jak wyłapać pilnie dorosłego kota- proszę o rady

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob gru 15, 2018 18:02 jak wyłapać pilnie dorosłego kota- proszę o rady

Potrzebuję porad, pomysłów, jak skutecznie wyłapać dorosłego kota i to pilnie i skutecznie.

Tak z grubsza- w zeszłym roku umieściłam budkę styropianową dla kotów bezdomnych, na swoje ( teraz ) nieszczęście znalazłam dla niej takie miejsce, żeby tam było sie ciężko dostać i żeby nie była tak od razu widoczna, między drzewami, krzakami dośc trudny teren. Plus też obecnie na swoje nieszczęście zrobiłam M4 ;) z przedsionkiem, grubą folią wojskową a la markiza nad wejściem- sam otwór jest cofnięty o około 15 cm od tego zabudowania.
Dość długo była niezamieszkana, mimo, że do stołówki ;) na przeciwko ( to kolejna przeszkoda- drzwi w drzwi ;) umieszczona na małej europalecie kastra budowlana, która robi za daszek nad miskami ) na pewno przyłaziły zwierzaki.
Ze 2-3 tygodnie temu, gdy przyszłam z żarełkiem wyprysnął z niej jak z procy kot i wprawdzie z zaskoczenia nie zdązyłam się przyjrzeć, bo zaraz czmychnął do pobliskiego kanału kanalizacyjnego, ale imho było z nim wszystko ok.
Jakąs godzinę temu poszłam dorzucić jedzenie i znowu kot stamtąd wyprysnął- tym razem uciekał w inną stronę i już nie było z nim ok. Ewidentnie miał problemy z poruszaniem się, jakby powłóczył tylnymi nózkami, zarzucał dupką. Do tego tym razem miałam szansę bardziej mu się przyjrzec i zobaczyłam, że jest dość wychudzony i na szyi ma prawdopodobnie taką steraną obróżkę.
A wczesną wiosną, gdy podrzucałam jeść z budki dwa razy tez wyskoczył kot w tych samych krówkowych barwach, wtedy zobaczyłam, ze ma czerwoną obróżkę. Ale był duży, wypasiony, potem zniknął, uznałam, że jakiś wolnowychodzący z okolicy.
I tak myslę, że to ten sam, ale jeśli tak, to jego stan przez te miesiące dramatycznie się pogorszył plus wydaje mi się, ze pogorszył się w ciągu ostatnich dwóch tygodni. I dlatego tak to pilne, chcę go szybko wyłapać, zawieźć do weta i kluczowe tu jest, że szybko.

Rozważałam klatkę łapkę, ale odrzuciłam pomysł ( bo może nie być szybko, bo może zlapać się inny dziki kot stołówkowy i po 1. jak bedzie się darł wystraszy mi tego mojego i nie dosc, ze nie zlapie, to on straci chałupę, po 2. one przychodzą nocą, a teraz zimno i jak sie zlapie to jeszcze zamarznie )
Jedyne, co mi przychodzi do głowy, to podstawić cos do wyjścia tej budki, żeby wyskoczył prosto w to. Karton, z uwagi na budowę budki, konfigurację terenu plus brak pomysłu, jak ten karton odlepić od budki z kotem w środku- odrzuciłam.

I jedyne, co mi przychodzi do głowy to podbierak. Ale- na podbierak łapałam tylko kocie maluchy, nie wiem, czy w przypadku dorosłego kota to się sprawdza- ktoś to robił? Czy kot wskoczy w taki podbierak głębiej? I czy nie zrobi sobie krzywdy szamocząc sie w nim, jednak trochę siły mają te koty, a tu jeszcze to, co widziałam, te tylne nogi, nie wiem, czy nie po jakimś wypadku?
Plus- jak z takiego podbieraka ( zakładam, że jak wskoczy, to tym otworem sam podbierak przyłożę do ziemi ) wyjąć potem kota? A może, choć wydaje mi sie to drastyczne dla kota- potem w worek?

No i następna sprawa, czy jeśli ta akcja by wyszła, kot wyleczony i chciałabym wypuścić w to samo miejsce- jest szansa, ze on znowu zamieszka w tej budce? Wprawdzie przez tą obróżkę to się obawiam ;) , że może okazac się nagle oswojonym kotem i miziakiem w warunkach ciepła, pelnej miski itp. ale jeśli nie, to naprawdę nie chciałabym go pozbawić domu. W mojej okolicy raczej nie ma zostawianych okienek piwnicznych, czy terenów, gdzie ten kociak mógłby się chronić przed zimą ( plus, jak wreszcie wypasione M4, które naprawdę zrobiłam full wypas, jest wykorzystywane to mi serce rośnie )

poradźcie, jak to wygląda. do tej pory zgarniałam dzikuski, ale maluchy, a jak dorosłe, to po jakimś czasie dokarmiania okazywały się oswojonymi i po prostu na zaproszenie wchodziły mi do klatki schodowej.
Myslalam, żeby zrobić zdjęcie lokalizacji tej budki, ale to dopiero jutro, jak jasno będzie.
Ostatnio edytowano Sob gru 15, 2018 18:45 przez maczkowa, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

maczkowa

 
Posty: 7104
Od: Pon gru 03, 2018 16:47

Post » Sob gru 15, 2018 18:10 Re: jak wyłapać pilnie dorosłego kota- proszę o rady

Łapałam na podbierak 10+ kotkę wolno bytującą kilka miesięcy temu. Łapałam i wcześniej dzikunki mające problemy zdrowotne. Ważne by podbierak nie uniósł się. Stawałam na "obręczy". Fakt, było nas dwie. Jedna pilnowała podbieraka (owijając w niego kota). Druga nadstawiała transporter. Pionowo nastawiony by kot nie wyprysnął. To sprzęt nie stwarzający zagrożenia dla kota. Znajoma w samym tylko podbieraku dostarczyła kota na zabieg. jednak łapanie w niego bywa stresujące. Trzeba dobrze futro oplątać.
Co by nie było kota należy przechwycić.
Może, jak jest w budce, podłożyć podbierak i kot w niego wskoczy?
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55360
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Sob gru 15, 2018 18:42 Re: jak wyłapać pilnie dorosłego kota- proszę o rady

ASK@ pisze:Może, jak jest w budce, podłożyć podbierak i kot w niego wskoczy?

to jest jedyna opcja, którą właśnie rozważam, bo jak on z niej wyskoczy nie ma szans, zaraz są krzaki, drzewo po którym może wejśc na dach garazy, a z drugiej strony rów melioracyjny z tym kanałem, do którego dzikuski uciekaja, a za chwile ogrodzony teren.
Tyle, że otwór jest na pionowej ściance, co logiczne, a jednocześnie przez te ganki, które pobudowałam i drzewo, przy ktorym domek stoi raczej nie dam rady przyłozyć całej obręczy podbieraka szczelnie do tego otworu i dlatego się zastanawiam, czy jest szansa, że kot jakby wskoczy dalej w tę siatkę na tyle, żeby się w nią oplątać i zeby od razu nie czmychnął ?.
No i nadal- może się nie udać, a to trauma. Czy jest szansa, ze tam wróci? Jest tam stale jedzenie, w budce ma na pewno ciepło ( 13 cm styropianu, w środku kupa polaru ) i sucho, więc raczej mu się musi dobrze kojarzyć. Kilka razy wystraszyłam go podczas dowozu żarcia i wraca. Ale czy to nie będzie za wiele? Bo nie chcę pogorszyć jego sytuacji.
Nie mam doświadczenia z takimi dziczkami, te które tam przychodzą są dla mnie nieidentyfikowalne, wiem, że dokarmiam, ale ( oprócz jednego ) nie mam pojecia, ile i czy cały czas te same tam przychodzą.
Myslałam rezerwowo o zatkaniu czymś innym całego otworu i wyjęciu z całą budką.
Obrazek

maczkowa

 
Posty: 7104
Od: Pon gru 03, 2018 16:47

Post » Sob gru 15, 2018 20:01 Re: jak wyłapać pilnie dorosłego kota- proszę o rady

A nie możesz po cichu zatkać otworu w budce np. kocem, wpychając go częściowo do środka i z tą budką go wynieść? Albo przynajmniej mieć czas i możliwość ustawienia wtedy podbieraka lub przystawienia transportera lub klatki łapki?
Moje wetka opowiadała, że jedna klientka przyniosła do niej kota w budce drapaka, pozalepianego taśmą, bo inaczej nie umiała go w domu złapać :)
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 14684
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Sob gru 15, 2018 20:49 Re: jak wyłapać pilnie dorosłego kota- proszę o rady

mziel52 pisze:A nie możesz po cichu zatkać otworu w budce np. kocem, wpychając go częściowo do środka i z tą budką go wynieść? Albo przynajmniej mieć czas i możliwość ustawienia wtedy podbieraka lub przystawienia transportera lub klatki łapki?

też coś w tym stylu rozważałam, tylko może być cieżko z tym cicho, bo tam kupa liści, chyba, ze stopniowo przygotuję przedpole grabiąc teraz ( sąsiedzi będą mieli niezły ubaw, jak zaczne ten "kibel", który tam jest sprzątać ;) juz i tak dziwnie patrzą, jak wiosną i latem przetrzebiam chaszcze pokrzyw sekatorem ) Ale to jest jakaś koncepcja do wyprobowania. Dzięki za pomysł :)

Ale nadal pozostaje pytanie, czy z Waszego doświadczenia wynika, że po takiej akcji kot tam znowu może się ulokować? Wszystkie wyłapane przeze mnie koty są teraz domowe i nie mam doświadczenia z taką łapanką dzikich wypuszczanych potem.

Jestem naprawdę na siebie zła, bo chcąc kotom zapewnić bezpieczeństwo i jakąś intymność, sama dla siebie przygotowałam tor przeszkod.

mziel52 pisze:Moje wetka opowiadała, że jedna klientka przyniosła do niej kota w budce drapaka, pozalepianego taśmą, bo inaczej nie umiała go w domu złapać :)
ooo! to może być sposób na jedną moją domową dzikuskę. tyle, że panikara jest czujna jak ważka
Obrazek

maczkowa

 
Posty: 7104
Od: Pon gru 03, 2018 16:47

Post » Sob gru 15, 2018 20:57 Re: jak wyłapać pilnie dorosłego kota- proszę o rady

Ja moją dzikuskę na noc przed wetem zamknęłam w małym pokoju i przygotowałam spanie na dole szafy. Szafa ma nieodparty urok dla kotów, toteż rano kicia tam była. Zamknęłam szafę, przygotowałam koc i transporter otwarty obok, wsuwając koc okryłam kotkę i wepchnęłam do transportera, po czym powoli koc wysuwałam, stopniowo domykając drzwiczki.
Można spróbować łatwiejszej drogi, tzn. transporter otwierać dla takiego kota na spanko przez ileś dni, ale jeśli ma się weta na konkretną godzinę, to się nie udaje tego zgrać.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 14684
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Sob gru 15, 2018 22:40 Re: jak wyłapać pilnie dorosłego kota- proszę o rady

Od lat wyłapywałam dzikie koty na kastrację. Na leczenie też. Czasem spędzały długie dni w klatce. Wypuszczone pokazywały się na stołówce. Jedne szybciej , nawet tego samego czy następnego dnia. Inne po jakimś czasie. Niekiedy dłuższym. Co nie znaczy ,że nie jadły tylko robiły to jak odeszłam. Wracały do budek od razu lub po pewnym czasie. Wstawiałam tam coś pachnącego i na stałe chrupki. Niektórych nie widywałam długo by raptem pokazać się. Ale są koty, które w ogóle mało widuję. Podjadają cichcem. Tylko moje zmiany spowodowane np spóźnieniem je objawiały.
Miałam pisać o zatkaniu otworu budki. Jeśli się da. Wygrabienie liści/chaszczorów coś tam da tobie w skradaniu. Ale też usuniesz naturalny "dzwonek" bezpieczeństwa dla kota. Może co dzień podchodzić coraz bliżej by jedzenie zostawić. Nawyknie ,że nie robisz nic innego tylko dostarczasz katering. Postaw bliżej jakąś miskę z jedzeniem i co dzień napełniaj ją. Tylko jeśli źle z nim to czas gra rolę. Musisz liczyć się z tym, że może być w budce gdy się zjawisz zbyt słaby by dać nogę. Czyli trzeba być naszykowanym na każdą ewentualność, każdego dnia.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55360
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Sob gru 15, 2018 22:42 Re: jak wyłapać pilnie dorosłego kota- proszę o rady

A nie można w okolicy budki łapki postawić? Na początek tak zablokowaną by swobodnie przeszedł? Inne koty także co pchać się będą. Po to by nabrał zaufania.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55360
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Sob gru 15, 2018 23:29 Re: jak wyłapać pilnie dorosłego kota- proszę o rady

To już co do powrotu jestem spokojniejsza.
Z łapką pisałam, że i czas, i opcja, że złapie się nie ten, co trzeba, ale jak nie da rady inaczej, bede kombinować z tym.,
Liście mogę usunąć tymczasowo na bok, tylko na wąskiej dróżce dla mnie, potem je nanieść z powrotem. Jutro rano muszę dokładnie to obejrzeć pod kątem, jak się tam dostać, bo nigdy tego nie robiłam- a wręcz przeciwnie. Dzisiaj zobaczyłam, co z nim tuż przed zmierzchem i też już nie chciałam tam lazić, żeby nie bał się wrócić na noc.

A co do mojej domowej kotki dzikuski, to próbowałam Twój pomysł, mziel52, przenieść na moje warunki lokalowe i szafy i charakter tej paskudy i nie sądzę, by wyszło. To taka paskuda, że nigdy nie usadza się w takim miejscu, żeby nie mieć drogi odwrotu. Gdyby ją na noc zamknąć w pokoju, to będzie całą noc czuwała wpatrzona w drzwi, zeby być gotowym na wszystko.Ja to małe g..o ;) dokarmiam od czasu, gdy miała jakieś 3-4 miesiące, jest u mnie ponad 2 lata i poza 2-3 pierwszymi tygodniami, gdy na własnej piersi ją chowałam, nie udało mi się dotknąć więcej, niż kawałek ogona :/
Tak mi przyszło do głowy w związku z tym drapakiem, że jedyne miejsce, w którym jestem w stanie ją przyskrzynić, to kuweta. Ale z uwagi na specyficzny związek kotów z ich kibelkami, to chyba nie najlepszy pomysł :/
Obrazek

maczkowa

 
Posty: 7104
Od: Pon gru 03, 2018 16:47

Post » Sob gru 15, 2018 23:41 Re: jak wyłapać pilnie dorosłego kota- proszę o rady

Pozostaje Ci chwytanie dzikuski w koc w najmniejszym pomieszczeniu w domu, typu łazienka. Kiedy kot nie ma drogi ucieczki, da rade go zawinąć i wsadzić do kontenerka.
Na pociechę dodam, że moja dzikuska w zeszłym miesiącu, po 8 latach pobytu u mnie, zaczęła przychodzić na parapet na głaski. Muszę jednak siedzieć przy kompie, gdy stoję, to się boi, w rękę złapać tez się nie pozwoli.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 14684
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Nie gru 16, 2018 0:00 Re: jak wyłapać pilnie dorosłego kota- proszę o rady

Mam kota, Biankę. Złapana w lutym 2010r jako 3-4 miesięczne kocię. Prosiła o to kobietka mając ją przygarnąć. A potem wypięła się. Bułą chora. Została wyleczona. Potem wykastrowana. Mimo naszych prób i pracy NIGDY się nie oswoiła. NIGDY!!! Nie wypuściłam ją na wiosnę bo ona innego życia, niż domowe, nie znała. To jest jedyny kot, którego nie odważę się złapać. Kołdra, koc czy inne zachody nie zdają egzaminu. Łapka? Zapomnij! W zagrożeniu Bianka atakuje człowieka. Nie zawaha się użyć zębów i pazurów. Gdy bardzo zachorowała łapałam ją w domu na podbierak. To był horror. Fruwała, wyła, rzucała się... Dostała zastrzyk ogłupiający i dopiero zapodane zostały wszystkie leki. Pamięta to do dziś. Nawet jak zerkam na nią uważniej to woli zejść z oczu. Podanie w jedzeniu np odrobaczenia to horror. Ona wie, że coś knuję i woli nie jeść. Nawet ze swego przysmaku zrezygnuje byleby nie czuć się zagrożoną. Z kotami dogaduje się świetnie. Od tamtego roku przychodzi do męża by ją pogłaskał. Ja muszę cicho siedzieć i nawet na nią nie patrzeć. Modlę się by była zdrowa bo leczenie jej nie wchodzi w grę. Nic nie bywa jednoznaczne. 8-letni, złapany kocu co zawsze był na wolności z czasem zrobił się miziakiem. Ona nie ma takiego zamiaru. Jej babka i matka trzęsły okolicą. Nigdy nie dały się złapać. Mimo wieloletnich prób. Mogłabym wiele o rodzince opowiadać. Bianka jest bardzo mądra. Uważna. Ostrożna. I ma w kociej doopce nasze zabiegi.

Sorki za ot.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55360
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Nie gru 16, 2018 0:34 Re: jak wyłapać pilnie dorosłego kota- proszę o rady

Ależ bardzo dziękuję za niego, chociaż mnie nie pociesza :) W wielu miejscach piszesz, jakbyś o mojej Glucie pisała. W wielu, bo ona to nie typ zakapiora zadziory, a panikary-cykora. Jedyne, co ją różni te tabletki, Milpro zje w karmie, nawet samą kiedyś zjadła, jak przegłodziłam przez noc.. Reszta- to samo. Łypie na mnie podejrzliwie, gdy tylko na nią za długo patrzę, gdy próbuję przepchac do jakiegoś pomieszczenia zastawiając drogę odwrotu, to prawie po ścianach- a się wydostanie. Niestety, mam duże, dwupoziomowe i pootwierane mieszkanie i sobie mogę za nią gonić do usranej śmierci...Oczywiście do jedzenia przychodzi, nawet wtedy z ręki potrafi mi coś wziąć. Ba- w nocy wiem, że po mnie łazi czasem w nogach się układa. Ale gy to ja wychodzę z inicjatywą- panika totalna. Cały czas mówię, że to takie kocie zawieszone pomiędzy dziczą, a domem, ani tu, ani tu teraz się do konca nie nadaje. I też cały czas drże, co bedzie, jak zachoruje.Na razie na szczęście wygląda ok. Ale ona akurat sie z rodziny wyrodziła, zaczęłam dokarmiać jej matkę i rodzenstwo, gdy się zagnieździły na garazu pod moim blokiem, po 2 -3 tygodniach, maluchy zaczęły na mnie czekać, schodzic z dachu- ona wycofana i ostatnia. Resztę wyłapałam, oswoiłam w 3 dni i są nakanapowymi pieszczochami u ludzi. Wyłapanie jej okupiłam bliznami na całych przedramionach i dekolcie. W domu przez jakąś chwilę wydawało się, że może dłużej, niż rodzeństwo, ale się uda. A potem się zaczęła wycofywać i dziczeć. Na końcu wylapałam jej mamę i już nie chciała wrócić na dwór i pewnie nigdy nie będzie super śmiałym kotem, ale daje się pogłaskać czasami, mogę przy niej usiąść, jest spokojna, zrównoważona, też nie do konca obsługiwalna- przy niej wychodzi problem z tabletkami- nie do podania, ale generalnie w porównaniu z Glutką- naręczny miziak. Tylko to małe g...takie dzikie. I w sumie, gdyby nie te trudności z leczeniem, szczepieniem, generalnie opcją weta, to jakoś by mi nie przeszkadzało, bo tych do głaskania, to nawet mam za dużo w stosunku do liczby rąk, a i ona super z matką się dogaduje, wiec nie cierpi samotności.
Obrazek

maczkowa

 
Posty: 7104
Od: Pon gru 03, 2018 16:47

Post » Nie gru 16, 2018 23:57 Re: jak wyłapać pilnie dorosłego kota- proszę o rady

Z Bianusią też tak było. Był moment nadziei ale się skończył. Nie wiedzieć kiedy zaczęła się odsuwać.
Bianka przy mnie nie je. Boi się. A jak się odważy to każdy mój ruch powoduje ucieczkę. Czasem łamie się gdy dzieciaki karmię. Jest strasznym łasuchem a one dostają lepsze. Wianuszek siedzi w przejściu i pilnuje misek i mnie. Bym na moment uwagę spuściła ze smyczki :wink: Tylko Bianka łamie szyki i podchodzi do misek próbując choć kęs złapać. Wystarczy powiedzieć jej imię by wycofała się. Jest dużą kotką o pięknych , seledynowych oczach. Matka przyprowadziła ją późno na stołówkę. Już dużą. Nauczoną ostrożności.
Jej mamunia wiedziała, że wyłapuję koty. I to ,że zasadzam się na dzieci. Gdy znalazłam gniazdo, to zaraz wyprowadzała je w nieznanym kierunku. Zjawiały się, jeśli przeżyły, jako dużawe już koty. Kiedyś nastawiłam łapkę w miejscu gdzie bytowała z małym. W dziurze w ziemi gdzie stare rury przechodziły. Tak mi się wydawało,że tam będą. Zaczęłam zostawiać co dzień przysmaki. Trafiłam. Mały wylazł z dziury i mocno się nią zainteresował zapachami. Matka wiedziała, że zostawiam jedzenie i wychodzę. Zaniepokoiło ją coś. Gówniarz już kręcił się koło sprzętu. Zaglądał, wąchał. Ona dopadła do niego, walnęła z warkoleniem łapą i przegoniła. Spojrzała w moim kierunku i znikła. Z bezpiecznej i ciepłej kryjówki przeprowadziła je gdzieś w dziury i ruiny. Było zimno.
Jej dzieci łapałam jak już były podrostkami. Wiele nie przeżyło. Ona kiedyś też nie przyszła.
Raz ją złapałam. Na samym początku gdy dopiero co to stado liche poznawałam. Łapałam wbrew woli "karmicieli". Ale ona dzieci karmiła, więc wypuściłam. Od tamtej pory wszelkie dodatkowe sprzęty w moim ręku, które nie były torbą z żarciem, powodowały jej nieufność. Dwa razy sprzęt się przy niej zaciął co spotęgowało nieufność. Bianka fizycznie jest bardzo do niej podobna. Na wolności żyje już tylko jej starsza, o dwa lata, siostra. Druga umarła w tym roku.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55360
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Pon gru 17, 2018 8:02 Re: jak wyłapać pilnie dorosłego kota- proszę o rady

"mój" kot na razie opuścił domek. Juz wczoraj rano go nie było w ciągu dnia kilka razy zachodziłam, nie było i dzisiaj rano byłam- nie ma. Spadł świezy śnieg wczoraj nad ranem i widać, że żadne slady bezpośrednio do domku nie prowadzą :(

Smutna ta historia Twojej Bianki, jej rodziny :(.
Moja Dziewczynka ( matka - tak do niej mówiłam jeszcze w czasie za/nagarażowym i tak zostało, gdy została domownikiem ) była zdecydowanie mniej dzika. Kompletnie nie znam jej historii wstecz. Pewnej zimy, chyba 4 lata temu, nagle na moim parkingu, gdy wychodziłam z psami w nocy pojawiła się masa kotów, naprawdę masa 10-12 na raz, niektóre śmielsze, inne mniej. Zniosłam im jakieś jedzenie i tak było chyba ze dwie noce, potem równie nagle zniknęły. Jak czytam o historiach stad bezdomnych kotów, to teraz kompletnie nie rozumiem tej sytuacji. Ale wtedy też, zobaczyłam Dziewczynkę ( reszta buraski, ona trikolorka ) tak zupełnie z tyłu trzymającą się, gdzies mi mignęła w przejsciach za wolnostojącymi garażami i wyhaczyłam, że znika w rowie melioracyjnym za nimi. Zaczęłam więc część jedzenia tam zostawiać. Raz znikało, raz nie, ona się pojawiała przez jakieś 2-3 tygodnie, czasem widywałam ją, nawet z daleka czekała, aż coś położę, potem też zniknęła.
I potem pewnego pięknego sierpniowego dnia 3 maluchy przebiegły mi przed samochodem na ulicy kilkaset metrów dalej. Zatrzymałam się, zakotwiczyły w jakichś krzakach po dwóch stronach płotu- mogłam tylko wysypać jedzenie, które miałam w samochodzie, ale też zobaczyłam, że z oddali patrzy na to wszystko Dziewczynka i jak się oddaliłam ruszyła do maluchów, a 2 dni później całą gromadą sprowadziły się za/na garaż. Od tego czasu zaczęłam dokarmiać bardzo regularnie. Ale też na to dokarmianie chodził ze mną zawsze mój Filemon, kot przygarnięty lata wcześniej z podwórka, który generalnie innych kotów bardzo nie lubił, ale raczej ze strachu. A tu, do tej gromady podchodził, z Dziewczynką to nawet wymieniały się zapachami. Ale też, mam wrażenie, to, że chodził ze mną, że go przy nich głaskałam, on się ocierał, jakoś je ośmielało.
Maluchy, poza Glucią ( a glutkami nazywałam je wszystkie, bo cały czas do nich gadałam ) zbiegały z garażu już jak widziały mnie wychodzącą z klatki, albo na zawołanie, za nimi Dziewczynka, która bardzo ich pilnowała. Trzymała się jednak na dystans kilku metrów. Ale, gdy wyłapałam pierwszego, tak z biegu, do rąk, bo akurat wszedł do miejsca, z którego mogłam go wyciągnąć- zaczęła za mną chodzić, jak tylko mnie widziała i dosłownie miaucząc gadała- oddaj moje dziecko ;). Ale nie wyniosła się z resztą. I o dziwo, wtedy też zbliżyła się do mnie, pozwalała się nad miską leciutko dotknąć, pogłaskać. Gdy na jej oczach wyłapywałam kolejne- z wielkim wrzaskiem maluchów, to bidula szła za mną i bardzo protestowała, okropnie było mi jej szkoda. Przez 10 dni od wyłapania ostatniej - Glutki właśnie, do czasu, gdy udało mi się złapać Dziewczynkę, nie byłam w stanie przejść z klatki do samochodu, do śmietnika, bo ta bieda szła za mną i nawoływała. Ale, jak dawałam jeść w stałym miejscu za tym garażem, to jadła bezpośrednio przy mnie, bez jakiegoś strachu, na tyle, że udało mi się ją złapać w ręce i juz nie puścic mimo, ze broniła się dość ostro. Tak początkowo sobie wymyśliłam, że będzie takim kotem dochodzącym, że po kastracji wypuszczę, będę karmić, a jak będzie chciała, to zanocuje, czy tylko w zimie będzie w domu, bo w domu nie czuła się jakos rewelacyjnie, była wycofana, przestraszona, dużo bardziej, niż na dworze. Zupełnie nie wyszło. Jak ją pierwszy raz wypuściłam, to dwa dni krzyczała chodząc za mna krok w krok, nie chciała jeść, ale też nie dała się dotknąć, złapać, jakimś cudem ( okupionym leczeniem ran antybiotykiem i p-tężcowymi ) udało mi sie ją ponownie sprowadzić do domu i nagle po przekroczeniu drzwi mieszkania kicia się rozluźniła, natychmiast najadła i poszła spać- razem z Glucią.
Natomiast myslę, że właśnie sprowadzenie mamy do domu spowodowało, że Glutka się zaczęła cofać w oswajaniu. Była wtedy mała, jak ją ściągnęłam, to chyba potrzebowała jeszcze ciepła, tulenia i nawet mnie akceptowała w zastępstwie ( jej rodzenstwo już wtedy poszło do swoich domów ). Ale gdy pojawiła się Dziewczynka, w zasadzie natychmiast się rozpoznały i Glucia wkleiła się w mamę, dla ich wspolnego komfortu chciałam im dać spokój, no i w zasadzie taki układ został do dziś ;).
I widzę, że są do mnie przywiązane. gdy wyjeżdzam na kilka dni i wracam, to wtedy z całym stadem śpią w bliskiej okolicy mnie, one obie zaanektowały szufladę przy moim łożku na swoje legowisko, zdarza się, że układają się mi w nogach razem lub pojedynczo i tam śpią, Glucia często krązy wokół mnie, gdy leżę bez ruchu z książką, czy przy kompie i wszystko obwąchuje. Ale mój jakikolwiek ruch w jej stronę i spieprza, jakbym była największym wrogiem. Dziewczynka, gdy spi, leży, gdy podchodzę spokojnie daje się chwile głaskać, są takie momenty, że nawet mam wrażenie, że nie boli to ją ;) , a Gluta- nigdy.
Obrazek

maczkowa

 
Posty: 7104
Od: Pon gru 03, 2018 16:47

Post » Pon gru 17, 2018 21:44 Re: jak wyłapać pilnie dorosłego kota- proszę o rady

Wspaniały przykład historii, jak dzikuski, pozostając dzikawymi, czują się szczęśliwe w ludzkim domu. A przecież tylko o to nam chodzi, gdy pomagamy kotom :ok:
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 14684
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: kasiek1510, misiulka i 443 gości