Walka o życie Toli - rozliczenie str 1

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon gru 24, 2018 11:00 Re: Mieszkam ze Sfinksem, potrzebna pomoc.

Fajnie,że szukasz pomocy. Tak jak dziewczyny wcześniej napisaly,kotka jest chora. Zdrowy kot nie ma biegunek i załatwia się do kuwety.
Rasowe koty nie przestają być kotami tylko ze względu na rasowość. Biegunka nie może być skwitowana: to rasowy,one tak mają. Moja rasowa też w pewnym momencie zaczęła mieć biegunkę i załatwiać się poza kuweta. Dzięki wspaniałej pani doktor udało nam się temat opanować.
Dodatkowo to co opisujesz pokazuje,iż kotka nie ma optymalnych warunków.
Martwi mnie fakt,iż koleżanka bierze drugiego kota (boję się,że samca) i że będzie rozmnazalala towarzystwo :(
Piszesz o behawioryscie - dobry nie powinien chcieć robić wizyty jeśli kot nie jest zdrowy.
Jeśli chcesz pomóc kotu, to myślę że zaczelabym od badań kooopy jak piszą dziewczyny.
Z jakiego miasta jesteś? Może ktoś może polecić dobrego weta.
Koty to wrażliwe zwierzęta, nie można ich karać pryskaniem wodą.
To co opisujesz to część zachowań może wynikać z choroby,część zachowań kotka,który jest nienajedzony, część zabaw kociaka,któremu się po prostu nudzi, a część z powodu niewłaściwego podejścia do kota.
Na szczęście wszystko to da się naprawić.

gusiek1

 
Posty: 1660
Od: Nie sie 28, 2016 14:24
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon gru 24, 2018 13:17 Re: Mieszkam ze Sfinksem, potrzebna pomoc.

No to zacznę może od osób, które mówią "biedny kotek" i nic poza tym. Dziękuję za jakże pomocne wskazówki.
Teraz parę słów o podejściu współlokatorki. Po pierwsze, uważa że wyolbrzymiam problem. Zapewne dlatego, że to nie ona myje podłogi trzy razy dziennie. To, czego nie jest w stanie przeoczyć, zrzuca na rasowość kota i puka się w głowę, gdy wspominam o wetach, badaniach... Dla niej sytuacja jest w pełni normalna. Mnie osobiście zwyczajnie nie stać na latanie po lekarzach. Jestem w ciąży, siedzę na mizernym zasiłku chorobowym z ZUS i cieszę się, jak po opłaceniu rachunków zostaną dwie-trzy stówki na jedzenie. Spróbuję ją przekonać, żeby coś w tym kierunku zrobiła, jak wróci od rodziny. Jeśli się nie uda... Cóż, odłożę jakoś.
Kot posiada całą masę zabawek. I naprawdę jest z mojej strony wola, żeby się z nim bawić. Ale ze strony kota takowej woli nie ma. Nie znam się na jakości drapaka, czy półek, mogę jedynie powiedzieć, że istnieją. Kot ma po czym się wspinać... Ale i tak woli ludzi. A bieganie po blatach ma na celu raczej kradzieże, niż zabawę.
Całe moje dotychczasowe doświadczenie z kotami to były dachowce, których zachowanie nie ma nic wspólnego z tym, co robi Wielki Łysy Goblin. I naprawdę, nie uważałam się za osobę nienadającą się do posiadania zwierząt. W domu rodzinnym były zwierzęta po przejściach, zarówno fizycznych, jak i psychicznych i nigdy nie zetknęłam się z zachowaniem, które choćby przypominało to, co robi ten kot. Ale patrząc na to, co się dzieje, raczej nie zdecyduję się nigdy na kupno czegoś innego, niż rybki. Cała moja wiedza o zwierzętach okazała się nic nie warta.
Spróbuję na początek z tymi puszkami MACs. Może to coś da... Jak się święta skończą, zapoluję na parę puszek i dam znać, jaki był efekt.
Co do karmy z koniem, to jest karma po której najmniej reaguje. Po wszystkich innych drogich wynalazkach, łącznie z tymi medycznymi karmami nie zawierającymi niczego, z kota po prostu ciekło. Po tej karmie zrobił się bardziej aktywny i wreszcie zaczął rosnąć.
Nie wiem, kto go sprzedał. Nie wiem, skąd kot pochodzi. Papierów z hodowli nie znalazłam. On tu już był, jak się wprowadziłam. I naprawdę na początku było z nim dużo gorzej. Karmę z koniem wprowadziłam ja (za te swoje mizerne parę stówek na jedzenie), konsultując to wcześniej w sklepie będącym pod nadzorem weterynaryjnym, chwalmy pana podskakując, za darmo. To, co jadł wcześniej, było własnościową marką jakiejś lecznicy pozbawioną wszystkich potencjalnie alergennych składników. I nie pomagało. Zaczęłam pilnować, żeby nie miał dostępu do psiego żarcia, czy brudnych naczyń. Na grzywce staję, żeby jakoś go wyprostować. A on z bezczelną miną podszedł dzisiaj do mnie jak jadłam śniadanie, zrobił "miau" i walnął kupę na środku kuchni. Może jestem złym człowiekiem, który dręczy zwierzęta i diabli wiedzą, co jeszcze, ale czy to moja wina, że czasami brakuje mi już siły, kiedy mimo nadwrażliwości na zapachy i żołądka w gardle moim głównym zajęciem w mieszkaniu jest sprzątanie po tym demonie?
Jestem z Warszawy.
Kot jest trzymany z myślą o rozmnażaniu, jak dorośnie. Mam nadzieję, że uda mi się znaleźć inne miejsce zamieszkania, zanim to nastąpi... Współlokatorka zakupiła tego gremlina z myślą o sprzedaży młodych za dwa tysie od sztuki. Jest osobą typu "jeśli będę mocno chciała, świat się do mnie dostosuje", więc myślenie o konsekwencjach nie leży w jej naturze.
Pryskanie wodą zostało zarzucone już dawno. Nie ze względu na straszliwy stres u kota, tylko dlatego, że bydlę, które należy kąpać co kilka dni nie reaguje na wodę w żaden sposób. Nie sądzę, żeby to było dla Trąby Jerychońskiej jakieś traumatyczne, bo akurat kąpać daje się grzecznie, nie ucieka, nie drapie.
Myślę o behawioryście dlatego, że moim zdaniem są to wszystko działania celowe. To byłby wypadek, gdyby kotu się "ulała" kupa w jakimś randomowym momencie. Ale kiedy kot się budzi, złazi z miejsca, gdzie raczył spać i idzie narobić na mnie lub tuż przed moim nosem, to wygląda na problem psychiczny.

Jaspis

 
Posty: 128
Od: Nie gru 23, 2018 17:29

Post » Pon gru 24, 2018 13:29 Re: Mieszkam ze Sfinksem, potrzebna pomoc.

Zasugerowałabym jeszcze zrobienie badania krwi pod kątem trzustki. Zapalenie daje w efekcie biegunkę.

Bungo

 
Posty: 12069
Od: Pt lut 16, 2007 0:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon gru 24, 2018 14:10 Re: Mieszkam ze Sfinksem, potrzebna pomoc.

Jaspis pisze:......A on z bezczelną miną podszedł dzisiaj do mnie jak jadłam śniadanie, zrobił "miau" i walnął kupę na środku kuchni...../.... Ale kiedy kot się budzi, złazi z miejsca, gdzie raczył spać i idzie narobić na mnie lub tuż przed moim nosem, to wygląda na problem psychiczny.
Powiedziałabym, że to bardzo mądry kot jest...mówi Wam w ten sposób, że boli go brzuch, jest chory, i prosi o pomoc....tak mnie to wygląda.
Oprócz wszelkich wcześniejszych sugestii, sprawdziłabym trzustkę.
W Warszawie polecaną wetką jest dr Mostowska...Blue może o niej więcej powiedzieć. Może warto spróbować?
ObrazekObrazekObrazekObrazek

Kazia

 
Posty: 13721
Od: Pt maja 24, 2002 13:46
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon gru 24, 2018 15:13 Re: Mieszkam ze Sfinksem, potrzebna pomoc.

Jesteś z Warszawy? To zdecydowanie zabralabym Lysolka do dr. Mostowskiej polecanej właśnie przez Blue.
Na fb znajdziesz pod adresem Gabinet Weterynaryjny Katarzyna Mostowska. Fajnie by było gdybyś mogła wziąć ze sobą badania które masz.
Koty to czyste zwierzątka -zalatwiajac się poza kuweta mówią człowiekowi - pomóż mi. Wiem,że może to brzmieć słabo, i dla mnie też tak to brzmiało, dopóki moja nie sygnalizowala swoich problemów w ten sposób.
Jak będziesz mogła wywyslac pw (chyba po 5 wiadomościach) napisz mi proszę gdzie mieszkasz, pomyślę czy mogę pomóc w temacie transportu.

gusiek1

 
Posty: 1660
Od: Nie sie 28, 2016 14:24
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon gru 24, 2018 18:45 Re: Mieszkam ze Sfinksem, potrzebna pomoc.

Ten kot jest chory, Nie ma problemów behawioralnych. Ma problemy zdrowotne o czym dosadnie informuje wszystkich wokół. Koty z przewlekłą biegunką są powoli wyniszczane od środka. Kot na pewno ma już ogromne niedobory i nie będzie rósł zdrowo. Jeśli to kotka, to ona raczej nie przeżyje ciąży w tym stanie. A jeśli cudem przeżyje ciążę i poród, to kiepsko wróżę jej i jej kociętom. :?

Pieniądze, które chcesz wydać na behawiorystę, będą pieniędzmi wyrzuconymi. Zresztą behawiorysta od razu zapyta o pokazanie wyników wszystkich dotychczasowych badań i bez nich nie zacznie nawet rozpatrywać problemu. Żaden prawdziwy behawiorysta z certyfikatem COAPE i doświadczeniem nie pomoże, jeśli nie wykluczono najpierw wszystkich możliwych chorób. Rzecz jasna możesz trafić na jakiegoś samozwańczego oszołoma z dyplomem z kursu internetowego, który z dziką radością weźmie kilkaset złotych, nie zająknie się nawet o badaniach i udzieli wam kilku rad. Z całą pewnością całkowicie bezużytecznych.
I wracasz do punkty zero: kot nadal będzie miał biegunkę, bo nadal będzie nieleczony.

Przemilczę już całkowicie fakt, że współlokatorka chce zakładać rozmnażalnię. Bo hodowla to na pewno nie będzie...... :roll:
I serdecznie wątpię, że ten sfinks jest rodowodowy z legalnej hodowli :( Wątpię też, że jest wolny od wad genetycznych, takich jak HCM, HD, PLL i wiele innych występujących w rasie.
Milva B
Obrazek
Nasze Koty: http://www.divine-cats.eu

milva b

Avatar użytkownika
 
Posty: 5596
Od: Czw mar 30, 2006 21:24
Lokalizacja: Poznań

Post » Pon gru 24, 2018 20:38 Re: Mieszkam ze Sfinksem, potrzebna pomoc.

Z całego serca sugeruję wizytę u dr. Mostowskiej, Kazia i gusiek1 bardzo dziękuję że o tym napisałyście :)
W pełni też zgadzam się z milva b - tu behawiorysta nic nie pomoże, kociak jest po prostu chory a jego zachowania biorą się z dolegliwości trawiennych i niedoborów. Dziecko z wieczną sraczką i silnymi niedoborami też będzie miało zaburzenia zachowania bo to bardzo uderza w układ nerwowy. Kociak nad tym nie panuje. Ale to nie działka dla behawiorysty tylko dobrego weta.
Maluch pokazuje całym sobą że jest chory.
Behawiorysta to by się przydał właścicielce kociaka - żeby ją w łeb puknął młoteczkiem :(
Może na początek warto nie sprzątać po kociaku tylko wszystko jej zostawiać koło łóżka?
Nie wiem jakie macie warunki lokalowe - ale zadbałabym żeby dotarło do niej że problem jest i to poważny.

Skomplikowana sprawa jest z leczeniem nie swojego kociaka...
Jeśli mogłabym jakoś pomóc - pogadać z właścicielką (o ile jest do tego skłonna) czy pojechać z kociakiem jeśli sama masz trudność z chodzeniem a właścicielka uzna że iść nie będzie - to tylko daj znać. Też jestem z Warszawy.
Ale najlepiej by było gdyby szanowna właścicielka zrozumiała problem i sama to ogarnęła bo to ona jest prawnym właścicielem zwierzęcia.
Kał malucha możesz spokojnie zbadać sama.
Może jeśli w nim coś wyjdzie i jej podetkasz pod nos to coś dotrze.

Jest jeszcze jeden aspekt tej sprawy.... BARDZO WAŻNY!
Jesteś w ciąży....
Niektóre przyczyny takich problemów są zakaźne dla ludzi. W przypadku kobiety w ciąży ostatnie z czym powinnaś mieć do czynienia to biegunka kociaka wywołana nie wiadomo czym :(
Ty miałaś badania w kierunku toxoplazmozy?
Masz odporność?
Zarażenie się od kota toxo jest bardzo, bardzo mało prawdopodobne. A szczególnie utrafienie z tym w ciążę.
Ale Wasz przypadek to jest ten promil zagrożenia.
Kociak z przewlekłą biegunką może być zarażony toxo i właśnie w tej chwili zarażać.
Nie musi - znacznie bardziej prawdopodobne są inne pierwotniaki, też niemile widziane w ciąży (i nie tylko) - ale toxo trzeba brać pod uwagę.

Zrób wszystko by zdiagnozować problem kociaka i go leczyć. Do tego czasu - masz możliwość nie wpuszczać go do swojego pokoju? Masz swój pokój?
Potrzebujesz pomocy w posprzątaniu pokoju?
Bo zdrowy rozsądek nakazuje zrobić w nim generalny porządek, z praniem czego się da.
Mogę Ci chętnie pomóc, jestem w domu, świąt nie obchodzę.

Blue

 
Posty: 23482
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Pon gru 24, 2018 20:45 Re: Mieszkam ze Sfinksem, potrzebna pomoc.

Milva, bo zadna szanujaca sie hodowla nie wydalaby kota niekastrowanego, ze wzgledu na takich wlasnie ludzi, o jakich w tym watku czytamy. Teraz zwierzak przezywa horror, bo jego niezbyt ogarnieta wlascicielka ma go w tylku i liczy tylko na kase za kociaki, a wspolokatorka nie zna sie na kotach i nie umie sie nim zajac - zeby nie bylo, ze atakuje, wiem, ze to nie jej kot i ona nie ma obowiazku wobec nieswojego zwierzecia. Ale watek straszny.
Do cats eat bats?

Muireade

Avatar użytkownika
 
Posty: 1576
Od: Pon sie 08, 2016 17:26
Lokalizacja: Środek wiochy (pod Toruniem)

Post » Pon gru 24, 2018 20:50 Re: Mieszkam ze Sfinksem, potrzebna pomoc.

Muireade pisze:Milva, bo zadna szanujaca sie hodowla nie wydalaby kota niekastrowanego, ze wzgledu na takich wlasnie ludzi, o jakich w tym watku czytamy. Teraz zwierzak przezywa horror, bo jego niezbyt ogarnieta wlascicielka ma go w tylku i liczy tylko na kase za kociaki, a wspolokatorka nie zna sie na kotach i nie umie sie nim zajac - zeby nie bylo, ze atakuje, wiem, ze to nie jej kot i ona nie ma obowiazku wobec nieswojego zwierzecia. Ale watek okropny.


Niestety sfinksy są modne. Wielu zrejestrowanych pazernych hodowców zaczęło sprzedawać kociaki masowo, również pseuduchom. A teraz od takich pseuduchów ludzie sobie kupują, jak współlokatorka autorki wątku, celem dalszego bezmyślnego rozmnażactwa. A kij z tym, że zwierzę będzie przy tym cierpieć i powoli umierać. Że dzieci tego zwierzęcia będą cierpieć i powoli umierać. Co tam... to tylko kot. Niech zasra się na śmierć...... :roll: Przecież kot nie ma systemu nerwowego i go nie boli.
Milva B
Obrazek
Nasze Koty: http://www.divine-cats.eu

milva b

Avatar użytkownika
 
Posty: 5596
Od: Czw mar 30, 2006 21:24
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto gru 25, 2018 10:12 Re: Mieszkam ze Sfinksem, potrzebna pomoc.

Dla mnie to jakaś kuriozalna sytuacja
I zupelnie nieodpowiedzialna właścicielka

Męczy za jednym zamachem kota i współlokatorkę
Kot jest ewidentnie chory
Wszystko to co było już napisane wyżej, lekarz i badania
Kot prawdopodobnie cierpi fizycznie i nie potrafi sobie z tym poradzić stąd jego dziwnie zachowanie
Jeżeli sytuacja potrwa dłużej i pewne zachowania się utrwalą to nie znikną łatwo nawet po usunięciu przyczyn

Ja mam pomysł (jeśli już był to pominąć ;)
Jeżeli dogrzebalas się do papierów kota to skontaktuj się z hodowca, opowiedz o wszystkich problemach
Porządny hodowca nie zostawi takiej sytuacji bez odzewu, może nawet zabierze kota

Kot jest biedny, kot się męczy
Finalnie zamęczy i siebie i ludzi wokół
Obrazek

dune

 
Posty: 11559
Od: Czw paź 22, 2009 8:20
Lokalizacja: WaWa

Post » Wto gru 25, 2018 12:17 Re: Mieszkam ze Sfinksem, potrzebna pomoc.

dune, problem w tym, że "chodofca" chyba już wie o problemie i twierdzi, że sfinksy po prostu tak mają.
Wszyscy wiemy, że to nie prawda. Sfinksy oczywiście są bardzo aktywnymi i dość upierdliwymi kotami i z tego powodu nigdy nie powinny być jedynakami.
Ale sfinksy nie srają gdzie popadnie. Zdrowy sfinks chodzi do kuwety, tak jak każdy inny kot, rasowy czy nierasowy.
Ten sfinks jest chory i trzeba założyć, że rozmnażalnia, z której pochodzi, też ma chore koty. Zakładam, że od lat. I nic z tym nie robią.
Żyją w syfie i smrodzie i produkują miot za miotem, bo kociaki się dobrze sprzedają.
Milva B
Obrazek
Nasze Koty: http://www.divine-cats.eu

milva b

Avatar użytkownika
 
Posty: 5596
Od: Czw mar 30, 2006 21:24
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto gru 25, 2018 13:57 Re: Mieszkam ze Sfinksem, potrzebna pomoc.

Pytanie jaką wersję zna hodowca.
Jeśli rozmawiała z nim właścicielka kocurka - to powiedziała to jak ona to widzi czyli totalnie zbagatelizowała problem. O ile powiedziała - a nie rzuciła na odczepnego "marudnej" współlokatorce że się z hodowcą kontaktowała i tak jej właśnie powiedział.

Blue

 
Posty: 23482
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Wto gru 25, 2018 14:23 Re: Mieszkam ze Sfinksem, potrzebna pomoc.

Zakładając, że jest to typ hodowcy, który sprzedaje kota niekastrowanego, z biegunką, do domu współdzielonego z innymi lokatorami, to raczej obstaję przy mojej wersji.
To albo pseuduch, albo zarejestrowany hodowca-producent. Na pewno nie jest to hodowla przez duże "H". Taka hodowla trzymałaby rękę na pulsie i wiedziałaby, co się obecnie dzieje z kotem. I na pewno z takich warunków by kota zabrała.
Milva B
Obrazek
Nasze Koty: http://www.divine-cats.eu

milva b

Avatar użytkownika
 
Posty: 5596
Od: Czw mar 30, 2006 21:24
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto gru 25, 2018 14:48 Re: Mieszkam ze Sfinksem, potrzebna pomoc.

Ale nie znamy sytuacji ani szczegółów więc trudno na 100 % coś powiedzieć, choć pewnie możesz mieć rację, ale mogę mieć i ja.
Zauważ że autorka wątku mieszka tu dopiero miesiąc. Wcześniej właścicielka kociaka mogła mieszkać sama - lub takie coś deklarować. Mogla mieszkać z partnerem.
Kociak mógł być kupiony do hodowli a więc nie wykastrowany.
Jeśli ma toxo objawowe to mógł już zachorować w nowym domu po zjedzeniu kawałka surowego mięsa. W sporadycznych przypadkach może to wywołać chorobę, a stres przy zmianie domu obniża odporność szczególnie jeśli wcześniej kociak surowizny nie dostawał. Może też je jakąś paskudną karmę obecnie.

W jaki sposób hodowca ma trzymać rękę na pulsie jeśli:
- sprzeda kota komuś kto mieszka sam (zresztą, jak to sprawdzić tak naprawdę? i na ile jest to wiążące na przyszłość? nijak)
- z założenia do hodowli maluch pójdzie a więc nie ma być wykastrowany
- właścicielka śle co miesiąc maila że kociak wspaniale się ma i wszystko jest super? Nawet jakieś zdjęcie słodziutkie dołączy?
- sama właścicielka jest przekonana że wszystko jest ok, więc i zapewne brzmi po tysiąckroć wiarygodnie.

Hodowca mógł sprzedać kociaka zdrowego, w dobrej wierze i być przekonany że przez ostatnie trzy miesiące ten ma się doskonale. Zapytanie właścicielki: oj, proszę pana, czy to normalne że kiciuś czasem ma lekkie rozwolnienie? nawet jeśli padło mógł potraktować dodatkowo na plus, że taka troskliwa.

Nie przekreślałabym hodowli jako dobrej.

Blue

 
Posty: 23482
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Wto gru 25, 2018 16:14 Re: Mieszkam ze Sfinksem, potrzebna pomoc.

Przecież autorka wątku sama napisała, że:
Jaspis pisze:6) Był konsultowany, u hodowcy, który go sprzedał. Ta sama śpiewka "to rasowy, one tak mają", trzeba go pilnować.


To raczej daje jasny obraz sytuacji. No chyba, że rzeczywiście hodowca nic nie wie, bo właścicielka z nim nie rozmawia. Albo sam hodowca nie pyta bo dalsze losy kociąt już sprzedanych go nie interesują. Tak czy owak, nie stawia to samego hodowcy w dobrym świetle.
Jeśli kupujący się nie odzywa, ja sama pytam co słychać. I nie daję się zbyć zdawkowym " jest w porządeczku''.
A już na pewno trzymałabym rękę na pulsie, gdybym komukolwiek sprzedała kota hodowlanego.
Milva B
Obrazek
Nasze Koty: http://www.divine-cats.eu

milva b

Avatar użytkownika
 
Posty: 5596
Od: Czw mar 30, 2006 21:24
Lokalizacja: Poznań

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: AGdansk, elmas, Google [Bot], kuba93l, qumka i 299 gości