mziel52 pisze:Sytuacja, która opisałaś, pomijając jej nieciekawy etyczny aspekt*, pokazuje, jaką pułapką mogą być medyczne ubezpieczenia zwierząt. Weci podnoszą stawki, a przy tym nie rozwijają umiejętności leczenia poważniejszych przypadków, gdyż nie wchodzą one w zakres ubezpieczenia z powodu zaporowej ceny i mało kto się na to decyduje. Dlatego nie dziwią Twoje perypetie z trzustkowym kotem.
* W tle jest założenie, że człowiek nie ma prawa przywiązać się do zwierzaka, powinien go zmieniać na nowy model, gdy reperacja pierwszego jest nieopłacalna. A wygaszanie empatii doprowadzi jak się obawiam, do optymalizacji populacji niezamożnych, nieproduktywnych i kosztochłonnych ludzi.
No właśnie.
Bardzo mnie poruszają rozpaczliwe posty, które czasem piszą na forum osoby mieszkające w Norwegii czy innych krajach: "Znalazłem kota, co robić? Do schronu nie oddam, bo uśpią". Smutne to.
Fundacja wydaje swoje pieniądze wg własnych, ustalonych priorytetów, i tyle.