Za wszelką cenę???

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt gru 14, 2018 22:17 Re: Za wszelką cenę???

mziel52 pisze:Sytuacja, która opisałaś, pomijając jej nieciekawy etyczny aspekt*, pokazuje, jaką pułapką mogą być medyczne ubezpieczenia zwierząt. Weci podnoszą stawki, a przy tym nie rozwijają umiejętności leczenia poważniejszych przypadków, gdyż nie wchodzą one w zakres ubezpieczenia z powodu zaporowej ceny i mało kto się na to decyduje. Dlatego nie dziwią Twoje perypetie z trzustkowym kotem.
* W tle jest założenie, że człowiek nie ma prawa przywiązać się do zwierzaka, powinien go zmieniać na nowy model, gdy reperacja pierwszego jest nieopłacalna. A wygaszanie empatii doprowadzi jak się obawiam, do optymalizacji populacji niezamożnych, nieproduktywnych i kosztochłonnych ludzi.

No właśnie. :(
Bardzo mnie poruszają rozpaczliwe posty, które czasem piszą na forum osoby mieszkające w Norwegii czy innych krajach: "Znalazłem kota, co robić? Do schronu nie oddam, bo uśpią". Smutne to.

Fundacja wydaje swoje pieniądze wg własnych, ustalonych priorytetów, i tyle.
:cat3: Kot. Nie dla idiotów!

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 34272
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" ;-(

Post » Pt gru 14, 2018 23:45 Re: Za wszelką cenę???

To tez nie do konca tak. Jest sporo zwierzat rasowych, wartosciowych, sa zwierzaki mlode, leczenie ktorych pokrywa ubezpieczenie, czy po prostu opiekunowie placa.
Fakt faktem, ze czasem gra jest nieczysta ze strony weta czy ubezpieczyciela, dlatego mamy wlasny 'fundusz' na potrzeby zwierzakow.
Za to udalo sie znalezc dobrych wetow, z ktorymi mozna rozmawiac, dyskutowac metody i pomysly.
Na konowalow wszedzie mozna trafic.
Poziom zakresu uslug i specow jest ogromny, sa swietne szpitale (wymagajace referencji od weta, ale na prosbe wlasciciela raczej nie robia problemow).
Czapki z glow za zabieg u koty i stan, w jakim wrocil.
Mozna wiele, tylko kwestia szczescia, wiedzy i kasy.

Natomiast w przypadku bezdomnych zwierzat jest wiele rozbieznosci co do traktowania, podejscia i przede wszystkim wiele zalezy od czlowieka.
Kwestia usypiania zwierzat uznanych za nieadopcyjne jest powszechna w wielu krajach, w UK sa schrony, ktore jasno deklaruja nieusypianie zdrowych zwierzat (ale jak to w praktyce?).
I chyba sie zgodze z tym punktem widzenia w przypadku ciezko chorych, niesprawnych zwierzat. Domow stale brak, a taki wymagajacy przede wszystkim sporych nakladow finansowych zwierzak czesto skazany jest na dozywotni dom tymczasowy/schron, potrzebuje miejsca, ktorego po prostu moze nie byc.

FuterNiemyty

 
Posty: 3645
Od: Pt gru 01, 2017 11:58

Post » Sob gru 15, 2018 0:37 Re: Za wszelką cenę???

nie sądze żeby to była kwestia różnic kulturowych - w koncu w PL zwierzę jest prawnie wciąż rzeczą a w wielu krajach na tzw Zachodzie nie. Luksemburg ma bardzo nowoczesną (tegoroczną) ustawe o zwierzetach ktora m.in. zabrania eutanazji zdrowych zwierzat. A zwierze ma byc traktowane z godnościa jako "istota żywa nie-ludzka" a nie jako rzecz. Człowiek jest zobowiazany do pomocy rannemu zwierzęciu, tak jak innemu człowiekowi. W Polsce cyrki ze zwierzętami są powszechne, na zachodzie Europy praktycznie nie ma na to miejsca.

Ja myślę, że chodzi o kasę. Koszty usług weterynaryjnych w Polsce są po prostu niskie, nawet jak sie przeliczy zarobki, waluty etc. I to generuje takie a nie inne decyzje.

she's a witch

Avatar użytkownika
 
Posty: 161
Od: Wto paź 03, 2017 19:08

Post » Sob gru 15, 2018 0:41 Re: Za wszelką cenę???

FuterNiemyty pisze:I chyba sie zgodze z tym punktem widzenia w przypadku ciezko chorych, niesprawnych zwierzat. Domow stale brak, a taki wymagajacy przede wszystkim sporych nakladow finansowych zwierzak czesto skazany jest na dozywotni dom tymczasowy/schron, potrzebuje miejsca, ktorego po prostu moze nie byc.

No właśnie o ten aspekt mi chodzi. Akurat fundacja, której pomagam to tak naprawdę trzy osoby mające w swoich domach ok. 100 kotów - część nadaje się do adopcji i nawet czasami znajdują domy ale większość jest nieadopcyjna. Darowizny stanowią może 0,5% kosztów - reszta to prywatna kasa tych osób. Wiem, że łatwiej zbiera się kasę na jakiś drastyczny przypadek bo to ludzi bardziej porusza niż zbieranie na karmę ale wciąż mam opory przed ratowaniem za wszelką cenę. Wciąż mam rozdarcie pomiędzy rozsądkiem (odpowiedzialność za koty pod opieką fundacji) a ratowaniem za wszelką cenę. Z drugiej strony - czy mam prawo decydować o śmierci kota, jeżeli ma szanse na normalne życie?
Jeśli ktoś mówi, że nie lubi kotów to znaczy, że nie spotkał jeszcze tego właściwego.
Kicuś 04.1997 - 22.10.2010..........Troczuś 2004 - 14.02.2019...............Myszka.................... Mirmił.................GRysiu
Trzy zdjęcia kotów to za dużo.
Obrazek

Irlandzka Myszka

 
Posty: 1546
Od: Nie sie 15, 2010 16:49
Lokalizacja: Cork, Irlandia

Post » Sob gru 15, 2018 12:26 Re: Za wszelką cenę???

FuterNiemyty pisze:To tez nie do konca tak. Jest sporo zwierzat rasowych, wartosciowych, sa zwierzaki mlode, leczenie ktorych pokrywa ubezpieczenie, czy po prostu opiekunowie placa.
Fakt faktem, ze czasem gra jest nieczysta ze strony weta czy ubezpieczyciela, dlatego mamy wlasny 'fundusz' na potrzeby zwierzakow.
Za to udalo sie znalezc dobrych wetow, z ktorymi mozna rozmawiac, dyskutowac metody i pomysly.
Na konowalow wszedzie mozna trafic.
Poziom zakresu uslug i specow jest ogromny, sa swietne szpitale (wymagajace referencji od weta, ale na prosbe wlasciciela raczej nie robia problemow).
Czapki z glow za zabieg u koty i stan, w jakim wrocil.
Mozna wiele, tylko kwestia szczescia, wiedzy i kasy.

Natomiast w przypadku bezdomnych zwierzat jest wiele rozbieznosci co do traktowania, podejscia i przede wszystkim wiele zalezy od czlowieka.
Kwestia usypiania zwierzat uznanych za nieadopcyjne jest powszechna w wielu krajach, w UK sa schrony, ktore jasno deklaruja nieusypianie zdrowych zwierzat (ale jak to w praktyce?).
I chyba sie zgodze z tym punktem widzenia w przypadku ciezko chorych, niesprawnych zwierzat. Domow stale brak, a taki wymagajacy przede wszystkim sporych nakladow finansowych zwierzak czesto skazany jest na dozywotni dom tymczasowy/schron, potrzebuje miejsca, ktorego po prostu moze nie byc.


"Jest sporo kotów rasowych, wartościowych....."
Potwornie smutne, to co napisałaś. Wartościowanie życia. Pieniądze! O życiu i śmierci decydują pieniądze. Kot bezdomny jest bezwartościowy.
Ja traktuje zwierzęta jak ludzi. Podejmuje próby ratowania każdego. Oczywiście w granicach "rozsądnej empatii". Nie, jeżeli dalsze życie miałoby być pasmem cierpień i bólu, powolnym umieraniem.
Myśle, że w fundacjach nie jest aż tak źle. Są jeszcze ludzie, którzy wspierają w drastycznych przypadkach, są weci, którzy nie pytają o kasę na wstępie (ja takich mam).
Nie dajmy się całkiem owładnąć mamonie.
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)

Prakseda

 
Posty: 8148
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Sob gru 15, 2018 12:29 Re: Za wszelką cenę???

Irlandzka Myszka pisze: W Dublinie wszystkie łapane koty wolnożyjące są testowane na białaczkę. Jeżeli test wyjdzie pozytywny to mimo, że kot nie ma objawów chorobowych jest usypiany. Jeszcze kilka lat temu taka sama procedura obowiązywała przy FIV.


myślę, że "za kilka lat" podobnie będzie z FeLV.

Fleur

Avatar użytkownika
 
Posty: 4241
Od: Sob paź 01, 2005 21:51
Lokalizacja: w DT

Post » Sob gru 15, 2018 14:58 Re: Za wszelką cenę???

Proste pytanie, na ile wycenić życie kota? 100 zł, 200, 1000? Tydzień leczenia, miesiąc, dłużej nie?

Ja ratuję właśnie takie "beznadziejne przypadki". O dziwo większość udaje się postawić na nogi i nawet znaleźć domy (nawet dla zwierząt specjalnej troski, chociaż wiadomo, jest trudniej).
I założyłam że o ewentualnej eutanazji będzie decydować tylko i wyłącznie stan zwierzęcia, nigdy kasa.
Jest jeszcze coś- zazwyczaj zbiera się na konkretne cele, i to że darczyńcy wpłacili na kotka Mruczka, to nie znaczy że wpłacą na kastrację anonimowych kotów. Ergo- zabicie Mruczka nie spowoduje że pieniądze przejdą do puli "kastracje i karma".
kontakt telefoniczny: 786 116 007 Obrazek

Jeśli komuś coś zalegam (bazarek itp) proszę o kontakt- skleroza ;)

ulvhedinn

 
Posty: 4214
Od: Śro wrz 13, 2006 19:09
Lokalizacja: Wrocław

Post » Sob gru 15, 2018 15:10 Re: Za wszelką cenę???

ulvhedinn pisze:Proste pytanie, na ile wycenić życie kota? 100 zł, 200, 1000? Tydzień leczenia, miesiąc, dłużej nie?

Ja ratuję właśnie takie "beznadziejne przypadki". O dziwo większość udaje się postawić na nogi i nawet znaleźć domy (nawet dla zwierząt specjalnej troski, chociaż wiadomo, jest trudniej).
I założyłam że o ewentualnej eutanazji będzie decydować tylko i wyłącznie stan zwierzęcia, nigdy kasa.
Jest jeszcze coś- zazwyczaj zbiera się na konkretne cele, i to że darczyńcy wpłacili na kotka Mruczka, to nie znaczy że wpłacą na kastrację anonimowych kotów. Ergo- zabicie Mruczka nie spowoduje że pieniądze przejdą do puli "kastracje i karma".


Właśnie mialam i to napisać. Ludzie latwiej mobizuja się w przypływie emocji na rzecz jakiegoś konktetnego, poszkodowanego kota, przy czym nie zawsze są skłonni przeznaczyc te same fundusze na kastracje czy karmę.
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)

Prakseda

 
Posty: 8148
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Wto sty 01, 2019 2:12 Re: Za wszelką cenę???

Muireade pisze:
Irlandzka Myszka pisze: Jeżeli chodzi o koty właścicielskie to wystąpienie różnych chorób jak np. padaczka, pnn, zaburzenia tarczycy itp. są przesłankami do uśpienia zwierzaka i tak się dzieje.

Czy ja dobrze rozumiem? Wet moze uspic domowego kota, nie pytajac o zdanie wlasciciela, bo test np. na fiv wyszedl pozytywny?

Tak, dobrze rozumiesz. Mieszkam w UK, współpracuję z RSPCA. Karmiłam bardzo dzikiego i agresywnego kota bez oka, Rudzika. Przywiozłam z Pl antybiotyk (po konsultacji z moim vetem), odrobaczyłam, odpchliłam, odkarmiłam. Złapałam do klatki pułapki na kastracje i dowiedziałam się za pomocą SMS, że Rudzik miał guza w buzi, że bardzo cierpiał i został uśpiony. Nikt mnie nie zapytał o zdanie. Ja bym o niego walczyła, bo kot bardzo odżył, bardzo chciał żyć, miał apetyt, był piękny i ogromny. Została mi tylko pusta budka, smutek i kilka zdjęć i filmików.

Kocia plazma

Avatar użytkownika
 
Posty: 163
Od: Wto sty 01, 2019 0:24

Post » Wto sty 01, 2019 13:15 Re: Za wszelką cenę???

To jest okropne i nieetyczne. Jak taki wet moze potem spojrzec w oczy opiekunowi? :evil:
Do cats eat bats?

Muireade

Avatar użytkownika
 
Posty: 1576
Od: Pon sie 08, 2016 17:26
Lokalizacja: Środek wiochy (pod Toruniem)

Post » Śro sty 02, 2019 11:23 Re: Za wszelką cenę???

Kocia plazma pisze:
Muireade pisze:
Irlandzka Myszka pisze: Jeżeli chodzi o koty właścicielskie to wystąpienie różnych chorób jak np. padaczka, pnn, zaburzenia tarczycy itp. są przesłankami do uśpienia zwierzaka i tak się dzieje.

Czy ja dobrze rozumiem? Wet moze uspic domowego kota, nie pytajac o zdanie wlasciciela, bo test np. na fiv wyszedl pozytywny?

Tak, dobrze rozumiesz. Mieszkam w UK, współpracuję z RSPCA. Karmiłam bardzo dzikiego i agresywnego kota bez oka, Rudzika. Przywiozłam z Pl antybiotyk (po konsultacji z moim vetem), odrobaczyłam, odpchliłam, odkarmiłam. Złapałam do klatki pułapki na kastracje i dowiedziałam się za pomocą SMS, że Rudzik miał guza w buzi, że bardzo cierpiał i został uśpiony. Nikt mnie nie zapytał o zdanie. Ja bym o niego walczyła, bo kot bardzo odżył, bardzo chciał żyć, miał apetyt, był piękny i ogromny. Została mi tylko pusta budka, smutek i kilka zdjęć i filmików.

Zapytam, jesli mozna. Kot byl w normalnej, prywatnej lecznicy w ramach pelnoplatnego leczenia (nie pod auspicjami RSPCA, innej non profit organizacji czy w ramach pomocy bezdomnym zwierzetom), byl zgloszony, jak Twoj kot?
Pytam, bo do tej pory spotykalam predzej opcje wlasciciela, ktory prosi o uspienie zdrowego zwierzecia z roznych powodow, a w przypadku chorego - weci kontaktuja sie przed podjeciem decyzji.
Duzo zalezy od kontaktu opiekuna z wetem, ustalen w trakcie wizyty. Nasi weci dzwonia, informuja w czasie badan, co jest, decyzje zostawiajac nam.

Wspomniane powyzsze usypianie, na ile mi wiadomo, ma najczesciej miejsce w przypadku zwierzat niewlascicielskich, w lecznicach non profit, dla ludzi z ograniczonymi srodkami finansowymi.

https://www.telegraph.co.uk/pets/news-f ... lthy-pets/

FuterNiemyty

 
Posty: 3645
Od: Pt gru 01, 2017 11:58

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], magnificent tree, Silverblue i 499 gości