem przekonana, że to jej uczucie, nie nauczyła się po prostu go jeszcze okazywac w sposób bezbolesny i mniej kłopotliwy :) Więc może czas popracować nad zachowaniem, skoro już z ciałkiem lepiej :)

I od razu zaznaczę, że doskonale rozumiem, że jesteś w ciąży, coraz Ci i fizycznie, i psychicznie, bo to zawsze ma przełożenie, ciężej, jesteś mniej mobilna i masz ochotę mieć wszystko w nosie, szczególnie, ze walka o życie Toli na pewno pochłonęła dużo Twojej energii i zapasów sił. Ale, żeby zrobić pewne rzeczy, nie trzeba się mobilizować aż tak fizycznie- a może pomogą :)

I tak. Doskonale rozumiem potrzebę chwili ciszy. Nie wiem, jak dokładnie te drzwi wyglądają w łazience, ale nie dałoby się załatwić jakiejś większej deski/ vel czegoś, czym od środka mogłabyś tę dziurę osłonić, by w spokoju poleżeć w wannie? Do czasu, gdy te drzwi mozna będzie wymienić?

I tak myslę. Nie masz sierści- ale Tola też nie, jej mama, ewentualne rodzenstwo też nie. Normalnie kociaki bawiąc się ze sobą, pod nadzorem matki uczą się podgryzać, używac łapek w sposób kontrolowany, może się mylę, ale u łysolków nie powinno tak być tym bardziej? Ile Tola miała, gdy trafiła do Twojej współlokatorki ( może było, ale nie pamiętam )?. Większość kotów dobrze zsocjalizowanych w czasie zabawy z człowiekiem potrafi chować pazurki, ząbków używać delikatnie.
Nota bene- Tola ma przycięte pazurki?
Może ona tego nie nauczyła się w hodowli, może za wcześnie odstawiona od matki, a może przez tę chorobę zatraciła umiejętność?

Ale myślę, że można na nowo jej tego nauczyć. Mi ktoś podpowiedział i u moich wszystkich kotów, czy starszych, czy maluchów to działało, żeby w chwili, gdy kot drapie, gryzie reagowac w sposób kontrolowany- nie wyrywać, nie odpychac- to tylko sprowokuje do powtórki, bo przecież skoro zdobycz ucieka, to trzeba gonić. Wiem, że to trudne, ale uwierz- da się zobić. Tylko od razu, gdy ona drapnie, capnie, przygryzie- piszczeć jak mały kociak- na pewno na YT są filmiki, gdzie możesz to znależć. Co więcej- widzę, że koty reagują też na płacz- reagują współczuciem. Można tak jękliwie, jak małe dziecko wołać ał, ał, ał, tak teatralnie- u mnie też działało.
Kolejna rzecz- absolutnie nie rezygnowałabym z prób zabawy z Tolą. Ona była do tej pory bardzo chora i skupiała się na przetrwaniu. Ale to młody kociak, one po prostu chcą się bawić, to ich potrzeba. Trzeba ją znowu nauczyć, że to fajne. Oczywiście wiem, że latanie z wędką niekoniecznie jest teraz Twoim marzeniem, ale może spróbuj z jakąs krótszą wędką, patyczkiem piórkiem, na siedząco ją zabawiać mając to pod szmatką, kołdrą, kocem, zeby się ruszało, nie było widoczne dla niej, co jakiś czas z różnych stron wystawiać, Taki substyt nóg pod kołdrą, nie znam młodego kota, który by tym w końcu się nie zainteresował. Ja też naprawdę polecam zabawkę na leniwca - https://www.youtube.com/watch?v=sMn2KcuCK8U - moje koty to uwielbiają. Ale coś takiego można właśnie robić tylko patykiem z piórkiem. Nota bene, zabawka działa zdecydowanie lepiej ;) gdy ja siedzę obok.

I ostatnia rzecz, która mi przychodzi na myśl. Jednak koty konkretnych ras mają specyficzne cechy tak fizyczne, jak i psychiczne. Może spróbować się skontaktować z kimś, kto prowadzi naprawdę dobrą hodowlę sphinxów, spróbowac się poradzić, podpytać, co w przypadku tej rasy najlepiej by zadziałało na te zachowania, ktore są uciążliwe, a które są do zmodyfikowania. Bo niestety, np. te ósemki wokół nóg, to niestety, chyba musisz je przetrwać. Pocieszę Cię, że mojemu minęło, jak już się "najadł" w głowie. Wiem, że u Ciebie trafiło na najgorszy moment, gdy jesteś mniej mobilna, a też co tu dużo gadać, nie do końca widzisz, co sie koło Twoich nóg dzieje. Ale na szczęście to na pewno minie, a jest nadzieja, że minie i Toli :) Może tu milva mogłaby pomóc w kontakcie z jakimś hodowcą, albo inny hodowca?

No i na koniec jeszcze raz napiszę- rozumiem, że jesteś zmęczona,tak generalnie, jak i opieką nad Tolą, jak i byciem z nią 24h. Ale też, jeśli dobrze wnioskuję, to chyba się to nie zmieni- to bycie- w najbliższej perspektywie. Więc naprawdę warto wykrzesać trochę sił jeszcze, by teraz zacząć z Tolą pracować i spróbować cos pozmieniać w jej zachowaniu ( ale też, żeby było jasne- to nadal kot, kot z określonymi cechami psychicznymi, wiec pewne rzeczy trzeba po prostu zaakceptować, jak to, że ona chce towarzyszyć człowiekowi, szczególnie temu wybranemu ). Jest młodziutka, myślę, ze naprawdę można coś wypracować dla Waszego wspólnego komfortu psychicznego.

p.s. tak mi przyszło do głowy. Oczywiście Toli nie widziałam, nigdy nie próbowałam jej obsługiwać, nie wiem, czy się da inaczej, ale...
Nie wiem, czy dawanie jej leków w tych zarękawkach skórzanych też nie tworzy problemu jakiegoś. Ona może w końcu uczyć się, że mimo, że Cię gryzie w ręce, to nie jest to bolesne- w końcu gryzie/drapie coś twardego ? Nie dałoby się jej zapakować w kokon taki ścisły, żeby nie mogła drapać i tak robić niektórych rzeczy ?
Obrazek

maczkowa

 
Posty: 7110
Od: Pon gru 03, 2018 16:47

Post » Sob sty 26, 2019 17:05 Re: Walka o życie Toli - rozliczenie str 1

Miałam dwa koty, tymczasy, które sprawiały nieco problemu. Piękny Duduś z chorymi oczkami podgryzał ręce. Była u mnie sroka7, kiedy Duduś jeszcze u mnie był i widziała to. On musiał tak się bawić w dzieciństwie i mu nawyk pozostał. Oduczałam go tego dając natychmiast do gryzienia zabawkę delfinka i na tej zabawce się wyżywał. Pojechał z nią do swojego domku. Potem był przepiękny Hannibal, który kochał mnie miłością niesamowitą, ale bez ostrzeżenia wbijał we mnie pazury. Potem miałam wrażenie, że było mu głupio, że to robi. Nie wyrywałam ręki, bo miałabym szramy, ale ostrym głosem mówiłam "nie wolno". Oduczył się tego, jest cudownym kotem, ma wątek na miau, ale już jego Duża nie pisze na nim. Mam jednak kontakt i wiem, że udało się to opanować.
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 55001
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Sob sty 26, 2019 22:20 Re: Walka o życie Toli - rozliczenie str 1

:1luvu: :201461

Faktycznie Sfinksy wyglądają jak Yoda :mrgreen: :1luvu:

Baltimoore

Avatar użytkownika
 
Posty: 5504
Od: Sob sty 03, 2015 18:44

Post » Nie sty 27, 2019 12:01 Re: Walka o życie Toli - rozliczenie str 1

Przeczytałam wątek o Toli:) Przecudny kot:) Az nabrałąm ochoty na takiego upierdliwca - lubię takie!
W związku z tym, że własnie przechodzimy leczenie rzęsistka Ronidazolem (koty mco z hodowli - a watek jest na forum) chciałam zapytać dokładnie o kondycje Toli. Skończyła już branie leków? Jak jej kupy, co z jedzeniem? MOje są 3 dzień na roznidazolu, jest duża poprawa, ale czy ronidazol na stałe i porządnie wytłucze rzęsistka? Nie wyobrażam sobie systuacji, ze po skonczonej kuracji tym toksycznym lekiem bedzie nawrót. Co wtedy? Trzymam sie myśli, ze leki są skuteczne i Tola daje mi nadzieje że moje maluchy sie wyleczą....
Pozdrowienia dla Jaspis - pogłaszcz Tolę ode mnie:)
To jest bardzo pozytywny wątek:)

Czarna Basia

 
Posty: 27
Od: Pt gru 21, 2018 8:12

Post » Śro sty 30, 2019 21:58 Re: Walka o życie Toli - rozliczenie str 1

Co tu taka ciszaaa?

Baltimoore

Avatar użytkownika
 
Posty: 5504
Od: Sob sty 03, 2015 18:44

Post » Śro sty 30, 2019 22:08 Re: Walka o życie Toli - rozliczenie str 1

Ja jestem na wyjeździe i Toli już troszkę nie widziałam ale rozmawiałam dzisiaj z Jaspis i wieści są bardzo dobre, Tola czuje się doskonale, pięknie się załatwia i sił nabiera :)

Za tydzień badania krwi które powiedzą jak organizm funkcjonuje, a zaraz po feriach jesli wyniki będą ok zaczniemy próby wprowadzania normalnego, wysokomięsnego gotowego jedzonka.

I tu moje pytanie: czy jeśli wyniki wyjdą ok, Tola bedzie sie czuła dobrze i jej organizm zaakceptuje jakąś dobrą karmę (będzie to kwestia jakiegoś miesiąca) i nic nowego nie wyskoczy to czy mogę pozostałą kwotę zbiórki wydać na zapas dobrego jedzenia dla kotki? Tak by ona była zaopatrzona a zbiórka rozliczona?

Blue

 
Posty: 23494
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Śro sty 30, 2019 22:11 Re: Walka o życie Toli - rozliczenie str 1

To są pieniądze Toli pod Twoim zarządem :)
Na pewno wydasz je najlepiej dla Toli.
Myślę, że decyzja należy do Ciebie i Jaspis.
ObrazekObrazekObrazekObrazek

Kazia

 
Posty: 13724
Od: Pt maja 24, 2002 13:46
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro sty 30, 2019 22:13 Re: Walka o życie Toli - rozliczenie str 1

Kazia pisze:To są pieniądze Toli pod Twoim zarządem :)
Na pewno wydasz je najlepiej dla Toli.
Myślę, że decyzja należy do Ciebie i Jaspis.


Jestem tego samego zdania :ok:
Gdy cię znalazłam, nie wiedziałam, co z tobą zrobić.
Dziś nie wiem, co zrobię bez ciebie...
Marcel 7.10.2007 - 26.07.2021

kwinta

Avatar użytkownika
 
Posty: 7320
Od: Śro maja 21, 2008 20:47
Lokalizacja: Wielkopolska

Post » Śro sty 30, 2019 22:16 Re: Walka o życie Toli - rozliczenie str 1

    :201419

egwusia

Avatar użytkownika
 
Posty: 3593
Od: Pt paź 10, 2008 15:17
Lokalizacja: Chojnice

Post » Śro sty 30, 2019 22:23 Re: Walka o życie Toli - rozliczenie str 1

Popieram
Sally (*) 12/2009
Milton (*) 8/2016

Obrazek
Amy

Obrazek
Sam i Frodo

CatnipAnia

 
Posty: 107
Od: Pt sie 19, 2016 15:25

Post » Czw sty 31, 2019 8:16 Re: Walka o życie Toli - rozliczenie str 1

Pacz, Tolcia, kumpel
(trochę nie w temacie, ale nie mogę się powstrzymać)

https://www.facebook.com/60069525360178 ... 3NDAxMzc4/
Obrazek
Obrazek

MalgWroclaw

Avatar użytkownika
 
Posty: 46710
Od: Czw paź 15, 2009 17:39
Lokalizacja: Wrocław, stolica Śląska :)

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Jaga_17 i 264 gości