Arcana pisze:Wtedy podobno za wcześnie. A teraz?
Nie było to
podobno .
3 miesiące temu losy Toli wcale nie były jednoznaczne, ze wskazaniem na "być może się wyliże", była jeszcze totalnie wycieńczonym, z rozchwianymi wynikami, z rozległym stanem zapalnym obejmującym układ pokarmowy stanem zapalnym od żołądka do odbytu kociakiem, reagującym chlustającą biegunką na dodatkowy kęs karmy w ciągu doby. Kastrowanie jej wtedy byłoby jakąś masakrą bez żadnych zalet za to z proszeniem się o dobicie kociaka wielkości zagłodzonego szczura.
Obecnie od kilku tygodni widać że kotka wychodzi na prostą.
Nie ma już mowy o hodowli, o rozmnażaniu Toli - choć z taką myślą była kupiona i dlatego zapłacono za nią dwa razy tyle co za kociaka wykastrowanego.
Tola jest mikroskopijna, ma niedorozwinięte narządy, jej układ pokarmowy w pełni będzie się jeszcze długo regenerował.
Mimo posiadania rodowodu - jest kotką absolutnie nie nadającą się do rozrodu bo nawet jeśli w ciążę zajdzie to umrze. I jej właścicielka musiała się z tym pogodzić. Nie sprawia wrażenia zmartwionej.
Mam mieszane uczucia czy należy cisnąć na kastrację już teraz - gdy stan kotki dopiero się stabilizuje a nie grozi jej zajście w ciążę, czy poczekać aż organizm będzie miał więcej czasu by nabrać sił po tym co przeszedł.
Dlatego nie cisnę i tą decyzję pozostawiam już właścicielce kotki po uzgodnieniu z wetką.
To już musi być jej decyzja.Nie darowałabym sobie gdyby po moich namowach teraz wykastrowana Tola posypała się czy nie przeżyła tej imprezy bo np. wątroba uszkodzona przewlekłym niedożywieniem nie da rady narkozie bo jeszcze się nie zregenerowała.
Jak wrócę z urlopu pojadę do dziewczyn zawieźć karmę, jeszcze sprawę obgadamy na spokojnie.
Ale ja osobiście uszanuję każdą ich decyzję - czy kastrować już za chwilę czy jednak jeszcze poczekać.